Gotowa do walki skinelam glowa.

– Luc Grenier. Dowodze ochotnicza brygada w St-Jovite.

Odpial pasek pod broda i pozwolil mu zawisnac. Byl starszy od swojego szowinistycznego kolegi.

– Bedziemy potrzebowali jeszcze dziesieciu albo pietnastu minut by zabezpieczyc dolny poziom. Tu dotarlismy na koncu, wiec nadal moga tu byc punkty zapalne. – Kiedy mowil, pasek podskakiwal. – Tutaj byla toaleta i nie chcemy wybuchu. – Wskazal miejsce za mna. – Widzi pani te zdeformowane rury?

Obejrzalam sie, by spojrzec.

– To jest miedz. Topnieje dopiero w temperaturze tysiaca stu stopni. – Potrzasnal glowa i pasek zakolysal sie w przod i w tyl. – To naprawde byla toaleta.

– Czy wie pan, jak to sie zaczelo?

Wskazal na zbiornik z propanem stojacy u moich stop.

– Do tej pory znalezlismy takich dwanascie. Albo ktos wiedzial, co robi, albo naprawde spieprzyl rodzinnego grilla. – Nieco sie zaczerwienil. – Przepraszam.

– Podpalenie?

Dowodca Grenier wzruszyl ramionami i uniosl brwi.

– To juz nie moja dzialka. – Zapial pasek i chwycil drabine. – My tylko usuwamy zgliszcza, aby sie upewnic, ze caly ogien jest zgaszony W tej kuchni bylo mnostwo smieci. Dlatego wszystko poszlo przez podloge. Bedziemy uwazac na miejsce wokol kosci. Zagwizdze, kiedy bedzie juz bezpiecznie.

– Nie lejcie wody na szczatki – poprosilam.

Zasalutowal i zniknal w czelusci.

Wpuscili mnie po trzydziestu minutach. W tym czasie poszlam do furgonetki po swoj sprzet i zamowilam fotografa. Znalazlam Pierra Gilberta i poprosilam, by zniosl siatke i reflektor.

Piwnica byla jedna ogromna przestrzenia, ciemna, wilgotna i bylo tam zimniej niz w Yellowknife w styczniu. W odleglym koncu pomieszczenia stal piec, odchodzace od niego rury byly czarne i sekate jak konary ogromnego martwego debu. Przypomniala mi sie inna piwnica, w ktorej nie tak dawno bylam. Ukrywal sie w niej seryjny morderca.

Sciany byly zbudowane z pustakow. Wiekszy gruz zostal juz uprzatniety i lezal pod scianami, odslaniajac ubita z gliny podloge. W kilku miejscach ogien zmienil jej kolor na czerwonobrazowy. Na wiekszosci powierzchni byla czarna i twarda jak skala, jak wypalony w piecu kafelek. Wszystko pokrywala cienka warstwa szronu.

Grenier zaprowadzil mnie na miejsce zawaliska. Powiedzial, ze nigdzie wiecej nie znalezli innych ofiar. Mialam nadzieje, ze ma racje. Mysl, ze mialabym przesiewac cala piwnice, prawie doprowadzila mnie do lez. Zyczyl mi powodzenia i wyszedl, by dolaczyc do swojej brygady.

Slonce nie docieralo az tak daleko, wiec wzielam swoja latarke o duzej mocy i poswiecilam dookola. Jeden rzut oka i adrenalina podskoczyla. Nie tego sie spodziewalam.

Szczatki zostaly porozrzucane na powierzchni o dlugosci co najmniej trzech metrow. Byly w bardzo zlym stanie i wykazywaly rozny stopien zweglenia.

W jednym miejscu dostrzeglam glowe otoczona fragmentami o roznych ksztaltach i wielkosciach. Niektore z nich, jak na przyklad czaszka, byly czarne i blyszczace. Inne, biale jak kreda, wygladaly tak, jakby sie za chwile mialy rozpasc. Tak wlasnie by sie stalo, dlatego nalezalo sie z nimi obchodzic we wlasciwy sposob. Kosc, ktora miala kontakt z ogniem, jest lekka jak piorko i wyjatkowo delikatna. Tak. Ten przypadek mial byc wyjatkowo trudny.

Poltora metra dalej kregoslup, zebra i kosci dlugie lezaly mniej wiecej w pozycji anatomicznej. Tez byly biale i spalone. Sadzac po ulozeniu kregoslupa i kosci rak szczatki lezaly na wznak, z jedna reka ulozona w poprzek klatki piersiowej, a druga nad glowa.

Ponizej rak i klatki piersiowej lezala czarna masa w ksztalcie serca z dwiema zlamanymi dlugimi koscmi wystajacymi od osi ciala. Miednica. Dalej we fragmentach lezaly zweglone kosci nog i stop.

Poczulam ulge, ale i lekki niepokoj. To byla jedna, dorosla ofiara. Naprawde? Kosci malego dziecka sa drobne i wyjatkowo delikatne. Z latwoscia mogly zostac przysypane. Modlilam sie, by zadnych nie znalezc, gdy bede przesiewac popiol i osad.

Zrobilam notatki i zdjecia polaroidem, nastepnie zaczelam usuwac ziemie i popiol za pomoca miekkiego pedzla ze szczeciny. Powoli odkrywalam coraz wiecej kosci, ostroznie sprawdzajac, co krylo rumowisko, i zbierajac je do dalszych badan.

LaManche dolaczyl do mnie, kiedy oczyszczalam ostatnia partie ziemi, ktora lezala bezposrednio przy kosciach. Przygladal mi sie w milczeniu, kiedy ze swojego zestawu bralam cztery paliki, sznurek i trzy wyciagane miary.

Jeden palik wbilam w ziemie tuz nad czaszka i przyczepilam konce dwoch miar do gwozdzia, ktory w niego wbilam. Jedna z miar poprowadzilam na poludnie i przyczepilam do drugiego palika.

LaManche przytrzymal tasme przy drugim paliku, kiedy wrocilam do pierwszego, i poprowadzilam druga tasme prostopadle, trzy metry na wschod. Za pomoca trzeciej wyznaczylam przeciwprostokatna o dlugosci czterech metrow i dwudziestu czterech centymetrow od palika LaManche do polnocno-wschodniego rogu. Tam, gdzie spotykaly sie tasmy druga i trzecia, wbilam trzeci palik. Dzieki Pitagorasowi wyszedl idealny trojkat prostokatny o przyprostokatnych dlugosci trzech metrow.

Odczepilam druga tasme od pierwszego palika, przymocowalam ja do polnocno-wschodniego palika i poprowadzilam ja trzy metry w kierunku na poludnie. LaManche poprowadzil swoja trzy metry na wschod. Czwarty palik wbilam w miejscu, gdzie sie spotkaly.

Cztery paliki otoczylam sznurkiem, zamykajac szczatki na powierzchni czworokata o boku trzech metrow i katach dziewiecdziesiat stopni. Podczas pomiarow podziele go na trojKaty. Jezeli zaszlaby taka potrzeba, moglam go podzielic na cwiartki albo na mniejsze kwadraty dla bardziej szczegolowych badan.

Dwaj technicy pozyskiwania dowodow przybyli w chwili, kiedy umieszczalam polnocna strzalke tuz przy czaszce. Mieli na sobie niebieskie kombinezony chroniace przed arktycznymi mrozami z napisem ODDZIAL IDENTYFIKACJI SADOWEJ na plecach. Zazdroscilam im. Zimno w piwnicy bylo niczym noz, przechodzacy przez moje ubranie i przenikajacy do ciala.

Pracowalam z Ciaudem Martineau juz wczesniej. Tego drugiego technika nie znalam. Zostalismy sobie przedstawieni i ustawili siatke i przenosny reflektor.

– Praca nad tym zajmie troche czasu – powiedzialam wskazujac zaznaczony kwadrat. – Chcialam zlokalizowac zeby, jakie mogly zostac, i je utrwalic. Moze tez bede musiala sie zajac lonem i fragmentami zeber, jezeli jakies znajde. Kto ma robic zdjecia?

– Halloran juz jedzie – odparl Sincennes, drugi technik.

– W porzadku. Dowodca Grenier twierdzi, ze tam juz nikogo nie ma, ale nie zaszkodziloby obejrzenie piwnicy.

– Podobno mialy byc w tym domu jakies dzieci – twarz Martineau byla bardzo powazna. Mial dwoje swoich dzieci.

– Proponowalabym zrobic uzytek z siatki. Popatrzylam na LaManche'a. Zgodzil sie bez slowa.

– Zgoda – odparl Martineau.

Obaj technicy wlaczyli swiatelka na swoich helmach i ruszyli w glab piwnicy. Chodzili w te i z powrotem rownolegle, najpierw z polnocy na poludnie, potem ze wschodu na zachod. Kiedy skonczyli, kazdy centymetr podlogi byl dwukrotnie sprawdzony.

Zrobilam jeszcze kilka zdjec polaroidem i przystapilam do oczyszczania kwadratu. Za pomoca kielni, dluta dentystycznego i plastykowej szufelki poruszylam i usunelam ziemie, ktora pokrywala szkielet, zostawiajac kosci na swoich miejscach. Przez siatke przeszla kazda najmniejsza ilosc ziemi. Potem oddzielilam osad, popiol, material, paznokcie, drewno i tynk od fragmentow kosci, ktore nastepnie umiescilam na bawelnie chirurgicznej w zamknietych plastykowych pojemnikach, zapisujac ich pochodzenie w moim notesie. W pewnej chwili przyszedl Halloran i zaczal robic zdjecia.

Co jakis czas spogladalam na LaManche'a. Przygladal sie bez slowa, przybrawszy swoj zwykly w takich chwilach uroczysty wyraz twarzy. Jak dlugo go znalam, rzadko widzialam, by jego twarz wyrazala jakiekolwiek uczucia. Widzial juz tak wiele, moze sentyment kosztowal go zbyt wiele…? Po chwili przemowil:

– Jezeli nie ma tu juz nic dla mnie, Temperance, pojde na gore.

– Jasne – odparlam, myslac o cieple slonca. – Ja tu przez chwile zostane.

Вы читаете Dzien Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×