– I vice versa, podwojnie. A teraz wyjdz z mojej kuchni, musze skonczyc przystawki.

Zaoferowalby pomoc, ale wiedzial, ze tylko popatrzylaby na niego z politowaniem. Nie, zeby nie pozwalala sobie pomoc w kuchni.

Zachecala ojca, zeby zajmowal sie grillem i kazdy czlonek rodziny od czasu do czasu pelnil funkcje pomocy kucharza.

Ale gdy matka byla w nastroju „wystawny obiad dla waznych gosci”, chciala miec kuchnie tylko dla siebie.

Cal przeszedl przez jadalnie, gdzie, oczywiscie, stol zostal juz nakryty. Matka wyjela odswietne talerze, co oznaczalo, ze kolacja bedzie naprawde elegancka. Poskladane lniane serwetki, swieczki w kobaltowych swiecznikach, na srodku stroik z zimowych jagod.

Nawet w najgorszych czasach, nawet podczas Siodemki, dom wypelnialy artystycznie poukladane swieze kwiaty, lsnily wypolerowane meble, a na dole w lazience czekaly intrygujace, male mydelka.

Nawet pieklo nie moglo zmusic Frannie Hawkins, zeby spuscila z tonu.

Moze wlasnie dlatego udalo mu sie przetrwac to wszystko, pomyslal Cal, przecinajac salon. Bo cokolwiek sie dzialo, jego matka zawsze zachowywala zdrowy rozsadek i lad.

Tak jak ojciec. Cal mial to po nich. Podstawa, solidna jak skala. Nic, nawet demon z piekiel nie mogl nia zachwiac.

Ruszyl po schodach w poszukiwaniu ojca, ktory – jak podejrzewal – siedzial w gabinecie, gdy mijajac okno, zobaczyl furgonetke Foxa parkujaca na podjezdzie.

Nie ruszajac sie z miejsca, patrzyl, jak pierwsza wyskakuje Quinn z bukietem owinietym w zielony papier. Za nia wysiadla Layla z torebka na wino. Cal pomyslal, ze matka ucieszy sie z podarunkow.

Sama miala w swojej perfekcyjnie zorganizowanej pracowni szuflady i kosze pelne awaryjnych prezentow, papieru do pakowania, kokardek i wstazek.

Zszedl otworzyc drzwi, a Quinn weszla prosto do srodka.

– Czesc. Piekny dom i ogrod! Juz wiem, skad masz takie oko do krajobrazow. Jakie cudowne wnetrze. Layla, popatrz na te sciany. Jak we wloskiej willi.

– To ich najnowsze wcielenie – powiedzial Cal.

– Tak tu domowo, ale w jakim stylu! Mozna by sie zwinac i zdrzemnac na tej cudownej sofie, oczywiscie po lekturze „Domow Poludnia”.

– Dziekuje. – Z kuchni wyszla Frannie. – To uroczy komplement. Cal, zabierz prosze okrycia gosci, dobrze? Jestem Frannie Hawkins.

– Bardzo mi milo pania poznac. Jestem Quinn. Bardzo dziekuje za zaproszenie. Mam nadzieje, ze lubi pani mieszane bukiety. Zawsze mam klopot z wyborem.

– Sa piekne, dziekuje. – Frannie przyjela kwiaty i usmiechnela sie wyczekujaco do Layli.

– Nazywam sie Layla Darnell, takze dziekuje za zaproszenie. Mam nadzieje, ze wino bedzie pasowalo do posilku.

– Na pewno. – Frannie zerknela do ozdobnej torebki. – Ulubiony cabernet Jima. Sprytne z was dziewczyny. Cal, idz i powiedz ojcu, ze przyszli goscie. Witaj, Fox.

– Ja tez cos dla ciebie mam. – Fox zlapal ja wpol, przechylil teatralnie i pocalowal w oba policzki. – Co gotujesz, kotku?

Frannie potargala mu wlosy.

– Niedlugo sam sie dowiesz. Quinn i Layla, rozgosccie sie. Fox, chodz ze mna, pomozesz mi wstawic kwiaty do wody.

– Czy mozemy w czyms pomoc?

– Nie, dziekuje. Gdy Cal z ojcem zeszli na dol, Fox odstawial swoja wersje nadetego francuskiego kelnera, serwujac paniom przystawki. Kobiety sie smialy, swiece plonely, a matka wniosla najlepszy krysztalowy wazon babci wypelniony kolorowymi kwiatami od Quinn.

Czasami, uznal Cal, swiat bywal naprawde w porzadku.

W polowie posilku, gdy rozmowa krazyla wokol – jak uznal Cal – bezpiecznych tematow, Quinn odlozyla widelec i potrzasnela glowa.

– Pani Hawkins, to najlepszy posilek, jaki w zyciu jadlam, dlatego musze pania o cos zapytac. Czy pani uczyla sie gotowania? Pracowala pani kiedys jako szef kuchni czy tez ma pani dzisiaj naprawde dobry dzien?

– Chodzilam kiedys na kurs.

– Frannie chodzila na wiele kursow – powiedzial Jim. – Najrozniejszych, ale ma wrodzony talent do gotowania, ogrodnictwa i urzadzania wnetrz. Wszystko, co tu widzicie, to jej dzielo. Pomalowala sciany, uszyla zaslony – przepraszam, „udekorowala okna” – poprawil sie, puszczajac oko do zony.

– Niemozliwe. Pani sama pomalowala te sciany?

– To mi sprawia przyjemnosc.

– Znalazla ten kredens trzy lata temu na jakims pchlim targu i kazala mi przytargac go do domu. – Jim wskazal na lsniacy mebel z mahoniu. – Kilka tygodni pozniej kazala mi przytachac go tutaj. Pomyslalem, ze mnie nabiera, ze wymknela sie z domu i kupila cos w sklepie z antykami.

– Martha Stewart * nie siega pani do piet – uznala Quinn. – To mial byc komplement.

– Dziekuje.

– Ja pod tym wzgledem jestem do niczego. Ledwo umiem pomalowac wlasne paznokcie. A ty? – Quinn spytala Layle.

– Nie umiem malowac, ale lubie szyc, ze skory. Kiedys zrobilam torebke z garbowanej skory, ktora wyszla calkiem niezle.

– Jedyna skora, jaka ja wygarbowalam, nalezala do mojego bylego narzeczonego.

– Bylas zareczona?

– Myslalam, ze tak. Ale nasze definicje zareczyn bardzo sie roznily.

– Czasami trudno pogodzic zycie osobiste z kariera.

– Och, nie wiem. Ludziom sie to udaje – z roznym skutkiem, oczywiscie, ale jakos sobie radza. Mysle, ze najwazniejsze to znalezc wlasciwa osobe, wiedziec, ze to wlasnie ta. A jak bylo z panstwem? Czy wy od razu wiedzieliscie?

– Ja wiedzialem od razu, kiedy tylko pierwszy raz ujrzalem Frannie, ze to ta jedyna. – Jim usmiechnal sie promiennie do zony. – Jednak ona byla troche bardziej krotkowzroczna.

– Troche bardziej praktyczna – poprawila go Frannie – zwazywszy na fakt, ze mielismy wtedy osiem i dziesiec lat. Poza tym podobalo mi sie, ze tak sie za mna uganiasz. Tak, masz racje. – Popatrzyla na Quinn. – Musicie sie spotkac i dostrzec w sobie to cos, co sprawia, ze macie ochote zaryzykowac, rzucic sie na gleboka wode.

– A czasami myslisz, ze cos dostrzegles – dodala Quinn – a to tylko – powiedzmy – trompe l'oeil.

Jezeli Quinn byla w czyms dobra, to na pewno w stosowaniu podstepow. Frannie Hawkins nie stanowila latwego celu, ale Quinn udalo sie oczarowac gospodynie na tyle, ze pozwolila jej pomoc w kuchni przy kawie i deserze.

– Uwielbiam kuchnie. Sama jestem beznadziejna kucharka, ale lubie te wszystkie gadzety, narzedzia i lsniace powierzchnie.

– Przy takiej pracy pewnie czesto jadasz na miescie.

– Wlasciwie zwykle jadam w domu lub biore cos na wynos. Kilka lat temu postanowilam zmienic styl zycia, zaczac zdrowo sie odzywiac, porzucic fast foody i mrozonki. Teraz umiem robic naprawde dobre salatki, a to juz jakis poczatek. Och, Boze, och, Boze, to szarlotka! Domowa szarlotka. Bede musiala spedzic dwa razy wiecej czasu w silowni za kare za ten ogromny kawalek, o ktory poprosze.

Wyraznie zadowolona Frannie poslala Quinn demoniczny usmiech.

– A la mode, z lodami waniliowymi?

– Tak, ale oczywiscie tylko dlatego, ze mam nienaganne maniery. – Quinn zawahala sie chwile, po czym postanowila zaryzykowac. – Chcialabym zadac pani pytanie i jesli uzna pani, ze przekraczam granice goscinnosci, prosze mi powiedziec, zebym sie zamknela. Czy trudno pani prowadzic normalne zycie, troszczyc sie o rodzine, siebie, dom, skoro pani wie, ze to wszystko jest zagrozone?

– Bardzo trudno. – Frannie nastawila kawe i zabrala sie do krojenia ciasta. – Ale to bardzo wazne. Chcialam, zeby Cal wyjechal, wtedy przekonalabym takze Jima do wyjazdu. Ja moglabym to zrobic, odwrocic sie do tego

Вы читаете Bracia Krwi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату