trudem przemoglam chec, by podazyc za nia wzrokiem. Zasmiala sie w glos, jakby wyczuwala, co sie ze mna dzialo.
– Czy chcialabys, abym zagwarantowala bezpieczenstwo twojej przyjaciolce? – spytala.
Miekkim krokiem podeszla do lozka i wyciagnela sie na nim. Pustawy, obskurny pokoj wydal mi sie znacznie bardziej zapuszczony, gdy tak na nia patrzylam, noszaca buty za dwiescie dolarow.
– Nie – odparlam.
– Przeciez o to ci chodzilo, Anito – rzekl Jean-Claude.
– Powiedzialam, ze zadam gwarancji od mistrza Aubreya.
– Rozmawiasz z moja mistrzynia, dziewczyno.
– Nieprawda. – W pokoju zapadla nagle glucha cisza. Uslyszalam, jak cos chroboce w murach. Unioslam wzrok, by przekonac sie, ze wampiry wciaz znajduja sie w pokoju. Trwaly w bezruchu jak posagi, zero ruchu, oddechu czy oznak zycia. Wszystkie byly piekielnie stare, ale nie dosc stare, by mogly byc Nikolaos.
– Jestem Nikolaos – rzekla kobieta zmyslowym, delikatnym tonem. Chcialam jej uwierzyc, lecz nie uwierzylam.
– Nieprawda – powtorzylam. – Nie jestes mistrzynia Aubreya.
Zaryzykowalam i spojrzalam jej w oczy. Byly czarne i rozszerzyly sie ze zdumienia.
– Jestes bardzo stara i bardzo dobra, ale nie dosc stara ani na tyle potezna, aby byc mistrzynia Aubreya.
– Mowilem, ze cie przejrzy – odezwal sie Jean-Claude.
– Cisza!
– Gra skonczona, Thereso. Ona wie.
– Tylko dlatego, ze sam jej o tym powiedziales.
– Powiedz jej, skad wiesz, Anito.
Wzruszylam ramionami.
– Nie odbieram jej dosc silnie. Nie jest dosc stara. Aubrey emanuje wieksza moca niz ona. Tak byc nie powinno. Gdyby byla ta, za ktora sie podaje, wyczulabym to.
– Czy wciaz nalegasz na spotkanie z nasza mistrzynia? – spytala kobieta.
– W dalszym ciagu domagam sie gwarancji bezpieczenstwa dla mojej przyjaciolki.
Powiodlam wzrokiem po ich twarzach. – I szczerze mowiac, mam serdecznie dosc tych kretynskich gierek.
Aubrey niespodziewanie ruszyl w moja strone. Caly swiat spowolnil bieg. Nie bylo czasu na lek. Sprobowalam sie cofnac, ale wiedzialam, ze to na nic. Za plecami mialam sciane.
Jean-Claude rzucil sie w jego kierunku, wyciagajac rece przed siebie. Nie mogl zdazyc. Doskonale zdawalam sobie z tego sprawe.
Dlon Aubreya pojawila sie znikad i rabnela mnie w ramie. Uderzenie wydusilo z mego ciala cale powietrze i cisnelo w tyl. Wyrznelam plecami w sciane. W chwile potem uderzylam w nia potylica. Z calej sily. Swiat zasnula gesta szarosc. Osunelam sie po scianie. Nie moglam oddychac. Posrod szarosci pojawily sie malenkie tanczace punkciki. Swiat zaczela spowijac czern. Osunelam sie na podloge. Nie bolalo, nic mnie nie bolalo. Walczylam o oddech, az moja piers zaplonela zywym ogniem, a w chwile potem wszystko spowila nieprzenikniona czern.
9
Poprzez ciemnosc plynely glosy. Sny.
– Nie trzeba jej bylo ruszac.
– Chcesz sprzeciwic sie woli Nikolaos?
– Przeciez pomoglem ja tu przyniesc, no nie? – Glos mezczyzny.
– Tak – przyznala kobieta.
Lezalam tam z zamknietymi oczami. Nie snilam. Pamietam dlon Aubreya, ktora pojawila sie znikad. Przywalil mi na odlew, otwarta reka. Gdyby zacisnal ja w piesc… ale nie zrobil tego. I zylam.
– Ocknelas sie, Anito?
Otworzylam oczy. Swiatlo jak grot wloczni wrazilo sie w moje oczy. Ponownie zmruzylam powieki, aby uwolnic sie od swiatla i bolu, ale ten ostatni pozostal. Odwrocilam glowe. To byl blad. Z bolu zaczelo zbierac mi sie na mdlosci. Mialam wrazenie, jakby kosci mojej czaszki probowaly wyplynac na zewnatrz. Unioslam dlonie, aby zaslonic oczy i jeknelam.
– Wszystko w porzadku, Anito? Dobrze sie czujesz?
Dlaczego ludzie zawsze zadaja to pytanie, skoro odpowiedz jest oczywista – nie? Odpowiedzialam szeptem, nie bylam pewna, czy dam rade cos z siebie wykrztusic. Poszlo niezle.
– Jak nowo narodzona.
– Co? – Glos kobiety.
– Wydaje mi sie, ze ona sili sie na sarkazm – rzekl Jean-Claude. Sprawial wrazenie uspokojonego.
– Nie moze byc z nia naprawde kiepsko, skoro stacja na zarty.
Nie bylam pewna prawdziwosci pierwszej czesci tego zdania. Mdlosci naplywaly falami, od glowy do zoladka, zamiast na odwrot. Bylam pewna, ze doznalam wstrzasnienia mozgu. Pytanie brzmialo, na ile bylo ono powazne.
– Czy mozesz sie poruszac, Anito?
– Nie – wyszeptalam.
– Ujmijmy to inaczej. Czy jesli pomoge ci, usiadziesz?
Przelknelam sline, usilujac oddychac pomimo bolu i mdlosci.
– Moze.
Dlonie ujely mnie pod pachy. Gdy zostalam podniesiona, kosci mojej czaszki zaczely przesuwac sie do przodu. Lapczywie nabralam powietrza i przelknelam sline.
– Niedobrze mi. Chyba zwymiotuje.
Pochylilam sie i stanelam na czworakach. Zrobilam to zbyt gwaltownie. Bol zawirowal przed moimi oczami feeria eksplodujacych bialych i czarnych plam. Zoladek podszedl mi do gardla. W gardle poczulam palacy smak wymiocin. Mialam wrazenie, ze peka mi glowa.
Jean-Claude objal mnie w pasie i przytrzymal, opierajac jedna chlodna dlon na moim czole i tym samym powstrzymujac tkwiace pod skora kosci przed wypadnieciem. Jego glos podzialal niczym kojacy balsam. Mowil bardzo cicho, po francusku. Jego glos otulal mnie, kolysal, uwalnial mnie od czesci bolu.
Przytulil mnie do piersi, a ja nie mialam sily, aby zaprotestowac. Bol, ktory jeszcze niedawno rozsadzal moja czaszke, zmienil sie w odlegle tepe cmienie. Wciaz nie bylam w stanie odwrocic glowy w obawie, aby moja czaszka znow nie zaczela sie rozpadac, ale bol byl teraz inny, do zniesienia.
Jean-Claude otarl moja twarz i usta wilgotnym recznikiem.
– Czy juz lepiej sie czujesz? – zapytal.
– Tak. – Nie rozumialam, co stalo sie z bolem.
Theresa spytala:
– Jean-Claude, cos ty zrobil?
– Nikolaos zyczy sobie ujrzec ja w pelni sil. Widzialas ja. Potrzeba jej opieki lekarskiej, a nie dalszych tortur.
– I dlatego jej pomogles. – W glosie wampirzycy pobrzmiewalo rozbawienie. – Nikolaos nie bedzie zadowolona.
Poczulam jego wzruszenie ramion.
– Zrobilem to, co bylo konieczne.
Moglam otworzyc oczy bez mruzenia powiek czy narazania sie na kulminacje bolu. Znajdowalismy sie w lochu, nie bylo innego slowa, ktore lepiej okreslaloby to miejsce. Pomieszczenie wielkosci dwadziescia na dwadziescia stop otaczaly grube kamienne sciany. Waskie stopnie prowadzily do zaopatrzonych w skobel, okratowanych drewnianych drzwi. W scianach w regularnych odstepach tkwily stalowe pierscienie ze zwieszajacymi sie z nich lancuchami i kajdanami. W zelazne obsady wstawione byly zapalone pochodnie. Brakowalo tylko kola tortur i kata w czarnej masce z wielkimi, muskularnymi lapskami i tatuazem KOCHAM MOJA MAME. Tak. Wtedy byloby