jaskrawopomaranczowa sztuczna wykladzina. Ze wschodu okna wychodzily na Cypress Lane, a te po stronie zachodniej na Pacyfik. Sam zamieszkal w polnocno-zachodnim naroznym pokoju, gdzie staly krolewskie loze z zapadajacym sie materacem, przykryte wyplowiala niebiesko-zielona narzuta, nocny stolik popalony niedopalkami, telewizor, stol, dwa zwykle krzesla, podniszczone biurko i telefon, obok byla lazienka i wielkie okno, za ktorym szumialo spowite w ciemnosciach morze.

Bez watpienia przesladowani przez pech komiwojazerowie balansujacy na granicy finansowej ruiny popelniali samobojstwa w pokojach takich jak ten.

Sam rozpakowal dwie walizki, ukladajac rzeczy w garderobie i szufladach biurka. Nastepnie usiadl na brzegu lozka i popatrzyl na telefon na nocnym stoliku.

Powinien zadzwonic do swego syna Scotta, do Los Angeles, ale nie chcial korzystac z tego aparatu. Gdy zainteresuje sie nim lokalna policja, na pewno gliny odwiedza Cove Lodge i sprawdza rozmowy zamiejscowe oraz numery, z ktorymi laczyl sie, by ustalic jego prawdziwa tozsamosc. Aby uniknac zdemaskowania, mogl z tego telefonu wykrecic tylko numer kontaktowy w siedzibie FBI w Los Angeles, skad uslyszalby glos:

– Birchfield, papiery wartosciowe, w czym moge pomoc?

W telefonicznym wykazie agencji ten numer nalezal do fikcyjnej zreszta firmy, w ktorej Sam byl rzekomo maklerem, i zadnym cudem nie daloby sie powiazac jej z FBI. Nie mial jeszcze nic do zameldowania, wiec nie podniosl sluchawki. Zadzwoni do Scotta z budki, gdy wyjdzie na kolacje.

Wlasciwie wcale nie chcial rozmawiac z chlopakiem. Nienawidzil tych obowiazkowych konwersacji. Trzy lata temu stracil psychiczny kontakt z trzynastoletnim wowczas synem, juz od roku pozbawionym matczynej opieki. Sam zastanawial sie, czy chlopak tak szybko zszedlby na zla droge, gdyby zyla Karen. A co on zrobil, by uchronic syna? Moze chlopak stoczylby sie bez wzgledu na dobra rodzicielska opieke? Czy jego upadek byl nieunikniony, zapisany w gwiazdach, czy tez slabosc tkwila w nim samym?

Gdyby dluzej tak rozmyslal, to choc nie byl komiwojazerem, skonczylby jak Willy Loman z Cove Lodge.

Piwo Guinnessa.

Dobre meksykanskie jedzenie.

Goldie Hawn.

Strach przed smiercia.

Z jednej strony to cholernie krotki i zalosny, z drugiej zas moze wlasnie wystarczajacy wykaz powodow, dla ktorych warto zyc.

Skorzystal z lazienki, umyl rece i twarz w zimnej wodzie, lecz wciaz czul sie zmeczony i nieswiezy.

Zdjal sztruksowa marynarke i zalozyl skorzane szelki z kabura, ktora wyjal z walizki. Zaladowawszy Smith- Wessona, kaliber 38, wetknal go w kabure i wciagnal marynarke. Mial ubrania specjalnie tak uszyte, by ukrywaly bron. Kabura przylegala scisle do boku i rewolwer nie wystawal nawet przy rozpietej marynarce.

Sam, podobnie jak jego ubranie, swietnie nadawal sie do tajnych zadan. Byl szczuplym mezczyzna sredniego wzrostu, a nie typem ciezarowca o grubym karku i wspanialym, zwracajacym uwage wygladzie. Jego twarz nie wyrozniala sie niczym specjalnym: nie byla brzydka ani przystojna, szeroka ani waska, o ostrych, ani lagodnych rysach, bez znamion czy blizn. Rudawe blond wlosy sredniej dlugosci klasycznie przystrzyzone jakby podkreslaly jeszcze przecietny wyglad Sama.

Tylko jego szaroniebieskie oczy przykuwaly uwage. Czesto slyszal od kobiet, ze ma najpiekniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widzialy. Kiedys przejmowal sie tym, co mowily.

Poruszyl ramionami, by upewnic sie, ze kabura dobrze lezy.

Nie sadzil, zeby tego wieczoru musial uzyc broni. Przeciez nie zaczal jeszcze weszyc, nikomu jeszcze nie narazil sie, wiec nikt i jemu nie zagraza.

Od tej chwili jednak musial nosic rewolwer. Nie mogl zostawic go w pokoju ani w samochodzie; gdyby ktos przeprowadzil dokladna rewizje, znalazlby bron i zdemaskowal Sama. Zaden makler w srednim wieku, poszukujacy domu na stale w nadmorskim zaciszu, nie nosil takiej trzydziestkiosemki. To byla bron gliniarza.

Schowal klucz do kieszeni i wyszedl na kolacje.

7

Po zameldowaniu sie w motelu Tessa Jane Lockland stala dluzsza chwile przy oknie w pokoju w Cove Lodge, nie zapalajac swiatla. Spogladala na rozlegly, ciemny Pacyfik i plaze, skad jej siostra Janice podobno rozpoczela samobojcza wyprawe.

Wedlug oficjalnej wersji Janice udala sie noca sama na plaze w stanie ostrej depresji. Przedtem zazyla potezna dawke valium, popijajac pastylki dietetyczna cola. Nastepnie rozebrala sie i wyplynela w morze, w kierunku dalekiej Japonii. Utraciwszy przytomnosc na skutek przedawkowania lekow szybko utonela.

– Bzdura – powiedziala cicho Tessa, jakby zwracajac sie do swego niewyraznego odbicia w szybie.

Janice Lockland Capshaw byla pelna wiary w siebie optymistka, co zreszta cechowalo klan Locklandow od pokolen. Janice nigdy nie uzalala sie nad soba; gdyby nawet sprobowala, to po paru sekundach zaczelaby sie smiac z wlasnej glupoty i poszlaby do kina, albo pobiegalaby dla relaksu. Nawet po smierci ukochanego Richarda opanowala swa bezgraniczna rozpacz.

Co wiec sprawilo, ze wpadla w tak tragiczna w skutkach depresje? Tessa nie dowierzala policyjnej wersji wydarzen. Rownie bzdurna bylaby opowiesc, ze Janice jadla w restauracji obiad, ktory jej nie smakowal, i tak ja to przybilo, ze popelnila samobojstwo. Albo ze obraz w telewizorze migotal i nie obejrzawszy ulubionego serialu targnela sie na zycie. Byly to rownie absurdalne scenariusze, jak raporty policji i koronera.

Samobojstwo.

– Bzdura – powtorzyla Tessa.

Z okna widziala jedynie niewyrazny zarys waskiej plazy przy linii spienionej wody. W blasku ksiezyca piach przypominal blada wstege okalajaca zatoke.

Tessa zapragnela wyjsc na plaze, skad jej siostra rzekomo rzucila sie w morze, stanac w tym samym miejscu, gdzie przyplyw wyrzucil jej nabrzmiale, zmasakrowane cialo kilka dni pozniej. Odeszla od okna i zapalila nocna lampke. Wlozyla brazowa skorzana marynarke, przerzucila torbe przez ramie i zamknela drzwi. Intuicyjnie wyczuwala, ze gdy znajdzie sie nad woda w miejscu, gdzie przypuszczalnie stala Janice, pozna prawde.

8

Srebrzysty ksiezyc oswietlal ciemne wzgorza na wschodzie. Chrissie biegla wzdluz drzew, szukajac drogi prowadzacej w glab lasu, nim znajda ja dziwni przesladowcy. Szybko dotarla do Piramid Rock, dwukrotnie wiekszego od niej wzniesienia skalnego, ktore ksztaltem przypominalo wlasnie piramide. Dawniej wyobrazala sobie, ze wzniesli ja przed wiekami karzelkowaci Egipcjanie, wzrostu cala, przeniesieni tu z innej planety. Poniewaz zawsze bawila sie na tej lace i w lesie, znala ten teren rownie dobrze jak swoj dom, znacznie lepiej niz rodzice i Tucker, co dawalo jej przewage. Przesliznela sie obok Piramid Rock i zniknela w lesnym mroku, gdzie odszukala waska sciezke jeleni prowadzaca na poludnie.

Nie slyszala nikogo za plecami i nie tracila czasu na wypatrywanie w ciemnosci. Ale podejrzewala, ze rodzice i Tucker niczym drapiezcy zakradna sie po cichu, zdradzajac swa obecnosc dopiero w momencie ataku.

W nadmorskich lasach rosly glownie rozne gatunki sosen, choc trafialy sie rowniez slodkie gumowce, za dnia szkarlatne, noca zas czarne jak zalobny calun. Chrissie podazala kreta sciezynka jak wawozem. W glebi lasu drzewa rosly dosc rzadko, wiec ksiezyc oswietlal poszycie zimnym lodowatym blaskiem. Chrissie jednak nie odwazyla sie biec, zeby nie potknac sie o wystajace korzenie i niskie galezie.

W myslach ukladala ksiazke o swoich przygodach: Chrissie byla zwinna, pomyslowa i bystra. Ciemnosc nie przerazala jej bardziej niz mysl o potwornych przesladowcach. Coz to za dziewczyna!

Po chwili zblizyla sie do zbocza, skad mogla skierowac sie na zachod ku morzu lub na wschod w strone szosy. Niewielu ludzi mieszkalo w tej okolicy, oddalonej o dwie mile od Moonlight Cove, a jeszcze mniej nad brzegiem oceanu, gdzie prawo stanowe zakazywalo budowy domow. Miala wiec rownie male szanse znalezienia pomocy w

Вы читаете Polnoc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату