rozumieniu tego pojecia, to z pewnoscia otoczona jest roznego rodzaju kosmicznym smieciem.

— Martwym smieciem, takim jak nasze asteroidy. Rotor jest natomiast zywym Osiedlem, wysyla promieniowanie, ktore z latwoscia zdolamy wykryc.

— Zakladajac, ze Rotor rzeczywiscie jest zywym Osiedlem. A co stanie sie, jesli Rotor okaze sie martwy? Wtedy bedzie to poszukiwanie jednego z wielu asteroidow. Znalezienie go bedzie zadaniem niemal niewykonalnym. A przynajmniej w zadnym rozsadnym czasie.

Twarz Fishera spochmumiala. Tessa chrzaknela i przysunela sie blizej niego, obejmujac reka jego obwisle nagle ramiona.

— Kochany, znasz sytuacje. Musisz stawic jej czola.

— Znam — odpowiedzial zduszonym glosem. — Mogli jednak przezyc, prawda?

— Mogli — odpowiedziala naturalnie Tessa. — Dla nas byloby lepiej, gdyby przezyli. Tak jak mowiles, z latwoscia namierzylibysmy ich promieniowanie. A co wiecej…

— Tak?

— Koropatsky chce, zebysmy przywiezli ze soba cos, co swiadczyloby, ze rzeczywiscie spotkalismy Rotora. Wydaje mu sie, ze bedzie to najlepszy dowod na to, ze bylismy w glebokiej przestrzeni, w odleglosci kilku lat swietlnych, a cala podroz bedzie przeciez trwala kilka miesiecy. Tylko… nie wiem, co dokladnie mielibysmy przywiezc, co absolutnie przekona wszystkich? Przypuscmy, ze znajdziemy jakies dryfujace kawalki metalu czy betonu, nikt nie bedzie w stanie zaswiadczyc, ze pochodza one akurat z Rotora. Kawalek metalu, w dodatku nie oznakowany, moze pochodzic z dowolnego miejsca w przestrzeni. Nawet jesli znajdziemy cos charakterystycznego dla Rotora — jakis specyficzny wytwor tego Osiedla — z pewnoscia pojawia sie tacy, ktorzy beda twierdzic, ze jest to oszustwo. Gdyby natomiast okazalo sie ze Rotor jest zywym pracujacym Osiedlem, byc moze udaloby nam sie przekonac jakiegos Rotorianina, zeby powrocil z nami. Kazdy z nich moze zostac zidentyfikowany poprzez odciski palcow, wzory siatkowki, analize DNA. moze nawet znajduja sie ludzie w Osiedlach, czy tutaj na Ziemi, ktorzy pamietaja i rozpoznaja tego czlowieka. Koropatsky bardzo nalegal. Powiedzial nawet, ze Kolumb wracajac ze swojej pierwszej podrozy przywiozl ze soba krajowcow z Ameryki.

— Oczywiscie — westchnela Tessa mowiac dalej — nie mozemy zabrac ze soba zbyt wiele, i to zarowno ludzi, jak i obiektow. Ktoregos dnia byc moze uda nam sie zbudowac statki superluminalne wielkosci Osiedla, lecz nasz pierwszy pojazd bedzie bardzo maly i prymitywny wedlug najnowszych standardow. Bedziemy mogli zabrac jednego Rotorianina. nie wiecej, musimy wiec dokonac starannego wyboru.

— Moja corka, Marlena — powiedzial Fisher.

— Moze nie zechciec leciec z nami. Musi to byc ktos, kto sam pragnalby wrocic tutaj. Na pewno znajdzie sie ktos taki posrod j kilku tysiecy. A ona…

— Marlena bedzie chciala tu wrocic. Porozmawiam z nia. Jakos to zalatwie.

— Jej matka moze sie nie zgodzic. — Ja takze przekonam — powiedzial uparcie Fisher. — Zobaczysz.

Tessa ponownie westchnela.

— Lepiej zapomnij o tym, Krile, Nie rozumiesz, ze nie mozemy zabrac twojej corki nawet gdyby chciala…

— Dlaczego? Dlaczego nie?

— Miala rok, gdy odlecieli. Nie ma zadnych wspomnien z Ukladu Slonecznego. Nikt tutaj nie potrafilby jej zidentyfikowac. Nie ma zadnych dokumentow potwierdzajacych jej tozsamosc, gdziekolwiek. Nie, to musi byc osoba przynajmniej w srednim wieku, ktos, kto odwiedzal inne Osiedla lub jeszcze lepiej — byl kiedys na Ziemi.

Przerwala na chwile.

— Twoja zona nadawalaby sie najlepiej. Mowiles, ze kiedys studiowala na Ziemi. Musza istniec jakies dokumenty stwierdzajace ten fakt, z latwoscia daloby sie ja zidentyfikowac. Chociaz, mowiac szczerze, wolalabym, zeby byl to ktos inny.

Fisher milczal.

— Przepraszam, Krile — powiedziala niemal zalosnie Tessa. -Nie chcialam, zeby to tak wypadlo.

— Niech tylko Martena bedzie zywa — odezwal sie z gorycza w glosie — a wtedy zobaczymy, co da sie zrobic.

Rozdzial 21

BADANIE MOZGU

— Bardzo mi przykro — powiedzial Siever Genarr, spogladajac wzdluz swojego dlugiego nosa na matke i corke. Jego spojrzenie wyrazalo zalosc. — Mowilem Marlenie, ze nie mamy tutaj zbyt wiele pracy i zaraz potem wysiadlo nam zasilanie, musialem wiec Odwolac te nasza konferencje. Kryzys zostal jednak zazegnany, poza tym awaria nie byla zbyt powazna, z tego co wiem. Czy moge prosic o wybaczenie?

— Oczywiscie, Siever — powiedziala Eugenia Insygna. Byla wyjatkowo niespokojna. — Nie powiem jednak, ze byly to latwe dla nas trzy dni. Wydaje mi sie, ze kazda godzina pobytu tutaj stwarza dodatkowe zagrozenie dla Marteny.

— Wcale nie boje sie Erytro, wujku Sieverze — wlaczyla sie szybko Marlena.

— Uwazam, ze Pitt nie moze nic nam zrobic na Rotorze — kontynuowala Insygna. — Zdaje sobie z tego sprawe, dlatego przyslal nas tutaj.

— Chce byc uczciwy wobec was obydwu — powiedzial Genarr — dlatego zagramy w otwarte karty. Bez wzgledu na to, co Pitt moze lub nie moze zrobic otwarcie, pozostaje kwestia tego, co jest w stanie zrobic posrednio. Byloby karygodnym bledem, Eugenio, minimalizowanie sprytu i pomyslowosci Pitta tylko dlatego, ze obawiasz sie zostac na Erytro. Jesli wrocisz na Rotora, to zrobisz to wbrew przepisom o stanie wyjatkowym. Pitt moze nakazac aresztowanie ciebie i, powiedzmy, prewencyjne zeslanie na Nowego Rotora lub nawet na Erytro. Jesli chodzi natomiast o Erytro, nie wolno nam minimalizowac potencjalnego niebezpieczenstwa, jakim jest Plaga, chociaz pozornie moze wygladac na to, ze Plaga skonczyla sie w swojej zlosliwej formie. Mimo to wolalbym nie ryzykowac zdrowia Marleny, podobnie jak ty, Eugenio.

— Nie istnieje zadne ryzyko — wyszeptala Marlena z rozdraznieniem.

— Siever — powiedziala Insygna — nie sadze, aby bylo rozsadni kontynuowanie tej dyskusji w obecnosci Marleny.

— Nie masz racji. Musimy rozmawiac w jej obecnosci. Podejrzewam, ze Marlena wie lepiej niz my obydwoje, co powinna zrobic. To przeciez ona sprawuje piecze nad swoim umyslem, a naszym obowiazkiem jest nie przeszkadzanie jej w tym.

Z gardla Insygny wydobyl sie nieartykulowany dzwiek, Genan mowil jednak dalej, a w jego glosie brzmiala stanowczosc.

— Chce, zeby brala udzial w tej dyskusji, poniewaz licze na jej wklad. Chce poznac jej zdanie.

— Znasz jej zdanie — odpowiedziala Insygna. — Ona chce zwiedzac Erytro, a ty powiadasz, ze mamy pozwalac jej robic to, co chce, bo jest niezwykla.

— Nikt nie mowil tutaj o niezwyklosci, czy o pozwoleniu wyjsc poza Kopule. Chcialbym zaproponowac pewien eksperyment oczywiscie z odpowiednimi zabezpieczeniami.

— Jaki eksperyment?

— Na poczatek proponuje badanie mozgu — zwrocil sie do Marleny. — Czy rozumiesz, ze to jest konieczne? Czy masz cos przeciwko temu?

Marlena wzruszyla ramionami.

— Robiono mi juz badanie mozgu. Kazdemu z nas je robiono Nie wolno nam zaczynac szkoly bez badania mozgu. Za kazdym razem, gdy zglaszamy sie na okresowe badania kontrolne…

— Wiem — przerwal jej delikatnie Genarr. — Nie zmamowalen calkowicie minionych trzech dni. mam tutaj — jego reka powedrowala w kierunku sterty wydrukow komputerowych lezacych na biurku — wyniki twoich poprzednich, badan.

— Ach tak! — w glosie Insygny dalo sie wyczuc triumf. — Ukryl cos przed nami, Marleno?

Вы читаете Nemezis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×