sie innym. Kobieta w czepku karmila golebie, wyciagajac kawalki chleba z torebki, strofujac je jak niesforne i halasliwe dzieci. Para policjantow szla jedna z alejek przecinajacych park, ich zalozone z tylu rece tworzyly dokladnie takie same litery V. Co jakis czas zatrzymywali sie, zeby wymienic z kims pare slow, zadac kilka pytan czy odpowiedziec na jakies kasliwe uwagi.

Minelismy kamienna altane stojaca w zachodniej czesci placu. Zauwazylam wyraz “Vespasian' i zastanawialam sie, po raz kolejny, dlaczego nad wejsciem wyrzezbiono nazwisko cesarza rzymskiego.

Opuscilysmy plac, skrecilysmy w rue Laval i przeszlysmy miedzy rzedem kamiennych slupow znaczacych wejscie w rue Prince Arthur. Przez caly ten czas nic nie mowilysmy. Bylo to dziwne. Gabby nigdy nie byla taka spokojna czy pasywna. Przewaznie miala mnostwo planow i pomyslow. Dzisiaj natychmiast zgodzila sie na moja propozycje.

Dyskretnie obserwowalam ja katem oka. Wodzila wzrokiem po twarzach przechodniow, obgryzajac jednoczesnie paznokiec u kciuka. Wydawalo sie, ze uwaznie przyglada sie ludziom. Wygladala na nerwowa i tak, jakby czegos szukala na zatloczonych chodnikach.

Wieczor byl cieply, a powietrze wilgotne. Ulica Prince Arthur byla zakorkowana. Ludzie klebili sie i chodzili we wszystkie strony. Okna i drzwi restauracji byly pootwierane, a stoliki staly chaotycznie, jakby ktos planowal ustawic je w porzadku pozniej. Mezczyzni w bawelnianych koszulach i kobiety z odslonietymi ramionami rozmawiali i smiali sie pod jaskrawymi parasolami. Inni stali w kolejkach, czekajac na miejsce. Stanelam w kolejce przed Vivaldim, a Gabby poszla na rog kupic butelke wina.

Kiedy w koncu usiadlysmy, Gabby zamowila fettucine alfredo. Ja poprosilam o veal picatta i spaghetti. Chociaz dalam sie skusic cytrynie, przynajmniej czesciowo pozostalam wierna czerwieni. Kiedy czekalysmy na salatki, saczylam Perriera. Rozmawialysmy troche, ruszalysmy ustami, wydobywalysmy z siebie slowa, ale tak naprawde nic sobie nie powiedzialysmy. Wiekszosc czasu po prostu siedzialysmy. Nie bylo to swobodne milczenie starych przyjaciol, ale krepujaca cisza.

Znalam zmienne nastroje Gabby, jak wlasne cykle miesieczne. Wyczuwalam jakies napiecie w jej zachowaniu. Unikala mojego wzroku. Jej oczy niespokojnie rozgladaly sie wokol, tak jak w parku, jakby czegos szukaly. Byla wyraznie rozkojarzona. Czesto siegala po swoj kieliszek wina. Za kazdym razem, jak go podnosila, Chianti nabieralo wspanialego odcienia czerwieni i plonelo w wieczornym swietle jak zachodzace slonce w Karolinie.

Wiedzialam, jak interpretowac jej zachowanie. Pila za duzo, zeby zabic w sobie niepokoj. Alkohol, opium ludzi z klopotami. Wiedzialam, bo sama tego probowalam. Kostki lodu w moim Perrierze topily sie powoli. Patrzylam, jak plasterek cytryny zmienial pozycje. Spadal z jednej kostki na nizsza z cichym sykiem.

– Gabby, co sie dzieje?

Pytanie ja wystraszylo.

– Dzieje?

Zasmiala sie nerwowo i odgarnela dreda z twarzy. Z jej oczu nic nie mozna bylo wyczytac.

Widzac, ze nie chce o tym mowic, wybralam neutralny temat. Powie mi, jak bedzie gotowa. A moze jestem tchorzem. Cena, ktora moze przyjsc zaplacic za wzajemna bliskosc, moze byc jej utrata.

– Masz jakies wiadomosci od kogos z Northwestern? Poznalysmy sie jako studentki w latach siedemdziesiatych. Bylam juz wtedy zona. I matka. Katy jeszcze nie chodzila do szkoly. Wtedy zazdroscilam Gabby i innym ich wolnosci. Brakowalo mi calonocnych imprez, ktore tak zblizaja ludzi, i zajec z filozofii wczesnie rano. Bylam w ich wieku, ale zylam w innym swiecie. Tylko z Gabby naprawde sie zzylam. Do tej pory wlasciwie nie wiem, dlaczego. Roznimy sie od siebie wygladem tak, jak to tylko mozliwe. Przynajmniej wtedy tak bylo. Moze dlatego, ze Gabby lubila Pete'a albo przynajmniej udawala, ze go lubi. Wspomnienie: Pete ubrany jak zolnierz na parade otoczony przez dzieci-kwiaty, po trawie i tanim piwie. Nie znosil imprez, na ktore chodzilam, i maskowal swoje zle samopoczucie zachowujac sie arogancko i pogardliwie. Tylko Gabby zadala sobie trud, zeby sie do niego przebic.

Tylko z kilkoma znajomymi ze studiow nie stracilam kontaktu. Byli teraz rozproszeni po calych Stanach, wiekszosc z nich pracowala na uniwersytetach i w muzeach. Gabby lepiej udawalo sie utrzymywac wiezi ze starymi znajomymi. A moze to oni sie z nia kontaktowali.

– Joe odzywa sie od czasu do czasu. Uczy w jakiejs dziurze w Iowa, chyba. Albo w Idaho. – Geografia Stanow nigdy nie byla mocna strona Gabby.

– Tak? – Staralam sie ja zachecic.

– A Verns sprzedaje nieruchomosci w Las Vegas. Kilka miesiecy temu przyjechal tu na swego rodzaju konferencje. Nie ma nic wspolnego z antropologia i jest z tego powodu bardzo zadowolony.

Upila lyk.

– Ale caly czas ma taka sama fryzure.

Tym razem jej smiech zabrzmial szczerze. Rozluznilo ja albo wino, albo moj urok osobisty.

– A, i dostalam e-maila od Jenny. Planuje znowu zajac sie praca naukowa. Wiesz, ze wyszla za jakiegos kretyna i zrezygnowala ze stalego zatrudnienia w Rutgers, zeby pojechac za nim na Floryde?!

Gabby przewaznie walila prosto z mostu.

– Malo tego, dostala propozycje pracy przy jakiejs organizacji i wypruwa z siebie flaki, zeby zalatwic dla nich korzystny kredyt. Kolejny lyk.

– I jej to odpowiada! A co u Pete'a?

Pytanie bylo jak niespodziewany cios. Zawsze unikalam mowienia o moim nieudanym malzenstwie. Czulam sie tak, jakbym miala zalozona blokade na rozprawianie na ten temat, a zniesienie jej w jakis sposob przyczyniloby sie do koniecznosci zweryfikowania mojego postrzegania calej tej sprawy. Jakby sam akt ukladania slow w ciag, formowania zdan mogl przedstawic rzeczywistosc w takim swietle, ze nie bylabym jeszcze gotowa stawic jej czola. Gabby byla jedna z nielicznych osob, ktorym w ogole mowilam cos na ten temat.

– W porzadku. Rozmawiamy ze soba.

– Ludzie sie zmieniaja…

– Tak.

Przyniesiono salatki i przez jakis czas skupilysmy sie na dobieraniu sosow i mieleniu pieprzu. Kiedy podnioslam wzrok, siedziala zupelnie nieruchomo z widelcem pelnym salaty zawieszonym nad talerzem. Znowu byla nieobecna, chociaz tym razem wydawala sie byc pograzona w myslach i nie rozgladala sie wokol.

Sprobowalam z innej strony.

– Powiedz mi, jak ci idzie praca. – Nadzialam na widelec czarna oliwke.

– Ze co? A, praca. Dobrze. Naprawde dobrze. W koncu udalo mi sie zdobyc ich zaufanie i niektore zaczely sie naprawde otwierac.

Wziela kes salatki.

– Gabby, wiem, ze juz mi to tlumaczylas, ale zrob to jeszcze raz. Ja jestem specjalistka od ludzkiego ciala. Jaki jest dokladnie cel twoich badan?

Rozesmiala sie, slyszac rozroznienie na antropologow fizycznych i kulturowych. Nasza grupa byla nieliczna, ale zroznicowana: niektorzy studiowali etnologie, a niektorzy jezykoznawstwo, archeologie i antropologie fizyczna. Wiedzialam rownie malo o dekonstrukcjonizmie, jak ona o mitochondrialnym DNA.

– Pamietasz te teksty etnograficzne, ktore kazal nam czytac Ray? Yanomamo, Semai i Nuer? Hm, to czym sie zajmuje jest podobne. Staramy sie opisac swiat prostytutek przez drobiazgowa obserwacje i wywiady z informatorami. Praca w terenie. Blisko badanych i bardzo osobista. – Wziela kolejny kes salatki. – Kim one sa? Skad pochodza? Jak trafiaja do fachu? Co robia codziennie? Na kim i na czym moga polegac? Jak sie wpasowuja w oficjalna gospodarke? Jak siebie postrzegaja? Gdzie…

– Rozumiem.

Moze to wino zaczelo dzialac, a moze trafilam na jej konika. Zaczela sie ozywiac. Chociaz juz sie sciemnialo, widzialam, ze jej twarz jest zarumieniona. Jej oczy blyszczaly od swiatla latarni. A moze od alkoholu.

– Spoleczenstwo po prostu spisalo te kobiety na straty. Nikt tak naprawde sie nimi nie interesuje, moze oprocz tych, ktorzy w jakis sposob czuja sie przez nie zagrozeni i chca, zeby zniknely.

Pokiwalam glowa, kiedy rownoczesnie unosilysmy widelce do ust.

– Wiekszosc ludzi mysli, ze dziewczyny sie sprzedaja, bo kiedys sie nad nimi znecano albo dlatego, ze sa do tego zmuszone czy cos w tym stylu. Tak naprawde wiele z nich robi to po prostu dla pieniedzy. Z ograniczonymi umiejetnosciami na rynku pracy nie maja szans zarobic inaczej na przyzwoite zycie i one sobie dobrze z tego zdaja sprawe. Decyduja sie na to, zeby przez kilka lat sie sprzedawac, bo wlasnie w ten sposob moga zarobic najwiecej

Вы читаете Zapach Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×