Pol godziny pozniej siedzialam u szczytu stolu, a dwaj mezczyzni zajmowali miejsca po moich obu stronach; przed nami lezaly zdjecia czterech zamordowanych kobiet.
Tak wygladala najtrudniejsza i najbardziej czasochlonna czesc dochodzenia – okreslanie portretu psychologicznego mordercy, potem ofiar, a na koniec znowu mordercy.
Wesley opisywal wlasnie zabojce; bylo to cos, co robil wprost znakomicie. Bardzo czesto z wrecz niebywala dokladnoscia potrafil odczytac emocje towarzyszace zabojcy w czasie popelniania zbrodni – w tych przypadkach byla to zimna, wykalkulowana zlosc.
– Zaloze sie, ze jest bialy – zaczal Wesley. – Lecz nie bede stawial na to mojej reputacji. Cecile Tyler byla Murzynka; lecz ofiara innej rasy jest czyms niezwyklym, chyba ze zabojca ulega bardzo gwaltownej dekompensacji. – Wzial do rak zdjecie Cecile Tyler, ciemnoskorej, slicznej recepcjonistki, ktora pracowala dla firmy inwestycyjnej w polnocnej dzielnicy miasta. Podobnie jak Lori Petersen, zostala zwiazana i uduszona, a jej nagie cialo znalezlismy na lozku w sypialni jej domu. – Jednak ostatnimi czasy mamy coraz wiecej miedzyrasowych zabojstw nas tle seksualnym, lecz najczesciej to czarny mezczyzna morduje biala kobiete, odwrotne wypadki zdarzaja sie bardzo rzadko… innymi slowy, bialy mezczyzna raczej nie zgwalci i nie zamorduje czarnoskorej kobiety. Jedynym wyjatkiem sa dziwki. – Przyjrzal sie uwaznie zebranym fotografiom. – Te kobiety z cala pewnoscia nie trudnily sie prostytucja; gdyby tak bylo, nasze zadanie byloby o wiele prostsze – dodal cicho.
– Taak, ale ich niekoniecznie – wtracil Marino.
Wesley nie usmiechnal sie.
– Przynajmniej mialyby ze soba cos wspolnego, a na tym moglibysmy zaczac budowac sensowna teorie, Pete. – Potrzasnal glowa. – A tak dziwaczny dobor ofiar mnie niepokoi.
– Co na ten temat mowi Fortosis? – spytal Marino, majac na mysli psychologa klinicznego, z ktorym FBI konsultowalo sie w tej sprawie.
– Niewiele – odrzekl Wesley. – Dzis rano zamienilem z nim kilka slow… nie chce wydawac zadnych autorytatywnych sadow. Zdaje mi sie, ze zabojstwo tej pani doktor zmusilo go do powtornego przemyslenia kilku teorii… Ale nadal idzie o zaklad, ze morderca jest bialy.
Przed oczyma zobaczylam nagle twarz z mego snu: biala, bez widocznych rysow.
– Ma pewnie jakies dwadziescia piec, trzydziesci piec lat – kontynuowal Wesley. – Poniewaz te zabojstwa nie sa zwiazane z zadnym okreslonym okregiem miasta, musi to byc facet, ktory sporo podrozuje: samochodem, ciezarowka czy moze motorem. Pewnie stawia swoj pojazd w jakims nie budzacym podejrzen miejscu i reszte drogi pokonuje na piechote… Jezeli jezdzi samochodem osobowym, to pewnie amerykanskim, jakims niezbyt nowym modelem, w nierzucajacym sie w oczy kolorze, bezowym albo szarym. Innymi slowy, wcale bym sie nie zdziwil, gdyby gosc jezdzil dokladnie takim samym wozem, jakich uzywaja wasi detektywi czy nasi agenci operacyjni.
Wcale nie zartowal. Tego typu zabojcy czesto byli zafascynowani praca policjantow, a nawet zdolni do podszywania sie pod strozow prawa. Klasycznym zachowaniem psychopaty po dokonaniu zbrodni jest zaangazowanie sie w sledztwo; chce pomoc policji, proponuje swoj udzial w szukaniu ciala, ktore na przyklad porzucil gdzies w lasach. Tego typu facet mogl spokojnie przesiadywac w ulubionych knajpach policjantow i stukajac sie z nimi kieliszkami, sluchac ich opowiesci.
Szacuje sie, ze co najmniej jeden procent populacji to psychopaci. Genetycznie sa to osobnicy niezdolni do odczuwania strachu; wspaniali manipulanci, ktorzy bezwstydnie potrafia wykorzystywac innych ludzi. Jezeli trzymaja sie odpowiedniej strony prawa, zostaja nadzwyczajnymi szpiegami, bohaterami wojennymi, pieciogwiazdkowymi generalami, miliarderami stojacymi na czele ogromnych korporacji i Jamesami Bondami. Jezeli zas ja przekraczaja, staja sie Neronami, Hitlerami, Richardami Speckami czy Tedami Bundy; antyspolecznymi, choc – z klinicznego punktu widzenia – psychicznie normalnymi ludzmi, ktorzy bez zalu czy wstydu popelniaja okrutne zbrodnie.
– Jest samotnikiem – ciagnal Wesley. – Nie potrafi zaangazowac sie w bliskie zwiazki emocjonalne, choc jednoczesnie moze byc uwazany za milego, a nawet czarujacego znajomego. Jednak nigdy z nikim nie zwiaze sie naprawde blisko. To ten typ faceta, ktory podrywa w barze obca kobiete, lecz po przespaniu sie z nia jest sfrustrowany i rozczarowany.
– Jakbym to skads znal – mruknal Marino, ziewajac.
Wesley nie zwrocil na niego uwagi.
– Pewnie o wiele wiecej satysfakcji sprawiloby mu ogladanie ostrej pornografii, magazynow detektywistycznych oraz sadomasochistycznych; podejrzewam, ze miewal okrutne fantazje seksualne na dlugo przedtem, zanim zaczal je wprowadzac w czyn. Byc moze zaczal od podgladania kobiet mieszkajacych samotnie, potem je gwalcil, a na koniec zaczal mordowac. Eskalacja bedzie trwac, a kazde nastepne morderstwo bedzie bardziej okrutne. Nie jest juz dla niego celem gwalt, lecz sam akt zabijania. Potem smierc ofiary przestanie mu wystarczac i bedzie to robil w coraz brutalniejszy sposob.
Wyciagnal reke, pokazujac perfekcyjnie zaprasowany mankiet koszuli, i ujal zdjecia Lori Petersen. Przegladal je powoli, obserwujac kazde z wielka uwaga; jego twarz nie wyrazala zadnych emocji. Potem odepchnal kupke fotografii od siebie i odwrocil sie do mnie.
– Wydaje mi sie, ze juz w tej sprawie, przy morderstwie doktor Petersen, zabojca wprowadzil elementy tortur. Mam racje?
– Tak – odparlam.
– Co takiego? Chodzi wam o to, ze polamal jej palce? – Marino zadal to pytanie takim tonem, jakby przygotowywal sie do klotni. – To mafia bawi sie w takie rzeczy, ale nie mordercy seksualni. Lori Petersen grala na skrzypcach, tak? Polamanie jej placow wydaje mi sie rzecza wyjatkowo osobista; jakby morderca dobrze ja znal.
Odpowiedzialam na jego zarzuty najspokojniej, jak tylko moglam:
– Na jej biurku lezaly ksiazki o tematyce lekarskiej… skrzypce takze byly doskonale widoczne. Zabojca nie musial byc geniuszem, by domyslic sie o niej kilku rzeczy.
Wesley rozwazyl moje slowa.
– Jest jeszcze jedna mozliwosc: ze odniosla obrazenia, usilujac sie bronic przed napastnikiem.
– Nie. – Tego jednego bylam pewna. – Nie znalazlam nic, co by wskazywalo, ze Lori Petersen sie z nim szarpala.
Marino spojrzal na mnie z niechecia.
– Doprawdy? A to ciekawe. Wedle twego raportu z autopsji, miala cale mnostwo siniakow.
Napotkalam jego wzrok i wytrzymalam.
– Dobrym przykladem obrazen odniesionych podczas samoobrony sa zlamane paznokcie oraz zadrapania lub rany na tych powierzchniach rak, ktore bylyby wystawione na uderzenia, kiedy ofiara usilowalaby odeprzec atak. Rozlozenie obrazen na ciele doktor Petersen nie pasuje do tego opisu.
– W takim razie zgadzamy sie co do jednej rzeczy – podsumowal Wesley. – Morderca robi sie coraz bardziej brutalny.
– Ja bym powiedzial, ze okrutniejszy – odparl pospiesznie Marino, jakby chcac postawic kropke nad „i”. – I o to mi wlasnie chodzi. Zabojstwo Lori Petersen rozni sie od pierwszych trzech.
Ledwie zdusilam wscieklosc; pierwsze trzy ofiary zostaly zwiazane, zgwalcone i uduszone. Czy to nie bylo okrutne? Czy musialy miec tez polamane kosci?
– Jezeli morderca znowu uderzy – przepowiedzial ponuro Wesley – bedzie jeszcze brutalniejszy. Zabija, bo to dla niego zachowanie kompulsywne; nie potrafi opanowac potrzeby. Im wiecej zabija, tym jego potrzeba jest silniejsza i tym bardziej on jest sfrustrowany. Cierpi na coraz wieksza deprywacje sensoryczna i potrzebuje coraz wiecej stymulacji, by sie zaspokoic; niestety, jego satysfakcja jest coraz bardziej przejsciowa. Zmniejsza sie liczba dni i tygodni, podczas ktorych jego potrzeba rosnie. Przerwy miedzy kolejnymi morderstwami beda ulegac powaznemu skroceniu; moze sie skonczyc na tym, ze bedzie mordowal co dzien albo nawet kilka razy na dzien, jak mialo to miejsce w przypadku Teda Bundy’ego.
Zamyslilam sie; pierwsza kobieta zostala zamordowana dziewietnastego kwietnia, druga dziesiatego maja, a trzecia – trzydziestego pierwszego maja. Lori Petersen zginela tydzien pozniej, siodmego czerwca.
Reszte wypowiedzi Wesleya latwo bylo przewidziec; morderca pochodzil z „dysfunkcyjnego domu” i pewnie byl napastowany – albo fizycznie, albo emocjonalnie – przez matke. Zabijajac ofiary, odreagowywal swa wscieklosc, ktora byla bezposrednio polaczona z jego zadza.
Jego iloraz inteligencji lokowal sie pewnie grubo powyzej przecietnej, mial osobowosc obsesyjno-kompulsywna,