***

Po przejechaniu gor zaczeli rozmawiac o pieniadzach. Neagley przekazala Dixon papiery i diamenty. Uzgodnili, ze powinna zabrac je do Nowego Jorku i zamienic na gotowke. Ustalili, ze zwroca Neagley poniesione koszty, a nastepnie stworza fundusz powierniczy dla Angeli i Charliego Franza, Tammy Orozco i jej trojki dzieci oraz Mileny, przyjaciolki Sancheza. Na koniec przekaza darowizne Stowarzyszeniu na rzecz Etycznego Traktowania Zwierzat. W imieniu Maisi, suki Tony’ego Swana.

Pozniej zapanowala niezreczna cisza. Neagley nie miala nic przeciwko zatrzymaniu reszty forsy w charakterze wynagrodzenia, lecz Reacher wyczul, ze Dixon i O’Donnell maja z tym pewien problem. Odczuwali pokuse, lecz mieli watpliwosci. Czuli sie niezrecznie, by o tym powiedziec. Zrobil to za nich. Wyznal, ze jest kompletnie splukany i zasugerowal, aby podzielic to, co zostanie, na cztery czesci tytulem zaplaty. Wszyscy wyrazili zgode.

Pozniej nie rozmawiali wiele. Lamaison odszedl, Mahmoud znalazl sie w systemie, lecz zaden z ich przyjaciol nie odzyskal zycia. Reacher zaczal zadawac sobie wazne pytanie: Czy gdyby nie utkneli w korku na Dwiesciedziesiatce i dotarl do szpitala na czas, poradzilby sobie lepiej niz Dixon lub O’Donnell? Lepiej od Swana, Franza, Sancheza czy Orozca? Moze oni rowniez zadawali sobie to pytanie w odniesieniu do jego osoby? Nie znal odpowiedzi i byl zly z tego powodu.

***

Dwie godziny pozniej byli juz na lotnisku w Los Angeles. Porzucili honde civic na drodze pozarowej i rozeszli sie do roznych terminali, aby skorzystac z uslug roznych linii lotniczych. Zanim sie rozdzielili, po raz ostatni stukneli sie piesciami, pozegnali i obiecali, ze wkrotce znow sie zobacza. Neagley poszla do stanowiska American. Dixon wybrala America West. O’Donnell ruszyl na poszukiwanie linii United, a Reacher zostal w tlumie, obserwujac, jak sie oddalaja.

***

Opuscil Kalifornie z niemal dwoma tysiacami dolarow w kieszeni. Od dealerow narkotykow sprzedajacych towar za muzeum figur woskowych w Hollywood, od Saropiana w Vegas i od dwoch pracownikow New Age w Highland Park. Forsy wystarczylo mu na prawie cztery tygodnie. W koncu zatrzymal sie obok bankomatu na dworcu autobusowym w Santa Fe w Nowym Meksyku. Jak zawsze sprawdzil saldo, aby sprawdzic, czy wyliczenie banku zgadzalo sie z jego wlasnym.

Po raz drugi w zyciu cos bylo nie tak.

Maszyna poinformowala go, ze na rachunku jest o ponad sto tysiecy dolarow wiecej, niz oczekiwal. Na oko wiecej o jakies sto jedenascie tysiecy osiemset dwadziescia dwa dolary i osiemnascie centow.

Ul 822,18.

Pomyslal, ze to dzielo Dixon. Lup wojenny.

W pierwszej chwili poczul sie rozczarowany. Nie suma. Dawno nie widzial takiej forsy. Byl rozczarowany soba, poniewaz nie potrafil odkryc przeslania zawartego w tej liczbie. Byl pewien, ze Dixon zmieni ostateczna kwote o kilka dolarow w jedna lub druga strone, aby wywolac na jego twarzy cierpki usmiech. Nie zalapal, o co jej chodzilo. Nie byla to liczba pierwsza. Nie byla nawet dwukrotnie wieksza od liczby pierwszej. Miala setki dzielnikow. Jej odwrotnosc byla rownie nudna, a pierwiastek kwadratowy tworzyl dlugi i zawily szereg cyfr. Jeszcze gorszy byl pierwiastek szescienny.

111 822,18.

Powoli stawal sie coraz bardziej rozczarowany Dixon. Im dluzej rozmyslal, tym bardziej utwierdzal sie w przekonaniu, ze to naprawde nudna liczba.

Pewnie myslala o czym innym.

Zawiodla go.

Moze.

A moze nie.

Nacisnal przycisk, aby otrzymac wydruk transakcji. Z bankomatu wysunal sie maly pasek cienkiego papieru. Blady druk. Na jego rachunku bylo tylko piec operacji. Na pierwszym miejscu nadal figurowala wplata Neagley z Chicago. Kolejna pozycja byla wyplata piecdziesieciu dolarow dokonana na dworcu w Portland, w Oregonie. Na trzecim miejscu znajdowala sie oplata za bilet lotniczy z Portland do Los Angeles.

Na czwartym – nowy przelew na kwote stu jeden tysiecy osmiuset dziesieciu dolarow i osiemnastu centow.

Na piatym – zlozony tego samego dnia depozyt na kwote dokladnie dziesieciu tysiecy dwunastu dolarow.

101 810,18.

10 012.

Usmiechnal sie. Dixon nie myslala o czyms innym. Myslala dokladnie o tym co on. Pierwszy przelew zawieral uklad 10-18 powtorzony w celu dodatkowego podkreslenia. Zandarmeria uzywala takiego kodu radiowego na oznaczenie zakonczonej misji. Dwoch pomyslnie zakonczonych operacji. 10-18 i 10-18. Ona i O’Donnell uratowani lub Lamaison i Mahmoud pokonani. Albo jedno i drugie.

Niezle, Karla, pomyslal.

Drugi depozyt byl jej kodem pocztowym: 10012. Greenwich Village. Tam mieszkala. Wspolrzedna geograficzna. Wskazowka.

Pytala: Wpadniesz do Nowego Jorku, kiedy bedzie po wszystkim?

Usmiechnal sie ponownie, zgniotl pasek papieru i wrzucil do kosza. Nastepnie podjal sto dolarow i kupil bilet na pierwszy autobus, ktory zobaczyl. Nie mial pojecia, dokad jedzie.

Nie snuje planow, Karla, pomyslala

***
Вы читаете Elita Zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату