sprawozdania Francois Michauda.

— Nie ma co do tego zadnych watpliwosci! — mowil z ozywieniem mlodszy astronom. — Dzien gwiazdowy wydluzyl sie o trzy sekundy w skali rocznej! Przybycie tych planet wywarlo trwaly, wymierny wplyw na Ziemie!

Margo i Hunter, trzymajac sie za rece, stali w ciemnosciach na skraju ladowiska mieszczacego sie na polnocnym koncu plaskowyzu Vandenberg 2.

— Boisz sie spotkania z Paulem i Donem? — zapytal szeptem Hunter. — Nie powinienem cie teraz o to pytac, kiedy martwisz sie, czy w ogole wyladuja.

— Nie, nie boje sie — odparla, kladac druga reke na jego dloni. — Chce sie z nimi tylko przywitac. Mam przeciez ciebie.

Tak, wlasnie — pomyslal Hunter niezbyt radosnie. Wiedzial, ze musi odpowiednio ulozyc swoje zycie, aby bylo w nim miejsce dla Margo. Czy bedzie mogl porzucic zone i synow? Byl pewien, ze nie.

Nagle cos innego przyszlo mu na mysl.

— I masz Martena Opperly’ego — szepnal. Margo usmiechnela sie.

— Przyznaj sie, Ross, co chcesz przez to powiedziec?

— E, nic takiego — odparl.

Wokol nich zgromadzili sie pozostali czlonkowie sympozjum. Furgonetka i Corvetta zaparkowane byly nie opodal.

Obok stal profesor z kilkoma innymi naukowcami. Przed chwila z wiezy radiowej doniesiono o nawiazaniu lacznosci z Baba Jaga.

W gorze nad nimi swiecily znajome gwiazdy polnocnego nieba, rozsiane miedzy konstelacja Skorpiona i Niedzwiedzicy, a wysoko na zachodzie blyszczalo wrzecionowate podluzne skupisko nowych gwiazd — jedne rzucaly slaby blask, inne swiecily jasniej od Syriusza — byly to lsniace pozostalosci Luny.

— Dziwnie bedzie bez Ksiezyca — powiedzial w zamysleniu Hixon.

— Jednym pociagnieciem wymazano z mitologii stu bogow — zauwazyla Rama Joan.

— A ja zaluje, ze Wedrowiec odlecial — wtracila Anna. — Mam nadzieje, ze udalo mu sie uciec.

— Stracilismy nie tylko bogow, Ksiezyca — stwierdzil smetnie Dragal.

— Nie przejmuj sie, Charlie — starala sie go pocieszyc Wanda. — Byles swiadkiem tylu wielkich wydarzen. Wszystkie twoje przepowiednie…

— Wszystkie moje marzenia — poprawil ja Dragal. Zmarszczyl brwi i uscisnal reke Wandy.

— Bedziemy mieli dwoch nowych bogow na miejsce kazdego, ktorego stracilismy — rzekl Hunter. — Przekonacie sie.

— Mnie tam wcale nie zad Ksiezyca — mruknal niechetnie dziadek. — Nigdy nie mialem z niego zadnej korzysci.

— A spacery przy Ksiezycu z ladna dziewczyna? — spytala Margo.

— Nie ma Ksiezyca, nie bedzie plywow — powiedzial McHeath, jakby nagle zrobil wielkie odkrycie.

— Nie zapominaj o Sloncu — przypomnial mu Dodd. — Co prawda beda znacznie niniejsze, takie jak na Tahiti.

— Ciekawa jestem, co sie stanie z tymi resztkami Ksiezyca? — zapytala Margo, patrzac na zachodnia czesc nieba. — Czy wciaz beda tworzyc taki pierscien?

Opperly uslyszal pytanie Margo.

— Nie — odparl i zaczal wyjasniac: — Teraz, gdy centrum grawitacyjne Ksiezyca zniklo wraz z Wedrowcem, pojedyncze odlamki rozsieja sie po niebie z taka predkoscia, z jaka wedrowaly po orbicie — okolo osmiu kilometrow na sekunde. Niektore z nich mniej wiecej za dziesiec godzin zderza sie z atmosfera ziemska. Nastapi deszcz meteorow, niezbyt grozny, mam nadzieje. Te resztki Ksiezyca znajduja sie teraz nad biegunem polnocnym Ziemi. Spadajac, nie powinny w nas trafic. Wiele z nich bedzie wedrowac po dlugich, eliptycznych orbitach wokol Ziemi.

— Ojej! — zawola! wesolo Wojtowicz. — Z panem to zupelnie jakby Brecht znow byl z nami.

— Brecht? Kto to? — spytal Opperly.

Przez chwile panowala cisza. Potem Rama Joan powiedziala:

— Nasz przyjaciel…

W tym momencie ujrzeli w zenicie zolty blysk, a po chwili pionowy, cytrynowy plomien, ktory wolno opadal ku Ziemi. Rozleglo sie ciche, stopniowo wzmagajace sie wycie, podobne do huku ognia buzujacego w kominku. Zolte plomienie zgasly przy dyszach statku — Baba Jaga wyladowala bezpiecznie w Vandenbergu 2.

Вы читаете Wedrowiec
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×