centrach handlowych, to ktos powinien go zauwazyc.
– Nawet jezeli ktos go widzial, nic nam o tym nie wiadomo – odparlam. – I nie chodzi o to, ze ludzie do nas nie dzwonia. Z tego, co slyszalam, telefony w studiach telewizyjnych programow o przestepczosci az sie urywaja, bez wzgledu na pore dnia i nocy. Lecz jak na razie nikt nie powiedzial nic sensownego.
– Szukamy wiatru w polu.
– Cos w tym stylu.
Betty pracowala bez chwili przerwy. Ten etap testowania byl w miare prosty; wyjawszy probki z probowek, ktore jej przyslalam, zmoczyla je woda i rozsmarowala po papierze. Pracujac na kilku probkach jednoczesnie, Betty zakrapiala je pochodna organiczna, a potem dodawala niebieskiej soli, ktora w obecnosci spermy zabarwiala sie purpurowo w przeciagu zaledwie kilku sekund.
Przyjrzalam sie papierowym krazkom. Prawie wszystkie byly purpurowe.
– Skurwysyn – mruknelam.
– Tym razem spudlowal. – Betty zaczela mi wyjasniac, co widzi. Wskazala kilka krazkow: – To sa probki z jej ud… zabarwily sie nieomal natychmiast. Reakcja w wypadku probek z pochwy i odbytu nie byla tak natychmiastowa, lecz to mnie nie dziwi; jej wlasne plyny ustrojowe mogly zaklocic przebieg testu. Poza tym probki pobrane z jamy ustnej takze sa pozytywne.
– Skurwysyn – powtorzylam cicho.
– Ale probki, ktore pobralas z jej przewodu pokarmowego, sa negatywne; najwyrazniej wiekszosc plynu nasiennego zostala na zewnatrz ciala. I znowu pudlo. Zgadza sie co do joty z tym, co mialo miejsce w przypadku Brendy, Patty i Cecile.
Brenda byla pierwsza ofiara Dusiciela, Patty druga, a Cecile trzecia. Nutka zazylosci w glosie Betty, gdy mowila o zamordowanych kobietach, mocno mnie zaskoczyla, lecz w rzeczy samej w jakis przedziwny sposob staly sie czescia naszej rodziny. Za zycia nigdy ich nie spotkalismy, lecz teraz znalismy je na wylot.
Betty odlozyla zakraplacz na miejsce, a ja podeszlam do mikroskopu stojacego na pobliskim blacie, spojrzalam przez okular i zaczelam przesuwac probke po szkielku. W spolaryzowanym swietle ukazalo sie kilka kolorowych wlokien, plaskich, na oko przypominajacych wstazki, poskrecanych tu i owdzie. Nie byly to ani wlosy pochodzenia zwierzecego, ani tez sztuczne wlokna.
– Czy to to, co zebralam z ostrza noza? – Prawie nie chcialam znac odpowiedzi.
– Tak, to bawelna. Nie daj sie zwiesc rozowym, bialym i zielonym wloknom, ktore widzisz. Farbowane tkaniny bardzo czesto skladaja sie z wielokolorowych wlokien, jakich nie da sie odroznic golym okiem.
Koszula nocna, ktora morderca przecial i zerwal z ciala Lori Petersen, byla bawelniana i zolta.
Dostosowalam ostrosc i spojrzalam jeszcze raz.
– Podejrzewam, ze nie ma szans, by te wlokna pochodzily z papieru, co? Podobno Lori uzywala tego noza do otwierania listow.
– Nie ma mowy, Kay. Juz zdazylam zerknac na wlokna z koszuli nocnej Lori. Sa identyczne z tymi zebranymi z ostrza noza.
Tak by powiedzial ekspert, zeznajac w sadzie. To sie zgadza z tym, a tamto jest stuprocentowo pewne. Koszula nocna Lori Petersen zostala rozcieta nozem jej meza. Poczekajcie tylko, az Marino sie o tym dowie, pomyslalam. A niech to szlag trafi!
– Moge ci tez od razu powiedziec – kontynuowala Betty – ze wlokna, na ktore patrzysz, nie sa identyczne z tymi znalezionymi na jej ciele oraz na framudze okna, przez ktore, wedle slow policji, zabojca wszedl do domu. Tamte sa ciemne… czarne, granatowe i troche czerwonych… mieszanka poliestru i bawelny.
Tamtej nocy Matt Petersen mial na sobie bialy bawelniany podkoszulek, ktory z cala pewnoscia nie zawieral czarnych, granatowych ani czerwonych wlokien, oraz dzinsy, a wiekszosc dzinsow takze zrobiona jest z bawelny.
Bylo malo prawdopodobne, by to on zostawil wlokna, o ktorych wspomniala Betty, chyba ze zdazyl sie przebrac przed przyjazdem policji.
– Taak, ale przeciez Petersen nie jest idiota – slyszalam juz slowa Marino. – Od sprawy Wayne’a Williamsa wszyscy wiedza, ze przez glupie wlokna mozna isc siedziec.
Opuscilam laboratorium Betty, przeszlam dlugi korytarz i skierowalam sie do sekcji balistycznej, gdzie blaty i biurka zawalone byly rewolwerami, strzelbami, wiatrowkami oraz pistoletami automatycznymi uzi oznaczonymi jako dowody rzeczowe i czekajacymi na swoj dzien w sadzie. Wszedzie, nawet na podlodze, lezaly puste luski po nabojach do rewolwerow i strzelb, a w kacie z tylu stal galwanizowany stalowy zbiornik na wode, ktorego uzywano do probnych strzalow. Po powierzchni wody spokojnie plywala sobie gumowa kaczuszka.
Frank, siwy specjalista od broni palnej, emerytowany oficer wojska, wlasnie stal pochylony nad mikroskopem. Kiedy weszlam do jego pokoju, zapalil fajke i nie uraczyl mnie wiadomosciami, ktore pragnelam uslyszec.
Z przecietej siatki, usunietej z okna lazienki Petersenow, nic nie mozna bylo odczytac. Siatka byla z tworzywa sztucznego, wiec bezuzyteczna, jezeli chodzi o znajdowanie na niej jakichkolwiek sladow. Nie mielismy jak sie dowiedziec, czy zostala przecieta z zewnatrz, czy od wewnatrz, poniewaz plastik w odroznieniu od metalu nie wygina sie przy cieciu.
To rozroznienie bylo mi bardzo potrzebne, gdyz jezeli siatka zostalaby przecieta od wewnatrz, wszystko staloby sie jasne. Oznaczaloby to, ze morderca nie wlamal sie do domu Petersenow, lecz tylko to pozorowal, a teoria Marino dotyczaca meza ofiary bylaby sluszna.
– Moge ci powiedziec tylko tyle – dodal Frank, pykajac z fajki aromatyczne smuzki dymu – ze to bardzo czyste ciecie, zrobione czyms bardzo ostrym, na przyklad brzytwa lub nozem.
– Mozliwe, ze tym samym narzedziem, ktorym przecieto jej koszule noca?
Zsunal okulary z nosa i zaczal je czyscic chusteczka.
– Do rozciecia koszuli takze uzyto jakiegos ostrego narzedzia, lecz nie potrafie ci powiedziec, czy tego samego. Nie moge nawet podac klasy… to moglo byc wszystko, Kay. Od sztyletu, przez kuchenny noz, az po nozyczki.
Ale przeciete kable elektryczne i noz mysliwski opowiedzialy nam inna historie.
W oparciu o analize mikroskopowa, Frank mial mocne podstawy, by przypuszczac, ze kable zostaly odciete od lamp za pomoca noza nalezacego do Matta Petersena. Slady na ostrzu pokrywaly sie z tymi zostawionymi na koncach kabli. Marino, pomyslalam znowu, tym razem z rezygnacja. Ten fragment dowodu poszlakowego mialby mniejsze znaczenie, gdyby noz znaleziono na biurku czy kolo lozka zamiast w szufladzie nalezacej do Matta Petersena.
Ale ja nadal trzymalam sie swego scenariusza. Morderca zobaczyl noz na biurku Lori i postanowil sie nim posluzyc. Tylko dlaczego potem go ukryl? Ponadto, jezeli uzyto go takze do przeciecia koszuli nocnej Lori oraz kabli elektrycznych, zmienialo to kolejnosc wydarzen, ktora sobie wczesniej wyobrazilam.
Zalozylam, ze gdy zabojca wszedl do sypialni Lori, mial przy sobie wlasny noz lub sztylet, ktorym posluzyl sie przy wchodzeniu do domu. Jezeli tak, to dlaczego nie uzyl go do odciecia kabli od lamp i przeciecia koszuli Lori? Jak to sie stalo, ze skonczyl z nozem mysliwskim w rece? Czy zobaczyl go w chwili, gdy wszedl do sypialni?
Niemozliwe. Biurko, na ktorym lezal, nie stalo przy lozku, a gdy po raz pierwszy wszedl do sypialni, swiatla byly zgaszone. Nie mogl zobaczyc noza.
Zauwazylby go dopiero po wlaczeniu swiatla, lecz przeciez wtedy Lori bylaby juz w jego mocy, z ostrzem przylozonym do gardla. Jakie znaczenie mialby wtedy dla niego noz mysliwski lezacy na blacie biurka? To nie mialo najmniejszego sensu.
Chyba ze cos mu przeszkodzilo.
Chyba ze cos spowodowalo, iz zaklocony zostal rytm jego rytualu; cos odwrocilo jego uwage od ofiary.
Rozwazylismy to z Frankiem.
– To ma sens przy zalozeniu, ze morderca nie jest jej maz – dodal Frank.
– Taak, zakladamy, ze zabojca jest ktos z zewnatrz. Ma swoj styl dzialania, wlasny modus operandi, ale cos go zakloca, cos go zaskakuje.
– Cos, co ona robi…
– Albo mowi – dodalam. – Mogla powiedziec cos, co go na chwile zaniepokoilo.
– Moze. – Nie wygladal na przekonanego. – Mogla zatrzymac jego uwage na dostatecznie dlugi czas, by zauwazyl noz lezacy na biurku. Ale moim zdaniem znalazl go znacznie wczesniej; ide o zaklad, ze byl juz w domu, gdy ona przyszla z pracy.
– Nie, nie wydaje mi sie.
– Dlaczego?