wznosili swoje twory na wysokosc kilometra.

Przed uczestnikami wyprawy morskiej ukazala sie stroma spirala, polyskujaca w sloncu milionami opalizujacych scian z masy plastycznej, porcelanowymi zebrowaniami rusztowan z topionego kamienia i uzbrojeniami umocnien z polerowanego metalu. Kazdy skret spirali prowadzil od peryferii do centrum. Masywy gmachow przedzielaly glebokie nisze pionowe. Na zawrotnej wysokosci wisialy lekkie mosty, balkony i wykusze ogrodow. Iskrzace sie, pionowe skarpy spadaly do podstawy, gdzie przebiegaly szerokie schody pomiedzy tysiacami arkad. Wiodly ku tarasowatym parkom rozchodzacym sie promieniscie w kierunku pasa gestych zagajnikow. Ulice takze sie wyginaly w gore spiralnie, wewnatrz albo na obwodzie miasta, pod krysztalowymi sklepieniami. Nie bylo na nich zadnych pojazdow — nieprzerwane tasmy ruchomych transporterow biegly i ginely w podluznych niszach.

Ludzie, powazni, smiejacy sie, ozywieni, szybko chodzili ulicami lub spacerowali pod arkadami, w tysiacach ustronnych zakatkow wsrod kolumnad, w wiszacych ogrodach, na dachach wykuszow…

Po obrazach poteznego miasta nadawano wiadomosci.

Dyskusja nad projektem wniesionym przez Akademia Promieniowan Kierunkowych — mowil spiker, ktory ukazal sie na ekranie — dotyczacym zastapienia alfabetu liniowego przez zapis elektronowy, trwa nadal. Projekt nie spotkal sie z powszechnym uznaniem. Glowna trudnosc polega na zbytnim skomplikowaniu aparatury do odczytywania. Ksiazka przestaje byc przyjacielem towarzyszacym czlowiekowi wszedzie. Bez wzgledu na pozorna oplacalnosc, projekt zostanie uchylony.

— Dlugo dyskutowali! — rzucil uwage Ren Boz.

— Szkopul nie lada — rzekl Dar Wiatr. — Z jednej strony ponetna prostota zapisu, z drugiej trudnosc odczytywania. Spiker kontynuowal:

Trzydziesta siodma wyprawa kosmiczna nadala komunikat.

Dar Wiatr zamarl. Serce zabilo mu jak mlotem. Widzial wstajaca ze swego miejsca Vede Kong, jej szeroko rozwarte oczy i uslyszal jej przerywany oddech.

…Wraca od strony kwadratu czterysta jeden, statek dopiero co wyszedl z pola minusowego” w odleglosci jednej setnej parseku od orbity Neptuna. Zwloka nastapila wskutek spotkania z czarnym sloncem. Strat w ludziach nie ma. Szybkosc statku — konczyl spiker — okolo pieciu szostych jednostki absolutnej. Wyprawa jest oczekiwana na stacji Tryton za jedenascie dni.

Odbior trwal dalej. Nastapily inne wiadomosci, ale tych juz nikt nie sluchal. Wszyscy otoczyli Vede skladajac jej gratulacje.

Usmiechala sie z plonacymi policzkami i ukryta w glebi oczu trwoga. Zblizyl sie takze Dar Wiatr. Veda poczula twardy uscisk jego dloni, pochwycila szczere spojrzenie. Dawno nie spogladal na nia w ten sposob. Veda pamietala smutne zawadiactwo, ktorym byl nacechowany jego poprzedni stosunek do niej. Wiedziala, ze teraz wyczytal z jej twarzy nie tylko radosc…

Dar Wiatr puscil jej reke, usmiechnal sie jasno, jak tylko on potrafil, i odszedl. Omawiano z ozywieniem komunikat. Veda pozostala w otoczeniu kolegow, obserwujac spod oka Dara Wiatra. Widziala, jak do niego podeszla Evda Nal, a po chwili — Ren Boz.

— Trzeba odszukac Mvena Masa — zawolal Dar Wiatr — przeciez on jeszcze nie wie! Chodzmy razem, Evdo. I pan — zwrocil sie do Rena Boza.

— I ja — podeszla Czara Nandi. — Mozna?

Poszli ku cicho pluskajacym falom. Dar Wiatr zatrzymal sie nastawiajac twarz na chlodny powiew i westchnal gleboko. Odwracajac sie uchwycil spojrzenie Evdy Nal.

— Odjade stad nie wracajac do domu — odrzekl na jej nieme pytanie.

Evda ujela go pod reke. Przez jakis czas kroczyli w milczeniu.

— Zastanawiam sie, czy rzeczywiscie tak trzeba? — szepnela Evda. — Pewnie trzeba i pan ma slusznosc. Gdyby Veda…

Evda zamilkla, ale Dar Wiatr ze zrozumieniem uscisnal jej dlon przykladajac ja do swego policzka. Ren Boz nastepowal im na piety, odsuwajac sie od Czary, ktora z ukryta drwina spogladala z ukosa ogromnymi oczyma, stawiajac szerokie kroki. Evda rozesmiala sie ledwie doslyszalnie i wyciagnela wolna reke do fizyka. Ren Boz uchwycil ja drapieznym ruchem, co sprawialo komiczne wrazenie, gdyz byl czlowiekiem niesmialym.

— Gdziez mamy szukac waszego przyjaciela? — Czara zatrzymala sie tuz nad woda.

Dar Wiatr wpatrzyl sie w piasek i w jaskrawym swietle ksiezycowym dostrzegl odbicia stop. Slady biegly w regularnych odstepach z taka dokladnoscia, jakby je odbila maszyna.

— Tedy szedl — Dar Wiatr wskazal w strone wielkich glazow.

— Tak, to jego slady — potwierdzila Evda.

— Skad macie te pewnosc? — zapytala Czara.

— Niech pani zwroci uwage na prawidlowosc krokow. Tak chadzali pierwotni mysliwi albo ci, ktorzy odziedziczyli ich cechy. Mnie sie wydaje, ze Mven mimo calej swojej uczonosci jest blizszy przyrody niz kazdy z nas… O pani nie wiem, co sadzic, Czaro? — Evda zwrocila sie do zamyslonej dziewczyny.

— O mnie? — zdziwila sie Czara, po czym zawolala: — Oto on!

Na jednym z blizszych glazow ukazala sie ogromna postac Afrykanczyka lsniaca w ksiezycowym blasku jak polerowany czarny marmur. Mven Mas energicznie potrzasal rekoma, jakby komus grozac. Wspaniale miesnie poteznego ciala graly pod polyskliwa skora.

— Wyglada jak duch nocy z dziecinnych bajek — szepnela poruszona Czara.

Mven Mas dostrzegl nadchodzacych, zeskoczyl ze skaly i ukazal sie znowu, juz ubrany. Dar Wiatr poinformowal go o najnowszym wydarzeniu. Mven Mas wyrazil chec zobaczenia sie z Veda Kong.

— Prosze tam pojsc z Czara, my tu zostaniemy…

Dar Wiatr zrobil gest pozegnalny. Na twarzy Afrykanczyka odmalowalo sie zrozumienie. Jakis na pol dziecinny poryw zmusil go do wyszeptania dawno zapomnianych slow pozegnalnych. Dar Wiatr byl wzruszony i w zamysleniu ruszyl razem z towarzyszaca mu Evda. Ren Boz w zaklopotaniu podreptal chwile w miejscu i poszedl za Mvenem i Czara Nandi.

Dar Wiatr i Evda doszli do przyladka, ktory odgradzal zatoke od otwartego morza. Swiatelka, okalajace ogromne dyski tratew wyprawy morskiej, byly stad dokladnie widoczne. Dar Wiatr zepchnal przezroczysta lodz do wody. Gdy tak stal przed Evda, wydawal sie jeszcze masywniejszy i potezniejszy niz Mven Mas. Evda wspiela sie na palce i pocalowala odchodzacego przyjaciela.

— Bede z Veda, Wietrze — powiedziala. — Razem powrocimy do naszej strefy i razem bedziemy oczekiwac przybycia. Prosze dac znac, kiedy sie pan juz urzadzi. Bede szczesliwa, jezeli potrafie panu pomoc…

Evda dlugo towarzyszyla mu spojrzeniem, sledzac lodz slizgajaca sie po srebrzystej wodzie…

Dar Wiatr doplynal do drugiej tratwy, gdzie jeszcze pracowali mechanicy, spieszac z montowaniem akumulatorow. Na prosbe Dara Wiatra zapalili trzy zielone swiatla w ksztalcie trojkata.

Po poltorej godziny pierwszy przelatujacy spiralowiec zawisl nad tratwa. Dar Wiatr usiadl w spuszczona winde, na sekunde ukazal sie pod oswietlonym dnem powietrznego statku i zniknal w jego luku. Nastepnego rana byl juz w swoim stalym mieszkaniu w poblizu obserwatorium Rady. Mieszkania tego nie zdazyl jeszcze zamienic, na inne. Odkrecil krany przedmuchu w swoich obydwoch pokojach. Po kilku minutach nie bylo ani sladu kurzu. Dar Wiatr wysunal ze sciany poslanie i nastroiwszy pokoj na zapach i plusk morza, do ktorego sie w ostatnich czasach przyzwyczail, zasnal.

Zbudzil sie z poczuciem utraty tego, co w zyciu najpiekniejsze. Veda j «st daleko i zostanie dla niego daleka, dopoki… Ale przeciez jego obowiazkiem jest jej pomoc, a nie gmatwac jeszcze bardziej sytuacji!

W lazience spadl na niego wirujacy, naelektryzowany slup chlodnej wody. Odswiezony podszedl do aparatu TWF, otworzyl jego lustrzane drzwiczki i wywolal najblizsza stacje rozdzialu prac. Mlodzieniec, ktorego twarz ukazala sie na ekranie, poznal Dara Wiatra i powital go z ledwie uchwytnym odcieniem szacunku, co bylo uwazane za oznake subtelnej grzecznosci.

— Chcialbym otrzymac trudna fizyczna prace — odezwal sie Dar Wiatr. — Na przyklad w kopalniach

Вы читаете Mglawica Andromedy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату