skromna.

– Jak masz zamiar odbudowac majatek, kochanie? – zapytal, nie zdajac sobie sprawy, ze mowi do niej, jak do zony.

– Alez odbuduje! – upierala sie.

– Ale jak? – nalegal.

– Nie ma nadziei na zbiory w tym roku – zaczela rzeczowo. – Jest juz za pozno na siew, ale mozemy oczyscic pola i przygotowac je do wiosennej orki. W sadzie posadzimy drzewa jeszcze jesienia.

– Jak przezyjesz zime? Twoich ludzi trzeba nakarmic.

– Kupie ziarno i make w Yorku – odparla. – Chwastami z pola nakarmimy ten inwentarz, ktory nam pozostal, a wiosna kupie stado owiec na miejsce tego, ktore mi skradziono. W lasach sa jelenie i zajace. Moge kazac na nie polowac. Jakos nam sie uda, Tavisie.

Chcial jej powiedziec, ze to szalenstwo, ze nigdy nie uda jej sie odbudowac majatku, ze patrzy na to wszystko z entuzjazmem ze wzgledu na sentyment, jaki czuje do tego miejsca. Chcial jej uzmyslowic, ze Greyfaire nigdy nie bylo bogatym majatkiem, nawet w najlepszych czasach, a teraz po prostu nie mialo szans. Jednak nic nie powiedzial, bo czul, ze to tylko powiekszyloby przepasc miedzy nimi, a wtedy nigdy nie odzyskalby jej wzgledow. Arabella byla uparta, ale nie glupia. W koncu zrozumie te oczywista prawde. Tak wiec sluchal jej, kiwal glowa i nic nie mowil. Zdawal sobie sprawe z faktu, iz FitzWalter bacznie go obserwuje. Porozumiewawcze spojrzenia wymienione z kapitanem podzialaly na niego kojaco.

Zostal w Greyfaire jeszcze kilka dni, unikajac jakichkolwiek powaznych rozmow z Arabella, odnawiajac znajomosc z corka i udajac, ze znow sa rodzina. Byl swiadkiem wraz z Arabella slubu swojego zolnierza, Fergusa MacMichaela z Lona, i zapewnil mloda pare, ze jesli Fergus postanowi wrocic do Szkocji, zawsze znajdzie sie dla niego miejsce w Dunmor. W koncu nie mogl juz dluzej odkladac swoich obowiazkow wobec Dunmor i wyjechal z Greyfaire, obiecujac wrocic jak najszybciej.

Jesienia przyjezdzal tak czesto, jak tylko mogl, przywozac zawsze jakis podarunek, majacy pomoc wykarmic ludzi. Kilka jelonkow, oprawionych i gotowych do skruszenia, troche wina, jablek i gruszek, by wystarczylo do wiosny. Wiedzial, ze dzielila sie wszystkim, co miala, z wiesniakami i nikt z nich nie glodowal, choc racje jedzenia z pewnoscia byly male. W lutym nadeszly silne sniezyce i nie mogl udac sie do Greyfaire. Zamkniety we wlasnym zamku miotal sie z desperacja i krzyczal na kazdego, kto mial smialosc wejsc mu w droge. Obawial sie o bezpieczenstwo Arabelli i corki.

– Czy nigdy nie przestanie padac? – zapytal w pewien zimowy wieczor sam siebie.

Jego matka, ktora rowniez utknela w Dunmor podczas ostatniej sniezycy, odparla spokojnie:

– Przestanie padac, kiedy Bog tak postanowi, Tavisie, i ani chwili szybciej. Usiadz, prosze. Zachowujesz sie jak rozkapryszone dziecko.

– Kiedy ostatnio tam bylem, mamo, mieli dosc drewna – rzeki. – Co bedzie, jesli nie nacieli drzew, zanim nastala sroga zima? Wszyscy zamarzna!

– Wiec zamarzna, a twoj niepokoj nic im nie pomoze – odparla chlodno. Lady Margery porzucila juz nadzieje, ze jej starszy syn ozeni sie z jakas mila Szkotka. Zrozumiala, ze albo ozeni sie ponownie z Arabella, albo z zadna inna.

Gdy pogoda sie poprawila, przejechal w roztopach przez granice, by dowiedziec sie, ze przetrwali najgorsze pogody calkiem wygodnie.

Na przedwiosniu uderzyla jednak choroba. Kilkoro dzieci i pol tuzina starcow umarlo na cierniowke. Arabella drzala ze strachu, ze Margaret tez sie zarazi, ale na szczescie tak sie nie stalo. Pozniej zaczela sie epidemia odry i tym razem mala Margaret nie uniknela zarazenia. Powaznie zachorowala, ku przerazeniu swojej matki, ktora, choc opiekowala sie nia czule i starala sie jak mogla, nie byla w stanie uzyskac zadnej poprawy zdrowia coreczki. Posiala po hrabiego Dunmor, ktory w pospiechu przybyl do Greyfaire. Byl zmeczony i przerazony. Kilka godzin pozniej przybyla tez lady Margery Fleming, przywozac ze soba swoje lekarstwa dla wnuczki, przekonana, ze jej doswiadczenie w leczeniu wszelkich chorob pomoze malej Margaret odzyskac zdrowie.

Cialo dziewczynki pokrywala czerwona wysypka. W silnej goraczce narzekala, ze bola ja oczy. Obcieto jej piekne ciemne loki, by nie przeszkadzaly w leczeniu, ale to wszystko na nic sie nie zdalo. Lady Margaret Stewart zmarla w ramionach szlochajacej matki w dwa tygodnie po swoich czwartych urodzinach.

Arabella z zalu probowala rzucic sie z wiezy, ale Tavis Stewart powstrzymal ja. Potem zapadla w letarg i przez kilka kolejnych dni nikt nie mogl jej dobudzic. Dziecko w tym czasie pochowano tuz obok zmarlej przed laty babki, na cmentarzu nalezacym niegdys do kosciola.

Hrabia pograzyl sie w zalobie, choc mniejszej niz sam by sie tego po sobie spodziewal w wypadku straty dziecka. Kochal mala Maggie, ale po prawdzie prawie jej nie znal.

– Musimy ja zabrac do Dunmor – nalegala lady Margery. – W tej malej warowni na przekletym pustkowiu nie mozemy jej pomoc. Nie zdziwilabym sie nawet, gdyby pojawila sie tu zaraz nowa plaga. Lepiej sie nia zaopiekuje w Dunmor.

– Nie – zaprzeczy! Tavis. – Nigdy by mi nie wybaczyla, gdybym ja teraz zabral z Greyfaire. Mamo, ona musi sama chciec ze mna jechac.

– Jest zrozpaczona, synu – rzekla niecierpliwie lady Margery. – Sama nie wie, czego chce, biedactwo. Nie wiesz, co czuje matka, kiedy straci dziecko.

– W tej jednak kwestii musisz mi zaufac – odparl. – Zylem z Arabella kilka lat, ale dotad nie znalem jej naprawde. Pragne miec ja z powrotem, ale nie odzyskam jej, jesli teraz ja stad zabiore wbrew jej woli. Sama musi porzucic swoje marzenie o Greyfaire i to nie dlatego, ze jej sie nie powiedzie, czy dlatego, ze kobieta nie poradzi sobie z takim zadaniem, ale dlatego, iz uzna wreszcie, ze Greyfaire umarlo. Ciezar, ktory nosila na swoich ramionach, byl ponad jej sily. Jako ostatnia z rodu zrobila, co mogla, by ratowac rodzinne gniazdo. Nie ma czego sie wstydzic. Nawet mezczyzna nie poradzilby sobie lepiej. Jesli bede cierpliwy, ona z wlasnej woli przyzna wreszcie, ze przegrala bitwe. Kiedy to przyzna, wroci do domu. Niewazne, ile czasu jej to zajmie. Zawsze bede na nia czekal, bo ja kocham. Razem bedziemy oplakiwali smierc corki i razem odbudujemy nasze szczescie.

– Ty przeklety, romantyczny glupcze – powiedziala don czule matka. – Glupi, romantyczny Tavisie! Mam tylko nadzieje, ze kiedy Arabella Grey wreszcie wroci do siebie, zrozumie, jakiego cudownego mezczyzne podarowal jej los. – Lady Margery przytulila syna i ucalowala go serdecznie. – Wracam do domu. Nic juz nie moge zrobic dla biednej, malej Arabelli. Niech was oboje Bog blogoslawi i na litosc boska, pamietaj o Dunmor! Nie mozesz tu siedziec bez konca!

Gdy matka bezpiecznie ruszyla w droge, Tavis udal sie do komnaty Arabelli. W koncu sie obudzila. Byla blada i miala wielkie, ciemne since pod oczami. Usiadl na brzegu lozka, ujal jej mala dlon w swoje dlonie i zapytal:

– Jak sie czujesz, kochana?

– Czy Margaret naprawde umarla, czy to byl tylko zly sen? – zapytala poruszona i zadrzala z zimna, choc dzien byl cieply.

– To prawda, nasze dziecko nie zyje – rzekl lagodnym tonem, obawiajac sie o nia, bo jej dlonie byly zimne jak lod. – Nie moglismy nic na to poradzic. Nawet mama, choc robila, co mogla, nie potrafila jej uratowac. Wiele dzieci przechodzi odre lagodnie, a inne, jak Maggie, tak ciezko, ze nie udaje im sie przetrwac i nic nie mozna dla nich zrobic.

Skinela ze smutkiem glowa, a na jej policzku pojawila sie lza.

– Byla taka malutka – szepnela zalosnie Arabella. – Byla taka do ciebie podobna, Tavisie. Tylko oczy miala blekitne, jak moja matka.

– Pochowalismy ja kolo Roweny, kochanie. Pomyslalem, ze tak wlasnie bys chciala – powiedzial lagodnie i polozyl sie na lozku obok niej, by objac ja ramieniem.

Arabella zamknela oczy, a spod gestych rzes zaczely strumieniami plynac lzy.

– Caly rok z jej zycia mi odebrano – szepnela zrozpaczona. – Caly rok. Krol Henryk nie pozwolil mi jej zabrac ze soba do Francji.

– Mial racje, moja mila. To byloby niebezpieczne.

– Wszystko to robilam dla niej, Tavisie, zeby miala Greyfaire, zeby miala wlasny majatek i mogla decydowac o sobie.

– Wiem – potwierdzil.

– A teraz juz nic nie zostalo. Greyfaire jest martwe i nasza corka tez. – Wybuchla nagle gwaltownym, pustym smiechem. – Wszystko to na nic, Tavisie. Zniszczylam nasze wspolne zycie i sprzedalam cialo, by odzyskac

Вы читаете Sekutnica
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×