bliskosci przelomowego wydarzenia w ich zyciu absorbowalo calkowicie jakies grozne przeczucie. A jezeli E.80 nie posiada tych wlasnosci, jakie przypisuje mu Barenboim? A jezeli rzeczywiscie sie utrwale? — zapytywal siebie w duchu. Dopelnil formalnosci meldunkowych nie myslac o tym, co robi, a potem dwa razy pomylil sie idac w kierunku wskazywanym przez strzalki, ktore — pobudzane bliskoscia klucza — oswietlaly im droge do apartamentu. Dziesiec minut pozniej, w wygladajacej wciaz znajomo sypialni z widokiem na wody jeziora migoczace, jakby je obsypano diamentami, wyjal z sakwy futeral z pistoletami do zastrzykow i otworzyl go. Atena wieszala wlasnie ubrania w szafce, ale slyszac cichy trzask, odwrocila sie. Przez jej twarz przemknela zapowiedz miliona nowych dni.
— Nie musisz tego robic — powiedziala chlonac wzrokiem futeral z dwoma identycznymi pistoletami o nie naruszonych pieczeciach.
— Juz czas, Ateno. Najwyzszy czas.
— Jestes pewien, Will? — zapytala z wahaniem. — Nie mamy dzieci.
— Nie sa nam potrzebne — odparl podsuwajac jej futeral. — Zreszta wzialem w zeszlym tygodniu pigulke i moze uplynac wiele miesiecy, zanim znow moglbym zostac ojcem, a nie chce czekac miesiacami. Chce to zrobic teraz. Juz.
Atena skinela glowa ze smutkiem i zaczela sie rozbierac. Wyczuwajac wlasciwosc tego gestu, Carewe odlozyl futeral i tez zdjal ubranie. Pocalowal Atene jeden raz, niemal chlodno, i ponownie podsunal jej futeral. Nie zdajac sobie sprawy, ze jej dlonia kieruje podstepny fortel z zawiasami, siegnela po lezacy z brzegu pistolet i przelamala pieczec. Wyciagnal reke, nadstawiajac przegub. Atena przytknela pistolet do swiecacych mu pod skora niebieskich trojkatow. Rozlegl sie glosny syk i malenki obloczek mgielki przeniknal tkanki jego ciala wywolujac przelotne uczucie zimna. Carewe wzial drugi pistolet i wstrzelil jego ladunek w przegub Ateny.
Jest bezpieczna, pomyslal pozniej, kiedy lezeli spleceni w uscisku na przyjemnie chlodnej otomanie. Tylko jak jej teraz powiem, ze ja oszukalem?
Rozdzial czwarty
W nawiedzajacych go snach mial cialo ze szkla. Z jednego ciagu niebezpiecznych wydarzen wpadal w drugi — raz odbywal sluzbe w brygadach antynaturystycznych w Afryce i Azji Poludniowej, to znow znosil trudy czwartej ekspedycji na Wenus albo bral udzial w poszukiwaniu rud manganu na dnie Oceanu Spokojnego. Jego kruchym czlonkom i torsowi zagrazalo unicestwienie na rozne sposoby — od kul, bomb, upadkow, slepej sily olbrzymich walow korbowych, ktore mogly go w kazdej chwili zetrzec na roziskrzony pyl…
Budzil sie wtedy z uczuciem zimna i osamotnienia, nie znajdujac otuchy w bliskosci zony. Pojmowal sens tych snow, przez co jednak nie stawaly sie mniej okropne. Nauczyciel powiedzial mu kiedys, ze zanim wynaleziono biostaty, populacja ludzi w porownaniu z populacja szklanych figurynek miala zupelnie odmienny wykres przecietnej dlugosci zycia. W przypadku figurynek pewna niewielka ich liczba ulegala co rok rozbiciu, az w koncu nie zostawala ani jedna; co do ludzi natomiast, to wiekszosc z nich dozywala szescdziesiatki, po czym nastepowal raptowny zanik populacji. Nadejscie ery lekow biostatycznych oznaczalo, ze moga oni liczyc na przedluzanie zycia w nieskonczonosc, ale nie na beztroska niesmiertelnosc. Istota dysponujaca mozliwoscia przedluzania sobie zycia w nieskonczonosc byla „niesmiertelna”, lecz wystarczylo rozbic ja o gorskie zbocze z potrojna predkoscia dzwieku, by je stracila. Osiagnelismy tylko to, zakonkludowal nauczyciel, ze dolaczylismy do grona szklanych figurynek.
Ogrom osobistej odpowiedzialnosci za utrzymanie sie przy zyciu przerazil Carewe’a. Smierc w wieku czterdziestu lat w katastrofie samolotowej lub samochodowej bylaby zdarzeniem fatalnym, gdyby oznaczala strate trzydziestu lat zycia, lecz gdy mialo sie widoki na przezycie tysiaca lat, bylo to po prostu nie do pomyslenia. Stojac i spogladajac przez okno na mroczne jezioro Carewe troche lepiej zrozumial to, co wspolczesny filozof Osman nazwal „babskim spoleczenstwem”, okreslajac tak ziemska spolecznosc, w ktorej historyczne meskie cechy zanikly bezpowrotnie. Zlikwidowano wojny, jesli nie liczyc niewielkich akcji prowadzonych przez brygady antynaturystyczne, ale po uplywie z gora dwu stuleci od pierwszego ladowania na Ksiezycu planety Mars i Wenus pozostaly wlasciwie nie zbadane. Nielicznym sprawnym gotowym podjac sie takich wypraw braklo poparcia sprawujacych wladze ostudzonych i Carewe, choc nadal sprzezony z biologicznym kolem zamachowym meskosci, pojal, dlaczego tak sie dzieje. Przygniata nas przyszlosc, pomyslal. Ot, i cale wyjasnienie.
Najsilniej jednak domagaly sie rozwiazania problemy najblizszej przyszlosci. Swit zacmiewal juz slabiej swiecace gwiazdy, co znaczylo, ze za pare godzin znajda sie w drodze powrotnej do Three Springs, a jemu nie udalo sie jeszcze powiedziec Atenie prawdy o zastrzyku z E.80. Trzy dni spedzone nad jeziorem Orkney okazaly sie najwspanialszym okresem w ich dziesiecioletnim malzenstwie. On i Atena byli jak dwa dobrane i ustawione naprzeciw siebie lustra, tak wiec skladajac pozorny dowod wiary w nia, Carewe stworzyl promienny wizerunek samego siebie, ktorego blask odbijal sie na przemian to w jednym, to w drugim z nich. („Milosc, jak powiedzial Osman, to nic innego jak aprobata dobrego gustu partnera”). Teraz jednak mial przed soba perspektywe odwrocenia lustra Ateny bokiem i skierowania bezcennego zaru w zimna pustke, gdzie — zgodnie z prawami termodynamiki uczuc — przepadal bezpowrotnie.
Jego rozterka miala takze czysto fizyczny wymiar. Przekonanie Ateny o tym, ze zniszczyl laczaca ich erotyczna wiez, zdawalo sie wyjatkowo silnie ja podniecac. Jakby pragnac wypalic do cna plonace w niej zadze, wciagnela go w trwajaca prawie bez ustanku przez trzy dni orgie seksualna, wzbraniajac sie nawet przed zasnieciem, jesli nie polaczyl sie z nia, gdy lezeli przylegajac do siebie — jej posladki przy jego biodrach — jak dwie lyzki. Ale swoja meskosc mogl demonstrowac najwyzej trzy dni. Znano przypadki, kiedy wlasnie przez taki okres po zazyciu biostatow organizm nadal wytwarzal androgeny, jednak w ciagu najblizszych godzin musial albo udac, ze stracil poped plciowy, albo opowiedziec Atenie o wszystkim.
Co gorsza wciaz sie wahal, tracac grunt pod nogami. Chwilami wydawalo mu sie to takie proste — Atena z pewnoscia nie posiadalaby sie z radosci na wiesc, ze sa pierwsza na swiecie para malzenska, ktorej dane jest zarowno zyc bez konca, jak i bez konca uprawiac milosc. Kiedy indziej jednak godzil sie z realiami zamknietego swiata, jakim bylo jego malzenstwo. W tym zawilym continuum branie czegos bez odwzajemniania nie bylo niemozliwe; bylo jedynie po prostu niewybaczalne. Z rozmyslem utwierdzil Atene w przekonaniu, ze wierzy w zasadniczy pozaerotyczny element ich milosci, oklamal ja i wykorzystal to bez skrupulow, siegajac do udostepnionych mu przez nia zasobow uczuc. A teraz nadeszla pora na wyznanie i ogarnal go lek.
Stojac w przesianym swietle wczesnego ranka, zmeczony i przygnebiony, postanowil ratowac sie w jedyny dostepny mu sposob. Po powrocie do pracy czekal go lot na Przelecz Randala na kontrole lekarska, zeby zbadac skutecznosc E.80, i istniala niewielka mozliwosc, ze srodek zawiodl. Czul sie najzupelniej normalnie, ale — az dziw, ze mysl ta byla mu niemal przyjemna — moze naprawde sie utrwalil, moze istotnie ulegl ostudzeniu. Z tego wlasnie wzgledu logika nakazywala zachowanie milczenia do czasu, az fizjolodzy z Farmy wydadza jednoznaczne oswiadczenie.
Drzac nieznacznie z chlodu, a byc moze z ulgi, Carewe polozyl sie z powrotem do lozka.
Rano, choc scisle biorac nie bylo to konieczne, ustawil odpowiednio ostrza swojej magnetycznej brzytwy i zgolil pieciomilimetrowy zarost. Teraz, kiedy wsiadal do lecacego na poludnie pionowzlotu, mial wrazenie, ze jego szczeka i gorna warga swieca golizna. Kierowniczka systemow pokladowych, czyli, jak mowiono dawniej, pilotka, miala na sobie szyty na miare mundur, ktorego zloty odcien wspaniale harmonizowal z jej opalenizna. Zatrzymujac sie, zeby przylozyc kredysk do teledetektora w przednim wlazie, Carewe poslal jej niesmialy usmiech. Odpowiedziala mu bezosobowym usmiechem i natychmiast przeniosla wzrok na stojacych za nim pasazerow.
Usiadl niepocieszony i siedzial dotykajac palcami twarzy i wygladajac przez okno, dopoki po krociutkiej jezdzie nie oderwali sie od ziemi. Maszyna wznosila sie pionowo przez ponad tysiac metrow, az opuscila nieuchwytne dla oka sciany systemu dzwiekochlonnego i pomknela na poludnie rownolegle do poszarpanych bialych szczytow Gor Skalistych. Daleko w dole migotaly wezly drog i linii transportu podziemnego poszczegolnych rownomiernie rozmieszczonych okregow administracyjnych stanow zachodnich, przywracajac mu jakze potrzebna wiare w siebie i poczucie przynaleznosci.
Liczba ludnosci swiata nie zmniejszyla sie od konca dwudziestego wieku, ale i nie wzrosla, bo niesmiertelni mezczyzni byli nieplodni, a poza tym ludzkosc miala dwa stulecia na oswojenie sie z nowa sytuacja i znalezienie optymalnych rozwiazan istniejacych problemow. Zycie w spoleczenstwie szklanych figurynek stalo sie i nudne, i bezpieczne, ale wobec przygniatajacej kazdego osobistej odpowiedzialnosci za wlasna niesmiertelnosc w