Flaster promienial.

— Tak, sir! I jestesmy z niego naprawde bardzo dumni! — Mrugnal do Dennisa konspiracyjnie. Dennis zaczynal zdawac sobie sprawe, jak mocno Flaster pragnie wykazac sie sukcesem jako dyrektor Instytutu.

— Bedziesz tam bardzo ostrozny, prawda, chlopcze? — Palec ministra wskazywal drzwi sluzy. Dennis zastanawial sie, czy ten czlowiek rzeczywiscie rozumie, co tu sie naprawde dzieje.

— Tak jest, sir, bede.

— To dobrze. Pragniemy, zebys wrocil caly i zdrowy! Dennis skinal grzecznie glowa, odruchowo przekladajac wypowiedzi polityka z jezyka urzedowego na normalny. „Chce powiedziec, ze jesli nie wroce, beda tu mieli mnostwo okropnych papierow do wypelnienia”.

— Przyrzekam, Sir.

— Znakomicie. Wiesz, w dzisiejszych czasach bardzo trudno jest znalezc takich mlodych, blyskotliwych ludzi jak ty! („Wlasciwie takich jak ty mamy na peczki, ale pomagasz mojemu kumplowi wygrzebac sie z klopotow”.)

— Tak, prosze pana — Dennis ponownie sie zgodzil.

— Cierpimy na ogromny niedobor smialych, nie cofajacych sie przed ryzykiem pracownikow. Jestem pewny, ze ty, z twoja odwaga, zajdziesz bardzo daleko! — ciagnal Calumny. („Troche nam brakuje durniow w tym miesiacu. Byc moze bedziemy mogli wyslac cie na jeszcze kilka samobojczych misji, jesli z tej uda ci sie wrocic calo.”)

— Tez mam taka nadzieje, sir.

Calumny obdarzyl Dennisa bardzo demokratycznym usciskiem dloni, potem odwrocil sie, zeby cos szepnac do Flastera. Dyrektor wskazal na drzwi i minister wyszedl z laboratorium. Zapewne poszedl umyc rece, pomyslal Dennis.

— No, doktorze Nuel — powiedzial Flaster radosnie — bierz swego malego przyjaciela i w droge. Spodziewam sie, ze bedziesz z powrotem w ciagu dwoch godzin… nawet szybciej, jesli zdusisz w sobie sklonnosc do badania okolicy. Do tego czasu zdazymy juz tu zamrozic szampana.

Dennis przechwycil chochlaka z powietrznego slizgu, rozpoczetego w dloniach Richarda Schwalla. Zwierzak szczebiotal z podnieceniem. Zaczelo sie wnoszenie ekwipunku do sluzy. Gdy wszystko znalazlo sie juz w srodku, prog sluzy przekroczyl rowniez Dennis.

— Poczatek procedury zamkniecia — oznajmil jeden z technikow. — Powodzenia, doktorze Nuel!

Schwall pokazal uniesione kciuki.

Bernald Brady podszedl, zeby asystowac przy zamykaniu drzwi.

— No co, Nuel — powiedzial cicho — sprawdziles absolutnie wszystko, prawda? Z gory na dol przeryles te maszyne przeczytales raport biologiczny i wcale nie musiales sie ze mna konsultowac, prawda?

Dennisowi nie podobal sie ton jego glosu.

— Do czego ty zmierzasz?

Brady usmiechnal sie. Mowil tak cicho, ze tylko Dennis mogl go slyszec.

— Nie wspominalem o tym nikomu, gdyz wydaje sie to zbyt absurdalne. Jednak uczciwie bedzie, jesli tobie powiem.

— Co mi powiesz?

— Och, Nuel, to moze naprawde nic nie znaczyc. Ale byc moze jest to cos rzeczywiscie niezwyklego… na przyklad mozliwosc, ze ten anomalny swiat rzadzi sie innym zestawem praw fizycznych niz Ziemia!

Do tego czasu drzwi byly juz do polowy zamkniete. Odmierzanie czasu bieglo nieprzerwanie.

To bylo bezsensowne. Dennis nie mial zamiaru pozwolic, zeby Brady dobral mu sie w ostatnim momencie do skory.

— Daj spokoj, Brady — powiedzial ze smiechem. — Nie wierze w ani jedno twoje slowo.

— Ach tak? Pamietasz te purpurowe mgly, ktore znalazles w zeszlym roku? Tam byla odwrocona grawitacja.

— To zupelnie co innego. W swiecie chochlaka nie moze mi grozic zetkniecie sie z prawami fizycznymi powaznie rozniacymi sie od naszych — nie wtedy, gdy tamtejsze zycie biologiczne jest tak podobne do naszego.

— Ale jesli jest jakas calkiem niewielka roznica, o ktorej zapomniales mi wspomniec — kontynuowal, postepujac naprzod — to lepiej powiedz teraz albo przysiegam, ze…

Ku jego zdziwieniu nieprzyjazne nastawienie Brady’ego jakby ulecialo, zastapione przez szczere zaklopotanie.

— Ja nie wiem, co to jest, Nuel. To ma cos wspolnego z instrumentami, ktore tam wysylalismy. Ich wydajnosc zmieniala sie, i to tym bardziej, im dluzej tam byly! Wygladalo to tak, jakby jedno z praw termodynamiki bylo nieznacznie inne niz u nas.

Zbyt pozno Dennis zdal sobie sprawe, ze Brady nie usiluje go po prostu nastraszyc. On naprawde odkryl cos, co wprawilo go w szczere zdumienie. Jednak drzwi sluzy zamknely sie juz niemal calkowicie.

— Ktore prawo, Brady? Do diabla, zatrzymaj te procedure do czasu, az mi powiesz! Ktore prawo?

Przez waziutka szczeline, ktora ich jeszcze laczyla, Brady szepnal:

— Zgadnij.

Zamki zaskoczyly z westchnieniem i sluza stala sie calkowicie szczelna.

* * *

W laboratorium zevatronicznym doktor Flaster patrzyl, jak Brady odwraca sie od zamknietych drzwi sluzy.

— O co tam chodzilo?

Brady drgnal. Flaster moglby przysiac, ze mlody czlowiek stal sie jeszcze bledszy niz zazwyczaj.

— Ach, nic takiego. Rozmawialismy tylko, zeby zabic czas podczas zamykania drzwi.

Flaster zmarszczyl brwi.

— Mam nadzieje, ze na tym etapie nie bedzie juz zadnych niespodzianek. Licze na to, ze Nuelowi sie powiedzie. W przyszlym miesiacu mam rozmowe kwalifikacyjna i bardzo Flasterii potrzebuje.

— Moze mu sie uda. — Brady wzruszyl ramionami. Flaster usmiechnal sie szeroko.

— Oczywiscie. Sadzac z tego, co tu widzialem, musi sie udac. W ciagu ostatnich kilku dni naprawde rozruszal to laboratorium. Powinienem sprowadzic tego mlodego czlowieka z powrotem juz miesiace temu!

Brady wzruszyl ramionami.

— Nuelowi moze wszystko pojsc dobrze, ale z drugiej strony — moze nie pojsc.

Flaster ciagle sie usmiechal.

— No coz, jesli jemu sie nie powiedzie, bedziemy po prostu musieli wyslac kogos innego, prawda?

Brady przelknal sline i sztywno skinal glowa. Patrzyl na dyrektora, gdy ten sie odwracal i wychodzil z laboratorium.

Zastanawiam sie — pomyslal — czy postapilem wlasciwie, dajac Nuelowi wadliwe moduly do mechanizmu powrotnego.

Och, w koncu to zauwazy i jakos je naprawi. Musi tylko powymieniac miedzy nimi odpowiednie kosci. Zrobilem przeciez wszystko, zeby to wygladalo na blad fabryczny, wiec nikt nie bedzie tego wiazal ze mna — chociaz on pewnie bedzie mnie podejrzewal.

Naprawa zajmie mu troche czasu, a to da mi mozliwosc popracowania nad Flasterem. Poza tym akcje Nuela nie beda juz staly tak wysoko, jesli jego powrot opozni sie o cale tygodnie, bez wzgledu na usprawiedliwienia.”

Brady czul sie nieco winny z powodu tego podstepu. To byl dosc paskudny dowcip. Jednak wszelkie dane wskazywaly na to, ze Flasteria jest miejscem spokojnym i bezpiecznym. Roboty zwiadowcze nie dostrzegly zadnych wiekszych zwierzat, a poza tym Nuel zawsze sie chwalil, jakim to kiedys byl wspanialym skautem. Niech zatem poobozuje sobie troche na lonie natury!

Moze nawet uda mu sie ustalic, co sie dzieje z robotami, skad sie biora te dziwne odchylenia we wskaznikach ich wydajnosci.

Och, Nuel na pewno wroci, zapluwajac sie z wscieklosci. Ale do tego czasu on, Brady, bedzie mial szanse znowu wkrasc sie w laski dyrektora. Dobrze wie, jak nalezy naciskac guziki.

Вы читаете Stare jest piekne
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату