zgadniesz…”

Nie zrobila tego jednak. Nie przyszlo jej do glowy, ze Fisher moze podzielic jej radosc. Z innymi rozmawial o ich pracy: rozmawial z farmerami, nawet z robotnikami w warsztatach… Ale nie z nia.

Nic jej wiec nie kosztowalo zatajenie przed nim wiadomosci o Nemezis. Nigdy nie poruszyla tej sprawy, sprawa ta nie istniala, nie bylo jej az do tego potwornego dnia, gdy ich malzenstwo dobieglo konca. Kiedy calym sercem opowiedziala sie po stronie Pitta.

Poczatkowo przerazala ja mysl o zatajeniu istnienia Sasiedniej Gwiazdy. Czula gleboki niepokoj perspektywa opuszczenia Ukladu Slonecznego i udania sie w miejsce, o ktorym nic nie bylo wiadomo oprocz jego lokalizacji.

Zdawala sobie sprawe, jak bardzo nieetyczne, a nawet niemoralne jest budowanie skrycie nowej cywilizacji; cywilizacji, ktora wykluczala udzial calej ludzkosci.

Poddala sie w kwestii bezpieczenstwa Osiedla, zamierzala jednak prywatnie walczyc z Pittem, zglaszac obiekcje.

Powtarzala je wielokrotnie w samotnosci: jej argumenty byly bezbledne, nie do odrzucenia — lecz jakos nigdy nie mogla zdobyc sie na przedstawienie ich Pittowi. Zawsze przejmowal inicjatywe. Kiedys na poczatku powiedzial jej:

— Pamietaj Eugenio, ze odkrylas Sasiednia Gwiazde niemal przypadkowo i w zwiazku z tym ktos z twoich wspolpracownikow takze moze to zrobic.

— To nie jest… — zaczela.

— Nie, Eugenio, nie bedziemy polegac na nieprawdopodobienstwach. My chcemy miec pewnosc. Przypilnujesz, aby nikt nie spogladal w interesujacym nas kierunku, aby nikomu nie zachcialo sie zagladac w wydruki komputerowe opisujace umiejscowienie Nemezis.

— Ale jak ja moge to zrobic?

— Bardzo latwo. Rozmawialem z komisarzem i od tej chwili jestes calkowicie odpowiedzialna za badania zwiazane z Sonda.

— Ale to oznacza przesuniecie mnie na stanowisko zajmowane przez…

— Tak. To oznacza zwiekszona odpowiedzialnosc, zwiekszone prace i wyzsza pozycje spoleczna. Czy masz cos przeciwko temu?

— Nie, absolutnie nie — odpowiedziala, a jej serce zaczelo zywiej bic.

— Jestem pewny, ze poradzisz sobie na stanowisku naczelnego astronoma, jednak twoim glownym zadaniem bedzie dopilnowanie, aby pracowano pilnie i sumiennie nad wszystkim, co nie dotyczy Nemezis.

— Nie mozesz jednak trzymac tego w sekrecie przez wiecznosc.

— Nie mam najmniejszego zamiaru. Gdy tylko wyruszymy w droge, wszyscy dowiedza sie, dokad lecimy. Do tego momentu o istnieniu Nemezis dowie sie bardzo niewielu i to mozliwie najpozniej jak tylko sie da.

Insygna zauwazyla ze wstydem, ze jej awans ostudzil chec zglaszania obiekcji. Przy innej okazji Pitt powiedzial:

— A co z twoim mezem?

— Co z moim mezem? — Insygna natychmiast przyjela pozycje defensywna.

— Slyszalem, ze jest Ziemianinem. — Zacisnela wargi.

— Pochodzi z Ziemi, ale posiada nasze obywatelstwo. — Rozumiem. Zakladam, ze nie powiedzialas mu niczego o Nemezis.

— Absolutnie niczego.

— Czy ten twoj maz mowil ci kiedykolwiek, dlaczego opuscil Ziemie i tak bardzo staral sie, by zostac obywatelem Rotora?

— Nie, nigdy go o to nie pytalam. t — Ale czy nie zastanawialas sie nad tym?; Insygna zawahala sie, a potem odpowiedziala zgodnie z prawda:

. — Tak, czasami…

Pitt usmiechnal sie.

— Chyba powinienem ci powiedziec. I zrobil to krok po kroku. Nigdy natretnie, nigdy na sile, saczyl kropla po kropli to, co chcial powiedziec podczas ich kolejnych rozmow. Rozbil jej intelektualna skorupe. A przeciez tak latwo bylo zyc na Rotorze i nie dostrzegac tego, co dzieje sie wokol.

Lecz dzieki Pittowi, dzieki temu co jej powiedzial, filmom, ktore wskazal, zdala sobie sprawe, jak wyglada zycie miliardow ludzi na Ziemi, czym jest endemiczny glod i przemoc, narkotyki i wyobcowanie. Zaczela rozumiec, ze ucieczka jest jedynym ratunkiem przed ta piekielna otchlania rozpaczy. Przestala dziwic ja decyzja Krile Fishera, zastanawiala sie jedynie, dlaczego tak niewielu Ziemian idzie za jego przykladem.

Zycie w Osiedlach nie wygladalo lepiej. Osiedla izolowaly sie od siebie, ograniczaly swobodny przeplyw ludnosci z jednego miejsca do drugiego. Zadne z nich nie zyczylo sobie mikroskopijnej flory i fauny innych. Powoli zamieral handel, ktory prowadzono za pomoca automatycznych pojazdow z dokladnie wysterylizowanymi ladunkami.

Osiedla klocily sie i wzrastala pomiedzy nimi wzajemna nienawisc. Dotyczylo to takze Osad wokol Marsa.

Jedynie w pasie asteroidow rodzilo sie nieskrepowanie nowe osadnictwo, lecz nawet tam wzrastala podejrzliwosc do wszystkich wewnetrznych Osiedli. Insygna zaczela zgadzac sie z Pittem, czula, jak powieksza sie jej entuzjazm do projektu ucieczki ze swiata nieznosnej rozpaczy i rozpoczecia nowego zycia tam, gdzie nie posiano jeszcze ziaren cierpienia. Nowy poczatek, nowe mozliwosci.

A potem stwierdzila, ze spodziewa sie dziecka i jej entuzjazm zaczal sie zmniejszac. Ryzykowanie zyciem wlasnym i Krile wydawalo sie latwe. Jednak dziecko, niemowle…

Pitt byl nieporuszony. Pogratulowal jej.

— Urodzi sie tutaj, a ty bedziesz miala niewiele czasu, aby przyzwyczaic sie do nowej sytuacji. Dziecko bedzie mialo przynajmniej poltora roku, zanim odlecimy. Do tego czasu przekonasz sie, ze los usmiechnal sie do ciebie nie kazac ci czekac dluzej. Dziecko nie bedzie mialo wspomnien ze zrujnowanej planety, nie dowie sie o rozpaczliwie podzielonej ludzkosci. Pozna nowy swiat, swiat kultury i zrozumienia pomiedzy jego mieszkancami. Szczesliwe dziecko! Moj syn i corka sa juz dorosli, juz naznaczeni…

I znow zgodzila sie z Pittem. Gdy na swiat przyszla Martena, Insygna nie mogla doczekac sie odlotu, zaczela obawiac sie, ze zanim wyrusza, dziecko zostanie naznaczone pomylka, jaka okazal sie pelen ludzi Uklad Sloneczny. Wtedy byla juz po stronie Pitta.

Martena zafascynowala Fishera — co sprawilo wielka ulge Insygnie. Nie spodziewala sie, ze Krile okaze sie dobrym ojcem. Jednak Fisher krzatal sie wokol Marteny i wzial na siebie ojcowski obowiazek wychowania dziecka. Widac bylo. ze sprawia mu to radosc. Gdy zblizala sie pierwsza rocznica przyjscia Marleny na swiat, w Ukladzie Slonecznym rozeszla sie plotka, ze Rotor ma zamiar uciec. Spowodowalo to niemal ogolnosystemowy kryzys, a Pitt ktory wyraznie zabiegal o stanowisko komisarza — wydawal sie zadowolony.

— No coz, co moga zrobic? — mowil. — Nie ma sposobu na to, zeby nas zatrzymac, a wszystkie te oskarzenia o nielojalnosci razem z ich systemowym szowinizmem przeszkodza jedynie ich badaniom nad hiperwspomaganiem, co w efekcie obroci sie na nasza korzysc.

— Ale skad sie dowiedzieli, Janus? — pytala Insygna.

— Ja sam dopilnowalem tego — usmiechnal sie. — W tym momencie nie mam nic przeciwko temu, aby zdali sobie sprawe z faktu naszego odlotu. Wszystko jest w porzadku, dopoki nie wiedza, dokad lecimy. Poza tym nie moglismy dluzej ukrywac naszych zamiarow. Musimy przeprowadzic referendum, jak wiesz, gdy o naszych planach dowiedza sie Rotorianie, nie ma sensu dalsze utrzymywanie tajemnicy.

— Referendum?

— Dlaczego nie? Przemysl to. Nie mozemy wyruszyc w droge z Osiedlem pelnych ludzi zbyt bojazliwych i stesknionych za domem w poblizu Slonca. Skazywalibysmy sie na porazke. Potrzebni nam sa ludzie chetni, entuzjastyczni…

Mial calkowita racje. Wkrotce rozpoczela sie kampania o poparcie projektu opuszczenia Ukladu Slonecznego. Wczesniejszy przeciek pomogl wytlumic glosy opozycji zewnetrznej, jak i tej na Rotorze. Niektorzy Rotorianie popierali projekt, niektorzy bali sie. Fisher groznie marszczyl czolo i ktoregos dnia powiedzial:

— To jest szalenstwo.

— To jest nieuniknione — odpowiedziala Insygna starajac sie zachowac obiektywizm.

— Dlaczego? Nie ma powodu, zeby rozpoczynac wedrowke posrod gwiazd. Dokad pojdziemy? Tam nic nie ma.

Вы читаете Nemezis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×