zobaczyl w niej czarna wdowe. Byla opanowana. Odwazna, skoro do niego zadzwonila. I najprawdopodobniej niebezpieczna.

– Spokojnie – powiedziala cicho. – To muzeum. Nie wpuszczaja tu kamer, pamieta pan?

– Sprytnie – przyznal i poslala mu lekki usmiech, po czym odwrocila sie w strone obrazu.

Podszedl do niej, ale nie za blisko.

Sala byla prawie pusta; sezon dawno sie skonczyl. Za pozno na podziwianie jesiennych parkow, za wczesnie na swietowanie. W przestronnej komnacie palacu-muzeum oprocz Bobby’ego i Catherine byly tylko cztery osoby, ktore nie zwracaly na nich wiekszej uwagi.

– Lubi pan Whistlera? – spytala.

– Wole bejsbol.

– Podoba mi sie to studium. Zmyslowe kobiece ksztalty skontrastowane z niebieskim materialem. To bardzo erotyczne. Mysli pan, ze ta kobieta byla dla Whistlera tylko modelka, czy tez z nia sypial?

Bobby milczal, ale wyraznie nie oczekiwala od niego odpowiedzi.

– Wie pan, Whistler uchodzil za dandysa. Ale w 1880 roku, kilka lat po namalowaniu tego portretu, poslubil rzekomo najwieksza milosc swojego zycia, Beatrice Godwin. Niestety, osiem lat pozniej umarla na raka. Jaka szkoda. Wie pan, ze Whistler pochodzil z tych okolic? Urodzil sie w Lowell…

– Nie przyszedlem tu dla obrazow. Uniosla brew.

– A szkoda. To wspaniale muzeum.

Spojrzal na nia i wreszcie dala za wygrana.

– Chodzmy na gore. Na drugie pietro.

– Wiecej Whistlerow?

– Nie, wiecej prywatnosci.

Szerokimi, kretymi schodami weszli na ostatnie pietro. Bobby czul sie nagi, bezbronny. Po drodze mineli kolejnych zwiedzajacych i kilku straznikow stojacych z kamiennymi twarzami w rogach sal. Przed czternastoma laty dwaj zlodzieje przebrani za policjantow ukradli trzynascie dziel sztuki. Kradziez byla na tyle glosna, ze straznicy do tej pory uwazali ja za plame na honorze i bacznie wszystkich obserwowali. Bobby unikal ich wzroku.

Na drugim pietrze zauwazyl, ze ciezko oddycha. Catherine Gagnon tez nie byla tak spokojna, na jaka chciala wygladac. Rece jej sie trzesly. Czujac na sobie jego wzrok, starala sie opanowac to drzenie, zaciskajac dlonie w piesci.

Poszla na koniec korytarza, a on ruszyl za nia, zwracajac uwage na rozne szczegoly, ktorych wolalby nie zauwazyc. Na przyklad zapach jej perfum, silny, lekko cynamonowy, won ledwo tlumionego zaru. Albo jej ruchy, gibkie, pelne gracji, kocie. Cwiczyla. Pewnie joge albo pilates. Uznal, ze prawdopodobnie jest silniejsza, niz sie wydawalo na pierwszy rzut oka.

W sali na tylach drugiego pietra nie bylo zywej duszy. Staneli nie za blisko siebie i Catherine zaczela mowic.

– Kochalam meza. Wiem, ze musi sie to panu wydac dziwne. Kiedy go poznalam, byl… niesamowity, hojny, slodki. Zabieral mnie na weekendy do Paryza, na zakupy. Ja… mialam wczesniej pewne klopoty. Bylo w moim zyciu wiele smutku. Kiedy poznalam Jimmy’ego, po raz pierwszy poczulam, ze wszystko sie uklada. Byl moim wybawca. Doslownie zawrocil mi w glowie.

Bobby byl ciekaw, co miala na mysli, mowiac o smutku, i w ogole po co mu to wszystko opowiada. Zabil Jimmy’ego Gagnona i nie mial ochoty o nim rozmawiac.

– Mylilam sie co do Jimmy’ego – powiedziala nagle. – Nie byl moim wybawca. Byl pijakiem i brutalem, manipulatorem, ktory usmiechal sie, kiedy wszystko szlo po jego mysli, a w przeciwnym razie chwytal za noz. Dawniej obiecywalam sobie, ze nigdy w zyciu nie wyjde za kogos takiego. Ale kiedy sie na nim poznalam, bylo o wiele za pozno i wtedy moglam tylko dziwic sie, gdzie ja mialam glowe.

Urwala, stlumila przeklenstwo. Odwrocila sie i zaczela nerwowo chodzic po malej salce, stukajac obcasami.

– Bil pania? - spytal Bobby.

– Moge pokazac since.

Siegnela do paska sukni. Bobby uniosl reke, by ja powstrzymac.

– Dlaczego nie wzywala pani policji?

– Bo mieszkamy w Bostonie. Ojciec Jimmy’ego, sedzia Gagnon, wydal dekret: jesli Jimmy narozrabia, policja ma zadzwonic do niego osobiscie, a on wszystkim sie zajmie. Jimmy powiedzial mi o tym ktorejs nocy. Po czym mnie pobil.

Bobby zmarszczyl brwi. Nie lubil sluchac historii o niedopelniajacych obowiazkow policjantach, jednak to zgadzalo sie z tym, co mowili mu kumple w knajpie. Jimmy Gagnon lubil sobie poszalec i jak przyszlo co do czego, chowal sie za plecami tatusia.

– A co z pani synem?

– Nathana nigdy palcem nie tknal. Odeszlabym, gdyby to zrobil. – Powiedziala to za szybko. Bobby od razu wyczul, ze sklamala.

– Juz samo to, ze pania bil, to chyba wystarczajacy powod, by zabrac dziecko i zwinac manatki. – Podejrzliwie zmruzyl oczy. – Tyle ze wtedy trzeba by bylo pozegnac sie z pieniedzmi.

– Jimmy nie mial pieniedzy.

– Tak? To skad to mieszkanko w sercu Back Bay?

– Kupil je ojciec Jimmy’ego. Podobnie jak wiekszosc naszych rzeczy. Pieniadze Jimmy’ego sa zamrozone w funduszu powierniczym. Zarzadza nimi jego ojciec i wydziela je wedlug swojego widzimisie, na mocy rozporzadzenia prapradziadka Jimmy’ego ze strony matki, ktory zbil majatek na ropie i bal sie, ze przyszle pokolenia go roztrwonia. Coz wiec zrobil? Zamrozil wszystko w funduszach, ktore ulegaja rozwiazaniu w chwili, kiedy spadkobierca konczy piecdziesiat piec lat. I nastepne pokolenia trzymaly sie tej zasady. Dlatego rodzina, owszem, pieniadze ma. Maryanne odziedziczyla prawdziwa fortune, kiedy skonczyla piecdziesiat piec lat, ale Jimmy… Jimmy na razie nie mial ani centa.

– Co stanie sie z tymi pieniedzmi po jego smierci?

– Przejda na Nathana, tez w ramach funduszu. Ja nie dostane nic. Bobby nie wygladal na przekonanego.

– Byt opiekuna na pewno zostal jakos zabezpieczony.

– Ma otrzymywac comiesieczne wynagrodzenie – przyznala. – Ale zaklada pan, ze to ja jestem opiekunka. Dzis rano dostalam wezwanie do sadu. James i Maryanne wystapili o pozbawienie mnie praw rodzicielskich. Twierdza, ze chce zabic Nathana. Moze pan to sobie wyobrazic, panie Dodge? Ze matka moglaby chciec zrobic krzywde wlasnemu dziecku?

Podeszla do niego i stanela blizej, niz wypada. Znow poczul jej perfumy i popatrzyl na jej blada, szczupla szyje i dlugie ciemne wlosy opadajace na plecy bujna czarna zaslona tak zmyslowa jak niebieska tkanina na portrecie pedzla Whistlera.

Nie poruszyla sie, nie odezwala sie ani slowem, a mimo to zdawala sie go kusic, by jej dotknal. By ja posiadl.

Gdyby przesunal sie o dziesiec centymetrow, ich ciala zwarlyby sie ze soba. Poczulby dotyk jedrnych piersi. Wciagnalby w nozdrza mocny, cieply zapach jej perfum. Poczulby jej jezyk na swoich wargach i jej dlonie wedrujace po jego ciele.

Zesztywnial. Na wszelki wypadek wolal sie w ogole nie ruszac, bo nie ufal samemu sobie. Tak bolesnej erekcji nie mial od szkoly sredniej, a Catherine nawet nie byla w jego typie.

I wtedy zrozumial. Igra z nim. Uzywa swojego ciala jako broni, rozmyslnie probuje namieszac w glowie biednemu, skolowanemu gliniarzowi.

– Moj syn lezy w szpitalu – szepnela.

– Co takiego?

– Na oddziale intensywnej terapii. Zapalenie trzustki. Wydawaloby sie, ze to nic powaznego, ale nie dla takiego chlopca jak Nathan. Moj syn jest chory, panie Dodge. Bardzo, bardzo chory, lekarze nie wiedza dlaczego, wiec tesciowie wina za jego chorobe obarczaja mnie. Jesli przekonaja o tym sad, odbiora mi Nathana. Beda mieli wnuka – i pieniadze – tylko dla siebie. Chyba ze, oczywiscie, pan mi pomoze.

Bobby nie oparl sie pokusie i obrzucil ja wzrokiem od stop do glow.

– A niby czemu mialbym to zrobic?

Usmiechnela sie. Byl to znaczacy, kobiecy usmiech, ale Bobby po raz pierwszy zobaczyl w jej oczach cien

Вы читаете Samotna
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату