– Ona juz nie wroci. Pan umrze. Moze ja pan spotka gdzie indziej. Ona nigdy nie opuscila swojej rodzinnej ziemi. Zjawila sie tutaj tylko na chwile. Musiala wrocic do niego, w jego ramiona. A on nigdy nie wroci. Musisz sie z tym pogodzic, Gabriel.

– No juz dobrze, Dicke – westchnal maestro.

Ale w glebi duszy mowil sobie: Nasze zycie to niewielki skrawek czasu, ktory zostal nam dany po to, aby mogla istniec smierc. Jestesmy tylko pretekstem, zyjemy, aby umrzec. Smierc jest obecna we wszystkim, o czym zapomnielismy za zycia.

Wolnym krokiem poszedl do sypialni i uwaznie obejrzal przedmioty pozostawione na nocnym stoliku.

Po pierwsze, flet z „roslinnej kosci sloniowej”.

Po drugie, oprawiona w ramke fotografia Inez uwiecznionej tu w stroju Malgorzaty z Fausta, przytulonej do mlodego chlopaka, jasnego blondyna o nagim torsie. Oboje radosnie usmiechnieci, nic zagadkowego.

Wzial flet, zgasil swiatlo i z wielka czuloscia powtorzyl pewien pasaz z Fausta.

Sluzaca slyszala go na odleglosc. Dla niej byl to stary dziwak i maniak. Rozplotla warkocze. Dlugie biale wlosy siegaly jej az do pasa. Usiadla na lozku, wyprostowala ramiona i pomrukiwala cos w dziwnym jezyku, jakby przywolujac zakleciem porod albo smierc.

9

Wspomnienie utraconego kraju nie zdola jej pocieszyc.

Bedzie sie przechadzala nad brzegiem morza, a potem skieruje sie w glab ladu.

Sprobuje sobie przypomniec to dawne zycie, kiedy byli tu inni ludzie, domowe ognisko, wies, matka, ojciec, rodzina.

Teraz bedzie szla sama, z zamknietymi oczami, gdyz w ten sposob postara sie zapominac, a zarazem przypominac sobie wszystko. Bedzie sie wyrzekac moznosci patrzenia -tak aby otaczal ja jedynie swiat dzwiekow – i sprobuje byc istota, ktora tylko slyszy, nic poza tym; zateskni za szumem wody tryskajacej ze zrodla, za szeptem drzew, za paplanina malp, hukiem burzy i tetentem galopujacych zubrow, za wrzawa walczacych o samice rogaczy i za tym wszystkim, co ma ja wybawic od samotnosci, ktora bedzie jej grozic utrata wiezi ze swiatem, a takze utrata pamieci.

Chcialaby uslyszec krzyk oznaczajacy jakies dzialanie, nieswiadomy i nierowny, krzyk namietnosci, polaczony z bolem albo uczuciem szczescia. Chcialaby przede wszystkim, aby te dwa jezyki – jezyk czynow i jezyk uczuc - przemieszaly sie i zespolily; aby proste i naturalne okrzyki znowu przemienily sie w pragnienie przebywania z kims, powiedzenia czegos innej osobie, wolania o pomoc, wyrazania sympatii i szacunku wobec kogos, kogo utracila, odkad wyszla z domu, wygnana na mocy prawa ustanowionego przez ojca.

A teraz kto cie zobaczy, kto sie o ciebie zatroszczy, kto zrozumie twoje przerazone wolanie, ktore w koncu wydobedzie sie z twego gardla, kiedy wbiegniesz pod gore na stromy stok, skuszona wysokoscia tej kamiennej skaly, zamykajac oczy, aby zlagodzic cierpienia dlugiej i bolesnej wspinaczki?

Zatrzyma cie czyjs krzyk.

Otworzysz oczy i zobaczysz, ze stoisz nad krawedzia przepasci, ze u twoich stop zieje pustka gleboki wawoz, a po jego drugiej stronie, na wapiennej rowninie, ktos bedzie do ciebie krzyczec, wymachiwac ramionami i dawac znaki calym cialem, ale przede wszystkim wolac mocnym glosem: stoj, nie upadaj, niebezpieczenstwo…

On bedzie nagi, tak samo jak ty.

Bedziecie do siebie podobni w tej waszej nagosci, a on bedzie mial cale cialo w kolorze piasku, wszystko: skore, puszek na skorze i glowe.

Ten bialy mezczyzna krzyknie do ciebie: stoj, niebezpieczenstwo.

Ty zrozumiesz dzwieki e-de, e-me, „pomagac, kochac”, natychmiast zmieniajace sie w cos, co dopiero w chwili, gdy on krzyknie do ciebie z drugiej strony wawozu, rozpoznasz w sobie samej: on na mnie patrzy, ja na niego patrze, ja do niego krzycze, on do mnie krzyczy, i gdyby nie bylo nikogo tam, gdzie on jest, nie krzyczalabym w ten sposob, krzyczalabym, aby przepedzic stado czarnych ptakow albo ze strachu przed czajacym sie drapieznikiem, ale teraz krzycze, proszac o cos albo dziekujac tej drugiej istocie, takiej jak ja, ale rozniacej sie ode mnie; juz nie krzycze z koniecznosci, krzycze, bo tego chce: e-de, e-me, „pomoz mi, kochaj mnie”…

On bedzie schodzil na dol, do stop skaly, i da ci znak, na ktory ty odpowiesz krzykiem, przechodzacym – gdy nie bedziesz mogla tego uniknac – w warczenie i wycie, ale poniewaz oboje poznacie po drzeniu waszych cial biegniecie coraz szybciej, aby przyspieszyc spotkanie, ktorego tak pragniecie, bedzie to powrot do okrzykow i gestow poprzedzajacych odnalezienie sie i usciski.

Po czym, wyczerpani, usniecie razem na dnie przepasci.

Miedzy twoimi piersiami zawisnie krysztalowa pieczec, ktora on ci podaruje, zanim zacznie cie kochac.

To bedzie wasz dobry czyn, ale zrobicie takze cos okropnego, cos zakazanego.

Jemu zostanie dana inna chwila od tej, w ktorej zyjecie, i od tych, w ktorych bedziecie zyc; czasy oszalaly i pomieszaly sie; otworzono zakazany teren i przeniknelo tam to, co zdarzylo sie wam przedtem.

Ale teraz nie ma przezornosci, nie ma strachu.

Teraz jest pelnia milosci, teraz, w tej chwili.

Teraz cokolwiek sie zdarzy w przyszlosci, bedzie musialo cierpliwie i z szacunkiem czekac na kolejna godzine powtornie polaczonych kochankow.

Cartagena de Indias

styczen 2000

Carlos Fuentes

***
Вы читаете Instynkt pieknej Inez
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×