swojego pokoju. Najpierw zamknela drzwi na podwojny zamek, po czym sprawdzila wszystkie zakamarki. Dopiero wtedy ciezko usiadla na lozku, probujac zajac sie codziennymi sprawami, przede wszystkim kolacja, chociaz nie czula sie szczegolnie glodna. Glowe zaprzatala jej mysl na temat nastepnego ruchu w sprawie Roberta Earla Fergusona.

Przypomniala sobie jego postac, probujac sobie go wyobrazic bez usmieszku przylepionego do twarzy, ale nie potrafila.

Pukanie do drzwi przerazilo ja smiertelnie.

Wstrzymala oddech i blyskawicznie stanela na nogi. Dopiero po chwili uswiadomila sobie, ze zmrozona wpatruje sie w klamke.

Ponownie uslyszala ostre pukanie. Potem jeszcze raz.

Wyciagnela pistolet z torebki, uniosla go kierujac lufe w strone drzwi i podeszla do nich trzymajac palec z dala od spustu. Nauczyla sie, ze ma tak postepowac, w przypadku gdy nie bedzie pewna, co ja oczekuje. W drzwiach znajdowal sie wizjer. Przylozyla do niego oko, aby zobaczyc, kto stoi za drzwiami, lecz akurat w tym momencie rozleglo sie ponowne walenie w drzwi. Odskoczyla gwaltownie.

Z wysilkiem opanowala trwoge, chwycila klamke, jednym szybkim ruchem przesunela zamek zatrzaskowy i otworzyla drzwi. W tym samym momencie uniosla pistolet, mierzac w kierunku przybysza.

Na korytarzu stal Matthew Cowart z uniesiona reka, bo mial zamiar znowu zapukac. Jego twarz znieruchomiala, gdy zobaczyl bron w reku mlodej detektyw. Cisza wypelnila przestrzen miedzy nimi. Uniosl powoli rece do gory i wtedy kobieta dostrzegla, ze towarzyszy mu jeszcze dwoch mezczyzn. Opuscila bron.

– Cowart – powiedziala.

Kiwnal glowa.

– Niezle powitanie – zdolal wyjakac. – Wyglada na to, ze ostatnio kazdy celuje we mnie.

Jej wzrok spoczal na dwoch mezczyznach.

– Znam was – powiedziala. – Widzialam was w wiezieniu.

– Wilcox – przedstawil sie detektyw. – Okreg Escambia. A to jest moj szef, porucznik Brown.

Odwrocila sie i spojrzala na zwalista postac Tanny’ego Browna. Wydawal sie porzadnie zjezony, a jego oczy wpatrywaly sie w nia intensywnie, zatrzymujac sie na chwile na pistolecie w jej dloni.

– Widze – zaczal, powoli wymawiajac slowa – ze spotkalas sie z Bobbym Earlem.

Rozdzial dwudziesty drugi

NOTATKI

Trojka detektywow i reporter zajeli niezbyt wygodne miejsca w motelowym pokoju. Wilcox stal odwrocony plecami do sciany w poblizu okna, spogladajac od czasu do czasu na widoczne w ciemnosci swiatla samochodow, nie dzielac sie z nikim swoimi myslami. Shaeffer i Brown zajeli jedyne krzesla znajdujace sie w pokoju po obu stronach niewielkiego stolika i wygladali jak pokerzysci oczekujacy na finalowe rozdanie. Cowart przysiadl nieco na uboczu, na skraju lozka, wiercac sie niespokojnie. Z sasiedniego pokoju dochodzily odglosy wiadomosci podawanych w telewizji. Jakas tragedia, pomyslal, zredukowana do pietnastu sekund, moze trzydziestu jesli jest naprawde potworna, komentowana przez spikera z wycwiczonym zmartwieniem na twarzy.

Spojrzal na Andree Shaeffer. Gdy otworzyla drzwi, wydawala sie naprawde zdziwiona widokiem trzech mezczyzn, lecz wpuscila ich do srodka bez slowa komentarza. Wstep byl niezwykle krotki, zbednej paplaniny wcale. Wszyscy dokladnie wiedzieli, dlaczego zebrali sie w malym pokoju w nie znanym miescie. Dziewczyna przejrzala kilka notatek.

– Jak mnie znalezliscie? – zapytala.

– Zostalismy poinformowani przez biuro lacznosci miejscowej policji – wyjasnil Brown. – Gdy przybylismy do miasta, zasiegnelismy tam jezyka. Powiedzieli, ze towarzyszyli ci podczas odwiedzin Fergusona.

Shaeffer skinela potakujaco glowa.

– Dlaczego to zrobilas? – spytal Brown.

Otworzyla usta chcac wyjasnic, ale spojrzawszy na Cowarta, potrzasnela glowa.

– Dlaczego tu sie krecisz? – To ona zadala wyjasnien.

Reporter nie kwapil sie z odpowiedzia i wyreczyl go Tanny Brown, odpowiadajac oficjalnie, mocno kontrolujac swoj glos.

– My rowniez przybylismy tutaj, zeby zobaczyc sie z Fergusonem.

Shaeffer spojrzala na porucznika.

– Dlaczego? Myslalam, ze juz z nim skonczyliscie. I ty takze. – Wskazala na Cowarta.

– Niestety nie. Jeszcze nie.

– Dlaczego?

Ponownie Brown zabral glos:

– Znalezlismy sie tutaj, poniewaz mamy powody przypuszczac, ze w poczatkowym sledztwie w sprawie Fergusona zostaly popelnione bledy. Sadzimy, ze zaistnialy pewne pomylki w artykulach pana Cowarta. Przybylismy tutaj, by zbadac dokladnie te dwa aspekty.

Shaeffer sprawiala wrazenie oburzonej i zdziwionej zarazem.

– Bledy? Pomylki? – Odwrocila sie w strone reportera. – Jakie pomylki? Cowart zdal sobie sprawe, ze tym razem bedzie musial od powiedziec.

– Oklamal mnie.

– W jakiej sprawie?

– W sprawie zabojstwa tej malej dziewczynki. Shaeffer poruszyla sie niespokojnie na krzesle.

– A teraz po co tu przyszliscie?

– Zeby wyprostowac niektore informacje. Wyswiechtany frazes wywolal na jej twarzy cyniczny usmiech.

– Jestem przekonana, ze to bardzo wazne – odparla, po czym spojrzala na Browna i Wilcoxa. – Ale to jeszcze nie wyjasnia, dlaczego podrozujesz z cala ekipa.

– My tez chcemy wyprostowac niektore informacje – odrzekl Brown i zaraz spostrzegl, ze popelnil spory blad. Zdawal sobie sprawe, ze mloda kobieta siedzaca po przekatnej oceniala go caly czas, a on oblewa egzamin.

Shaeffer zastanowila sie przez chwile.

– Nie przyjechaliscie tutaj, zeby aresztowac Fergusona?

– Nie. Nie mozemy tego zrobic.

– W takim razie chcecie z nim porozmawiac?

– Tak.

Pokrecila glowa w niedowierzaniu.

– Klamiecie, panowie – odparla. Usiadla glebiej na krzesle, krzyzujac ramiona na piersiach.

– My… – zaczal Brown.

– Klamiecie – przerwala mu.

– Poniewaz… – odezwal sie Cowart.

– Klamiecie – powtorzyla po raz trzeci Shaeffer.

Reporter i porucznik patrzyli na nia z uwaga. Po chwili milczenia, ktora wystarczyla, by to slowo wsiaknelo w ich wyobraznie, kontynuowala:

– Jakie informacje? Jest tylko jeden, bardzo nieodpowiedni czlowiek. Bledy i pomylki. A wiec co? Gdyby Cowart popelnil jakis blad, przyjechalby tu sam. Gdyby pan, detektywie Brown, zrobil jakis blad, bylby pan tu sam. Ale razem? To oznacza cos zupelnie innego, zgadza sie?

Tanny Brown skinal potakujaco glowa.

– Czy to jest zgadywanka? – spytala.

– Powiedz mi, co cie tu przynioslo, a ja zaspokoje twoja ciekawosc.

Shaeffer zastanowila sie przez chwile, po czym przystala na jego propozycje.

– Przyjechalam, zeby zobaczyc sie z Fergusonem, poniewaz mial stycznosc z Cowartem i Sullivanem, wiec pomyslalam, ze moze miec jakies istotne informacje o zabojstwach w Keys.

Brown przyjrzal sie jej uwaznie.

Вы читаете W slusznej sprawie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату