– Przeniesmy sie do pokoju numer osiem – zaproponowal. – Tam jest czysto i przyjemnie.

Wzieta go za reke i poszli do osemki, dla niego bylo to dziesiec krokow, dla niej zas trzydziesci. Spotkali recepcjoniste, ktory im wreczyl klucz. Ellie z miejsca poszla do lozka przy oknie. Reacher polozyl sie na drugim lozku i czuwal, poki nie zasnela. Potem podlozyl sobie reke pod glowe i staral sie zdrzemnac.

NIECALE dwie godziny pozniej wstal nowy dzien. Reacher otworzyl oczy po krotkim, niespokojnym snie. Ellie stala przy jego lozku i potrzasala go za ramie.

– Jestem glodna – powiedziala.

– Ja tez – odparl. – Co bys zjadla?

– Lody.

– Dobrze – zgodzil sie. – Ale najpierw jajka. Moze boczek. Dzieci powinny sie zdrowo odzywiac.

Znalazl w ksiazce telefonicznej pobliski bar. Zadzwonil i obiecal dwadziescia dolarow napiwku, jezeli dostarcza sniadanie do motelu. Wyslal Ellie do lazienki, zeby sie umyla. Nim wyszla, przywiezli juz jedzenie. Jajecznica, boczek, tosty, dzem, cola dla niej i kawa dla niego. A dodatkowo wielki plastikowy talerz lodow smietankowych polanych sosem czekoladowym.

Po sniadaniu swiat wyglada zupelnie inaczej. Zjadl, popijajac kawa, i poczul, jak powoli wraca mu energia. Ellie tez nabrala wigoru. Otworzyli drzwi na osciez, zeby rozkoszowac sie rzeskim porannym powietrzem podczas posilku. Potem na betonowym chodniku ustawili obok siebie dwa krzesla i czekali.

Trwalo to ponad cztery godziny.

Kilka minut po jedenastej Reacher dostrzegl w oddali nadjezdzajaca z poludnia crown victorie.

– Ellie! – zawolal. – Spojrz tylko.

Stanela obok niego i przyslonila oczy dlonia. Wielki samochod skrecil i podjechal do nich. Za kierownica siedziala Alice, a obok niej Carmen. Byla blada i zmizerowana, usmiechala sie jednak radosnie. Otworzyla drzwi, nim samochod stanal. Ellie podbiegla i rzucila sie matce w ramiona. Tulily sie do siebie w promieniach slonca. Jednoczesnie piszczaly, plakaty i smialy sie. Obserwowal je przez chwile, a potem od szedl i przykucnal obok samochodu. Nie chcial im przeszkadzac. Uwazal, ze w takich chwilach kazdy powinien miec odrobine prywatnosci. Alice, odgadujac jego mysli, opuscila szybe i polozyla mu dlon na ramieniu.

– Wszystko zalatwione? – spytal.

– Przynajmniej z naszego punktu widzenia – odparla. – Gliny maja jeszcze stosy papierkowej roboty.

– A co ze mna?

– Pytali mnie, co zaszlo ostatniej nocy.

Powiedzialam, ze wszystko to moja sprawka.

– Czemu?

Usmiechnela sie.

– Bo jestem prawniczka. Oswiadczylam, ze dzialalam w obronie wlasnej i juz o nic wiecej nie pytali. Na miejscu zdarzenia byl moj samochod i moj pistolet. Po co niepotrzebnie komplikowac sprawy.

– Wiec mozemy wracac do domu?

– Zwlaszcza Carmen.

Zerknal w gore. Carmen trzymala Ellie na biodrze jak malpke, twarz wtulila jej w szyje. Chodzila z nia dookola. Potem uniosla glowe i usmiechnela sie tak promiennie, ze takze Reacher nie potrafil powstrzymac usmiechu.

– Ma jakies plany? – spytal.

– Przenosi sie do Pecos – powiedziala Alice. – Zajmiemy sie interesami Slupa. Chyba wyskrobiemy jeszcze jakies pieniadze. Chce sie przeprowadzic do takiego domu jak moj. Moze zacznie pracowac na pol etatu. Moze pojdzie do szkoly prawa.

Teraz Ellie prowadzila ja za reke po parkingu. Wygladaly na uszczesliwione swoim towarzystwem. Ellie rozsadzala energia, trajkotala jak katarynka. Carmen byla wyciszona, rozjasniona i niezwykle piekna. Reacher wstal i oparl sie o samochod.

– Masz ochote na lunch? – zapytal Alice.

– Tutaj?

– Zawarlem pewien uklad z tutejszym barem. Na pewno maja w karcie jakies warzywa.

– Chetnie zjem salatke z tunczyka.

Wszedl do pokoju, zeby zadzwonic. Zamowil trzy kanapki. Kiedy wyszedl, Ellie i Carmen wlasnie go szukaly.

– Wkrotce zmieniam szkole – oznajmila Ellie. – Tak samo jak ty, pamietasz?

– Na pewno swietnie dasz sobie rade. Bystra z ciebie dziewuszka.

Carmen puscila reke corki i podeszla do niego, lekko oniesmielona i milczaca, przez moment czula sie niezrecznie. Ale juz po chwili usmiechnela sie szeroko i mocno go objela.

– Dzieki za wszystko – powiedziala.

Odwzajemnil uscisk.

– Przykro mi, ze zajelo to tyle czasu.

– Czy moja wskazowka ci pomogla?

– Jaka wskazowka?

– Na nagranym zeznaniu.

Nic nie odpowiedzial. Wyzwolila sie z jego objec i zaprowadzila za reke z dala od uszu Ellie.

– Kazal mi powiedziec, ze jestem dziwka. Ale ja udawalam, ze jestem zdenerwowana, i sie przejezyczylam. Powiedzialam, ze jestem chodnicznica.

Kiwnal glowa.

– Pamietam.

– A przeciez poprawnie mowi sie ulicznica. To byla moja wskazowka. Miales sobie pomyslec „chodnicznica”? A ten, kto chodzi, to po angielsku walker. Rozumiesz. Walker. Chcialam ci powiedziec, ze to wszystko sprawka Hacka Walkera.

Znow sie zamyslil.

– Przeoczylem to – przyznal.

– No, wiec, jak sie zorientowales?

– Doszedlem do tego okrezna droga.

Znow sie usmiechnela. Wziela go pod ramie i podeszli do samochodu, gdzie Ellie smiala sie razem z Alice.

– Dasz sobie rade? – spytal ja.

Kiwnela glowa.

– Ale czuje sie winna. Tyle osob zginelo.

Wzruszyl ramionami.

– Pamietasz, co mowil Clay Allison?

– Dzieki za wszystko – powtorzyla.

– No hay de que, senora.

– Senorita – poprawila.

CARMEN, Ellie i Alice weszly do pokoju umyc rece przed lunchem. Popatrzyl, jak drzwi sie za nimi zamykaja, i odszedl. Czul, ze tak bedzie najlepiej. Nie chcial, zeby go ktos zatrzymywal. Ruszyl biegiem do drogi i skierowal sie na poludnie. Przemierzyl w skwarze prawie dwa kilometry, nim zatrzymala sie wiejska ciezarowka z bezzebnym milczkiem za kierownica. Wysiadl na najblizszym skrzyzowaniu i czekal w sloncu na zachodnim poboczu poltorej godziny, zanim przystanal obok niego osiemnastokolowy tir. Obszedl potezna maske i zajrzal przez okno. Szyba opuscila sie. Muzyka zagluszala warkot dieslowskiego silnika. Chyba spiewal Buddy Holly. Kierowca wychylil sie. Zazywny piecdziesieciolatek z czterodniowym zarostem, ubrany w koszulke Dodgersow.

– Do Los Angeles? – zawolal.

– Dokadkolwiek – odkrzyknal Reacher.

***
Вы читаете Plonace Echo
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×