Donna Leon

Smierc Na Obczyznie

Komisarz Guido Brunetti 2

Przelozyl: Marek Cegiela

Dedykuje Peggy Lynn

Volgi intorno lo sguardo, o sire, e vedi qual strage orrenda nel tuo nobil regno, fa il crudo mostro. Ah mira allagate di sangue quelle pubbliche vie. Ad ogni passo vedrai chi geme, e l’alma gonfia d’atro velen dal corpo esala.

O panie, rozejrzyj sie dokola i zobacz,

jak ten okrutny potwor strasznie zniszczyl

twoje wspaniale krolestwo. Spojrz na te ulice

tonace we krwi. Na kazdym kroku widzisz,

ze ktos lamentuje, ze dusza opuszcza cialo

spuchniete od okropnej trucizny.

libretto opery Idomeneo Mozarta

Rozdzial 1

Na powierzchni ciemnej wody kanalu unosilo sie jakies cialo twarza w dol. Z pradem odplywu wolno sunelo w strone otwartych wod laguny. Kilkakrotnie uderzylo glowa w omszale stopnie nabrzeza przed bazylika Swietego Jana i Pawla, tam na moment sie zatrzymalo, a potem, gdy nogi zatoczyly luk, oderwalo sie i dryfowalo dalej.

Gdzies niedaleko zegar na wiezy kosciola wybil czwarta nad ranem, a wtedy, jak na rozkaz, prad sie zmniejszyl.

Woda w kanale plynela coraz wolniej, w koncu jej ruch zupelnie ustal do chwili, gdy rozpocznie sie przyplyw. Cialo martwego czlowieka, niewidoczne w mroku, kolebalo sie teraz na powierzchni w jednym miejscu. W ciszy mijal czas. Nagle przerwala ja nieglosna rozmowa dwoch mezczyzn, prowadzona w weneckim dialekcie. Jeden z nich pchal niski wozek wyladowany gazetami, ktore rano zacznie sprzedawac w swoim kiosku, drugi szedl do pracy w szpitalu, zajmujacym cala jedna strone duzego, otwartego placu.

Przez lagune plynal maly statek. Niewielkie fale, jakie wznosil, zmarszczyly wode w kanale i kolyszac zwlokami, przeniosly je z powrotem pod sciane nabrzeza.

Kiedy zegar wybil piata, jakas kobieta w jednym z domow nad kanalem, stojacych naprzeciwko campo, zamaszyscie otworzyla zielone okiennice w kuchni, a nastepnie zmniejszyla gaz pod ekspresem do kawy. Jeszcze nie calkiem obudzona, wsypala lyzeczke cukru do nieduzej filizanki, odruchowo wylaczyla gaz i nalala sobie kawy. Z filizanka w dloniach podeszla do otwartego okna, jak codziennie rano od dziesiatkow lat, i spojrzala na ogromny konny posag Colleoniego, niegdys najstraszniejszego z weneckich kondotierow, a teraz jej sasiada. Dla Bianki Pianaro byl to najprzyjemniejszy kwadrans w ciagu dnia, Colleoni zas, przed wiekami odlany w brazie – idealnym kompanem w czasie tej cennej chwili spokoju.

Delektujac sie goraca kawa, obserwowala golebie, ktore juz cos tam dziobaly nieopodal posagu. Leniwie popatrzyla w dol, gdzie na ciemnozielonej wodzie kolysala sie niewielka lodz jej meza. W nocy padalo, chciala wiec sprawdzic, czy brezentowa plandeka, przykrywajaca lodz, jest na miejscu. Gdyby zerwal ja wiatr, Nino musialby zejsc i wyczerpac z lodzi wode przed rozpoczeciem pracy. Bianca wychylila sie z okna, by spojrzec na dziob.

Poczatkowo sadzila, ze to jakas torba ze smieciami, ktora w nocy zmyl z nabrzeza przyplyw. Pozniej jednak uznala, ze to jest dziwnie symetryczne, podluzne, a w dodatku po bokach ma jakby rece, co w sumie przypomina…

– O Dio! – szepnela, upuszczajac filizanke do wody blisko owego ksztaltu. Biegnac do sypialni, krzyczala: – Nino, Nino! W kanale jest trup!

Dwadziescia minut pozniej telefon z ta sama informacja obudzil Guida Brunettiego, ktory uniosl sie na lokciu i siegnal po sluchawke.

– Gdzie?

– Przy placu Swietego Jana i Pawla, kolo szpitala, panie komisarzu – odpowiedzial policjant, ktory zadzwonil do niego z komendy natychmiast po otrzymaniu tej wiadomosci.

– Co sie stalo? Kto go znalazl? – spytal Brunetti, wysuwajac nogi spod koldry i siadajac na brzegu lozka.

– Nie wiem, panie komisarzu. Zawiadomil nas o tym przez telefon niejaki Pianaro.

– To czego mi zawracacie glowe? – zdenerwowal sie Brunetti, probujac ukryc irytacje, spojrzal bowiem na budzik, ktory wskazywal minute po wpol do szostej. – Co robi nocna zmiana? Nikogo tam nie ma?

– Wszyscy juz poszli do domu, panie komisarzu. Dzwonilem do Bozettiego, ale jego zona powiedziala, ze jeszcze nie wrocil. – Mlody policjant mowil coraz mniej pewnym glosem. – W tej sytuacji zadzwonilem do pana, panie komisarzu, bo wiem, ze pan pracuje na dziennej zmianie.

Ktora zaczyna, sie za dwie i pol godziny, pomyslal Brunetti, ale sie nie odezwal.

– Jest pan tam, panie komisarzu?

– Jestem, jestem. Jest rowniez wpol do szostej.

– Wiem, panie komisarzu, ale nikogo innego nie moglem znalezc – placzliwie odpowiedzial mlody glos.

– Dobrze, juz dobrze. Poplyne tam i sie rozejrze. Przyslijcie mi motorowke. Migiem. – W tym momencie przypomnial sobie, ze nocna zmiana juz skonczyla prace. – A znajdziecie kogos, kto mnie podrzuci?

– Tak, panie komisarzu. Wlasnie przyszedl Bonsuan. Mam go wyslac?

– Tak, natychmiast. I zadzwoncie po reszte dziennej zmiany. Powiedzcie im, ze spotkamy sie na miejscu.

Вы читаете Smierc Na Obczyznie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×