Ciotka Aurora, przemila, pelna mlodzienczego wigoru dama, powitala siostrzenice na dworcu w Sztokholmie duszacym zapachem perfum i nieprzerwanym szczebiotem.

Jednak na swobodna rozmowe przyszla pora dopiero nastepnego dnia, kiedy odprawily Nilssona w powrotna droge.

Okazalo sie, ze ciotka nie zasypiala gruszek w popiele, oczekujac przyjazdu Cathariny. Siadajac do sniadania przy suto zastawionym stole, zdawala jej relacje z tego, czego sie dowiedziala.

– W Markanas potrzebuja sluzacej. Stawiaja jednak wysokie wymagania: dziewczyna musi miec nienaganne maniery i doswiadczenie. Najlepiej, by nie byla to jej pierwsza praca u ludzi z wyzszych sfer.

– Sluzaca? – W oczach Cathariny pojawil sie blysk przerazenia. – Nie wiem, czy podolam. Liczylam na posade guwernantki!

– W Markanas nie ma dzieci z wyjatkiem przyrodniej siostry Malcolma, Elsbeth, liczacej okolo szesnastu lat.

– To on ma przyrodnia siostre? Nie mialam pojecia, zreszta w ogole niewiele wiem o czlowieku, ktorego mialam poslubic.

– No coz, ja takze nie zebralam zbyt wielu informacji o rodzinie Jarncronow. Sa bardzo skryci i nie udzielaja sie towarzysko – przyznala ciotka, nakladajac sobie na talerzyk kawalek ciasta orzechowego.

Ciasto na sniadanie? Catharina patrzyla zaszokowana. Ciotka Aurora znana byla jednak z tego, ze zawsze robila to, na co miala ochote.

– Powiedz, ciociu, co mialas na mysli, wspominajac kiedys, ze nad dworem Markanas ciazy przeklenstwo?

– Ee, nic takiego, to jakas bzdura.

– Bardzo mnie zaintrygowalas. Skoro mam tam mieszkac, powinnam chyba wiedziec jak najwiecej o tym dworze.

– Hmm… Musialabym sobie przypomniec. Slyszalam o tym juz tak dawno.

Ciotka Aurora zamyslila sie. Catharina, obserwujac jej wyrazista twarz, zapragnela rozpaczliwie, by miec tyle pewnosci siebie co ukochana ciotka.

– Chodzilo chyba o jakas dziedziczke, wlascicielke dworu z siedemnastego wieku… Byla bardzo piekna, ale zadna wladzy i okrutna. Nie mogla zniesc rzadow swych nastepczyn. Powiadaja, ze zamordowala swa rywalke czy synowa… Wszystko w tej historii jest dosc niejasne. Pamietaj, ze powtarzam tylko pogloski krazace wsrod tak zwanej elity towarzyskiej. W kazdym razie podobno w Markanas straszy. Trudno stwierdzic, czy tkwi w tym ziarenko prawdy, ale plotki nie rodza sie bez powodu. Ta liczaca ponad dwiescie lat dama nie akceptuje zon kolejnych dziedzicow… Catharino, czy jestes pewna, ze chcesz tam pojechac?

– Tak – odpowiedziala zdecydowana. – Musze sie dowiedziec, dlaczego mnie tak potraktowal. Uwazam, ze nie powinnam rezygnowac, nie probujac zrozumiec motywow tej decyzji. Moze Malcolm ma jakies klopoty, finansowe albo osobiste? Moze jest chory, niewidomy czy Bog wie co jeszcze! Chce mu pomoc!

Ciotka popatrzyla na Catharine i rzekla:

– Masz racje, kobiety nie powinno sie tak traktowac! Na twoim miejscu postapilabym dokladnie tak samo. W sumie jednak cie podziwiam. Szczerze mowiac, nie podejrzewalam cie o taka odwage. Zawsze wydawalas mi sie cicha, niesmiala i chyba najbardziej zahukana sposrod moich ukochanych siostrzenic. Ale wracajac do rzeczy! – Aurora poczestowala Catharine ciastem i dalej ciagnela swa opowiesc. – Moja wiedza o rodzinie Jarncronow nie konczy sie na plotkach. Dowiedzialam sie, ze Malcolm, mimo ze jest dziedzicem, wcale nie byl najstarszym synem.

– A co sie stalo z jego bratem?

– O, to tragiczna historia. Zaledwie trzy dni po slubie jego zona spadla ze schodow i zabila sie. Mlody dziedzic tak sie przejal jej smiercia, ze popelnil samobojstwo. Zastrzelil sie z rewolweru.

– Uff… – wyszeptala Catharina, czujac, jak dreszcz przebiega jej po plecach.

– O ile sobie dobrze przypominam, matka Malcolma umarla, gdy chlopcy dorastali. Niewiele o niej slyszalam. Ich ojciec natomiast ozenil sie powtornie z piekna wdowa o imieniu Tamara, ktora miala malenka coreczke, Elsbeth.

– W takim razie Malcolm i Elsbeth wcale nie sa przyrodnim rodzenstwem!

– W rzeczy samej! Po kilku zaledwie latach wlasciciel dworu zmarl, pozostawiajac Tamare z trojgiem dzieci. Co prawda chlopcy zdazyli juz dorosnac, ale corka byla jeszcze bardzo mala.

– Tak wiec po smierci brata i jego zony Malcolm mieszka w Markanas jedynie ze swa macocha i jej corka?

– Przeprowadzila sie tez do nich siostra Tamary, Inez, osoba niezwykle ofiarna.

– Innymi slowy, wdowa Tamara znalazla laske w oczach okrutnej, zadnej wladzy siedemnastowiecznej damy?

– Fe, Catharino, uwazam, ze troche przesadzasz – skarcila ja ciotka, zdecydowanym krokiem podchodzac do gustownego sekretarzyka. – Popatrz, wczoraj przygotowalam list polecajacy, wezmiesz go z soba! Napisalam, ze pracowalas u mnie i wykonywalas wszystkie swoje obowiazki bardzo solidnie. Niestety z pewnych powodow natury osobistej zmuszona jestem wymienic sluzbe. Wspomnialam tez, ze jestes uczciwa i zreczna… A propos, moje dziecko, jestes zreczna? No i ze masz nienaganne maniery. Mysle, ze w Markanas nie zdolaja domyslic sie pokrewienstwa miedzy nami, nosze bowiem nazwisko mojego swietej pamieci meza. Jednak na wszelki wypadek nazwalam cie Karin Bengtsdatter.

– Wielkie dzieki, ciociu – Catharina dygnela.

– Tylko, na milosc boska, zachowaj ostroznosc! – ostrzegala ciotka. – Postaraj sie nie rzucac Malcolmowi w oczy. Co prawda nie wie, jak wygladasz, jednak na wypadek, gdyby sie okazalo, ze jednak mozecie wziac slub, lepiej, by sie nie dowiedzial, ze go szpiegowalas.

– Rozumiem, ale co ze sluzba? Przeciez przed nimi sie nie ukryje.

– Tak, to rzeczywiscie problem. Moze jednak zrezygnujesz z tej ryzykownej eskapady i zostaniesz u mnie?

Catharina nie odezwala sie slowem, ale jej spojrzenie nie pozostawialo watpliwosci, jaka podjela decyzje. Ciotka westchnela ciezko.

– Rozumiem cie, rozumiem doskonale. Zycze powodzenia, kochanie.

– A co zrobimy, jesli nadejdzie list od mamy?

– Zostaw to mnie. Zawsze potrafilam ja zagadac, kiedy chcialam odwrocic jej uwage. Nie martw sie, nikt sie nie dowie, czym sie zajmujesz.

– Dziekuje. Ciesze sie, ze rozumiesz moja determinacje. Przez cale zycie nie istnial dla mnie zaden inny mezczyzna procz Malcolma. Chce go zobaczyc, poznac go. Ludze sie, ze moze wcale go nie polubie, a wtedy nie bedzie mnie bolalo, ze mna wzgardzil. Samotne zycie w gruncie rzeczy mnie nie przeraza, uwazam, ze mogloby byc rownie wartosciowe. Ale gdy pomysle o moich siostrach… Dla nich staropanienstwo oznaczaloby prawdziwa tragedie, bo kochaja swych narzeczonych. Nie widzialam Malcolma na oczy, ale przyznaje, ze lubilam jego krotkie lisciki, podobal mi sie tez jego charakter pisma.

Ciotka popatrzyla na siostrzenice i zamyslila sie. W tych kilku zdaniach uslyszala nutke nadziei, co ja zaniepokoilo. Wyjela elegancki ustnik i zapalila papierosa.

Catharina spojrzala na nia zgorszona. Co prawda rodzice rozprawiali kiedys z ubolewaniem o zepsuciu kobiet w duzych miastach, ale zeby ciotka Aurora zachowywala sie tak jak mezczyzna? Chociaz… kiedy Catharina otrzasnela sie z szoku, uznala, ze po ciotce mozna sie bylo tego spodziewac. Wszak zawsze lubila nadazac za moda.

– A wiec malzenstwo ojca Malcolma i Tamary bylo bezdzietne? – zapytala, przelykajac sline.

Aurora, wydmuchujac przez nos chmure dymu, westchnela:

– Coz, dosc dawno temu krazyly plotki, ze Tamara jest juz za stara na dzieci. Ich pierwsze dziecko, coreczka, zylo pare lat, drugie zas urodzilo sie martwe. Szkoda… Doprawdy dziwne rzeczy dzieja sie w tym dworze. Czesto zmieniaja sluzbe, w towarzystwie bywaja tylko od wielkiego dzwonu i milczeniem zbywaja pytania dotyczace ich rodzinnych spraw. Tak, ten stary dwor kryje wiele tajemnic…

– Nie boje sie!

Ciotka zatopila sie w rozmyslaniach, nie zauwazywszy nawet, ze zgasl jej papieros. Zza okien dochodzil turkot przejezdzajacych dorozek.

Вы читаете Tajemnice Starego Dworu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×