— Ze zostane z Eugenia, poniewaz bedzie to jedyny sposob odzyskania Marleny?

— Cos takiego.

Fisher potrzasnal glowa.

— To bylo niemozliwe bez wzgledu na okolicznosci. Najpierw wydawalo mi sie, ze Marlena to Rosanna… moja siostra. Te oczy… i caly jej wyglad, ktory przypomnial mi Rosanne. Ale Marlena to cos wiecej niz Rosanna. Ona byla… jest nieludzka, Tesso. Pozniej ci wyjasnie… Ja… — rozlozyl bezradnie rece.

— Nic nie szkodzi, Krile — powiedziala Tessa. — Wyjasnisz, kiedy bedziesz mogl.

— Nie stracilem wszystkiego… Widzialem ja… Zyje… Ma sie dobrze… Nie chce nic wiecej. A po tym… doswiadczeniu… Marlena stala sie znow Marlena. Nie chce juz nikogo, Tesso, tylko ciebie.

— Pocieszasz sie mna, Krile.

— Jestes najwspanialszym pocieszycielem, jakiego znam. Rozwiode sie. Wezmiemy slub. Zostawiam Rotora i Nemezis dla Wu… Zamieszkamy na Ziemi albo na jakims Osiedlu, jesli chcesz. Obydwoje dostaniemy emerytury i zostawimy Galaktyke i wszystkie jej problemy innym. Zrobilismy wystarczajaco duzo, Tesso. I jesli tylko chcesz…

— Nie moge sie doczekac, Krile.

Godzine pozniej ciagle trzymali sie w ramionach.

— Ciesze sie, ze mnie tam nie bylo — powiedziala Eugenia Insygna.

— Ciagle o tym mysle. Biedna Marlena. Tak sie bala…

— To prawda. Ale dokonala tego… Ocalila Ziemie. Teraz nawet Pitt nic nie moze zrobic. W pewnym sensie cale jego zycie poszlo na marne. Nie ma juz nowej cywilizacji budowanej w tajemnicy przed innymi… A Pitt musi zabrac sie do nadzorowania ocalenia Ziemi. Musi… Rotor nie jest juz ukryty przed reszta ludzkosci. Moga dostac sie do nas. kiedy tylko chca… Wszyscy… I zwroca sie przeciwko nam, jesli odmowimy wspolpracy. I pomyslec, ze dokonala tego Marlena.

Insygna nie myslala teraz o wielkich sprawach.

— Kiedy sie bala… naprawde bala… zwrocila sie do ciebie, a nie do Fishera…

— Tak.

— I to ty trzymales ja w ramionach, a nie Krile…

— Tak, Eugenio, ale nie wyciagaj z tego zadnych mistycznych wnioskow. Marlena po prostu zna mnie bardzo dobrze, a Krile byl dla niej kims nowym.

— Tak, tak… Wiem, ze zaraz wyjasnisz to bardzo rozsadnie, Sieverze. Tylko ty to potrafisz. Ale ciesze sie. ze zwrocila sie do ciebie. Fisher nie zasluguje na to.

— Tak… chyba masz racje. Nie zasluguje na nia. Ale teraz, Eugenio, zapomnij o wszystkim. Krile odlatuje i nigdy juz nie wroci. Widzial swoja corke. Widzial, jak pomogla uratowac Ziemie. Nie powinnismy mu miec niczego za zle… ty przede wszystkim. Pozwolisz wiec, ze zmienie temat. Wiesz, ze Ranay D’Aubisson leci z nimi?

— Tak. Wszyscy o tym mowia. Jakos nie jest mi przykro z tego powodu. Zawsze uwazalam, ze byla nie w porzadku w stosunku do Marleny.

— A czy ty zawsze bylas w porzadku? Dla Ranay to wielka szansa. Jej praca tutaj — odkad okazalo sie, czym naprawde jest tak zwana Plaga Erytro — przestala miec sens. Natomiast na Ziemi Ranay zajmie sie wprowadzaniem nowych metod badania mozgu. Bedzie to jej zyciowy sukces.

— W porzadku. Niech ma.

— Ale Wu powroci. Bardzo blyskotliwy czlowiek. To jego umysl umozliwil odkrycie. Wiesz, podejrzewam, ze kiedy przyleci tu pracowac nad efektem odpychania, zamieszka na Erytro. Erytro… organizm wybral go, tak jak wybral Marlene. A co smieszniejsze, wybral takze Leveretta.

— Na czym to polega, Sieverze?

— Chodzi ci o to, dlaczego wybral Wu, a nie na przyklad Krile? Leveretta, a nie mnie?

— No coz, rozumiem, ze Wu jest znacznie madrzejszy niz Krile, ale ty, Sieverze, jestes o wiele lepszy niz Leverett. Co nie znaczy, ze chcialabym cie stracic na rzecz Erytro…

— Dziekuje. Mysle, ze ten organizm stosuje jakies wlasne kryteria, a czasami nawet wydaje mi sie, ze wiem, jakie one sa.

— Naprawde?

— Tak. Podczas tego… doswiadczenia organizm sondowal moj umysl, to znaczy wszedl we mnie poprzez Marlene. Wydaje mi sie, ze czulem cos takiego, jak gdybym odnalazl jego… mysli. Tak mi sie wydaje. Zupelnie podswiadomie… Czulem, jak gdybym wiedzial wszystko… Kiedy to sie skonczylo… Jak gdybym poznal rzeczy, o ktorych przedtem nie mialem pojecia. Marlena potrafi komunikowac sie z tym organizmem, moze takze wykorzystywac moj mozg jako sonde do innych mozgow, ale to jest tylko praktyczna strona tego wszystkiego. Organizm wybral ja z innych, bardziej niezwyklych powodow.

— Coz to za powody?

— Wyobraz sobie, ze jestes kawalkiem sznurka, Eugenio. Jak bys sie czula gdybys nagle i nieoczekiwanie zdala sobie sprawe z istnienia sznurowki? Albo wyobraz sobie, ze jestes okregiem. Jak bys sie czula gdybys nagle spotkala kule? Erytro znala tylko jeden rodzaj umyslu — swoj wlasny. Jest to olbrzymi umysl, lecz jakze przyziemny. Jest tym, czym jest, poniewaz sklada sie z trylionow trylionow komorek polaczonych ze soba w bardzo luzny sposob. I nagle Erytro spotyka ludzi, ich umysly zbudowane ze stosunkowo niewielkiej liczby komorek, lecz z nieskonczona niemal iloscia polaczen, wzajemnych powiazan, ktore tworza cos o niepojetej zlozonosci. Sznurowadlo zamiast sznurka. Dla Erytro bylo to cos niesamowicie pieknego… A umysl Marleny byl najpiekniejszy ze wszystkich. Dlatego wlasnie Erytro wybrala ja. Czy ty odmowilabys przyjecia Rembrandta albo Van Gogha? I dlatego Erytro bronila jej tak zaciekle. Czy ty nie bronilabys prawdziwego dziela sztuki? A jednak zdecydowala sie zaryzykowac umyslem Marleny dla dobra ludzkosci. Bylo to ciezkie przezycie dla Marleny, lecz jakze szlachetne ze strony Erytro.

Tak czy inaczej, to jest moja teoria na temat organizmu Erytro. Uwazam, ze Erytro jest koneserem sztuki, kolekcjonerem pieknych umyslow.

Insygna rozesmiala sie.

— W takim razie Wu i Leverett takze maja piekne umysly.

— Erytro prawdopodobnie tak uwaza. Zobaczysz, co sie stanie, gdy przybeda naukowcy z Ziemi. Erytro zbierze tutaj grupe ludzi zupelnie innych od tak zwanej przecietnej. Grupe Erytro. Pomoze im znalezc nowy dom w kosmosie. Byc moze kiedys w Galaktyce toeda istnialy dwa rodzaje swiatow: swiat Ziemian i swiat pionierow, prawdziwych ludzi kosmosu. Ciekaw jestem, jak to bedzie wygladalo. Przyszlosc nalezy do nich. do ludzi kosmosu… i jakos mi zal.

— Nie mysl o tym — powiedziala szybko Insygna. — Niech przyszle pokolenia zajmuja sie soba i przyszloscia. A teraz… pozostanmy soba i traktujmy sie wedlug wlasnych standardow.

Genarr usmiechnal sie radosnie, jego twarz rozjasnil blask.

— Masz racje, Eugenio. Uwazam, ze twoj umysl jest piekny i mam nadzieje, ze ty podobnie myslisz o moim.

— Och, Sieverze, zawsze tak myslalam… Zawsze. Usmiech Genarra przygasl lekko.

— Lecz sa inne rodzaje piekna… Wiem…

— Nie dla mnie… Juz nie teraz… Ty jestes moim jedynym pieknem, Sieverze. Stracilismy poranek, ty i ja, ale popoludnie nalezy do nas.

— Czegoz moglbym wiecej zadac, Eugenio? Zapomnijmy o poranku i cieszmy sie popoludniem. Ich dlonie zetknely sie.

EPILOG

I znow Janus Pitt siedzial samotny, odgrodzony od swiata.

Czerwony karzel nie byl juz gwiazda zaglady. Byl zwyklym czerwonym karlem, ktorym pomiatala arogancka

Вы читаете Nemezis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×