– W porzadku – powiedzial znowu sierzant. – Moze byc.

Wyprowadzil straznikow z klatki, zatrzymujac sie, zeby zamknac ja dokladnie.

– Nie lubia mnie – powiedzial Blair Sullivan z westchnieniem.

– Dlaczego?

– Z powodow dietetycznych – odpowiedzial wybuchajac gwaltownym smiechem. Smiech w kilka sekund przeszedl w charkot, po czym zmienil sie w dzwiek przypominajacy kaszel. Sullivan wyjal z kieszeni koszuli paczke papierosow i pudelko drewnianych zapalek. Musial w tym celu pochylic sie w strone stolu i na wpol zgiac na lawce, gdy podpalal papierosa, gdyz zasieg ramion mial ograniczony lancuchem, ktorym przykute byly jego rece.

– Oczywiscie wcale nie musza mnie lubic, zeby mnie zabic. Czy nie bedzie panu przeszkadzalo, jak zapale? – spytal Cowarta.

– Nie, prosze bardzo.

– Nie wydaje sie to panu troche smieszne?

– Co?

– Skazaniec palacy papierosa. Ludzie na calym swiecie tak cholernie staraja sie rzucic palenie, a w przypadku mieszkancow celi smierci palenie jednego papierosa za drugim jest sprawa naturalna. Do diabla, chyba jestesmy najlepszymi klientami RJ. Reynoldsa. Pewnie bysmy poddali sie kazdemu zlemu czy niebezpiecznemu nalogowi, gdyby tylko nam bylo wolno. Ale wolno nam jedynie palic. Nie, zeby ktorykolwiek z nas specjalnie przejmowal sie rakiem pluc, chociaz przypuszczam, ze gdyby ktorys sie mocno rozchorowal, tak naprawde porzadnie, smiertelnie, to wladze stanowe nie bylyby zbyt sklonne posadzic mu tylka na krzesle. Wladze stanowe, Cowart, sa wrazliwe na tym punkcie. Nie chca przeprowadzac egzekucji na nikim, kto jest chory na ciele lub umysle. O nie. Chca, zeby ludzie, ktorych smaza, byli w dobrej kondycji fizycznej i zdrowi umyslowo. Kilka lat temu w Teksasie bylo pelno zamieszania, gdy wladze stanowe chcialy usmiercic jakiegos biedaczyne, ktory dostal ataku serca, gdy podpisano decyzje o wykonaniu egzekucji. Zostala odlozona do czasu, az facet o wlasnych silach mogl udac sie na smierc. Nie chcieli go wwozic do komory na jakims wozku szpitalnym, o nie. To by obrazilo szlachetne uczucia ludzi o czystych sumieniach i dobrych sercach. Jest tez swietny przyklad jakiegos gangstera z Nowego Jorku z lat trzydziestych. Jak znalazl sie w celi smierci, zaczal jesc bez opamietania. Byl gruby, a tam tyl jeszcze bardziej. Byl grubszy i grubszy, i grubszy, i grubszy, i grubszy. Obzeral sie chlebem, ziemniakami i makaronem, az niemal wychodzily mu uszami. Wie pan, skrobia. Wymyslil sobie, ze uniknie krzesla tyjac tak, ze nie bedzie w stanie sie w nim zmiescic! Fantastyczne. Problem w tym, ze nie do konca mu sie udalo. Musieli go tam wcisnac, ale, do cholery, jakos sie wpasowal. Zakpil sam z siebie, czy jak? Kiedy juz z nim skonczyli, wygladal pewnie jak prosiak z rozna. Niech mi pan powie, gdzie w tym wszystkim logika? Co?

Znowu sie zasmial.

– Nie ma lepszego miejsca od celi smierci, zeby zaobserwowac wszelkie ironie losu. – Wpatrywal sie w Cowarta, a jego jedna powieka poruszala sie szybko. – Powiedz no mi, Cowart, ty tez jestes morderca?

– Co?

– To znaczy, czy kiedykolwiek pozbawiles kogos zycia? Moze w wojsku? Jestes w takim wieku, ze mogles byc w Wietnamie. Byles? Nie, chyba nie. Nie posiadasz tego nieobecnego spojrzenia, jakie maja weterani, kiedy ogarniaja ich wspomnienia. Ale moze roztrzaskales samochodem jakiegos nastolatka? Moze zabiles najlepszego kumpla albo swoja cizie w jakas sobotnia noc? A moze poprosiles lekarzy w jakims cholernym szpitalu, zeby odlaczyli starenka mame lub tate, gdy tak byli juz schorowani, ze tylko respirator mogl podtrzymac im zycie. Zrobiles cos takiego, Cowart? Kazales kiedys swojej zonie lub dziewczynie usunac ciaze? Moze nie chciales, zeby jakies noworodki przeszkadzaly ci w karierze. A moze jestes gdzies w gornych partiach tej listy, Cowart? Moze wziales ze dwie dzialki kokainy na jakiejs imprezie w Miami? Wiesz, ile trupow moglo pasc przy tej dostawie? Wybacz, ale tylko tak sobie zgaduje. No, Cowart, powiedz mi, tez jestes morderca?

– Nie, nie sadze.

Blair Sullivan parsknal.

– Nieprawda. Kazdy jest morderca. Tylko trzeba dobrze poszukac. Zastosowac wystarczajaco szeroka definicje tego slowa. Nie byles nigdy w domu towarowym, gdzie jakas niedobra mamuska w lachmanach dopada swego dzieciaka i spuszcza mu manto w obecnosci wszystkich? Jak ci sie wydaje, co tam mialo miejsce? Przypatrz sie pan lodowatym oczom tego dzieciaka. Wlasnie rodzi sie przyszly morderca. Wiec dlaczego nie spojrzysz sam w siebie? Ty tez masz takie lodowate spojrzenie, Cowart. Tkwi to w tobie. Wystarczy na ciebie spojrzec.

– To niezla sztuczka.

– To nie sztuczka. To chyba taka specjalna zdolnosc. Wiesz, moze sie na tym poznac jedynie facet z tej samej branzy. Jestes oblepiony smiercia i umieraniem, Cowart, i wyraznie widze tego objawy.

– Coz, tym razem sie mylisz.

– Czyzby? Zobaczymy. Jeszcze sie przekonamy.

Sullivan rozparl sie na metalowym krzesle, przyjmujac niedbala poze, ale przez caly czas jego wzrok wwiercal sie coraz glebiej w serce Cowarta.

– Wiesz, to sie staje latwe.

– Co sie staje latwe?

– Zabijanie.

– W jaki sposob?

– Doswiadczenie. Szybko mozna sie nauczyc, jak ludzie umieraja. Niektorzy trudno, niektorzy latwo. Niektorzy walcza jak diably, inni poddaja sie w milczeniu. Niektorzy blagaja o darowanie zycia, inni pluja w twarz. Niektorzy placza, inni sie smieja. Niektorzy wzywaja matki, inni mowia, ze spotkaja sie z toba w piekle. Niektorzy kurczowo trzymaja sie zycia, inni oddaja je z latwoscia. Ale wszyscy koncza tak samo. Staja sie sztywni i zimni. Ty. Ja. Na koniec wszyscy sa tacy sami.

– Moze na koniec. Ale ludzie docieraja do tego punktu na wiele roznych sposobow.

Sullivan rozesmial sie.

– Jasne. To spostrzezenie na miare celi smierci, Cowart. Tak wlasnie moglby powiedziec facet z celi po jakichs osmiu latach i setce apelacji, gdy czas ucieka bardzo szybko. Na rozne sposoby.

Zaciagnal sie mocno papierosem i wypuscil dym w zastygle powietrze wiezienia. Przez chwile wzrok Blaira Sullivana sledzil smuge dymu, az rozwiala sie powoli.

– Wszyscy jestesmy dymem, czyz nie? Jak juz przychodzi co do czego. Powiedzialem to tym psychiatrom, ale chyba nie wzieli sobie tego do serca.

– Jakim psychiatrom?

– Z FBI. Maja tam taki specjalny Wydzial Badania Osobowosci i probuja za wszelka cene zbadac, co jest przyczyna seryjnych morderstw, zeby jakos zapobiec temu szczegolnemu, amerykanskiemu sposobowi spedzania wolnego czasu… – Usmiechnal sie. – Oczywiscie nie odnosza jakichs szczegolnych sukcesow, poniewaz kazdy z nas ma inne powody. Ale to porzadni chlopcy. Lubia tu przyjezdzac i robia mi testy. Minnesocki Wielowymiarowy Inwentarz Osobowosci i testy Apercepcji Tematycznej, i testy Rorschacha, i testy IQ, i Bog jeden wie, nastepnym razem pewnie przeprowadza na mnie wstepne testy egzaminacyjne na jakies pieprzone studia. Lubia, jak opowiadam im o swojej mamusce i jak nienawidzilem tej starej ropuchy, a szczegolnie ojczyma. Bil mnie. Pral mnie porzadnie, jak tylko sie odezwalem. Uzywal do tego piesci, pasa, chuja. Bil mnie i pieprzyl, pieprzyl i bil. Jeden dzien to, drugi tamto, jak w zegarku. Jak ja go nienawidzilem! Strasznie. Ciagle go nienawidze. Maja teraz powyzej siedemdziesiatki i wciaz mieszkaja w malym ceglanym bungalowie na polnocy Keys, w ktorym na scianie wisi krucyfiks i kolorowy obraz Jezusa, i wydaje im sie, ze Zbawiciel wejdzie kiedys przez drzwi i poniesie ich do nieba. Jak slysza moje imie, robia znak krzyza i mowia: „Ten chlopak zawsze byl we wladaniu szatana”, czy cos podobnego. Tych chlopaczkow z FBI to wszystko bardzo interesuje. Ty tez jestes tym zainteresowany, Cowart? Czy po prostu chcesz sie dowiedziec, dlaczego zabilem tych wszystkich ludzi, wliczajac tych, ktorych prawie nie znalem?

– Tak.

Zasmial sie chropowato.

– Na to pytanie latwo jest odpowiedziec: Wracalem do domu i troche zboczylem ze szlaku. Mozna by rzec, cos mnie odciagnelo. Nigdy nie dotarlem do celu. Czy to brzmi sensownie?

– Niezupelnie.

Sullivan usmiechnal sie i przewrocil oczami.

– Zycie jest pelne zagadek, prawda?

Вы читаете W slusznej sprawie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату