rannego i spojrzal w jego przepelnione bolem oczy.
— Czy mozesz mowic? — zapytal.
— Tak — niewyrazny szept. — Nie moge sie ruszac, jest mi zimno. Czy umre?
— Prawdopodobnie — odpowiedzial Watchman; przesunal dlonia po plecach rannego androida, odszukal nerwowy osrodek ledzwiowy i wylaczyl go, czemu towarzyszylo westchnienie ulgi. — Czy lepiej?
— O wiele lepiej, Alfa Watchman.
— Jak sie nazywasz, Beta?
— Caliban Driller.
— Co robiles podczas wypadku?
— Przygotowywalem sie do zakonczenia pracy. Jestem majstrem, przechodzilem tedy. Wszyscy zaczeli krzyczec, gdy blok spadal, powietrze sie ogrzalo, skoczylem w bok i znalazlem sie na ziemi z przetraconym kregoslupem. Za ile czasu umre?
— Godzina, moze mniej. Uczucie chlodu bedzie ogarnialo cale cialo, a gdy dojdzie do mozgu, nastapi koniec. Ale ciesz sie, Krug widzial, jak upadales. Odpoczniesz na Lonie Kruga…
— Niech bedzie pochwalony Krug — szepnal Caliban Driller. Nadeszly androidy z noszami; byli juz przy rannym, gdy rozlegl sie gong, oznajmiajacy koniec pracy. Blyskawicznie wszystkie androidy, ktore akurat nie byly czyms zajete, ruszyly tlumnie ku kabinom przenosnikow, skad wychodzila wlasnie kolejna zmiana, ktora spedzala czas wolny w osrodkach rekreacyjnych Ameryki Poludniowej lub Indii. Slyszac gong, androidy z noszami chcialy porzucic ladunek i ruszyc wraz z innymi, ale Watchman krzyknal na nich, podbiegli wiec speszeni.
— Zaniescie Calibana Drillera do kaplicy! — polecil. — Gdy skonczycie, mozecie zaliczyc sobie ten czas do normy miesiecznej. Posrod zamieszania i tumultu dwie Bety z noszami utorowaly sobie droge i skierowaly sie ku jednej z kopul, ograniczajacych na polnocy plac budowy. Wsrod kopul najwiecej bylo magazynow, kuchni i toalet, ale trzy z nich kryly w swoim wnetrzu generatory przekaznikow i schladzaczy terenu, jedna ambulatorium, a ostatnia kaplice. Przed wejsciem nieustannie krazyly dwa lub trzy androidy pilnujace, by do wnetrza nie dostal sie nikt ZRODZONY-Z-MACICY; czasami pojawiali sie tutaj dziennikarze lub goscie Kruga, wiec straznicy opracowali wiele sposobow usuwania ich z tego miejsca, nie powodujac incydentow kolidujacych z prawem. Kaplica byla zamknieta dla narodzonych z mezczyzny i kobiety i nikt poza androidami nie mial pojecia o jej istnieniu.
Thor Watchman wszedl do kaplicy, gdy nosze ulozono przed oltarzem; przy wejsciu przykleknal, wysuwajac przed siebie rece z dlonmi odwroconymi ku gorze. Oltarz stanowil blok syntetycznego ciala, takiego samego, jak ciala androidow; blok byl zywy, ale pozbawiony czucia i sam nie byl w stanie utrzymac sie przy zyciu, byl wiec sztucznie karmiony. Za oltarzem lsnil naturalnej wielkosci hologram, przedstawiajacy Kruga, a mury kaplicy ozdobiono zapisem kodu genetycznego RNA, powtarzajacym sie od podlogi do szczytu kopuly.
AAA AAG AAC AAU
AGA AGG AGC AGU
ACA ACG ACC ACU
AUA AUG AUC AUU
GAA GAG GAC GAU
GGA GGG GGC GGU
GCA GCG GCC GCU
GUA GUG GUC GUU
CAA GAG CAC CAU
CGA CGG CGC CGU
CUA CUG CUC CUU
UAA UAG UAC UAU
UGA AGO UGC UGU
UCA UCG UCC UUU
UUA UUG UUC UCU
— Polozcie go na oltarzu, a potem wyjdzcie — powiedzial Watchman.
Androidy wykonaly polecenie; gdy zostal sam z umierajacym Beta, pochylil sie nad nim.
— Jestem Zachowawca i moge cie poprowadzic ku Krugowi… Powtarzaj za mna: Krug dal nam zycie i powrocimy na Lono Kruga…
— Krug dal nam zycie i powrocimy na Lono Kruga…
— Krug jest naszym Stworca, naszym Obronca i Wybawicielem. — Krug jest naszym Stworca, naszym Obronca i Wybawicielem…
— Krugu, blagamy cie, abys nas poprowadzil ku swiatlu!
— Krugu, blagamy cie, abys nas poprowadzil ku swiatlu…
— I podniosl Dzieci Kadzi do poziomu Dzieci Macicy!
I podniosl Dzieci Kadzi do poziomu Dzieci Macicy…
— I dal nam sprawiedliwe miejsce…
— I dal nam sprawiedliwe miejsce… obok naszych braci i siostr…
— Obok naszych braci i siostr…
— Krugu, nasz Stworco, nasz Obronco i Panie, przyjmij nas na Lono Kadzi!
— Krugu, nasz Stworco, nasz Obronco i Panie, przyjmij nas na Lono Kadzi…
— I zbaw wszystkich, ktorzy przyjda po mnie…
— I zbaw wszystkich, ktorzy przyjda po mnie…
— W dniu, gdy Macica i Kadz, Kadz i Macica stana sie jednym!
— W dniu, gdy Macica i Kadz, Kadz i Macica stana sie jednym…
— Niech bedzie pochwalony Krug!
— Niech bedzie pochwalony Krug…
— Chwala Krugowi!
— Chwala Krugowi…
— AAA, AAG, AAC, AAU ku chwale Kruga!
— AAA, AAG, AAC, AAU ku chwale Kruga…
— AGA, AGG, AGC, AGU ku chwale Kruga!
— AGA, AGG, AGU… Chlod doszedl juz do piersi… — szepnal Caliban Driller. — Nie moge, nie moge…
— Dokoncz litanie, Krug na ciebie czeka. AGU ku chwale Kruga…
— AGA, ACG, ACC, ACU ku chwale Kruga!
Palce Bety wbily sie w miekkie cialo oltarza; jego skora pociemniala juz tak, ze byla niemal fioletowa, a oczy zmatowialy.
— Krug na ciebie czeka! — powiedzial ostro Watchman. Dokoncz litanie!
— Nie moge… mowic… oddychac…
— Wiec tylko mnie sluchaj i powtarzaj w duchu za mna… AUA, AUG, AUC, AUU ku chwale Kruga! GCA, GGG…
Watchman recytowal litanie z desperacka energia, po kazdym zdaniu wyginajac cialo. Zycie szybko uchodzilo z ciala Calibana Drillera. Pod koniec litanii Watchman wyjal spod swej tuniki kabel, podlaczyl koncowke do przedramienia umierajacego i przeslal mu tyle energii, by wytrzymal jeszcze chwile. Dopiero gdy byl juz pewny, ze wyslal dusze Calibana na Lono Kruga, odlaczyl sie, odmowil za siebie krotka modlitwe i wezwal ekipe, by zabrala cialo.
Napiety i wyczerpany, ale zadowolony wyszedl z kaplicy i ruszyl w kierunku Centrum Kontroli. W polowie drogi stanal przed nim osobnik tego samego wzrostu — inny Alfa. Bylo to dziwne spotkanie, bowiem do konca pracy pozostalo Watchmanowi jeszcze sporo czasu, a jego zmiennikiem mial byc Alfa Euclid Planner. Tego Alfy natomiast Watchman nie znal…
— Watchman, czy znajdziesz dla mnie kilka minut czasu? — zapytal nieznajomy. — Jestem Siegfried Fileclerk z Partii Wolnosci Androidow. Oczywiscie znasz tresc petycji, ktora mamy zamiar przedstawic Kongresowi na najblizszej sesji? Zwazywszy na twoje bliskie stosunki z Krugiem, moglbys pomoc nam w skontaktowaniu sie z nim, by…
— Chyba znacie moje stanowisko, jezeli chodzi o zaangazowanie polityczne?