– U ludzi pociag fizyczny ma to do siebie, ze nigdy nie wiadomo, czy druga osoba go odwzajemnia – powiedzial.
– Doskonale – pochwalil trener.
– Czlowiek jest wrazliwy, bo zna bol i krzywde. – W tym momencie Patch tracil mnie kolanem.
Odsunelam sie jak oparzona, powstrzymujac sie od mysli, co chcial mi w ten sposob dac do zrozumienia. Przytaknawszy, McConaughy dodal:
– Zlozonosc pociagu fizycznego i rozmnazania u ludzi to jedna z wlasciwosci, ktore odrozniaja nas od innych gatunkow.
Patch, slyszac to, chyba parsknal, ale odglos byl cichutki, wiec nie wiem. czy na pewno. Trener ciagnal dalej:
– Od zarania dziejow kobiete pociaga u partnera silna zdolnosc przetrwania, a zatem inteligencja i sprawnosc fizyczna, bo zapewniaja one wieksze prawdopodobienstwo, ze mezczyzna o takich cechach przyniesie jej do domu pozywienie. – Usmiechnal sie, podnoszac w gore kciuki. – Wiedzcie, ze kolacja rowna sie przetrwaniu.
Nikt sie nie rozesmial.
– Podobnie – kontynuowal – mezczyzne pociaga uroda, bo swiadczy ona o zdrowiu i mlodosci, to znaczy: nie ma sensu laczyc sie w pare z chorowita partnerka, ktora nie bedzie zdolna do wychowywania dzieci.
Nasunawszy okulary na grzbiet nosa, zachichotal.
– To strasznie seksistowskie – zaoponowala Vee. – Niech nam pan opowie o czyms, co odnosi sie do kobiet w dwudziestym pierwszym wieku.
– Panno Sky, prosze podejsc do kwestii rozmnazania z punktu widzenia nauki, a zrozumie pani, ze dzieci sa kluczowe dla przetrwania naszego gatunku. Im wiecej urodzi pani dzieci, tym wiekszy bedzie pani wklad w zasoby genetyczne.
Niemal uslyszalam, jak Vee wznosi oczy do nieba.
– No, chyba pomalu zblizamy sie do dzisiejszego tematu, czyli seksu – powiedziala.
– Niezupelnie – odparl McConaughy, unoszac w gore palec. – Seks musi byc poprzedzony pociagiem erotycznym, ktory wywoluje jeszcze mowe ciala. Trzeba zakomunikowac potencjalnemu partnerowi: „Jestem toba zainteresowany', tyle ze znacznie bardziej lapidarnie.
Nastepnie zwrocil sie do Patcha:
– No dobrze. Powiedzmy, ze jestes na przyjeciu. W pokoju roi sie od przeroznych dziewczat. Widzisz blondynki, brunetki, rude, kilka czarnowlosych. Jedne sa rozmowne, inne wygladaja na niesmiale. Znajdujesz dziewczyne, ktora odpowiada twoim wymaganiom: atrakcyjna, inteligentna i wrazliwa. Jak dajesz jej do zrozumienia, ze jestes nia zainteresowany?
– Wybieram ja z tlumu i zagaduje.
– Dobrze. Przejdzmy do sedna. Skad wiesz, czy jest odwazna, czy woli, zebys to ty wykonal kolejny krok?
– Obserwuje ja – odpowiedzial. – Staram sie rozgryzc, o czym mysli i co czuje. Sama mi tego nie zdradzi, wiec musze sie jej uwaznie przygladac. Czy sie do mnie przybliza? Czy patrzy mi w oczy, a potem odwraca wzrok? Czy zagryza wargi i bawi sie wlosami, jak w tej chwili Nora?
Klasa wybuchnela smiechem. Opuscilam rece na kolana.
– Jest odwazna – stwierdzil Patch i znow tracil mnie noga.
Jakby tego bylo malo, spieklam raka.
– Swietnie! Doskonale! – z usmiechem zawolal trener, podekscytowany, ze bierzemy czynny udzial w lekcji.
– Naczynka krwionosne na twarzy Nory rozszerzaja sie i jej skora sie rozgrzewa – oznajmil Patch. – Wie, ze jest oceniana. Lubi byc w centrum uwagi, ale nie do konca potrafi temu sprostac.
– Wcale sie nie rumienie.
– Denerwuje sie – dodal. – Glaszcze sie po ramieniu, zeby odwrocic uwage od twarzy i skierowac ja na sylwetke, A moze na skore. To jej silne atuty.
Zatkalo mnie. Zartuje – pomyslalam. – Nie, jest walniety. Nie mialam bladego pojecia, jak sie postepuje z wariatami, i bylo to widac. Poczulam sie tak, jakbym nasze dotychczasowe spotkania spedzila wylacznie na wpatrywaniu sie w niego z otwarta buzia. Gdybym miala zludzenia, ze dotrzymam mu kroku, musialabym obchodzic sie z nim inaczej.
Oparlam dlonie plasko na stole i unioslam brode, probujac w ten sposob pokazac, ze mimo wszystko mam swoja godnosc.
– To smieszne – powiedzialam.
Wyciagnawszy reke z przesadna przebiegloscia, Patch zwiesil ja na oparciu mojego krzesla. Uleglam dziwnemu wrazeniu, ze grozba ta jest skierowana wylacznie do mnie i ze ani troche mu nie zalezy, jak to odbierze klasa. Rozlegly sie smiechy, ale on zdawal sie nic nie slyszec. Siedzial ze wzrokiem utkwionym w moich oczach, tak ze przez chwile wydawalo mi sie, jakby rzezbil dla nas obojga w powietrzu intymny swiat, do ktorego nikt nie ma dostepu.
– Wrazliwa – rzeki bezglosnie.
Przy blokowalam kostkami nogi krzesla i gwaltownie wysuwajac sie do przodu, poczulam, jak jego reka spada z oparcia. Wcale nie jestem wrazliwa.
– Otoz wlasnie! – powiedzial trener. – Biologia w ruchu.
– Czy teraz juz moglibysmy pomowic o zyciu plciowym? – zapytala Vee.
– Jutro. Przeczytajcie rozdzial siodmy i badzcie gotowi do dyskusji.
Zadzwonil dzwonek i Patch odstawil swoje krzeslo na miejsce.
– Fajnie bylo. Trzeba by to kiedys powtorzyc.
Zanim zdolalam wymyslic cos bardziej zwiezlego niz „nie, dzieki', przecisnal sie za mna i zniknal za drzwiami.
– Pisze petycje o wylanie trenera – oznajmila Vee, podchodzac do mojego stolu. – Co to mialo byc? Rozwodnione porno. Niewiele brakowalo, a kazalby wam zajac na tym stole pozycje horyzontalna, na golasa, przystapic do aktu prokreacji i…
Przygwozdzilam ja spojrzeniem, ktore mowilo: „Sadzisz, ze mam ochote na powtorke?'.
– Tak – prowokacyjnie odparla Vee, robiac krok w tyl.
– Musze pogadac z trenerem. Spotykamy sie za dziesiec minut pod twoja szafka.
– Jasne.
Podeszlam do biurka McConaughy'ego, za ktorym siedzial, pochylony nad rozkladem meczow koszykarskich. Wszystkie te iksy i zera sprawialy wrazenie, jakby gral w kolko i krzyzyk.
– Co tam, Noro? – spytal, nie patrzac na mnie. – Slucham, o co chodzi?
– Chcialabym panu powiedziec, ze przez to nowe rozsadzenie i temat lekcji czuje sie nieswojo.
Trener oparl sie na krzesle i zalozyl rece za glowe.
– A ja jestem z tego rozsadzenia zadowolony, tak jak z obrony „kazdy swego', ktora opracowuje na sobotni mecz.
Podsunelam mu pod nos szkolny kodeks praw i obowiazkow ucznia.
– Zgodnie z prawem uczen nie moze czuc sie zagrozony na terenie szkoly.
– Czujesz sie zagrozona?
– Czuje sie nieswojo. I chcialabym panu zaproponowac pewne rozwiazanie tego problemu. – Nie przerwal mi, wiec smialo wzielam wdech. – Udziele korepetycji z biologii wskazanemu przez pana uczniowi, jezeli znow posadzi mnie pan z Vee.
– Patchowi przydalby sie korepetytor. Udalo mi sie nie zazgrzytac zebami.
– Ale to wbrew mojej prosbie.
– Widzialas go dzisiaj? Zaangazowal sie w dyskusje. Caly rok sie nie odzywal, a kiedy posadzilem go z toba: bingo! Na pewno poprawi sobie u mnie ocene.
– A Vee sobie pogorszy.
– Tak bywa, kiedy nie mozna rozgladac sie na boki w poszukiwaniu poprawnej odpowiedzi – odparl sucho.
– Vee jest po prostu niezbyt pilna. Pomoge jej.
– Nic z tego. – Zerknawszy na zegarek, dodal: – Spoznie sie na spotkanie. Masz do mnie cos jeszcze?
Chcialam wycisnac z siebie dodatkowy argument, ale najwyrazniej zabraklo mi weny.