zaleznosci od kwadry ksiezyca. Wiec za dwa tygodnie? – Diana potwierdzila. – Czy mozemy urzadzic slub tutaj, w Rothgar Abbey?

– Tak. Zwlaszcza, ze mielismy slub Rosy w Arradale.

Rothgar potarl dlonia policzek. Zatrzymali sie nagle przed drzwiami do jej sypialni.

– Tez chcialbym miec mala, spokojna uroczystosc – powiedzial zafrasowany. – Ale zwazywszy nasza pozycje, nie mozemy sobie chyba na to pozwolic.

– To nic. Zamkniemy sie potem na pare dni w naszej sypialni – pocieszyla go.

Ta wizja byla zbyt podniecajaca, zeby mogl tu dluzej zostac. Ucalowal ja jeszcze mocno i pospiesznie wycofal sie do swoich pokojow, myslac o tym, jak najszybciej powiadomic Hilde i Steena o slubie. Byl pewny, ze cala rodzina chcialaby byc razem, zeby wziac udzial w tym wielkim wydarzeniu.

Zobaczyc dzien, kiedy ktos go wreszcie pokona.

Dwa tygodnie pozniej na rozkaz markiza otwarto dla gosci dobra Rothgar Abbey. Ludzie tanczyli na polu, przy dzwiekach orkiestry albo zajadali sie smakolykami ze stolow ustawionych pod namiotami w sadzie. Nie brakowalo tez ponczu, piwa i lemoniady. W obejsciu ustawiono szesc przystrojonych kwiatami slupow, ktorych widok budzil w Beyu radosnie falliczne skojarzenia.

Na lakach pod lasem urzadzono prawdziwy jarmark, ze wszystkimi atrakcjami. Byl tam i linoskoczek, i polykacz ognia, a takze dwoch zonglerow. Na miejscu bito swinie i pieczono je nad ogniem. Urzadzono konkursy sily i zrecznosci dla mlodziezy, ktore jednoczesnie stanowily informacje dla Rothgara, kto najlepiej nadaje sie do sluzby. Nawet dzieci mialy swoj wielki wyscig i dostaly pozniej lakocie i kolorowe wstazki.

Sam slub odbyl sie natomiast w skromnej kaplicy, jedynie w gronie rodziny i najblizszych przyjaciol. Stary Uf ton byl wyraznie wzruszony tym, ze jego tez zaproszono na te uroczystosc.

Po slubie nowozency objechali cala posiadlosc, pozdrawiajac poddanych i gosci. Oboje mieli na sobie stroje z bialego brokatu obwieszone rodzinna bizuteria. Czuli sie wspaniale, przyjmujac gratulacje.

Jednak w pewnym momencie Diana poczula, ze Bey nagle zesztywnial. Przez chwile zastanawiala sie, o co chodzi, az w koncu dostrzegla rudowlosa dziewczynke z zawiniatkiem w rekach. Mimo ogolnego gwaru slychac bylo placz dziecka, zapewne przestraszonego tym, co dzialo sie dookola. Dziewczynka starala sie ukolysac niemowle, a jednoczesnie rozgladala sie wciaz dokola, wolajac co jakis czas: „Mamo! Mamo!'.

Diana zastanawiala sie, czy lepiej sprobowac uspokoic dziecko, czy raczej odciagnac Rothgara do dalszej czesci ogrodu. W koncu zdecydowala sie na to pierwsze.

– Gdzie wasza matka, dziecko? – spytala, podchodzac do dziewczynki.

Miala nadzieje, ze znajdzie jakis sposob na uciszenie noworodka. Niestety, rudowlosa tylko otworzyla buzie i patrzyla na nia jak sroka w gnat, nie mogac nic z siebie wydusic.

Markiz natychmiast przyskoczyl do dziewczynki i zanim zdazyla sie zorientowac, wyjal tlumoczek z jej rak. Niemowle wcale sie nie uspokoilo, ale tez nie zaczelo plakac glosniej.

– Idz, poszukaj matki – zwrocil sie do dziewczynki.

– Ee, tak, panie – zdolala wykrztusic z siebie i szybko skoczyla w tlum.

– Wasza lordowska mosc pozwoli. – Jedna z kobiet wziela niemowle z rak Rothgara. – Zaraz je nakarmie, to sie troche uspokoi przed przyjsciem matki.

Rothgar skinal glowa na znak zgody. Kobieta rozpiela suknie, poluzowala troche giezlo i przystawila dziecko do piersi. Placz ustal natychmiast i maluch z przyjemnoscia zaczal ssac.

Diana wziela go za reke i ruszyli dalej.

– Nic ci nie jest? – zaniepokoila sie.

Markiz byl moze troszke blady, ale usmiech od razu powrocil na jego twarz.

– Nie, chociaz sam sie temu dziwie – poinformowal. -Nawet nie jestem za bardzo roztrzesiony. Zawsze sie balem, ze moge…

– Udusic placzace dziecko, Bey?

– Po prostu zrobic cos, zeby przestalo plakac. – Potrzasnal glowa ze zdumieniem. – No, moze nie bedzie tak zle.

Diana wiedziala juz, ze wszystko sie ulozy. Teraz przytulila sie do Rothgara i pocalowala go na oczach tlumu.

– Gorzko! Gorzko! – rozlegly sie wokol nich glosy gawiedzi.

Nie mieli wyboru. Zeby zadowolic poddanych musieli sie pocalowac jeszcze raz. A potem ruszyli dalej, az na laki, zeby przyjac gratulacje od kolejnych poddanych.

Zabawa miala trwac cala noc. Niektore ogniska juz plonely. Inne staly przygotowane i czekaly na zapadniecie zmroku. Wlasnie zmierzchalo i na niebie pojawil sie wychudzony ksiezyc.

– I co teraz powiesz? – Wskazal cienki rogalik na niebie. – Jak twoje moce?

– Chetnie bym to sprawdzila – rzekla. – Ale potrzebuje jakiegos miejsca, gdzie moglibysmy byc sami.

Rothgar spojrzal za siebie.

– Czeka na nas moj rodzinny dom. Mysle, ze mozemy juz tam pojsc.

Wycofali sie do palacowego ogrodu i juz chcieli przejsc przez brame dzielaca go od podworza, kiedy nagle wypatrzyli ich Brand i Rosa.

– Hej, gdzie uciekacie?! – krzyknela Rosa.

– Zaczekajcie chwile! – dodal Brand.

Po paru minutach za brama ustawil sie szpaler zlozony z rodziny, a potem sluzby. Wszyscy sypali na nich platki roz. Kiedy wiec weszli do palacu, byli w nich cali skapani. Mieli je w ubraniach i we wlosach. Musial to chyba byc jakis specjalny gatunek roz, poniewaz platki pachnialy oszalamiajaco.

A moze Diana po prostu upajala sie swoim szczesciem?

W koncu dotarli do sypialni, gdzie czekalo na nich pachnace potpourri z kwiatow groszku i makow. Natomiast lozko cale bylo w delikatnych platkach roz.

Rothgar zamknal drzwi, a nastepnie wyrzucil klucz przez otwarte okno. Spojrzal glodnym wzrokiem na Diane.

– Nie moge sie doczekac, kiedy wreszcie naciesze sie twoim cialem. Te dwa tygodnie to byla prawdziwa meczarnia.

Polozyl ja na lozku i zaczal rozbierac. Diana czula, ze za chwile pograzy sie w rozkoszy. W ostatnim przeblysku zdrowego rozsadku wskazala zamkniete drzwi.

– Ale… jak stad wyjdziemy?

Bey rozpial kolejny guziczek jej brokatowego stroju.

– Nie wyjdziemy juz nigdy – odparl. – Wydawalo mi sie, ze tego wlasnie chcialas.

Kiedy zaczal ja piescic, pozbyla sie wszelkich watpliwosci. Pragnela spedzic z nim cale swoje zycie. A najblizsze dni… tutaj, w tej sypialni.

POSLOWIE

Rothgar i Diana sa oczywiscie postaciami fikcyjnymi. Stworzylam ich, aby ukazac najwyzsze warstwy spoleczne i to, co sie rzeczywiscie dzialo w tych czasach w Anglii. Zapewne z perspektywy Paryza wygladalo to inaczej, ale zcentralizowany system francuski mial juz niewielkie szanse powodzenia. To Londyn stal sie wowczas jednym z najodwazniejszych miast Europy i pozostal nim przez nastep-ych sto lat.

Tlo milosnych perypetii moich bohaterow jest oczywiscie prawdziwe. Ludwik XV rzeczywiscie stal na czele dwoch rzadow, a kawaler D'Eon byl jego zaufanym czlowiekiem. Nalezy on w ogole do ciekawszych drugoplanowych historycznych postaci, rowniez ze wzgledu na watpliwosci dotyczace jego plci. Wiadomo, ze przez jakis czas byl dama dworu carycy Rosji, a nastepnie zrobil szybka kariere wojskowa. Jednak to, co najciekawsze pozostalo mi jeszcze do opowiedzenia i mam nadzieje, ze z pomoca markiza uda mi sie zglebic sekrety D'Eona.

Jego biografie zatytulowana „Krolewski szpieg' napisala Edna Nixon. Wynika z niej, ze nikt w Anglii nie byl w stanie zrozumiec przebiegu jego dyplomatycznej kariery. Jako p. o. ambasadora Francji wykazywal niezwykla pewnosc siebie, jakby niczego sie nie bal. Jego przyjaciele, lacznie z de Brogliem, slali kolejne ostrzezenia, z

Вы читаете Diabelska intryga
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×