nadziei. Kiedys sam chcialbym tak umrzec, siedzac na sofie jakbym czekal, zeby wyjsc z domu.

Lubie sobie wyobrazac, ze ciocia biega teraz po podworku z Josephem i husta sie na starej jablonce. Mam nadzieje, ze patrzy na mnie z gory.

Nie zdolalem wytrzymac w publicznej szkole. Probowalem byc normalnym chlopakiem, ale… coz, nie jestem. Jeden kolega zaczal sie mnie czepiac. Nazwal mnie „pedalem” i powiedzial wszystkim, ze lubie ssac fiuty. Potem za kazdym razem gdy przechodzilem korytarzem, slyszalem za soba wulgarne odglosy.

Byl duzy i silny, nigdy nie dalbym mu rady i on dobrze o tym wiedzial.

Powiedzialem o wszystkim ojcu. Zrobil straszna awanture. Chlopaka zawiesili. Zyskalem przez to piec dni spokoju od niego i mnostwo nowych klopotow od innych dzieciakow. Wkrotce cala szkola cmokala i mlaskala, ilekroc sie pojawialem na stolowce.

Rowiesnicy mnie nie lubia. Patrza na mnie, zastanawiaja sie, co sie wydarzylo i czy im nic nie zagraza.

Boja sie mnie i zaden dorosly tego nie zmieni.

Teraz chodze do prywatnej szkoly. Male klasy, stanowczy nauczyciele, ktorzy umieja nas trzymac w ryzach. Nie mam ochoty z nikim sie zaprzyjazniac. Chce tylko przetrwac dzien i wrocic do domu. W tym jestem dobry – w przetrwaniu.

Moja siostra mnie ubostwia. Ona jedna nie zastanawia sie, zanim mnie uscisnie. Rzuca mi sie na szyje i wola:

– Joshi! Joshi wrocil!

Czasami mysle, ze przezylem tylko po to, zeby to uslyszec.

Miewam takie chwile. Rzadko, ale jednak. Kiedy juz prawie dobrze sie czuje z samym soba. No wiec trzymam sie tego, bo czegos trzeba sie trzymac. Musze sie starac byc kims, bo inaczej wyjdzie na to, ze ciocia Rita miala racje: on wygral. Nawet zza grobu zdola mi siebie odebrac. Nie zgadzam sie na to!

Juz raz go zabilem i niech mnie diabli porwa, jesli nie dopilnuje, zeby na zawsze pozostal martwy.

I nagle ktorejs nocy doznalem olsnienia. Nie moglem spac. W glowie pulsowala mi krew. Nienawidzilem moich ciuchow, mojego pokoju, dotyku wykladziny na skorze. Nienawidzilem scian w tym domu i okna, ktore gapilo sie na mnie jak slepe oko.

Nienawidzilem mamy i taty, ktorzy ciagle mnie obserwowali, jakbym lada dzien powinien dac sie naprawic. Akurat. Gdyby wtedy nie zawalili, nic by sie nie zepsulo.

Poszedlem wiec do kuchni po zapalki, ale w polowie drogi moj wzrok padl na komputer stojacy w salonie.

Przypomnialy mi sie pewne rzeczy. Takie, o ktorych nawet nie mowilem policji.

Zasiadlem przed monitorem.

Dosc szybko udalo mi sie ich znalezc. A wlasciwie przekonac, aby mysleli, ze to oni mnie znalezli. Spedzilem przy klawiaturze trzy godziny, okrecajac ich sobie wokol palca. Dobrze znam tych facetow.

O piatej uslyszalem ojca, ktory szedl sie wysikac, wiec wylaczylem komputer i wrocilem do lozka. Gdy sie znowu obudzilem, wiedzialem, co zrobie.

Zapisalem sie na kilka kursow i zdobylem troche niezbednych informacji.

Wchodze tam teraz trzy razy w tygodniu, zawsze po polnocy.

I zaczynam polowanie.

Agent specjalny Salvatore Martignetti. Wrocil do GBI, teraz pracuje w wydziale narkotykowym. Jestem w stanie wyszukac jego wypowiedzi na temat najnowszych aresztowan. Chwile triumfu. Moge znalezc jego zdjecie – posepna twarz, zapadniete oczy. Czasem, kiedy sie odpowiednio ustawi, jest tak podobny do Dinchary, ze mam ochote przebic piescia monitor. Ale tego nie robie.

Agentka specjalna Kimberly Quincy. Wrocila do pracy, choc jej sprawy trudniej wytropic w sieci. Ci z FBI maja wiecej oleju w glowie i lepiej sie zabezpieczaja. Znalazlem wiec jej corke. Mala Eliza McCormack chodzi do miejscowego przedszkola Montessori. W Internecie jest dostepna pelna lista dzieci. Strona ma oznaczenie „Tylko dla rodzicow”, ale haslo odgadlem bez problemu juz przy trzeciej probie – inicjaly dyrektorki. Zadziwiajace, ilu ludzi sadzi, ze ich instytucje sa „zabezpieczone”, a w gruncie rzeczy tylko rozsmieszaja takich gosci jak ja.

Ginny Jones. Przebywa w wiezieniu stanowym, odsiaduje ostatni rok z zasadzonych dwunastu. Sedziowie sa czuli na los ciezarnych ofiar przemocy, wiec skazali ja tylko za porwanie. Nie mam pojecia, co sie stalo z dzieckiem, ale dajcie mi troche czasu, to sie dowiem. Tymczasem Ginny przespala sie z tyloma straznikami wieziennymi, ze zyskala specjalne przywileje w korzystaniu z komputera. Postanowilem wiec zostac jej najnowszym internetowym przyjacielem. Ginny nie moze sie doczekac, kiedy sie spotkamy na zywo. Wierzcie mi, ja rowniez.

Jestem cierpliwy, ostrozny, czujny.

Niczym pajak na scianie powoli snuje swoja siec.

Sprawdziwszy starych znajomych, przechodze do najwazniejszego. Odwiedzam witryny, blogi, fora, czatroomy. Nawiazuje kontakty, zyskuje nowych „przyjaciol” i dziele sie z tymi mezczyznami moim doswiadczeniem. Oferuje im niezapomniane wrazenia, seks na zywo, potrzebuje tylko na poczatek paru informacji. Kiedy juz je dostane, przystepuje do uderzenia.

Oprozniam im konta bankowe, przekraczam limity na kartach kredytowych, po czym wyrabiam nowe na ich nazwiska. W bankach internetowych biore kolejne pozyczki hipoteczne i uruchamiam linie kredytowe. Staje sie nimi – to sie nazywa kradziez tozsamosci. A potem wszystkie pieniadze przelewam na konto Centrum na rzecz Dzieci Zaginionych i Wykorzystywanych. Tysiace, dziesiatki tysiecy dolarow. Zabieram wszystko; zasluzyli sobie na to.

Oczywiscie mogliby zlozyc skarge. Musieliby tylko pokazac wszystkie wyciagi operacji finansowych – w tym transakcji online – swoim zonom, partnerom biznesowym oraz policji.

Ciekawe, co oni czuja, kiedy w koncu do nich dociera, co sie stalo. Ze te oplaty za karte to nie pomylka, a maile z serwisu PayPal ostrzegajace o podejrzanej aktywnosci na koncie to nie phishing. Ze ich konto osobiste naprawde jest puste, a limit nowej linii kredytowej juz jest przekroczony.

Co czuja, kiedy juz wiedza, ze nic nie da sie zrobic. Ze zabiora im nowy samochod, a dom pojdzie na licytacje. Ze zablokowano im konta i karty kredytowe, a co do zabaw w sieci… Umowmy sie, nikt nie pozwoli jakiemus nedznemu bankrutowi sciagac pornografii dzieciecej.

Co czuja, kiedy sobie uswiadamiaja, ze sa skonczeni, ugotowani na amen. I ze do konca zycia pozostana tylko okazem w kolekcji.

Lisa Gardner

***
Вы читаете Pozegnaj sie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×