miedzy wysokimi sosnami.

Jest mloda i silna. Takie dziewczyny potrafia dlugo biec. A ona ma w tym wprawe.

– Ginny, porozmawiajmy.

Glos Tommy'ego za plecami. Wciaz zarliwy, ale pozostawiajacy jej nieco wiecej przestrzeni. Litosci! Chlopak pewnie sie zapisal na kolko poetyckie albo zaczal sluchac Sary McLachlan czy podobnego gowna. Wszyscy teraz oczekuja po innych glebi. Nie rozumieja, ze banal upraszcza zycie?

Nabrala powietrza w pluca i spojrzala na gwiazdy. „Gdy zycie podsuwa ci cytryny, rob lemoniade” – przemknelo jej przez glowe. Absurdalnosc tej mysli sprawila, ze zachcialo jej sie smiac. Czy moze plakac? Zrobila wiec to, co umiala najlepiej. Zacisnela piesci i zaczela kombinowac. Wbrew temu, co ludzie mysla, dziewczyna taka jak ona musi znac swoja wartosc.

– Sluchaj, Tommy – powiedziala. – Bede szczera: totalnie mnie zaskoczyles.

– Wiem. Sam siebie tez. Nie planowalem tego.

– Bedziesz mial nieprzyjemnosci. Jak zobacza mnie w szkole z tym sygnetem, zaczna o tobie gadac okropne rzeczy.

– Niech sobie gadaja.

– Jeszcze cztery miesiace i skonczysz szkole, wyjedziesz. Tommy, po cholere ci to?

– Ginny… – zaczal znowu.

Zaslonila mu usta palcem.

– Wezme go.

– Serio? – ucieszyl sie.

Odzyskal nadzieje. Cholerna Sarah McLachlan.

– A przyniosles lancuszek?

– Tak. Na wszelki wypadek wzialem, ale…

– Daj mi go. Zawiesze na nim sygnet i bede nosila schowany pod bluzka. To bedzie nasza tajemnica, przynajmniej do zakonczenia szkoly. Nie musze sie chwalic calemu swiatu, ze ci na mnie zalezy. Dzisiejszy wieczor juz i tak… To, co zrobiles… – Jej glos znow zaczal zdradzac irytacje. Zmusila sie, zeby zakonczyc pogodniej: – Ten gest wiele dla mnie znaczy.

Tommy sie rozpromienil. Siegnal do kieszeni i wyjal foliowa torebke z lancuszkiem. Pewnie kupil w pierwszym lepszym supermarkecie. Czternascie karatow: zzielenieje jej od tego skora na szyi.

Szlag by to trafil. I to wszystko za cos takiego?

Wziela lancuszek, zawiesila na nim sygnet i usmiechnela sie do Tommy'ego.

Przyciagnal ja do siebie i mocno pocalowal. Nie bronila sie. Potem jednak znow zaczal sie do niej dobierac, najwyrazniej chcac scementowac ich nowy zwiazek szybkim numerkiem w krzakach.

Boze, alez byla zmeczona.

Odepchnela go z wysilkiem. Musiala sie zmierzyc z osiemdziesiecioma kilogramami chodzacego testosteronu.

– Tommy – wysapala. – Nie moge sie spoznic, zapomniales? Dostane szlaban i co, od tego mamy zaczac nasz nowy zwiazek?

Na rumianej twarzy wykwitl szeroki usmiech.

– No tak, masz racje. Ale, Chryste, Ginny…

– Dobra, dobra. Wskakuj do auta, przystojniaku. Zobaczymy, jak szybko umiesz jezdzic.

Tommy umial jezdzic bardzo szybko, ale nim dotarli pod dom Ginny, i tak bylo juz po jedenastej. Na ganku palilo sie swiatlo, ale firanki nawet nie drgnely.

Moze matka wyszla i nie dowie sie o spoznieniu? Ginny miala ciezki dzien i wolalaby uniknac klotni.

Tommy chcial zaczekac, az Ginny znajdzie sie bezpiecznie w srodku. Przekonala go, ze to tylko pogorszy sprawe; mama moze wyjsc i zrobic awanture. Nalegal. Zabrawszy jej cenne piec minut, w koncu zrezygnowal.

Moj bohater, pomyslala z ironia i odwrocila sie w strone domu.

Szary i skromny, nie mial nawet trawnika. Nijaki na zewnatrz, jeszcze bardziej nijaki w srodku. Ale co tam, przynajmniej prawdziwy dom, a nie jakas przyczepa. Bo kiedys Ginny miala tate. To byl wysoki i przystojny mezczyzna o donosnym, tubalnym smiechu, ktory codziennie po powrocie z pracy bral ja na rece i podrzucal do gory.

Pewnego dnia zginal. Wracal autem od klienta, ktoremu remontowal mieszkanie i wpadl w poslizg na oblodzonej drodze. Ten dom zostal kupiony za pieniadze z ubezpieczenia.

Matka musiala sie imac roznych zajec, zeby utrzymac rodzine.

Ginny szarpnela za klamke. Frontowe drzwi byly zamkniete. Wzruszyla ramionami i poszla sprawdzic tylne. Te tez byly zamkniete. Sprobowala uchylic okna, choc z gory wiedziala, ze sie nie otworza. Matka lubila szczelnie sie zamykac. Ta dzielnica moze kiedys nalezala do porzadnych, ale to bylo dziesiec lat i jedna warstwe spoleczna temu.

Zapukala do drzwi. Nacisnela dzwonek. Nawet nie zadrzala firanka.

A wiec mama dotrzymala slowa. Mama, ktora byla przekonana, ze gdyby Ginny tylko wziela sie za siebie, moglaby cos osiagnac, zamknela przed nia drzwi na noc.

Chrzanic to. Pojdzie sie przejsc. Moze za godzine lub dwie matka stwierdzi, ze corka juz dostala wystarczajaca nauczke.

Szla pograzona w mroku ulica, mijajac nastepne tak samo ciasne domy. Ci ludzie kiedys mieli prace. Teraz wielu z nich nie ma z czego zyc.

Kiedy mijala skrzyzowanie z wiejska szosa, minal ja duzy czarny SUV. Dwadziescia metrow dalej rozblysly czerwone tylne swiatla i auto zatrzymalo sie z piskiem opon. Z okna wychylila sie glowa. Bylo ciemno, wiec widziala tylko zarys czapki z daszkiem. Gleboki baryton spytal:

– Moze podwiezc?

Ginny nie zastanawiala sie dlugo. Auto wygladalo na drogie, glos budzil zaufanie. Moze wieczor nie jest jeszcze stracony.

Zrozumiala swoj blad piec minut pozniej. Najpierw wsiadla do przestronnego wozu i dotknela reka miekkiego skorzanego siedzenia. Chichoczac zalotnie, powiedziala kierowcy, szczuplemu mezczyznie w srednim wieku, ze zabraklo jej benzyny w aucie i czy w zwiazku z tym nie moglby jej podrzucic kilka ulic dalej.

Kierowca niewiele mowil. Skrecil tylko w lewo, w prawo, a potem nagle sie zatrzymal na zapleczu ogromnego magazynu samoobslugowego i wylaczyl silnik.

Wtedy Ginny poczula ciarki na plecach. Kiedy jestes pierwszy raz z obcym facetem, zawsze pojawia sie ten moment strachu. Szybko sie jednak reflektujesz, ze nie ma czego sie bac, bo taki dupek nie odbierze ci przeciez nic, czego bys dawno nie stracila.

Ale on nagle sie odwrocil i Ginny ujrzala przed soba ponura twarz bez wyrazu. Mocna, kwadratowa szczeka, zacisniete usta, czarne czeluscie oczu.

I wtedy, zupelnie jakby przewidywal jej reakcje, jakby chcial sie nasycic widokiem jej miny, powolutku odchylil daszek czapki i pokazal czolo.

Ginny zacisnela w kieszeni dlon na sygnecie Tommy'ego. Jedno spojrzenie na to, co ten czlowiek sobie zrobil, uswiadomilo jej kilka rzeczy naraz: matka juz nie bedzie musiala wymyslac dla niej kar, a napalony Tommy oszczedzi sobie wstydu przed kolegami.

Poniewaz nie bylo mowy, zeby ten mezczyzna kiedykolwiek pozwolil jej wrocic do domu.

Niektore dziewczyny maja spryt, inne krzepe, jeszcze inne sa szybkie. A Ginny, biedna Ginny, juz cztery lata temu, gdy narzeczony jej matki po raz pierwszy wszedl do jej sypialni, nauczyla sie, ze moze ocalic skore tylko w jeden sposob.

– No dobra – rzucila. – Przejdzmy do rzeczy: ty mi powiesz dokladnie, co mam ci zrobic, a ja tymczasem zaczne sie rozbierac.

1

O tym nikt ci nie opowie, poznasz to dopiero wtedy, gdy tego doswiadczysz na wlasnej

Вы читаете Pozegnaj sie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×