— Martwi sie o mnie. Nie wierzy w to, ze czuje sie bezpieczna Jest niepewny.

— To niemozliwe, Marleno — powiedzial Genarr — jestem absolutnie pewny twojego bezpieczenstwa.

Na Marlene splynelo nagle oswiecenie.

— Wiem. Dlatego wlasnie czekales trzy dni, wujku Sieverze. Chciales przekonac sam siebie, ze jestes pewny po to, bym nie dostrzegla twojej niepewnosci. Ale nie udalo ci sie. Widze ja.

— Jesli to rzeczywiscie widac, Marleno, to jedynym rozsadnym wytlumaczeniem jest moja olbrzymia niechec do narazenia cie na cokolwiek; niechec bioraca sie z wysokiej oceny twojej osoby.

— Jesli tak bardzo nie chcesz jej narazac na cokolwiek — powiedziala ze zloscia Insygna — to postaraj sie teraz wyobrazic sobie, co ja czuje — ja, jej matka. Byles tak niepewny jej bezpieczenstwa, ze az musiales zdobyc wyniki jej poprzednich badan mozgu naruszajac tym samym jej prawo do prywatnosci.

— Musialem wiedziec. I dowiedzialem sie. Badania sa niepelne.

— W jakim sensie niepelne?

— We wczesnym okresie istnienia Kopuly, gdy Plaga zbierala tu obfite zniwo, jednym z naszych najwiekszych zmartwien bylo zaprojektowanie lepszego od posiadanych przez nas tomografu do badan mozgu, a takze odpowiedniego komputera do analizy danych. Gdy w koncu powstaly te urzadzenia, nigdy nie przeniesiono ich na Rotora. Pitt bardzo sie staral, aby zatuszowac wszelkie slady istnienia Plagi, a pojawienie sie nagle na Rotorze ulepszonego tomografu mogloby zaprowadzic kogos do nas. Powstalyby plotki i pogloski. Z mojego punktu widzenia byl to absurd, podobnie zreszta jak pare innych pomyslow Pitta. Niemniej jednak, z cala stanowczoscia moge stwierdzic, ze twoje badania mozgu, Marleno, sa niepelne i dlatego chce, zebys poddala sie im na naszym urzadzeniu.

— Nie — Marlena skurczyla sie w sobie. Na twarzy Insygny natychmiast zgasl promyk nadziei, ktory pojawil sie tam przed sekunda.

— Ale dlaczego, Marleno?

— Poniewaz, gdy wujek Siever proponowal mi to… stal sie nagle bardziej niepewny.

— Nie, to nie to… — powiedzial Genarr. Zamilkl, podniosl do gory obydwie rece i opuscil je w gescie wyrazajacym rozpacz. -A zreszta… Posluchaj, Marleno, posluchaj tego, co powiem, moja droga. Bylem przez chwile niepewny, poniewaz potrzebujemy dokladnego badania twojego mozgu, ktore posluzy nam jako standard twojej psychicznej normalnosci. Jesli na skutek kontaktu z Erytro zostanie naruszona twoja norma psychiczna, tomograf natychmiast to wykryje, zanim ktokolwiek zdazy sie zorientowac po twoim zachowaniu. Gdy zaproponowalem ci dokladne badanie mozgu, natychmiast przyszla mi mysl o wykryciu niezauwazalnych zmian w psychice. Sama mysl o tym wystarczyla, by wzbudzic moj niepokoj. Stalo sie to niemal automatycznie i wlasnie to dostrzeglas, Marleno. Powiedz mi, jak bardzo niepewnie wygladalem?

— Nie bardzo — odpowiedziala Marlena. — Ale to nie zmienia faktu, ze tak sie czules. Problem polega na tym, ze moge powiedziec ci, ze czujesz sie niepewnie, ale nie moge powiedziec dlaczego. Moze to dokladne badanie mozgu jest niebezpieczne.

— Jak to? Robilismy je juz…Marleno, wiesz, ze nic ci nie grozi ze strony Erytro. Czy nie mozesz powiedziec tego samego o badaniu mozgu?

— Nie.

— Jestes pewna, ze cos ci zagraza podczas badania? Marlena milczala przez chwile, a potem odpowiedziala z ociaganiem:

— Nie.

— Jakze wiec mozesz miec pewnosc co do Erytro, jesli nie masz pewnosci co do badanie mozgu?

— Nie wiem. Wiem jedynie, ze na Erytro nic mi nie grozi, nie moge jednak powiedziec tego samego o badaniu mozgu. Nie wiem, czy jest dla mnie grozne, czy nie.

Na twarzy Genarra pojawil sie usmiech. Nie trzeba bylo posiadac zadnych specjalnosci, by stwierdzic, ze wypowiedz Marteny sprawiala mu ulge.

— Co cie tak zadowolilo, wujku? — zapytala Martena.

— Jestem przekonany — odpowiedzial Genarr — ze gdybys klamala co do swojej intuicji — po to, powiedzmy, by okazac sie wazna, albo z powodu ogolnego romantyzmu, czy wreszcie z jakichs zludnych powodow — robilabys to przy kazdej okazji. Dlatego jestem sklonny uwierzyc w twoje twierdzenie, ze nic nie grozi ci ze strony Erytro. Nie obawiam sie takze o wynik badania mozgu.

Martena zwrocila sie do matki.

— Mowi prawde, mamo. Widac, ze czuje sie znacznie lepiej. Ja tez czuje sie lepiej. To takie oczywiste. Dostrzegasz to?

— Niewazne, co dostrzegam — powiedziala Insygna. — Ja nie czuje sie lepiej.

— Och, mamo — wyszeptala Marlena. A nastepnie zwracajac sie do Genarra powiedziala: — Poddam sie badaniu.

— Wcale mnie to nie dziwi — powiedzial Siever Genarr. Przygladala sie wydrukom komputerowym, z subtelnym, niemal ornamentalnym wzorem, ktore pojawily sie na wysuwajacej sie z maszyny tasmie. Eugenia Insygna stojaca obok wpatrywala sie w nie, niczego nie rozumiejac.

— Co cie nie dziwi, Siever? — zapytala.

— Nie potrafie ci tego odpowiednio wyjasnic, nie znam tego ich lekarskiego zargonu. Wyjasnieniami powinna zajac sie Ranay D’Aubisson, nasza miejscowa guru w tej dziedzinie, lecz jej jezyka nikt nie jest w stanie zrozumiec. Zwrocila mi jednak uwage…

— To? To wyglada jak skorupka slimaka.

— Tak, szczegolnie w kolorze. Jest to miara zlozonosci, a nie bezposrednia wskazowka co do stanu fizycznego — tak przynajmniej mowi Ranay. Ta czesc jest nietypowa. Z reguly nie wystepuje w mozgach.

Usta Insygny zadrzaly.

— Chcesz powiedziec, ze ona jest chora?

— Nie, oczywiscie, ze nie. Powiedzialem nietypowa, a nie nienormalna. Nie musze chyba wyjasniac roznicy pomiedzy tymi terminami doswiadczonemu naukowcowi. Marlena jest odmienna — sama o tym wiesz. W pewnym sensie zadowolony jestem z pojawienia sie tej skorupki slimaka. Gdyby jej mozg byl taki jak inne, nalezaloby powaznie zastanowic sie nad tym, dlaczego jest taka jaka jest; skad bierze sie jej niezwykly dar? Czy udaje, a moze to my jestesmy latwowiernymi glupcami?

— Lecz skad wiesz, ze to nie jest… nie jest…?

— Objaw choroby? To niemozliwe. Mamy wydruki jej poprzednich badan. Ta nietypowosc towarzyszy jej od niemowlectwa.

— Nikt mi o niej nie mowil. Nic o niej nie wiedzialam.

— To zrozumiale. Wczesne badania mozgu byly dosyc prymitywne i mogly nie wykazac, a przynajmniej nic tak uderzajacego. Teraz natomiast, gdy mamy juz odpowiednie urzadzenia, mozemy wrocic do tych wczesnych badan i przeprowadzic analize interesujacego nas szczegolu. Ranay juz to zrobila. Jeszcze raz powiadam ci, Eugenio, ze powinniscie wprowadzic na Rotorze nowoczesne badania mozgu. Decyzja Pitta o ich wstrzymaniu jest jednym z jego najglupszych posuniec.

Oczywiscie, nie jest to tanie…

— Zaplace — zamruczala Eugenia.

— Nie badz niemadra. Koszty tego badania pokrywa budzet Kopuly. Przeciez wyniki tego testu moga nam pomoc w rozwiazaniu zagadki Plagi. Tak przynajmniej bedzie brzmiala wersja oficjalna. No, wreszcie… Widzisz teraz mozg Marleny zarejestrowany w calej jego zlozonosci. Gdyby cokolwiek bylo nie w porzadku, zobaczylibysmy to na ekranie.

— Nie masz pojecia, jakie to wszystko jest przerazajace — powiedziala Insygna.

— Rozumiem, i nie powinnas czuc sie winna. Marlena jest tak swiecie przekonana o tym, co mowi, ze ja jej wierze. Wierze, ze za tym absolutnym przekonaniem o wlasnym bezpieczenstwie kryje sie cos innego.

— Jak to?

Genarr wskazal na skorupke slimaka.

— Ty tego nie masz, ja takze tego nie mam; zadne z nas nie jest w stanie powiedziec, skad bierze sie jej poczucie bezpieczenstwa. Lecz ono istnieje i sadze, ze powinnismy wypuscic Marlene na powierzchnie.

— Czy musimy az tak ryzykowac? Czy mozesz mi wyjasnic, dlaczego powinnismy ryzykowac jej zdrowiem?

— Z dwoch przyczyn. Po pierwsze, ona jest zdecydowana, a wydaje mi sie, ze jest w stanie zrobic wszystko,

Вы читаете Nemezis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×