Cora nacisnela „enter”. Wyszukiwarka znalazla jedna wiadomosc. Na witrynie z informacja o konkursie malarskim organizowanym przez Brandeis University, ktorego absolwentka byla Grace. Na ekranie pojawilo sie jej nazwisko i numer telefonu.

– Bylas w jury tego konkursu? Grace skinela glowa.

– Owszem. Nagroda bylo przyjecie na studia.

– No widzisz. Jest tu twoje nazwisko, adres i telefon, tak samo jak dane innych jurorow. Zapewne im je podalas. Grace pokrecila glowa.

– Wyrzuc magnetofon osmiosciezkowy i witaj w erze informatyki – powiedziala Cora. – Teraz, kiedy znam juz twoje nazwisko, moge przeprowadzic milion rozmaitych poszukiwan. Znalezc strone internetowa twojej galerii. Dowiedziec sie, gdzie chodzilas do college'u. Cokolwiek. No, sprobujmy z tym kierunkowym szesc zero trzy.

Palce Cory znow zaczely smigac po klawiaturze. Wcisnela „enter”.

– Zaczekaj, cos mamy. – Zmruzyla oczy, wpatrujac sie w ekran. – Bob Dodd.

– Bob?

– Tak. Nie Robert. Bob. – Cora obejrzala sie na Grace. – Czy to imie wydaje ci sie znajome?

– Nie.

– Adres do korespondencji to skrzynka pocztowa w Fitzwilliam w stanie New Hampshire. Bylas tam kiedys?

– Nie.

– A Jack?

– Nie sadze. Chce powiedziec, ze chodzil do szkoly w Vermont, wiec mogl odwiedzic New Hampshire, ale nigdy nie bylismy tam razem.

Z gory dolecial jakis dzwiek. To Max plakal przez sen.

– Idz – powiedziala Cora. – Ja zobacze, co uda sie wygrzebac na temat naszego zacnego pana Dodda.

Gdy Grace ruszyla w kierunku sypialni syna, znow poczula znajome klucie w piersi. To Jack byl w tym domu nocnym markiem. On zajmowal sie zlymi snami i nocnymi wolaniami o wode. To on trzymal dzieci o trzeciej nad ranem, kiedy budzily sie, zeby… no, zwymiotowac. W dzien Grace zajmowala sie wycieraniem nosow, mierzeniem temperatury, podgrzewaniem rosolu, wmuszaniem syropu przeciwkaszlowego. Nocna zmiana nalezala do Jacka.

Max plakal, kiedy weszla do jego pokoju. Szlochal cicho, prawie kwilil, co bylo zalosniejsze od najglosniejszego krzyku. Grace objela go. Cale jego drobne cialko dygotalo. Kolysala sie, tulac go i uspokajajac. Szeptala, ze mama jest przy nim, ze wszystko w porzadku, ze jest bezpieczny.

Max uspokoil sie dopiero po dluzszej chwili. Grace zaprowadzila go do lazienki. Chociaz Max mial dopiero szesc lat, sikal jak dorosly mezczyzna, czyli, krotko mowiac, nie trafiajac do muszli klozetowej. Chwial sie, zasypiajac na stojaco. Kiedy skonczyl, pomogla mu podciagnac pizamke z rybka Nemo. Polozyla go z powrotem do lozka i spytala, czy chce opowiedziec jej ten zly sen. Pokrecil glowa i znow zasnal.

Grace patrzyla, jak jego szczupla klatka piersiowa podnosi Sl? i opada. Byl bardzo podobny do swojego ojca.

Po pewnym czasie zeszla na dol. Panowala cisza. Cora juz nie stukala w klawiature. Grace weszla do gabinetu. Krzeslo za biurkiem bylo puste. Cora stala w kacie pokoju. W dloni sciskala kieliszek.

– Coro?

– Wiem, dlaczego telefon Boba Dodda zostal wylaczony.

Grace jeszcze nigdy nie slyszala takiego napiecia w glosie Cory. Zaczekala, az przyjaciolka cos doda, ale Cora wygladala na pograzona w myslach.

– Co sie z nim stalo? – zapytala Grace. Cora upila lyk wina.

– Wedlug artykulu w „New Hampshire Post” Bob Dodd nie zyje. Zostal zamordowany dwa tygodnie temu.

16

Eric Wu wszedl do domu Sykesa.

W srodku bylo ciemno. Wu zostawil wszystkie swiatla zgaszone. Intruz, kimkolwiek byla osoba, ktora zabrala klucz ze skrytki, nie zapalil ich. Wu zastanawial sie dlaczego.

Zakladal, ze tym intruzem jest wscibska kobieta w bieliznie. Czy mogla byc tak sprytna, zeby nie zapalic swiatla?

Przystanal. Wiecej: jesli ktos jest tak przezorny, zenie zapala swiatla, czy nie pomyslalby o tym, zeby nie zostawiac odwroconej skrytki?

Cos tu sie nie zgadzalo.

Wu skulil sie i przesunal za fotel. Zastygl i nasluchiwal. Nic. Gdyby ktos byl w domu, Wu uslyszalby go. Zaczekal jeszcze chwile.

Wciaz nic.

Czy intruz mogl wejsc i wyjsc?

Watpil w to. Osoba, ktora zaryzykowala i otworzyla sobie drzwi wyjetym ze skrytki kluczem, z pewnoscia rozejrzalaby sie po domu. I zapewne znalazlaby Freddy'ego Sykesa w lazience na pietrze. Po czym wezwalaby pomoc. A gdyby nie znalazla niczego podejrzanego i wyszla, wlozylaby klucz z powrotem do skrytki. Tak sie jednak nie stalo.

Zatem, jaki nalezy wyciagnac z tego wniosek?

Intruz nadal jest w domu. Nie rusza sie. Czeka.

Wu ostroznie przeszedl przez pokoj. Dom mial trzy wyjscia. Wu upewnil sie, ze wszystkie trzy sa zamkniete. Dwoje drzwi mialo solidne zasuwy. Po cichu je zasunal. Z jadalni wzial krzesla i umiescil je pod klamkami drzwi. Chcial w ten sposob odciac, a przynajmniej spowolnic ucieczke intruza.

Zlapac przeciwnika w pulapke.

Na schodach lezal chodnik. To ulatwialo mu skradanie sie. Wu chcial zajrzec do lazienki, zeby sprawdzic, czy Freddy Sykes nadal lezy w wannie. Znow pomyslal o przewroconej skrytce na klucze. To wszystko nie mialo zadnego sensu. Im dluzej o tym myslal, tym wolniej sie poruszal.

Usilowal znalezc w tym jakis sens. Zacznijmy od poczatku: osoba, ktora wiedziala, gdzie Sykes chowa klucze, otwiera drzwi. On lub ona wchodzi do srodka. Co dalej? Znajduje Sykesa i wpada w panike. Wzywa policje. Nie znalazlszy Sykesa, po prostu wychodzi. Chowa klucz do skrytki i umieszcza kamien na swoim miejscu.

Tymczasem nic takiego sie nie zdarzylo.

Jaki wniosek ma wyciagnac z tego Wu?

Jedyne wyjasnienie, jakie przychodzilo mu do glowy, chyba ze pominal jakis szczegol, to ze intruz rzeczywiscie znalazl Sykesa w chwili, gdy Wu wchodzil do domu. Nie mial czasu, zeby wezwac policje. Zdazyl tylko gdzies sie ukryc.

Jednak ten scenariusz tez mial powazne wady. Czy intruz nie zapalilby swiatla? Moze to zrobil. Moze kobieta zapalila swiatlo, a potem zauwazyla powracajacego Wu. Zgasila swiatlo i schowala sie tam, gdzie zaskoczyl ja jego powrot.

W lazience z Sykesem.

Wu byl teraz w glownej sypialni. Widzial szpare pod drzwiami lazienki. Swiatlo wciaz bylo zgaszone. Nie lekcewaz przeciwnika, przypomnial sobie. Ostatnio zaczai popelniac bledy. Zbyt wiele bledow. Pierwszym byl Rocky Conwell. Wu okazal sie nieostrozny, pozwalajac sie sledzic. To byl pierwszy blad. Drugi, to ze dal sie zauwazyc tej kobiecie z sasiedniego domu. Kolejna nieostroznosc.

A teraz to.

Nie jest latwo krytycznie ocenic swoje postepowanie, ale Wu probowal zrobic to zupelnie obiektywnie. Nie byl nieomylny. Tylko glupcy uwazaja sie za takich. Moze troche zardzewial w wiezieniu. Niewazne. Teraz powinien sie skupic. Skoncentrowac.

W sypialni Sykesa bylo mnostwo zdjec. Przez piecdziesiat lat ten pokoj nalezal do jego matki. Wu wiedzial o tym z kontaktow w Internecie. Ojciec Freddy'ego zginal podczas wojny w Korei. Sykes byl wtedy niemowleciem. Matka nigdy sie z tym nie pogodzila. Ludzie roznie reaguja na smierc ukochanych osob. Pani Sykes zdecydowala, ze woli towarzystwo ducha niz zywych ludzi. Do konca zycia sypiala w tej samej sypialni, a nawet w tym samym

Вы читаете Tylko Jedno Spojrzenie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату