z powrotem, przesuwajac sie rownoczesnie w glab nawy glownej.

Jeden z mlodziencow wprowadzajacych gosci wykazal sie refleksem i ruszyl na koniec nawy glownej, przebiegl pod rusztowaniem, przez otwarte drzwi do ogrodzonego przejscia, przypuszczalnie zamierzal otworzyc podwojne drzwi wejsciowe, aby skrzydlaci intruzi mieli ktoredy uciec.

Jak gdyby synchronizujac lot z dzwiekami hymnu i blogoslawiac zebranych, ptaki wzbily sie do lotu, potem zanurkowaly i zatoczyly luk od prezbiterium do przeciwleglej sciany nawy glownej. Przyciagane powiewem swiezego powietrza i blaskiem slonecznym nieprzesaczonym przez witraze, golebie skierowaly sie w strone otwartych drzwi i wylecialy z kosciola, zostawiajac po sobie tylko kilka swietliscie bialych piorek, ktore polatywaly w powietrzu.

Jilly z poczatku wpatrywala sie jak urzeczona w piorka unoszone cieplym pradem, lecz po chwili nagle skierowala wzrok na szczyt rusztowania stojacego pod wschodnia sciana nawy glownej.

– Tam, na gorze.

Wierzcholki wszystkich lukowatych okien znajdowaly sie okolo dwudziestu stop nad posadzka kosciola. Szczyt rusztowania siegal dwie stopy wyzej, aby robotnicy mieli swobodny dostep do pasa rzezbionego i malowanego gipsu szerokosci trzech stop, ktory zaczynal sie okolo dwudziestu czterech stop nad podloga.

Gorna platforma robocza, na ktorej w ciagu tygodnia prowadzili prace remontowe rzemieslnicy i robotnicy, miala mniej wiecej piec stop szerokosci, czyli prawie tyle, co srodkowe przejscie miedzy lawkami, i byla zbudowana z kawalkow sklejki zamocowanych do poziomych rur, ktore stanowily zwienczenie rusztowania. Nie widzieli, kto moze sie czaic na tym odizolowanym od reszty kosciola wzniesieniu, poniewaz rusztowanie bylo za wysokie, a pod sklepieniem nie palily sie lampy uzywane przez robotnikow i panowal mrok.

W scianie nawy glownej naprzeciw oltarza nie bylo okien, jednak ciagnal sie wzdluz niej fryz, a takze rusztowanie. Dziesiec stop dalej, tuz po lewej rece Shepherda, znajdowala sie wbudowana w rusztowanie drabina: rurkowe szczeble pokrywala gesto rowkowana guma.

Dylan podszedl do drabiny, dotknal szczebla nad swoja glowa i natychmiast poczul dotyk sladu psychicznego zlych ludzi, jak nagle uklucie skorpiona.

Jilly, ktora razem z nim pospieszyla do drabiny, musiala dostrzec okropna zmiane w wyrazie jego twarzy i oczu.

– O Boze, co?

– Trzech – powiedzial, odrywajac dlon od szczebla, kilkakrotnie wyginajac i zaciskajac palce, jak gdyby chcial sie pozbyc mrocznej energii, ktora wczepila sie w jego reke jak pijawki. – Fanatycy. Chorzy z nienawisci. Chca zabic caly orszak, ksiedza i tylu gosci, ilu sie da.

Jilly odwrocila sie w strone oltarza. – Dylan!

Podazajac za jej wzrokiem, ujrzal ksiedza i dwoch ministrantow, ktorzy zjawili sie juz w prezbiterium i schodzili ambitem od oltarza w strone balustrady.

Do nawy glownej weszli bocznymi drzwiami dwaj mlodzi mezczyzni w smokingach i ruszyli w strone srodkowego przejscia. Pan mlody i pierwszy druzba.

– Musimy ich ostrzec – powiedziala Jilly.

– Nie. Jezeli zaczniemy krzyczec, nie beda wiedzieli, kim jestesmy i moga nie zrozumiec, o co nam chodzi. Nie zareaguja od razu – a bandyci zareaguja. Otworza ogien. Nie zabija panny mlodej, ale trafia pana mlodego i mnostwo gosci.

– W takim razie musimy wejsc na gore – odparla, chwytajac sie drabiny, jakby zamierzala wspiac sie na rusztowanie. Zatrzymal ja, kladac jej dlon na ramieniu.

– Nie. Pamietaj o wibracjach. Cale rusztowanie zacznie sie trzasc. Poczuja, ze wchodzimy. Beda wiedzieli, ze idziemy. Shepherd stal w zupelnie niezwyklej dla siebie pozie: nie pochylal glowy, nie garbil sie i nie gapil w podloge, ale z zadarta glowa przygladal sie polatujacemu piorku.

Stajac miedzy bratem a piorkiem, Dylan spojrzal mu prosto w oczy.

– Shep, kocham cie. Kocham cie… i chce, zebys sie skupil. Odrywajac wzrok od piorka i zatrzymujac go na Dylanie, Shep powiedzial:

– Biegun polnocny.

Przez chwile Dylan stal skonsternowany, dopoki nie zorientowal sie, ze Shep powtarza jedna z odpowiedzi Jilly na jego monotonnie powtarzane pytanie „Gdzie jest lod?'.

– Nie, bracie, daj spokoj z biegunem polnocnym. Skup sie, tu i teraz.

Shep mrugal oczami jak gdyby zdziwiony.

Obawiajac sie, ze brat zamknie oczy i wycofa sie do bezpiecznego kata w swoim umysle, Dylan powiedzial:

– Szybko, musisz nas natychmiast zabrac stad tam. – Wskazal posadzke pod ich stopami. – Stad. – Potem wskazal na szczyt rusztowania stojacego z tylu nawy glownej, a druga reka odwrocil glowe Shepa w tym kierunku. – Na te platforme, tam. Stad tam, Shep. Stad tam.

Skonczyl sie hymn powitalny. Ostatnie dzwieki organowe odbijaly sie gluchym echem od sklepien i kolumnad.

– Stad? – spytal Shep, pokazujac posadzke miedzy nimi. – Tak.

– Tam? – spytal Shep, pokazujac platforme robocza nad ich glowami.

– Tak, stad tam.

– Stad tam? – powtorzyl Shep, marszczac w zdumieniu czolo. – Stad tam, bracie.

– Niedaleko – rzekl Shep.

– Rzeczywiscie, skarbie – zgodzila sie Jilly. – Niedaleko i wiemy, ze potrafisz dokonac o wiele wiekszych rzeczy, skladac o wiele dalej, ale w tej chwili wystarczy, zebys zlozyl nas stad tam.

Gdy wybrzmialy ostatnie tony hymnu, na pare sekund zapadla cisza siegajaca najdalszych zakatkow kosciola i nagle organista zaczal grac „Oto panna mloda'.

Dylan spojrzal na srodkowe przejscie miedzy lawkami i w odleglosci mniej wiecej osiemdziesieciu stop ujrzal piekna mloda kobiete wychodzaca z ogrodzonego przejscia przed drzwiami, ktorej towarzyszyl przystojny mlodzieniec w smokingu. Przeszli pod rusztowaniem, mineli chrzcielnice ze swiecona woda i znalezli sie w nawie glownej. Kobieta byla ubrana w blekitna suknie i blekitne rekawiczki i trzymala maly bukiet kwiatow. Druhna wsparta na ramieniu druzby. Powazni i skupieni na tempie krokow, szli w klasycznym przerywanym rytmie orszaku panny mlodej.

– Tutam? – zapytal Shep.

– Tutam – przytaknal zniecierpliwiony Dylan. – Tutam! Goscie podniesli sie z miejsc i odwrocili, by obserwowac wejscie panny mlodej. Orszak z pewnoscia zupelnie przykuje ich uwage i prawdopodobnie nikt, moze z wyjatkiem jednej dziewczynki z warkoczami, nie zauwazy znikniecia trzech postaci z odleglego zacienionego kata.

Palcami jeszcze wilgotnymi od krwi Jilly, Shepherd znow siegnal po jej reke.

– Poczuj, jak to dziala, cala zupelnosc wszystkiego.

– Stad tam – przypomniala mu Jilly.

Gdy weszla druga druhna z towarzyszem, wszystko, co Dylan widzial, zlozylo sie i ulecialo.

43

Pod ich stopami rozlozyla sie gorna platforma rusztowania, ktora zaskrzypiala i lekko zadrzala, przyjmujac na siebie ich ciezar i Dylan zobaczyl po prawej stronie rzezbiony fryz, a po lewej karkolomna przepasc.

Pierwszy z trzech bandytow – brodaty, z rozczochranymi wlosami, o wielkiej glowie na chudej szyi – siedzial w odleglosci zaledwie kilku stop od nich, opierajac sie o sciane nawy. Obok niego lezal karabin szturmowy i szesc zapasowych magazynkow.

Choc rozpoczela sie juz muzyka na wejscie orszaku, fanatyk nie zajal jeszcze pozycji strzeleckiej. Lezal obok niego „Entertainment Weekly', ktorego lektura skracal sobie widocznie czas oczekiwania. Doslownie przed chwila wyciagnal z opakowania czekoladke w ksztalcie grubego koleczka.

Zdziwiony wstrzasem, ktory zakolysal rusztowaniem, bandyta odwrocil sie w lewo. Spojrzal zdumiony na gorujacego nad nim Dylana, ktory stal nie dalej niz cztery stopy od niego.

Вы читаете Przy Blasku Ksiezyca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату