wydarzylo sie do tej pory. To nie moze ujsc mu na sucho.

Przemyslenia dalsze: jesli opowiesc wampira Lestata jest prawdziwa — a wielu przysiegloby, ze tak, chociaz nikt nie potrafi wytlumaczyc, na czym opiera to przekonanie — czemu liczacy sobie dwa tysiace lat Mariusz nie zjawi sie i nie ukarze nieposluszenstwa swojego powiernika? A krol i krolowa, jesli maja uszy do sluchania, obudza sie na dzwiek swoich imion niesionych na falach radiowych wokol naszej planety? Co sie z nami wtedy stanie? Czy uda sie nam pomyslnie trwac pod nowym panowaniem, czy tez nastawia zapalnik na powszechne unicestwienie? I czy w obu przypadkach szybkie zniszczenie wampira Lestata nie odwrociloby biegu wydarzen?

Plan: zniszczyc wampira Lestata i wszystkich jego poplecznikow, kiedy tylko osmiela sie pokazac. Zniszczyc wszystkich, ktorzy okaza mu lojalnosc.

Ostrzezenie: nie da sie zaprzeczyc, ze sa na swiecie inni bardzo starzy krwiopijcy. Wszyscy od czasu do czasu przelotnie ich widujemy badz czujemy ich obecnosc. Sprawy ujawnione przez Lestata sa nie tyle wstrzasem, ile ostroga dla naszej uspionej czastki swiadomosci. Obdarzona wielkimi mocami starszyzna na pewno slyszala muzyke Lestata. Jakie wiekowe i straszliwe istoty, pobudzone przeszloscia, wlasnym interesem lub chocby znajomoscia sprawy, ciagna z wolna i niepowstrzymanie w odpowiedzi na jego wezwania?

* * *

Kopie tego oswiadczenia rozeslano do kazdego miejsca spotkan Wampirzego Zjednoczenia i kazdego domu sabatowego na calym swiecie. Jednak niezaleznie od tego musicie wziac sobie do serca te sprawe i rozeslac wici: wampir Lestat ma byc zniszczony, a z nim jego matka, Gabriela, jego poplecznicy, Louis i Armand, a takze kazdy smiertelny lojalny wzgledem niego.

Szczesliwego Halloween, chlopcy i dziewczeta wampiry. Postarajmy sie byc na koncercie. Postarajmy sie, zeby wampir Lestat nigdy z niego nie wyszedl.

* * *

Blond osobnik w czerwonej welwetowej kurtce kolejny raz czytal oswiadczenie. Zajmowal wygodny punkt obserwacyjny gleboko w kacie. Jego oczy byly prawie niewidoczne, przysloniete mocno przyciemnionymi szklami i rondem popielatego kapelusza. Na dloniach mial popielate zamszowe rekawiczki; siedzial oparty o wysoka czarna boazerie, ramiona skrzyzowal na piersi, a obcas zahaczyl o krzeslo.

— Lestacie, niedoscigniony dran z ciebie! — szepnal pod nosem. — Jestes ksieciem wsrod lobuzow. — Rozesmial sie cicho. Potem uwaznie przesunal wzrokiem po duzej zacienionej sali.

Z przyjemnoscia ocenial freski na bialej gipsowej scianie — rysunek czarnym atramentem, misterny jak pajecza siec. Byl urzeczony zrujnowanym zamkiem, cmentarzem, uschnietym drzewem siegajacym tarczy ksiezyca rozcapierzonymi konarami. Calym sercem pochwalal wybor artysty i banalny temat wydawal mu sie swiezy, jakby nie ograny. Znakomita byla tez sztukateria sufitu, fryz ze swawolacymi diablami i wiedzmami na miotlach. No i kadzidlo, slodka stara hinduska mieszanka, ktora wieki temu sam zapalil w sanktuarium Tych Ktorych Nalezy Miec w Opiece.

Tak, to bylo jedno z piekniejszych tajnych miejsc schadzek.

Mniej przyjemni byli ci, ktorzy je wypelniali, zbieranina wychudlych bialych postaci, przesiadujacych nad swieczkami przy hebanowych stoliczkach. Zbyt wielu ich, jak na to cywilizowane nowoczesne miasto. Sami zreszta dobrze o tym wiedzieli. Zeby zapolowac dzis w nocy, beda musieli rozproszyc sie szeroko i daleko; mlodziki zawsze musza polowac, musza zabijac — ich glod jest zbyt wielki, aby mozna bylo zaspokoic go inaczej.

Teraz jednak mysleli wylacznie o nim — kim jest, skad przybywa? Czy jest bardzo stary, bardzo silny i co uczyni, zanim opusci to miejsce? Zawsze te same pytania, chociaz wslizgujac sie do barow wampirow, staral sie przybierac wyglad przecietnego krwiopijcy-obiezyswiata; nie patrzyl nikomu w oczy, nie dopuszczal nikogo do swoich mysli.

Czas zostawic ich ze swoimi pytaniami. Zdobyl to, co chcial, zapoznal sie z ich intencjami. I mial w kieszeni kurtki mala kasete magnetofonowa z nagraniami Lestata. Zanim powroci do siebie, zdobedzie jeszcze tasme z wideoklipami.

Skierowal sie do wyjscia. Wraz z nim podniosl sie rowniez jeden z mlodzikow. Zapadla glucha cisza, zarowno w myslach, jak i na sali, kiedy obaj zblizali sie do drzwi. Poruszaly sie tylko plomyki swiec, a falowanie ich odbic w czarnych plytkach podlogi sprawilo, ze zadrzala jak lustro wody.

— Skad jestes, nieznajomy? — zapytal uprzejmie mlodzik. Nie mogl miec wiecej niz dwadziescia lat, kiedy umarl, a i to nie moglo byc dawniej niz dziesiec lat temu. Malowal sobie powieki, powlekal woskiem wargi, kladl na wlosy krzyczaca farbe, jakby nie wystarczaly mu nadnaturalne zdolnosci. Wygladal ekstrawagancko, jakze inaczej od niego samego, rzadkiego i poteznego ducha, ktory przy pewnym szczesciu przetrwa tysiaclecia.

Co takiego mu proponowali w swoim wspolczesnym zargonie? Ze powinien poznac Bardo, Astralna Rownine, eteryczne swiaty, muzyke sfer, dzwiek jednej klaszczacej dloni?

— Jakie jest twoje stanowisko wobec wampira Lestata i w sprawie Oswiadczenia? — odezwal sie znowu tubylec.

— Zechciej mi wybaczyc. Wychodze.

— Ale przeciez wiesz, co zrobil Lestat — naciskal mlodzik, wsunawszy sie miedzy niego i drzwi.

To juz bylo sprzeczne z dobrymi manierami. Uwazniej przyjrzal sie mlodemu zuchwalcowi. Czy powinien zrobic cos, co ich poruszy, co sprawi, ze beda mieli o czym mowic przez wieki? Nie mogl sie powstrzymac od usmiechu. Lepiej jednak nie. Juz niebawem bedzie az nadto podniecajacych wydarzen dzieki jego ukochanemu Lestatowi.

— Pozwol, ze w odpowiedzi dam ci drobna rade — rzekl spokojnie mlodemu inkwizytorowi. — Nie mozecie zniszczyc Lestata, nikt nie moze tego dokonac. A dlaczego tak jest, tego nie potrafie wam powiedziec, mozecie mi wierzyc.

To zaskoczylo mlodzika i troche go urazilo.

— Pozwol jednak, ze teraz ja zadam ci pytanie — kontynuowal jego rozmowca. — Czemu ta obsesja na punkcie wampira Lestata? Co z jego rewelacjami? Czy wy, pisklaki, nie pragniecie szukac Mariusza, straznika Tych Ktorych Nalezy Miec w Opiece? Nie pragniecie ujrzec na wlasne oczy Matki i Ojca?

Mlodzik zmieszal sie, po czym stopniowo zaczely w nim rosnac opor i zacietrzewienie. Nie potrafil sformulowac jasnej odpowiedzi, ale replika wyraznie zarysowala sie w jego sercu — Ci Ktorych Nalezy Miec w Opiece moze istnieja, a moze nie; Mariusz moze rowniez nie istniec. A wampir Lestat jest prawdziwy, tak prawdziwy, jak tylko ten zuchwaly niesmiertelny mogl sobie wyobrazic, i jest chciwym czartem, ktory za cene poklasku i uwielbienia smiertelnych ryzykowal utrate prosperity wszystkich swoich pobratymcow.

Malo brakowalo, a rozesmialby sie mlodzikowi w twarz. Coz za bezsensowna potyczka. Trzeba przyznac Lestatowi, ze przepieknie rozumial te wyzbyta wiary epoke. Tak, zdradzil sekrety, przed ktorych wyjawieniem go ostrzegano, ale czyniac to, nie zdradzil niczego i nikogo.

— Uwazajcie na wampira Lestata — powiedzial z usmiechem na zakonczenie. — Bardzo niewielu prawdziwych niesmiertelnych chodzi po tej ziemi. Moze byc jednym z nich. — Po czym uniosl mlodzika z podlogi, usuwajac go sobie z drogi, minal prog i wszedl do glownej sali tawerny.

Frontowe pomieszczenie, przestronne i bogato obwieszone czarnymi aksamitnymi portierami i kinkietami z lakierowanego brazu, szczelnie zapelniali halasliwi smiertelni. Filmowe wampiry roziskrzonym wzrokiem spogladaly z pozlacanych ram wiszacych na zaslonietych satyna scianach. Rozbrzmiewajace wokol dzwieki organowej toccaty i fugi Bacha dyszaly namietnoscia, rozmywane gwarem rozmow i gwaltownych wybuchow pijackiego smiechu. Uwielbial widok tak intensywnych objawow zycia, uwielbial nawet zadomowiony tu od dobrych stu lat zapach dobrej whisky, wina i papierosow. A gdy przedzieral sie do drzwi, z rownym uwielbieniem wital napor miekkich, pachnacych ludzkich cial. Uwielbial to, ze zywi nie poswiecali mu krzty uwagi.

Nareszcie wilgotne powietrze, chodniki Castro Street kipiace tlumami wczesnego popoludnia. Niebo nadal slalo polysk polerowanego srebra. Ludzie biegali chyzo we wszystkich kierunkach, uciekajac przed lekko zacinajacym deszczem, ale na prozno; wielkie, wylupiaste swiatla zatrzymywaly ich na rogach ulic, by dopiero po dluzszej chwili mrugnieciem zezwolic na przejscie.

Glos Lestata dudnil z glosnikow ustawionych przed sklepami muzycznymi, pokonujac warkot przejezdzajacych autobusow i syk opon na mokrym asfalcie:

Вы читаете Krolowa potepionych
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×