— Co mowiono?

— Ze zostala na lodzie — rzekla spokojnie matka — on trzyma cie na lodzie, jak mieso, ktore chowa sie na zapas… Czasami mieso za dlugo przetrzymywane na lodzie psuje sie i wtedy sie je wyrzuca…

Zawolalam z gniewem:

— To nieprawda! Przeciez dopiero po raz pierwszy odkladamy date slubu i tylko na kilka miesiecy… Mowisz to wszystko dlatego, bo masz pretensje do Gina, ze nie jest wielkim panem, tylko szoferem.

— Nie mam pretensji do nikogo.

— Tak, masz… I to dlatego, ze musialas wylozyc pieniadze na nasz pokoj, ale nie boj sie!…

— Moje dziecko… milosc oglupila cie do reszty.

— Nie boj sie, on zaplaci wszystkie pozostale raty i oddamy ci to, co wylozylas! Popatrz! — W uniesieniu otworzylam torebke i pokazalam jej banknoty, ktore dal mi Astarita. — To sa jego pieniadze — ciagnelam dalej i bylam tak podniecona, ze sama prawie zaczelam wierzyc w te wszystkie klamstwa — to on mi je dal… i da mi wiecej.

Rzucila okiem na pieniadze i na twarzy jej odbilo sie rozczarowanie i troska, co wzbudzilo we mnie wyrzuty sumienia. Po raz pierwszy od bardzo dawna zachowalam sie tak zuchwale wobec niej; a zarazem uswiadomilam sobie, ze sklamalam, bo przeciez pieniedzy tych nie dostalam od Gina. Matka bez slowa zebrala wszystko ze stolu, wziela talerze i wyszla. Zirytowana, bilam sie jeszcze przez chwile z myslami, po czym wstalam i poszlam za nia. Zobaczylam ja, jak odwrocona stala przy zlewie, zajeta zmywaniem talerzy, ktore kladla jeden po drugim na marmurowym blacie; glowe i ramiona miala lekko pochylone; zrobilo mi sie jej serdecznie zal. Z impetem zarzucilam jej rece na szyje i powiedzialam:

— Wybacz mi te slowa… wcale tak nie mysle… Ale kiedy zaczynasz mowic o Ginie, trace glowe.

— No, juz dobrze, dobrze, zostaw mnie — odrzekla udajac, ze chce sie wywinac z mojego uscisku.

— Alez musisz mnie zrozumiec! — dodalam gwaltownie. — Jezeli Gino nie ozeni sie ze mna, to sie zabije albo pojde na ulice!

Gizela przyjela wiadomosc o przelozeniu daty slubu w sposob calkiem odmienny. Siedzialysmy w jej wynajetym wraz z meblami pokoju, ja na brzegu lozka, ona, w koszuli, czesala sie przed toaletka. Pozwolila opowiedziec mi wszystko, az do konca, nie robiac zadnych komentarzy, a potem spokojnie i triumfujaco oswiadczyla:

— A widzisz, ze mialam racje?

— Dlaczego?

— On nie chce sie z toba ozenic i nie ozeni sie nigdy. Teraz mowi juz nie o Wielkanocy, ale o Wszystkich Swietych, a na Wszystkich Swietych bedzie mowil o Bozym Narodzeniu, az pewnego pieknego dnia sprzykrzy ci sie to wszystko i sama z nim zerwiesz.

Slowa jej draznily mnie i sprawialy mi przykrosc. Ale ulzylam juz sobie do pewnego stopnia w rozmowie z matka, poza tym wiedzialam, ze gdybym zaczela mowic to, co mysle, musialabym zerwac z Gizela, a nie chcialam tego, bo byla ona przeciez moja jedyna przyjaciolka. Powinnam byla powiedziec jej to, co rzeczywiscie myslalam: ona nie chce, zebym wyszla za maz, bo wie, iz Riccardo nigdy sie z nia nie ozeni. Tak wygladala prawda, ale wypominanie sobie takich rzeczy byloby zbyt przykre i nie mialam powodu obrazac Gizeli tylko dlatego, ze ona mowiac o Ginie, moze nawet mimo woli, dawala sie porwac odruchom zawisci i zazdrosci. Ograniczylam sie do krotkiej odpowiedzi.

— Nie mowmy o tym wiecej, dobrze? Ciebie przeciez w gruncie rzeczy nic nie obchodzi, czy wyjde za maz, a mnie nieprzyjemnie jest o tym mowic.

Gizela wstala nagle, odeszla od toaletki i usiadla przy mnie na lozku.

— Jak to nic mnie nie obchodzi? — zaprotestowala zywo. Potem objela mnie wpol: — Wprost przeciwnie, bardzo mi sie nie podoba, ze on tak cie wodzi za nos.

— To nieprawda — odpowiedzialam cicho.

— I chcialabym widziec cie szczesliwa — ciagnela dalej. Milczala przez chwile, po czym rzekla jakby mimochodem: — A propos, Astarita stale mnie zamecza, bo chcialby znowu zobaczyc sie z toba. Mowi, ze nie moze zyc bez ciebie. Jest naprawde zakochany. Czy chcesz sie z nim umowic?

— Nie wspominaj mi wiecej o Astaricie! — odrzeklam.

— On doskonale zdaje sobie sprawe, ze zle sie zachowal tego dnia w Viterbo — mowila dalej — ale zrobil tak wlasnie dlatego, ze cie kocha… Jest gotow wszystko naprawic.

— Jedynym sposobem naprawienia tego — powiedzialam — jest, zeby mi sie wiecej nie pokazywal na oczy.

— Daj spokoj, przeciez to powazny czlowiek i kocha cie naprawde, chce za wszelka cene spotkac sie z toba, porozmawiac… Dlaczego nie mialabys zobaczyc sie z nim na przyklad w jakiejs kawiarni, razem ze mna?

— Nie — odrzeklam stanowczo — nie chce go widziec!

— Bedziesz tego zalowala.

— To sama sie umow z Astarita!

— Umowilabym sie natychmiast, moja droga, to hojny czlowiek, nie dba o pieniadze, ale on chce tylko ciebie, to po prostu jakies opetanie!

— Byc moze, ale ja go nie chce!

Nalegala jeszcze dlugo, wstawiajac sie za Astarita, ale ja nie dalam sie przekonac. Moje rozpaczliwe pragnienie, by wyjsc za maz i zalozyc rodzine, bylo wowczas u szczytu i postanowilam twardo nie dac sie skusic ani argumentami, ani pieniedzmi. Zapomnialam nawet o owym dreszczu rozkoszy, jaki udalo sie Astaricie obudzic we mnie, kiedy sila wsunal mi do reki pieniadze w drodze powrotnej z Viterbo. Jak to czesto bywa, wlasnie dlatego, ze obawialam sie, iz matka i Gizela moga miec racje, z tym wieksza nadzieja i zawzietoscia uczepilam sie mysli o malzenstwie.

Rozdzial 6

Zaplacilam tymczasem wszystkie raty za meble i pracowalam bez wytchnienia, zeby zebrac reszte pieniedzy potrzebnych na wyprawe. Rano pozowalam w pracowniach, po poludniu zamykalam sie z matka w pokoju i szylam do pozna w noc. Matka pracowala przy oknie, pochylona nad maszyna do szycia, a ja, siedzac nie opodal przy stole, wykanczalam w reku koszule. Matka nauczyla mnie szyc bielizne, a ja okazalam sie bardzo pojetna i szybka w robocie. Bylo zawsze mnostwo dziurek do dziergania, a poza tym na kazdej koszuli haftowalam monogramy, co robilam po mistrzowsku; kazda litera byla tak twarda i wypukla, jakby miala wyskoczyc z materialu. Bielizna meska byla nasza specjalnoscia, jednakze czasami szylysmy takze koszule, halki i reformy damskie, ale proste i niewyszukane, bo matka nie znala sie na wykwintnej robocie, a poza tym nie miala wsrod swojej klienteli dam, ktore zamawialyby eleganckie rzeczy. Szyjac rozmyslalam o Ginie, o malzenstwie, o wycieczce do Viterbo, o matce, o moim zyciu, jednym slowem, czas szybko mijal. O czym myslala matka, nie wiedzialam; ale z pewnoscia mysli jej byly tez czyms zajete, bo kiedy szyla na maszynie, miala zawsze rozwscieczony wyraz twarzy, a ilekroc zaczynalam z nia rozmawiac, prawie zawsze odpowiadala mi opryskliwie. Pod wieczor, gdy tylko zaczynalo sie sciemniac, wstawalam, strzepywalam z siebie nitki, przebieralam sie w to, co mialam najlepszego i wychodzilam na spotkanie z Gizela albo z Ginem, jezeli byl wolny. Dzisiaj zadaje sobie pytanie, czy bylam wowczas szczesliwa. W pewnym sensie tak, bo mialam cel w zyciu, i ten cel wydawal mi sie juz bliski, mozliwy do zrealizowania. Potem zrozumialam, ze prawdziwie nieszczesliwym jest sie wtedy, kiedy nie ma juz zadnych nadziei; bo na to nie ma rady, chocby nawet zycie uplywalo w dostatku, bez zadnych wyrzeczen.

W owym okresie czesto zdarzalo sie, ze na ulicy szedl za mna Astarita. Bywalo to przewaznie wczesnym rankiem, kiedy bieglam do pracowni. Astarita, stojac w zaglebieniu muru na przeciwleglym chodniku, czekal zwykle, az pokaze sie w bramie. Nie przechodzil nigdy przez ulice i podczas gdy ja szlam szybko w kierunku placu, on posuwal sie nieco wolniej wzdluz muru po drugiej stronie. Obserwowal mnie, i to zdawalo sie mu wystarczac. Zachowywal sie jak czlowiek zakochany do szalenstwa. Kiedy dochodzilam do placu, szedl na przystanek tramwajowy naprzeciwko przystanku, na ktorym ja stawalam. Obserwowal mnie bez przerwy, ale jedno moje spojrzenie zbijalo go z tropu i udawal wtedy, ze wypatruje tramwaju u wylotu ulicy. Zadna kobieta nie moze

Вы читаете Rzymianka
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату