swoje pojasniale wlosy i wlasna podwojna sile. Potrzasnelam glowa, – Dlaczego nie? – spytal, jakby podsuwal lyk wody spragnionej kobiecie, a ta mu odmowila. Przemknelo mi przez mysl, ze moze zranilam jego uczucia.

Wzielam jego reke, podnioslam do ust i lekko pocalowalam. Potem przylozylam ja sobie do zdrowszego policzka.

„Ludzie widza, ze sie wtedy zmieniam” – napisalam po chwili. „Sama tez zauwazam te zmiany”.

Na moment sklonil glowe, po czym popatrzyl na mnie ze smutkiem.

„Wiesz, co sie stalo?” – napisalam.

– Bubba opowiedzial mi wieksza czesc zdarzen – odrzekl. Na wspomnienie glupkowatego wampira zrobil przerazajaca mine. – Reszte strescil mi Sam. Bylem tez na posterunku i przeczytalem raporty policyjne.

„Andy pozwolil ci je przejrzec?” – nabazgralam.

– Coz, wiedzial, ze tam jestem – odparl niedbale Bill.

Probowalam sobie wyobrazic te nocna wizyte i mysl o niej przyprawila mnie o gesia skorke.

Poslalam mojemu wampirowi dezaprobujace spojrzenie.

„Mow, co sie zdarzylo w Nowym Orleanie” – napisalam.

Znow ogarniala mnie sennosc.

– Musialbym ci opowiedziec co nieco o nas – odparl z wahaniem.

– No, no, no, tajemne, wampirze sprawki! – wykrakalam.

Tym razem Bill poslal mi ostrzegawcze spojrzenie.

– Jestesmy calkiem dobrze zorganizowani – wyjasnil. – Staralem sie wymyslic cos, co zapewniloby nam absolutne bezpieczenstwo i zniwelowalo do zera zagrozenie ze strony Erica. – Odruchowo zerknelam na wiazanke z dziwnym czerwonym kwiatem. – Wiem, ze gdybym byl osoba urzedowa… tak jak Eric… trudniej byloby mu ingerowac w moje prywatne zycie. – Popatrzylam na niego zachecajaco. W kazdym razie probowalam tak spojrzec. – Z tego tez wzgledu wzialem udzial w regionalnym zebraniu i chociaz nigdy szczegolnie nie zajmowala mnie nasza polityka, kandydowalem na pewien urzad. W dodatku… dzieki wsparciu poteznego lobby… wygralem!

Nie mogl mnie chyba bardziej zaskoczyc. Moj Bill zostal dzialaczem zwiazkowym? Zastanowilam sie rowniez nad okresleniem „wsparcie poteznego lobby”. Czy to znaczylo, ze pozabijal wszystkich rywali? A moze kupil wyborcom po butelce krwi A Rh minus?

„Na czym bedzie polegac twoja praca?” – napisalam powoli, wyobrazajac sobie mojego wampira siedzacego na zebraniu. Sprobowalam spojrzec na niego z duma, gdyz najwyrazniej tego oczekiwal.

– Jestem oficerem sledczym Piatej Strefy – odparl. – Wyjasnie ci, co to oznacza, gdy wrocisz do domu. Nie chce cie teraz meczyc.

Kiwnelam glowa, posylajac mu promienny usmiech. Mialam szczera nadzieje, ze nie przyjdzie mu do glowy pytac mnie, od kogo sa te wszystkie kwiaty. Zastanowilam sie, czy powinnam wyslac Ericowi notke z podziekowaniem. Zadalam tez sobie pytanie, dlaczego mysle teraz o takich sprawach. Pewnie rozpraszalo mnie lekarstwo przeciwbolowe.

Dalam znak Billowi, by przysunal sie blizej i po chwili jego twarz znalazla sie na lozku, tuz obok mojej.

– Nie zabijaj Rene – szepnelam. – Patrzyl na mnie zimno, zimniej, coraz zimniej. – Moze juz wykonalam cala robote – ciagnelam. – Facet lezy na oddziale intensywnej terapii. Ale nawet jesli przezyje… coz, dosc tych morderstw. Rene odpowie za nie przed sadem. Nie sciagaj juz na siebie zadnych podejrzen. Pragne spokoju… dla nas obojga. – Coraz trudniej bylo mi mowic. Wzielam reke Billa w obie swoje i znowu przylozylam ja sobie do mniej stluczonego policzka. Nagle strasznie zatesknilam za cialem mojego wampira – tak bardzo, ze poczulam dwa tesknote w postaci litej bryly tkwiacej w mojej piersi – i wyciagnelam do niego rece. Bill usiadl na krawedzi lozka, pochylil sie ku mnie i ostroznie, bardzo ostroznie objal mnie. Ciagnal mnie ku sobie powoli, centymetr po centymetrze, prawdopodobnie dajac mi szanse powiedzenia mu, jesli poczuje bol.

– Nie zabije go – szepnal mi w koncu w samo ucho.

– Kochanie, tesknilam za toba – odparlam bardzo cicho, znajac jego wyczulony sluch.

Uslyszalam dzikie westchnienie. Na moment zacisnal rece na moich plecach, potem zaczal je delikatnie gladzic.

– Ciekaw jestem – powiedzial – jak szybko zdolasz wrocic do zdrowia bez mojej pomocy.

– Och, postaram sie jak najszybciej – szepnelam. – zaloze sie, ze zaskocze moja lekarke.

Korytarzem nadbiegl owczarek szkocki, zajrzal w otwarte drzwi do mojej sali, szczeknal, po czym poklusowal dalej. Zdumiony Bill obrocil sie i wyjrzal na korytarz. No tak, mielismy dzis pelnie ksiezyca, widzialam to przez okno. Dostrzeglam tam cos jeszcze. Czyjas blada twarz wylonila sie z mroku i przesunela za szyba, przeslaniajac mi na chwile ksiezyc. Ladna twarz, okolona dlugimi zlotymi wlosami. Lecac, wampir Eric usmiechal sie do mnie i stopniowo znikal mi z pola widzenia.

– Wkrotce wrocimy do normalnosci – powiedzial Bill. Pomogl mi sie polozyc i poszedl wylaczyc swiatlo w pokoju. Jarzyl sie w ciemnosciach.

– Wlasnie – odparlam szeptem. – Tak, wrocmy do normalnosci.

***
Вы читаете Martwy Az Do Zmroku
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×