ryzykowales zycie.

Lonerin potrzasnal glowa.

— To tylko twoje fantazje.

Theana usmiechnela sie ze smutkiem.

— Postaraj sie wrocic, ale jezeli nawet to zrobisz, wiem, ze nie bedzie to do mnie.

Dubhe siedziala na balkonie, ktory z palacu pozwalal cieszyc sie widokiem odleglej Krainy Wiatru. Hen, na horyzoncie, ledwo mozna bylo dostrzec niekonczaca sie nizine wyznaczajaca granice miedzy dwoma ziemiami. Mowiono, ze ten step nie jest juz taki jak niegdys. Wielka Wojna pozostawila niezatarte slady. Mniej drzew, rzadsza trawa, smutniejszy wyglad.

Byl to ten sam krajobraz, ktory widywali Nihal i Sennar, moze nawet w tym samym stanie ducha, z jakim ona teraz na niego patrzyla, ze smutkiem i zagubieniem tego, kto odjezdza.

Zastanawiala sie, czy na koncu tej podrozy wreszcie stanie sie wolna. Jeszcze nie smiala myslec o tym, co bedzie potem, kiedy klatwa zostanie zdjeta. Nie wiedziala nawet, czy ten dzien kiedykolwiek nadejdzie. A jednak zadawala sobie pytanie, czy zlamanie pieczeci naprawde przyniesie jej to, czego pragnie. Zanim to wszystko sie zaczelo, gdy jeszcze byla zwykla zlodziejka, myslala: Do kiedy?, nie do konca pojmujac, skad to pytanie wynika. Teraz rozumiala. Byla zmeczona, ale nie chodzilo tylko o pieczec. Byla zmeczona dzialaniem tak, jak nakazywaly jej okolicznosci, poruszaniem sie tak, jakby ktos nia manipulowal, kroczeniem naprzod wynikajacym tylko z pragnienia przezycia, pozostania przy zyciu. A o ile pieczec byc moze udaloby sie zlamac, jej niewola nie miala konca.

— Zamyslona, co?

Dubhe wzdrygnela sie. To byl Ido. Ubrany dokladnie tak, jak na zgromadzeniu, w stroj wojskowy. Ktos jej powiedzial, ze gnom nigdy nie zdejmowal tych ubran. Miedzy palcami trzymal dluga, dymiaca fajke.

— Troche.

— Odjezdzac to zawsze troche umierac, jak mowi dosc znane powiedzenie.

Dubhe przytaknela. Byla to sytuacja raczej paradoksalna. Drobna zlodziejka, morderczyni, rozmawiala z wielkim bohaterem.

— Sennar to wielki czarodziej, jestem pewien, ze bedzie umial ci pomoc.

Wlasnie.

— Mam nadzieje.

— Jezeli chodzi o wszystkie pozostale sprawy, to zalezy to tylko od ciebie, ale jestem pewien, ze o tym wiesz.

Dubhe popatrzyla na niego zdumiona.

Ido pociagnal fajke.

— Nie mozna zyc tak dlugo jak ja, przemierzajac wojny i bitwy, przezywajac wszystkich swoich przyjaciol, aby w koncu przynajmniej troche nie rozumiec ludzi.

Dubhe popatrzyla w dal.

— Nie wiem, czy macie racje. W koncu zawsze dla kazdego z nas istnieje wytyczona droga.

— A twoja droga prowadzi cie do walki za Swiat Wynurzony?

— Nie wyruszam, aby walczyc. Wyruszam, aby ocalic skore.

— Mowisz?

Ido zaciagnal sie po raz kolejny.

— Ja tyle razy zmienialem droge… i przez cale zycie szedlem przeciwko mojemu przeznaczeniu.

Ale sa osoby, ktore takiej mozliwosci nie maja — pomyslala Dubhe. Mimo to i tak docenila ten wywod. Ido zaciagnal sie po raz ostatni.

— Jest zimno, a starcy tacy jak ja musza o siebie dbac. Mam nadzieje, ze po wszystkim zobaczymy sie jeszcze. Dla ciebie i dla Swiata Wynurzonego.

Dubhe przytaknela. Ido juz mial odejsc.

— Dziekuje — powiedziala Dubhe, nie odwracajac sie. — Za to, jak mnie potraktowaliscie na posiedzeniu Rady. Nie gardzicie mna ani sie nade mna nie litujecie.

— Nie ma w tobie nic, co zaslugiwaloby na jedno albo drugie.

Podniosl dlon i pozegnal ja.

Dubhe zostala sama na balkonie. Poranna bryza wplatala jej sie pomiedzy wlosy, jeszcze krotkie po ich obcieciu przez Gildie.

Stala na skraju urwiska, a jednak w tej chwili czula sie lekka, jakby wreszcie mogla przeleciec poza przepasc.

Niebieskawe swiatlo migotalo na scianach powalanych krwia. Twarz zamknieta w kuli byla jeszcze bezksztaltna, prawie cierpiaca, ale Yeshol dokladnie potrafil rozpoznac w tym chaosie fizjonomie Astera, te twarz, ktora tak bardzo ukochal. Trzymal w ramionach ksiege. Po ucieczce dziewczynki i Postulanta nigdy sie z nia nie rozstawal.

— Turno zawiodl. Jego okaleczone cialo lezy w Wielkiej Krainie.

— To byla ona.

— Rany nie pozostawiaja watpliwosci.

Kiedy mu o tym powiedziano, pioro, ktore trzymal w dloni, zlamalo sie.

— Ona musi umrzec. Musza umrzec obydwoje. To konieczne. Thenaar tego chce. Wypusccie za nimi tylu Zabojcow, ilu mozecie, najpotezniejszych, ale chce, aby umarli w strasznych meczarniach. Przynajmniej jedno z dwojga przyprowadzcie tutaj.

Wydanie rozkazu wcale go jednak nie uspokoilo. Ksiazki w jego ukrytym w bibliotece gabinecie byly ruszane, ktos tam szperal. Co wiedziala Dubhe? I w jaki sposob byla zwiazana z Postulantem? Te pytania dreczyly go po nocach, doprowadzaly go do szalenstwa. Znajdowal sie o wlos od realizacji swoich marzen i nie mogl zakonczyc wszystkiego przez jakas dziewczyne, ktora nie chciala ugiac karku.

Dlatego zszedl do Astera. Jego widok napelnial go cieplem i ufnoscia.

— Nie pozwole jej, aby wszystko zniszczyla — powiedzial ze zloscia przez zacisniete zeby. — Moj Panie, teraz, kiedy odnalezlismy sie po tak wielu latach, nie pozwole nikomu, aby ponownie zrzucil Cie w otchlan zapomnienia. Nawet, gdybym sam mial umrzec, Ty powrocisz i wynagrodzone zostana Ci Twoje cierpienia.

Yeshol polozyl dlonie na szkle i oparl o nie czolo.

— Jestesmy na tropach ciala, jestesmy blisko, moj Panie, bardzo blisko. Ani niewierzaca, ani jej towarzysz nic nie beda mogli poradzic, kiedy bede mial w reku chlopaka i jego ojca. Czas nad chodzi.

Dwie gorace lzy splynely mu po policzkach, lzy zmeczenia i cierpienia, ale i radosci.

— Czas nadchodzi.

Вы читаете Sekta zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×