— Musielismy cos zrobic. zeby wybic cie z jednostajnego rytmu twojej egzystencji. A mysz miala specjalne zadanie.

— Donosila na mnie.

— I to wyjatkowo dobrze. Byl to jeden z naszych najdoskonalszych szpiegow.

— Najbardziej zabolalo mnie to, ze przekonaliscie ludzi w Cliffwood, iz to ja cie wykonczylem — rzekl Vickers.

— Musielismy cie stamtad jakos wypedzic. Trzeba bylo zmusic cie do powrotu do twego dziecinstwa.

— Skad wiedzieliscie, ze wroce do mojego dziecinstwa?

— Moj przyjacielu, czy slyszales kiedys o potedze przeczucia? Nie chodzi mi tutaj o nedzny rodzaj przeczucia, jakim kieruje sie bukmacher obstawiajac konie na wyscigach, ani tez o przeczucie mowiace, czy bedzie dzis padac deszcz… ale raczej pelna zdolnosc przewidywania zdarzen. Mozna by powiedziec, ze jest to instynktowna zdolnosc oceny wplywu okreslonej liczby czynnikow, dzieki ktorej czlowiek automatycznie, bez zastanawiania sie, jest w stanie powiedziec, co sie wydarzy. To prawie tak, jakby mialo sie dar zagladania w przyszlosc.

— Tak — kiwnal glowa Vickers. — Myslalem o tym. I to dosc duzo, szczegolnie w ciagu ostatnich paru dni.

— Zastanawiales sie nad tym?

— W pewnym sensie. Ale co to ma…

— Byc moze — przerwal mu Flanders — wydawalo ci sie, ze jest to zdolnosc, ktora nigdy tak naprawde nie zostala w pelni wykorzystana. Ze nigdy nawet jej nie dostrzegalismy, a wiec nie przejmowalismy sie nia. Moze tez myslales, ze jest to jedna z tych zdolnosci, ktore wymagaja ciaglych cwiczen. Cos, z czego czlowiek moze skorzystac w razie potrzeby.

— Tak wlasnie myslalem, a w kazdym razie…

— No wiec teraz wlasnie istnieje taka potrzeba — przerwal mu znowu Flanders. — I to jest odpowiedz na pytanie, ktore zadales. Mielismy przeczucie, ze wrocisz do swego dziecinstwa.

— Na poczatku myslalem, ze to Crawford naslal na mnie ludzi, ale on zaprzecza.

Flanders potrzasnal glowa.

— Crawford nigdy by tego nie zrobil. Za bardzo cie potrzebuje. Nigdy nie zrobilby niczego, co mogloby cie wystraszyc. Twoje przeczucie w tej kwestii nie zadzialalo najlepiej.

— Rzeczywiscie.

— Twoje przeczucie nie zawsze dziala tak, jak powinno tlumaczyl Flanders — bo nie wierzysz w nie. Nadal starasz sie brac wszystko na logike. Polegasz na staromodnym logicznym sposobie rozumowania, z ktorego ludzkosc korzysta od momentu, gdy opuscila jaskinie. Patrzysz na wszystko z roznych punktow widzenia i starasz sie wyrobic sobie obiektywna opinie, Dodajesz i odejmujesz, jakbys rozwiazywal zadanie matematyczne. Nigdy nie kierujesz sie przeczuciem. I to jest twoj problem.

To istotnie jest moj problem, pomyslal Vickers. Przeczucie podpowiedzialo mu, ze powinien zakrecic bakiem na ganku domu Prestonow i gdyby to zrobil, oszczedzilby sobie wielu dni wedrowki przez pola i lasy Ziemi Numer Dwa. Przeczucie podpowiedzialo mu, ze powinien posluchac ostrzezenia Crawforda i nie korzystac z wiecznego samochodu, i gdyby tak postapil, uniknalby wielu klopotow. Poza tym przeczucie podpowiedzialo mu, ze powinien odzyskac baka i tym razem na szczescie go posluchal. To sie oplacilo.

— Ile wiesz? — spytal Flanders.

Vickers bezradnie pokrecil glowa.

— Nieduzo — przyznal. — Wiem, ze istnieje organizacja mutantow. Musiala pewnie powstac wiele lat temu i miala cos wspolnego ze zmiana biegu historii ludzkosci, tak jak mowiles wtedy na ganku w Cliffwood. Organizacja przeniosla sie tutaj, na Druga Ziemie, poniewaz jej istnienie i dzialalnosc stawaly sie zbyt oczywiste i nie mogly juz umknac uwadze opinii publicznej. Macie tu tez fabryki, ktore produkuja wasze towary. Wykorzystujecie je do zniszczenia swiatowego przemyslu. Widzialem nawet jedna z takich fabryk. Wszystkim zarzadzaja roboty. Czy roboty kieruja tam wszystkim, czy moze…

Flanders zachichotal.

— Roboty kieruja wszystkim. Wystarczy, ze powiemy im, czego nam potrzeba.

— Poza tym jest jeszcze kwestia sluchania gwiazd.

— W ten sposob dowiedzielismy sie o wielu swietnych pomyslach — zauwazyl Flanders. — Nie kazdy z nas to potrafi. Tylko ci, ktorzy sa urodzonymi telepatami. Tak jak powiedzialem ci tamtej nocy, nie wszystkie pomysly mozemy wykorzystac. Czasami otrzymujemy jakas podpowiedz i dalej dzialamy juz na wlasna reke.

— I jaki jest wasz cel? Co chcecie osiagnac?

— Nie moge ci odpowiedziec na to pytanie. Jest tyle wspanialych mozliwosci, ktore co pewien czas pojawiaja sie przed nami, tak wiele nowych kierunkow, ktore stoja przed nami otworem. Jestesmy bliscy wielu epokowych odkryc. Na przyklad niesmiertelnosci. Mamy tez sluchacza…

— Masz na mysli nieskonczenie dlugie zycie? — przerwal mu Vickers.

— Czemu nie?

Oczywiscie, pomyslal Vickers. Czemu nie? Jesli ma sie nietepiace sie maszynki do golenia, nieprzepalajace sie zarowki, to czemu nie stworzyc wiecznego zycia? Czemu nie pojsc na calosc?

— A androidy? — spytal. — Do czego w tym wszystkim potrzebny jest android taki jak ja? Przeciez androidy nie maja chyba zbyt wielkiej wartosci.

— Mamy dla ciebie zadanie — wyjawil Flanders. — Tym zadaniem jest Crawford.

— Co mam z nim zrobic?

— Powstrzymac go.

Vickers zasmial sie.

— Ja? Macie pojecie, kto za nim stoi?

— Wiemy, kto stoi za toba.

— Ach tak. Moze zechcialbys mi zdradzic te tajemnice?

— Przeczucie, najlepsza, najlepiej rozwinieta zdolnosc przewidywania, jaka kiedykolwiek mogla wyksztalcic sie u istoty ludzkiej. Najdoskonalej rozwinieta i najrzadziej spotykana sposrod wszystkich umiejetnosci, jakie znamy.

— Zaraz. Zapominasz, ze nie jestem istota ludzka.

— Kiedys byles — stwierdzil Flanders. — I bedziesz. Kiedy oddamy ci twoje zycie.

— Moje zycie?!

— Esencje zycia — wyjasnil Flanders. — Umysl, mysli, wrazenia i reakcje, ktore skladaly sie na Jaya Vickersa, prawdziwego Jaya Vickersa w wieku lat osiemnastu. To jak przelewanie wody z jednego naczynia do drugiego. Przelalismy cie z twojego ciala do ciala androida. Bedziemy trzymac i strzec twoje cialo do dnia, kiedy bedziemy mogli przelac cie do niego z powrotem.

Vickers uniosl sie ze swojego fotela.

Flanders machnal na niego reka.

— Siadaj. Chciales zdaje sie zapytac mnie dlaczego?

— A ty chciales mi odpowiedziec — odparl Vickers.

— Oczywiscie, ze odpowiem. Kiedy miales osiemnascie lat, nie byles swiadom swoich mozliwosci. Nie bylo sposobu, by cie o tym powiadomic. Oznajmienie ci prawdy albo proba wyszkolenia cie w tym kierunku na nic by sie zdaly, bo powinienes najpierw oswoic sie z ta mysla. Stwierdzilismy, ze zajmie ci to pietnascie lat, a zajelo ponad dwadziescia. Mimo to nie jestes jeszcze w takim stopniu przygotowany, jak bysmy tego chcieli.

— Ale moglem przeciez…

— Tak — kiwnal glowa Flanders — mogles uswiadomic to sobie w swoim wlasnym ciele, gdyby nie to, ze istnieje jeszcze jeden czynnik, a mianowicie pamiec wrodzona. Twoje geny przenosza czynnik pamieci wrodzonej, kolejna mutacje, ktora pojawia sie rownie rzadko jak nasi telepatyczni sluchacze. Chcielismy, aby Jay Vickers byl calkowicie swiadom swoich zdolnosci, zanim zacznie nianczyc wlasne dzieci.

Vickers przypomnial sobie, jak lezac na materacu ze slomy kukurydzianej na poddaszu domu Andrewsa, zastanawial sie nad mozliwoscia istnienia pamieci wrodzonej. Pamiec wrodzona, przekazywana z ojca na syna. Jego ojciec wiedzial o pamieci wrodzonej, wiec i on domyslil sie jej istnienia. Wiedzial o niej, a przynajmniej uswiadomilby sobie jej obecnosc, gdyby nadeszla odpowiednia pora.

— Wiec o to chodzi — westchnal Vickers. — Chcecie, zebym wyprobowal swoje przeczucie na Crawfordzie i

Вы читаете Pierscien wokol Slonca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату