wyjsc na mieczaka. Zaciagnal sie szybko i oddal. Gage skinal glowa w strone torby przywiazanej do kierownicy Pioruna.

– Co masz?

– Ciasteczka, pianki i troche placka. Jablkowego i wisniowego.

– W deche. Ja mam trzy puszki piwa na dzis wieczor. Oczy Foxa zrobily sie wielkie jak spodki.

– Nie zalewasz?

– Nie zalewam. Stary byl zmiazdzony. I tak sie nie pozna. I mam cos jeszcze. „Penthouse'a” z zeszlego miesiaca.

– Serio?

– Trzyma je pod sterta ciuchow w lazience.

– Pokaz.

– Pozniej. Do piwa. Obaj popatrzyli na Cala, ktory pchal rower po nierownej sciezce.

– Czesc, palancie – powital go Fox.

– Czesc, dupki.

Po braterskim powitaniu poprowadzili rowery waska sciezka w glab lasu.

Przypieli starannie rowery, odwiazali torby i wyciagneli zapasy.

– Jezu, Hawkins, co twoja mama tam zapakowala?

– Przestaniesz narzekac, jak sprobujesz. – Ramiona Cala juz protestowaly przeciwko ciezarowi. Popatrzyl spode lba na Gage'a. – Dlaczego nie zalozysz plecaka? Moglbys mi pomoc.

– Bo chce niesc go w reku. – Ale otworzyl pokrywke koszyka, zagwizdal na widok pudelek Tupperware i wrzucil pare do swojego plecaka. – Wez kilka, O'Dell, bo inaczej samo dotarcie do Stawu Hester zajmie nam caly dzien.

– Cholera. – Fox wzial termos i wcisnal go do swojego plecaka. – Teraz wystarczajaco lekkie, paniusiu?

– Spadaj. Mam i kosz, i plecak.

– A ja mam zakupy i plecak. – Fox odwiazal od kierownicy drogocenna torbe. – Ty niesiesz sprzecior, Turner.

Gage wzruszyl ramionami i wzial radio.

– W takim razie ja wybieram muzyke.

– Zadnego rapu – powiedzieli jednoczesnie Cal i Fox, ale Gage tylko wyszczerzyl zeby w usmiechu i krecil galka, az znalazl Run – D.M.C. *

Przeklinajac i jeczac, ruszyli przed siebie.

Promienie slonca i letni upal saczyly sie przez grube, zielone liscie. Przez korony grubych topoli i strzelistych debow przeswitywalo mlecznoblekitne niebo. Skierowali sie w strone powiewu idacego od strumienia pospieszani slowami rapera i Aerosmith.

– Gage ma „Penthouse'a” – obwiescil Fox. – Gazete z golymi babkami, ciolku – wyjasnil, widzac nierozumiejace spojrzenie Cala.

– Uh – uh.

– Uh – uh. Dalej, Turner, pokaz.

– Dopiero jak sie rozpakujemy i otworzymy piwo.

– Piwo! – Cal instynktownie obejrzal sie przez ramie na wypadek, gdyby nagle jego matka stanela im za plecami. – Masz piwo?

– Trzy puszki – potwierdzil Gage. – I fajki.

– I co, slaby wypas? – Fox dal Calowi kuksanca w ramie. – Najlepsze urodziny w zyciu.

– Najlepsze – potwierdzil Cal w duchu smiertelnie przerazony. Piwo, papierosy i zdjecia nagich kobiet! Gdyby jego matka kiedykolwiek sie dowiedziala, mialby szlaban do trzydziestki. Nie mowiac juz o tym, ze ja oklamal. I ze szedl wlasnie przez Hawkins Wood na piknik do surowo zakazanego Kamienia Pogan.

Dostalby szlaban, az umarlby ze starosci.

– Przestan sie przejmowac. – Gage, z diabelskim blyskiem w oku, przelozyl plecak z jednej reki do drugiej. – Wszystko jest spoko.

– Nie przejmuje sie. – Mimo to Cal i tak podskoczyl, gdy spomiedzy drzew wyleciala duza sojka i wydala w powietrzu poirytowany krzyk.

ROZDZIAL 02

Staw Hester byl miejscem zakazanym w swiecie Cala i dlatego zupelnie nie mogl mu sie oprzec.

Staw, pelen brazowej wody, zasilany przez krety strumien Antietam i ukryty w glebokim lesie, byl podobno nawiedzany przez Szalona Pielgrzymke, ktora utopila sie tu dawno temu.

Cal slyszal, jak matka mowila o chlopcu, ktory za jej dziecinstwa utonal w sadzawce, co wedlug Logiki Mamy stanowilo powod numer jeden, by absolutnie zabronic synowi plywania w Stawie Hester. Podobno duch chlopca takze tu straszyl, czail sie pod woda i tylko czekal, by schwycic jakies dziecko za kostke i pociagnac na dno, zeby miec sie z kim bawic.

Cal plywal juz dwukrotnie tego lata w stawie, oszolomiony podnieceniem i strachem. I za kazdym razem mogl przysiac, ze czul na kostce musniecie koscistych palcow.

Na skraju wody czuwala zwarta armia tataraku, a wokol stromych brzegow rosly kepy dzikich pomaranczowych lilii, ktore tak bardzo lubila jego mama. Na kamienistym zboczu rozkladaly sie wachlarze paproci i cierniste krzaki jezyn, a ich dojrzale owoce plamily palce czerwonawa purpura, wygladajaca jak krew.

Ostatnim razem, gdy tu byli, Cal widzial czarnego weza pelznacego w gore po zboczu tak zwinnie, ze niemal nie dotykal lisci paproci.

Fox wrzasnal, rzucil plecak, w kilka sekund zrzucil buty, koszule i dzinsy i popedzil do wody niczym strzala, nie przejmujac sie wezami, duchami ani niczym, co mogloby czyhac pod powierzchnia brunatnej wody.

– Chodzcie, mieczaki! – Podskakiwal w metnej wodzie jak foka. Cal usiadl, zdjal adidasy i starannie wepchnal skarpetki do srodka. Fox nurkowal i chlapal, ale Gage stal bez ruchu, patrzac na wode.

– Wchodzisz?

– Nie wiem. Cal zdjal koszule i z przyzwyczajenia ja zlozyl.

– To jest punkt programu. Nie mozemy go odhaczyc, jesli nie wykapiemy sie wszyscy trzej.

– Dobra, dobra. – Ale Gage nadal stal nieruchomo, choc Cal rozebral sie juz do bokserek.

– Wszyscy musimy wejsc do wody, rzucic wyzwanie bogom i tak dalej.

Gage wzruszyl ramionami i zrzucil buty.

– Idz, co ty, jestes gej? Chcesz patrzec, jak sie rozbieram?

– Okropny widok. – Cal wsunal okulary do lewego buta, wzial gleboki oddech i ucieszony, ze nie widzi juz tak wyraznie, wskoczyl do wody.

Porazil go krotki, lodowaty szok.

Fox natychmiast ochlapal mu twarz, kompletnie go oslepiajac i odplynal w strone brzegu, zanim Cal zdazyl sie zemscic. Gdy tylko udalo mu sie przetrzec oczy krotkowidza, do wody wskoczyl Gage i znow go oslepil.

– Kurcze, chlopaki!

Niezdarny skok Gage'a tak wzburzyl wode, ze Cal musial odplynac na bok. Z nich trzech Cal plywal najlepiej.

Fox byl szybki, ale zaraz tracil pare, a Gage, coz, walczyl z woda, jakby byla najbardziej zacieklym przeciwnikiem na swiecie.

Cal martwil sie – choc po czesci ta mysl przepelniala go podnieceniem – ze pewnego dnia bedzie musial wykorzystac techniki pierwszej pomocy, ktorych nauczyl go ojciec w przydomowym basenie, zeby ocalic Gage'a przed utonieciem.

Wyobrazal sobie, jak Gage i Fox patrzyliby potem na niego z wdziecznoscia i podziwem, kiedy nagle czyjas dlon chwycila go za kostke i pociagnela pod wode.

Cal wiedzial, ze to Fox go ciagnie, ale serce podskoczylo mu do gardla, kiedy woda zamknela sie nad glowa. Zaczal sie miotac, zapominajac w przyplywie paniki o wszystkich wskazowkach ojca. Gdy juz udalo mu sie wyrwac noge z uscisku i wydostac na powierzchnie, dostrzegl po lewej stronie jakis ruch.

Вы читаете Bracia Krwi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×