wycienczenia nadmiarem placzu. Ma wrazliwa dusze i wiem, ze przydarzylo jej sie cos niemilego, choc pan pewnie nie chce o tym slyszec.
Diuk czul sie nieswojo pod surowym spojrzeniem Lony.
– Gdy tylko sie obudzi, Lono, powiedz, ze ja kocham. Zapewnij ja, ze wydarzenia zeszlej nocy na pewno sie nie powtorza, jak juz jej wczesniej obiecalem. Wytlumacze jej nieobecnosc krolowi, tak, jak wytlumacze moja, bo nie zostawie jej samej, kiedy jest chora.
– Moja pani bedzie na pewno zadowolona, ze blagales o wybaczenie za swoje grzechy, ksiaze, ale oszaleje, jesli sie okaze, ze nie pojechales na polowanie – powiedziala szczerze Lona. – Uwielbia krola Karola i z pewnoscia nie chcialaby, zeby sie martwil niepotrzebnie jej stanem zdrowia. Jesli ciebie, panie, nie bedzie na polowaniu, jej choroba wyda sie wszystkim grozniejsza, niz jest w rzeczywistosci. Ktos nieprzyjazny mojej pani, jak ksiezna, ktora jej nienawidzi, moglby rozpuscic plotke, moze nawet o zarazie. Potem wszyscy bylibysmy zmuszeni spedzac lato gdzie indziej, moze nawet w Normandii, a wie pan doskonale, ze tam moja pani nie moze panu towarzyszyc.
– Sprytna z ciebie dziewucha, Lono – przyznal ze smiechem diuk, rozumiejac niezbyt zreszta zawoalo-wane sugestie sluzacej. – Mozesz dac mi slowo, ze twoja pani nie jest powaznie chora?
– Tak, milordzie.
– Wiec spedze dzien na polowaniu z krolem i jego goscmi. Powiedz swojej pani, kiedy sie obudzi, ze przyjade dopiero poznym wieczorem i spodziewam sie, ze do tego czasu w pelni wyzdrowieje. Rozumiesz mnie, Lono?
– Tak, milordzie – odparla dziewczyna z porozumiewawczym usmiechem i sklonila sie nisko.
– Dobranoc zatem – rzekl ksiaze i wrocil do siebie. Lona zamknela zasuwke w drzwiach i kiedy juz nie slyszala krokow ksiecia, powiedziala cicho:
– Poszedl sobie, milady.
Arabella odwrocila sie i usiadla na lozku.
– Dobrze sie spisalas, Lono – rzekla. – Sprytnie to wymyslilas, kiedy postanowil zostac ze mna. Dziekuje.
– Ja tez nie moge sie doczekac, kiedy wroce do Anglii, tak jak ty i wszyscy inni, pani.
– Podroz nie bedzie latwa – stwierdzila Arabella. -Nie bedziemy sie zatrzymywac, z wyjatkiem popasu.
– Z radoscia zobacze wreszcie oddalajacy sie brzeg Francji. – To nie jest moj swiat, milady. Tesknie za prostym zyciem w domu. Poza tym pora juz, bysmy z Fergusem sie pobrali. Mam pania spakowac?
– Zabierz tylko najpotrzebniejsze rzeczy, Lono, bo tych strojnych sukien nie bede przeciez nosila w Greyfaire. Spakuj tez bizuterie, bo Bog mi swiadkiem, ze sobie na nia zasluzylam! Nie bede jej nosic, ale mozna by ja zlozyc w Yorku na procent, zeby podreperowac dochody majatku, zwlaszcza w zlych czasach.
Wczesnym switem Arabella obserwowala z okna, jak diuk i lord Varden wyjezdzaja z Rossignol, by dolaczyc do polowania w Amboise. Sluzba z
Kilka godzin pozniej czekali na lorda Vardena w zajezdzie w Villeroyale. Tony przybyl wkrotce po nich. Zjedli i ruszyli w droge, by przez nastepnych kilka dni podrozowac bez dluzszych przerw, przystajac tylko, aby nakarmic i napoic konie. Arabella zostawila ksieciu liscik, w ktorym poinformowala go, iz nie moze juz dluzej z nim byc po tym, co jej uczynil. Blagala, by uszanowal jej decyzje i nie jechal za nia. To Anthony nalegal na ten list, bo obawial sie, ze niespodziewane znikniecie Arabelli mogloby wywolac zbyt duze wzburzenie. Spodziewal sie, ze diuk albo uszanuje jej prosbe, albo bedzie czekal, by zmienila zdanie i sama do niego wrocila. Tak czy siak, daloby im to kilka dni przewagi.
Lord Varden wyslal jednego ze swoich ludzi, by zorganizowal dla nich przeprawe przez Kanal. Musieli bez zwloki uciec z Anglii, bo zawsze istniala mozliwosc, ze ksiezna ich wyda.
Bezpiecznie dotarli do Calais w piec i pol dnia, zatrzymujac sie w malym domu Arabelli w Paryzu, by zabrac jej konia. Fergus zakradl sie po niego w srodku nocy i wyprowadzil go bezszelestnie, nie obudziwszy chlopca stajennego, ktorego najeto do pilnowania zwierzat. Zostawil przy glowie chlopca srebrna monete. Wiedzial, ze rano, kiedy odkryja brak jednej klaczy w stajni, chlopak zostanie wyrzucony i ta moneta przyda mu sie, by zaczac od nowa. Miasto opuscili jeszcze przed switem.
W Calais czekalo ich jednak spore opoznienie. Letnie burze sprawily, ze po Kanale nie dalo sie plywac i zaden statek nie chcial ruszyc w droge, poki morze sie nie uspokoi. Czlowiek lorda Vardena zorganizowal im nocleg w niewielkim zajezdzie niedaleko portu. Zajazd nazywal sie „Dzika Roza” i skladal sie jedynie z trzech pokoi. Arabella i lord Varden zajeli wiec caly zajazd, ktory byl na tyle oddalony od glownych traktow, ze nie wstepowali tam czesto goscie. Dodatkowa zaplata zapewnila im ze strony gospodarza dyskrecje i odosobnienie. Calais nalezalo teraz do Anglii, ale Arabella nie czula sie bezpiecznie, poki nie znajdowala sie na angielskiej ziemi.
Po dwoch dniach sztorm ucichl, a kapitan statku „Dziewica z Dover” powiedzial, ze ruszaja nastepnego dnia z odplywem i jesli beda mieli szczescie, dotra do Anglii poznym popoludniem.
Kapitan wyszedl, ale drzwi nie zdazyly sie za nim zamknac, kiedy wszedl Adrian Morlaix. Arabella pobladla, a Anthony Varden wzial gleboki oddech. FitzWalter i Fergus McMichael siegneli po miecze, ale czekali na rozkaz lorda Vardena.
– A wiec,
– A w jakim celu, panie? – zapytala chlodno, cofajac reke. – Nie wyrazilam sie jasno w mym liscie, ktory ci zostawilam?
– Chcialbym porozmawiac z toba sam na sam,
– Nie mozesz miec do powiedzenia nic, czego nie moglby uslyszec lord Varden – odparla surowo.
– Czy nasza milosc musi byc sprawa publiczna? – zapytal.
– To ty ja taka uczyniles, nie ja.
Diuk de Lambour usmiechnal sie poblazliwie.
–
– Zmarnowales czas, moj panie, jadac za mna – rzekla Arabella.
– Nie,
– Niech Bog i Matka Przenajswietsza maja ja w swojej opiece – rzekla przygaszona Arabella. – Tak mi przykro, Adrianie.
– Chce, zebys mnie poslubila, Arabello – odparl. Zaskoczylo ja to zupelnie. Jak dotad nigdy nawet nie uzyl jej pelnego imienia. Zawsze mowil na nia
– Mozemy w tajemnicy pobrac sie juz dzis, tutaj, w Calais. Tony bedzie naszym swiadkiem, ale oficjalnie musze byc w zalobie po Claude Marie przez rok. Jestem jej to winien, bo byla matka mych dzieci – ciagnal diuk rzeczowym tonem.
Przez chwile Arabella miala ochote plakac. Zle ocenila Adriana Morlaka.
– Nie moge za ciebie wyjsc – powiedziala w koncu.
– Wiec to prawda – odpowiedzial.
– Co jest prawda? – zapytala, ale w glebi duszy wiedziala, o czym mowil.
– Ksiezna de St. Astier powiedziala mi w wielkiej tajemnicy, ze ty i Tony jestescie szpiegami Anglii.
Lord Varden rozesmial sie wesolo.
– Coz za opowiesc – rzucil kpiaco. – Coz, na litosc boska, ta szkocka latawica chciala osiagnac, opowiadajac cos podobnego? Biedny Billancourt! Wiesz, Adrianie, ze mowi sie o naszej nowej ksieznej, ze przeszla przez loza wszystkich mezczyzn na dworze krola Jakuba? To niezwykla wiadomosc, jesli jest prawdziwa, a taka wlasnie sie zdaje. Kiedy zaczela sprawiac klopoty, krol wyslal ja do Francji. To mi dopiero przyjazn miedzy krajami. Miejmy nadzieje, ze dziedzic St. Astier bedzie z jego krwi.
Diuk zignorowal slowa lorda Vardena, a blekitne oczy zwrocil na Arabelle.
– Zatem? – zapytal spokojnie.
Arabella zawahala sie przez chwile, a potem powiedziala spokojnie:
– Tak, to prawda.
Nic wiecej nie dodala. Cokolwiek zrobil jej Adrian Morlaix, po jego propozycji malzenstwa czula, ze jest mu