– Raczej nie – odparl zza plecow profesor. Nic nie zbijalo go z tropu. Przed nimi, doslownie posrodku ogrodu, rozposcieral sie porzadnie wybrukowany teren, ciemniejszy w srodku. Diamond z poczatku wzial to za grzadke kwiatow, ale kiedy podszedl blizej, zobaczyl, ze poczerniale fragmenty to wypalone fundamenty budynku, mniej wiecej osmiokatnego ksztaltu. – Wyglada na to, ze byl tu pozar – powiedzial niezobowiazujacym tonem.
– To byla ozdoba ogrodu – odparl Jackman uprzejmym glosem idealnego gospodarza. – Altana. Splonela doszczetnie tego wieczoru, kiedy Gerry probowala mnie zabic.
Diamond zatrzymal sie tak gwaltownie, ze o malo nie stracil rownowagi. Kiedy udalo mu sie odzyskac glos, mowil zupelnie innym glosem, matowym, sciszonym.
– Nie wiem, czy dobrze uslyszalem, profesorze, ale zdaje sie, ze przeskoczylismy w tej opowiesci kawal do przodu.
Czesc II Gregory
Rozdzial 1
Moja zona, Geraldine, probowala mnie zabic piatego sierpnia.
Zeby zabic meza, trzeba go bardzo nie lubic, zeby nie powiedziec – nienawidzic. Wszyscy znali Gerry jako osobe ciepla i wylewna. Byla tez nadzwyczaj ladna. Osiagnela ten etap zycia, kiedy „piekna” zaczyna ustepowac slowom takim jak „elegancka” i „zadbana”. Slynne, plomieniste wlosy nosila sciagniete i zwiazane nad dluga, biala szyja. Fakt, ze lubila czarne spodnice i bluzki niczemu nie przeszkadzal; ubrana byla odpowiednio.
Musze jednak powiedziec, ze w domu to byla zupelnie inna kobieta. Przez ostatnie pol roku coraz trudniej przychodzilo z nia zyc. Miewala nieprzewidywalne nastroje. Zdarzaly sie jej napady zlosci, irracjonalne wybuchy, kiedy oskarzala mnie o blahostki, ktore w czyms jej tam wadzily. Pamietam, jak zarzucila mi, ze majstrowalem przy jej samochodzie, bo nie chcial zapalic, albo ze schowalem jej gazete czy oproznilem zbiornik z goraca woda, kiedy sama zostawila niezakrecony kurek – glupie, domowe sprawy wyolbrzymiala do rozmiarow wielkich katastrof, twierdzac, ze to jawne dowody mojej zlosliwosci. Ale bywalo, ze nagle przeskakiwala do nastroju radosci i rozbawienia rownie trudnego do wytrzymania, po ktorym czesto nastepowala czarna, milczaca depresja. Martwilo mnie to wszystko, rzecz jasna, ale nie dochodzilo do czynow gwaltownych, a przynajmniej tak mi sie zdawalo.
Kiedy patrze wstecz, widze, ze pierwsze informacje, iz Gerry cos planuje, uzyskalem posrednio od lekarza. Pod koniec lipca wybralem sie na coroczne badania. Nalegali na to moi uniwersyteccy pracodawcy. Pielegniarka zwazyla mnie, zmierzyla mi cisnienie krwi, sprawdzila odruchy i wszystkie funkcje, ktore miala spisane na liscie, a potem zostalem wprowadzony do gabinetu, zeby poczekac na werdykt. Mojego stalego internisty nie bylo i pierwszy raz w zyciu spotkalem sie z tym niemlodym lekarzem. Doktor Bookbinder, czlowiek starej szkoly, byl dziobaty, siwy, z muszka i spinkami do mankietow. Jeden z tych, ktorzy z daleka omijaja komputer. Chociaz na scianie wisial plakat ostrzegajacy przed skutkami palenia, a okno bylo otwarte, w gabinecie cuchnelo cygarami.
– Jak pan sie czuje?
– Jestem zdrowy jak byk – odparlem. I chociaz sam o tym mowie, wiem, ze tak wygladam: jasne spojrzenie, krzepa, wesoly nastroj.
– Ile pan ma lat? Trzydziesci szesc, trzydziesci siedem. Jest pan nieprzyzwoicie mlody jak na profesora. Jakim przedmiotem pan sie zajmuje? Mam nadzieje, ze nic z nauk medycznych?
– Wykladam angielski.
– Doskonale. – Oczy doktora Bookbindera blyszczaly, kiedy patrzyl na mnie spoza okularow. – Prosze wiec mi nie mowic, co mam robic. Nie wiedzialem, ze w Claverton zajmuja sie naszym ojczystym jezykiem.
– Dopiero organizuje wydzial. Katedre stworzono kilka lat temu.
– Katedre angielskiego? Wspaniale, ale niech pana nie kusi, zeby za dlugo siedziec na tym stolku. Siedzacy tryb zycia moze doprowadzic do obstrukcji albo hemoroidow.
– Nie siedze przez caly czas. Czasem wstaje i przeciagam sie.
– Doskonale. Czy to stresujace?
– Wstawanie?
– Nie, bieganie – powiedzial doktor Bookbinder. – Po wydziale.
– Alez nie. Nie mam jeszcze wielu studentow. Lekarz przejrzal formularz wypelniony przez pielegniarke i wepchnal go do pekatej teczki, zawierajacej cale moje zycie z punktu widzenia medycyny.
– Nie czytalem czegos rownie nudnego od czasow ksiazki o hobbitach. A moze kosmitach? Uzywajac terminow z zakresu ubezpieczen, panie profesorze, opisalbym pana jako czerstwego osilka, dopoki sie pan nie wypali. Jest pan mezem tej czarujacej mlodej kobiety, ktora grywala Candice Milner w telewizji, prawda? Jest moja pacjentka.
Skinalem glowa.
– Byla tutaj w poniedzialek. To jedna z zalet tego zawodu, widujemy panie czesciej niz ich mezow. Bez obrazy.
– Staram sie unikac lekarzy, chyba ze to nieuchronne – odparlem, zdejmujac noge z nogi, gotow do wyjscia. – A skoro nie jestem tutaj po to, zeby wyludzic od pana tydzien zwolnienia chorobowego, nie powinienem zajmowac panu wiecej czasu.
Doktor Bookbinder wskazal gestem reki, zebym usiadl.
– Kiedy pani Jackman ustala wizyte, w recepcji dostaja bzika.
– Potega telewizji.
– Chce pan wiedziec, dlaczego do mnie przychodzi? Niedyskrecja unosila sie w powietrzu. Nie obchodzilo mnie to.
– Szanujemy z zona nasza prywatnosc – powiedzialem ostroznie.
– Sypiacie razem?
Szeroko otworzylem oczy. Podciagnalem sie na krzesle i usiadlem wyprostowany.
– Czy to ma jakies znaczenie?
– Inaczej bym o to nie pytal, prawda? – odparl doktor Bookbinder.
– Jesli chodzi panu o to, czy w tym samym pokoju, odpowiedz brzmi: tak – stwierdzilem po chwili wahania.
– W takim razie nie brakuje mi profesjonalizmu. Musial pan to zauwazyc.
– Co zauwazyc, panie doktorze?
– Bezsennosc panskiej zony.
– Bezsennosc… mojej… zony?
– Dlatego pytalem pana o stres. Przyszlo mi na mysl, ze mimo woli moze sie pan z nia dzielic swoimi problemami zawodowymi, ale pan mi powiedzial, ze nie ma pan problemow.
W porzadku, nie obchodzi mnie ta cala nowomodna psychiatria, w ogole nie obchodzi mnie psychiatria.
– Rzadko rozmawiam z Geraldine o swojej pracy.
– Musimy wiec poszukac gdzie indziej prawdopodobnej przyczyny niepokojow. Czyjej obecny styl zycia moze byc ich podstawa? Rzadko zdarza sie jej teraz wystepowac w swietle reflektorow.
– To fakt. Czasem gra w reklamach, ale praca w telewizji sie skonczyla.
– Dlaczego? Wszyscy nadal o niej mysla jak o Candice.
– Cos w tym zapewne jest.
– Nie zauwazyl pan, ze nie moze zasnac?
– Szczerze mowiac, nie. Mamy oddzielne lozka i kiedy tylko dotykam glowa poduszki, natychmiast odplywam.
– Nie pyta pan rano, czy dobrze spala?
– Nie. Kiedy wstaje, zawsze mam wrazenie, ze dobrze spala. – Przerwalem. – Musze jednak przyznac, ze