— Niech pan ja zabierze, panie Groat, dobrze? — poprosil Moist. — Niech pan ja nauczy mowic…

— „Zaufaj mi” — podpowiedziala panna Dearheart.

— Dobry pomysl! Tak, prosze tak zrobic, panie Groat.

* * *

Kiedy Groat wyszedl z zadowolonym ptakiem na ramieniu, Moist zwrocil sie do dziewczyny:

— A jutro stanowczo odzyskam kandelabry!

— Co? — Panna Dearheart rozesmiala sie glosno. — W wiekszej czesci budynku nie ma nawet dachu.

— Najpierw to, co wazne. Zaufaj mi. A potem kto wie? Moze uda mi sie nawet zdobyc piekna polerowana lade! Nie ma konca temu, co mozliwe.

I w tej pelnej krzataniny grocie nagle z dachu spadly biale piora. Mogly nalezec do aniola, choc bardziej prawdopodobne, ze do golebia, ktorego jastrzab pozeral wlasnie na belce. Ale jednak byly to piora. Liczy sie styl.

* * *

Czasami prawda pojawia sie w rezultacie dodania kilku klamstw i odjecia ich od calosci tego, co wiadomo.

Lord Vetinari stal u szczytu schodow w wielkim holu palacu i spogladal w dol na swoich urzednikow. Zajeli dla tego Concludium cala rozlegla podloge.

Rozmaite figury — kola, kwadraty, trojkaty — zostaly wyrysowane kreda tu i tam. Wewnatrz nich dokumenty i ksiegi ukladano w niebezpiecznie staranne stosy. Niektorzy ksiegowi pracowali wewnatrz tych figur, inni przesuwali sie bezglosnie od jednej do drugiej, niosac dokumenty, jakby to byl sakrament. Od czasu do czasu przybywali inni urzednicy albo straznicy i dostarczali nowe teczki lub rejestry, ktore odbierano z powaga, przegladano i dodawano do odpowiednich stosow.

Wszedzie stukaly liczydla. Ksiegowi przechodzili tam i z powrotem, a niekiedy spotykali sie w trojkacie i pochylali glowy w cichej dyskusji. W rezultacie mogli podazyc w nowym kierunku albo, coraz czesciej w miare uplywu kolejnych godzin nocy, jeden z nich wykreslal nowa figure, ktora szybko zaczynala sie zapelniac dokumentami. Czasami jakas figura pustoszala i byla scierana z podlogi, a jej zawartosc rozdzielana miedzy pozostale.

Zaden czarodziejski krag, zadna mandala nie byla wyrysowana bardziej starannie i skrupulatnie niz te rozgrywane na podlodze konkluzje. Mijala godzina za godzina, a praca trwala z cierpliwoscia, ktora najpierw przerazala, a potem nuzyla. To byla sztuka walki ksiegowych, ktora prowadzila nieprzyjaciela przez liczne kolumny i tabele. Moist umial czytac slowa, ktorych nie ma, ale ci urzednicy potrafili odczytac liczby, ktorych nie bylo albo wystapily dwukrotnie, albo w niewlasciwych miejscach. Nie spieszyli sie. Trzeba obrac wszystkie klamstwa, a ukaze sie prawda, naga, zawstydzona i bez zadnej dostepnej kryjowki.

O trzeciej nad ranem przybyl pan Cheeseborough, w pospiechu i we lzach, by sie dowiedziec, ze jego bank to papierowa luska. Sprowadzil wlasnych ksiegowych — byli w nocnych koszulach wcisnietych do wciaganych nerwowo spodni. Opadli na kolana obok tych juz pracujacych i rozlozyli wiecej papieru, jeszcze raz sprawdzajac wyniki — w nadziei ze jesli bedzie sie patrzec na liczby dostatecznie dlugo, rezultat bedzie inny.

Pozniej straz dostarczyla maly czerwony notes, ktory otrzymal wlasne kolo i wkrotce caly wzorzec przeformowal sie wokol niego.

Dopiero przed switem zjawili sie posepni mezczyzni. Byli starsi, grubsi i lepiej — ale bez ostentacji, bez zadnej pretensjonalnosci — ubrani. Poruszali sie z powaga wielkich pieniedzy. Oni takze byli finansistami, bogatszymi niz krolowie (ktorzy czesto bywaja dosc ubodzy), ale malo kto w miescie, spoza ich kregu, poznalby ich czy chocby zauwazyl na ulicy. Porozmawiali spokojnie z panem Cheeseborough jako tym, ktory doznal straty, po czym naradzili sie miedzy soba, uzyli zlotych automatycznych olowkow w eleganckich malych notesach, zmuszajac liczby do tanca i skokow przez kola. Po chwili dyskretnie osiagnieto zgode i uscisnieto sobie dlonie — co w tych kregach mialo wage nieskonczenie wieksza niz dowolny spisany kontrakt. Pierwszy klocek domina stanal pewniej. Filary swiata przestaly drzec. Handlowy Bank Kredytowy bedzie rano otwarty, a kiedy to nastapi, rachunki beda honorowane, pensje wyplacone, miasto zostanie nakarmione.

Ocalili miasto zlotem o wiele latwiej, niz dowolny bohater potrafilby ocalic stala. Ale w rzeczywistosci to wlasciwie nie bylo zloto, nawet nie obietnica zlota, ale raczej fantazja, cudowny sen o tym, ze zloto jest tam, na samym koncu teczy, i bedzie juz zawsze, pod warunkiem, oczywiscie, ze nikt nie pojdzie popatrzec.

Co znane jest jako finanse.

Wracajac do domu na skromne sniadanie, jeden z nich zajrzal do Gildii Skrytobojcow, by zlozyc wyrazy uszanowania staremu przyjacielowi, lordowi Downeyowi. Podczas wizyty sprawy obecne zostaly jedynie mimochodem wspomniane. A Reacher Gilt, gdziekolwiek teraz byl, stal sie nagle najbardziej ryzykownym ubezpieczeniem na swiecie.

Ludzie, ktorzy pilnuja teczy, nie lubia takich, ktorzy zaslaniaja slonce.

Epilog

Jakis czas pozniej

Siedzacy na krzesle czlowiek nie mial dlugich wlosow ani opaski na oku. Nie mial tez brody, a raczej nie planowal miec brody. Nie golil sie od kilku dni.

Steknal.

— Ach, panie Gilt… — Vetinari spojrzal znad planszy. — Obudzil sie pan, jak widze. Przepraszam za sposob doprowadzenia pana tutaj, ale pewni dosc kosztowni ludzie chcieliby widziec pana martwego. Pomyslalem, ze lepiej bedzie sie z panem spotkac przed nimi.

— Nie wiem, o kim pan mowi — odparl czlowiek. — Nazywam sie Randolph Stippler, mam dokumenty, ktore to potwierdza…

— I to naprawde wspaniale dokumenty, panie Gilt. Ale dosc juz o tym. Nie, w tej chwili chcialbym porozmawiac z panem o aniolach.

Reacher Gilt krzywil sie czasem, kiedy dawaly o sobie znac bole, zwyczajne po trzech dniach podrozy na ramieniu golema, i sluchal z narastajacym zdumieniem anielskich teorii lorda Vetinariego.

— …co prowadzi mnie do sedna, panie Gilt. Krolewska Mennica wymaga zupelnie nowego podejscia. Prawde mowiac, jest w stanie tragicznym, calkiem nie takim, jakiego potrzebujemy w Wieku Anchois. Istnieje jednak oczywista droga. W ostatnich miesiacach te slynne znaczki pana Lipwiga staly sie w miescie niemal druga waluta. Lekkie, latwe do noszenia, mozna nawet wyslac je poczta! Fascynujace, panie Gilt. Ludzie zaczynaja odzwyczajac sie od mysli, ze pieniadze musza blyszczec. Czy wie pan, ze przecietny pensowy znaczek czesto do dwunastu razy przechodzi z rak do rak, zanim bedzie umieszczony na kopercie i zuzyty? Mennica, by przetrwac, potrzebuje czlowieka, ktory rozumie, jak dziala marzenie o walucie. Wiaze sie z tym pensja i jesli sie nie myle, takze czapka.

— Oferuje mi pan prace?

— Tak, panie Stippler. I aby przekonac pana, ze jestem calkiem szczery, pozwole sobie wskazac te drzwi za panem. Jesli w dowolnym punkcie naszej rozmowy zechce pan ja przerwac, wystarczy, ze wyjdzie pan przez nie, a juz nigdy wiecej nic pan ode mnie nie uslyszy…

Jakis czas pozniej do pokoju wszedl Drumknott. Lord Vetinari czytal raport z wczorajszej nocy, z tajnego spotkania wewnetrznego kregu wewnetrznej rady Gildii Zlodziei.

Bezglosnie oproznil tace z dokumentami, po czym stanal obok Patrycjusza.

— Mamy dziesiec nocnych wiadomosci z sekarow, panie — rzekl. — Dobrze miec je znowu w ruchu.

— W samej rzeczy — zgodzil sie Vetinari, nie podnoszac glowy. — Inaczej w jaki sposob ludzie mogliby odkryc, co chcemy, zeby mysleli? Jakas zagraniczna poczta?

— Zwykle pakiety, wasza lordowska mosc. Ten z Uberwaldu byl bardzo zrecznie otwierany.

— Ach, droga lady Margolotta… — Vetinari sie usmiechnal.

Вы читаете Pieklo pocztowe
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату