dziennikarzem, ktory zawsze wydawal sie az nazbyt chetny do pogawedki z matkami. Moze czul sie osamotniony. A moze z innego powodu.

Ktos zapukal w szybe. Grace podniosla glowe. Cora Lindley, jej najlepsza przyjaciolka w miasteczku, dala jej znak, zeby otworzyla drzwi. Grace zrobila to. Cora usiadla na fotelu obok niej.

– Jak udala sie wczorajsza randka? – zapytala Grace.

– Niezbyt.

– Przykro mi.

– Syndrom piatej randki.

Cora byla rozwodka, troche zanadto seksowna dla nerwowych, zawsze pilnujacych swego „pan z towarzystwa”. Noszaca obcisle i wydekoltowane bluzki, elastyczne spodnie lub rozowe szorty, Cora z cala pewnoscia nie pasowala do tlumu w khaki i luznych swetrach. Inne matki spogladaly na nia podejrzliwie. Dorosli na przedmiesciach pod wieloma wzgledami zachowuja sie jak dzieci w szkole.

– Co to jest syndrom piatej randki? – zapytala Grace.

– Niezbyt czesto chodzisz na randki, co?

– Raczej nie – przyznala Grace. – Maz i dwojka dzieci troche podciely mi skrzydla.

– Szkoda. Widzisz… i nie pytaj mnie dlaczego, ale na piatej randce faceci zawsze poruszaja temat… Jak to delikatnie wyrazic? Zabawy we troje.

– Powiedz mi, ze zartujesz.

– Wcale nie zartuje. Na piatej randce. Najpozniej. Facet Pyta mnie, oczywiscie zupelnie teoretycznie, co sadze o zabawie we troje. Jakby mowil o pokoju na Bliskim Wschodzie.

– A co ty na to?

– Ze bardzo to lubie, szczegolnie jak dwaj faceci caluja sie z jezyczkiem.

Grace rozesmiala sie i obie wysiadly. Bolala ja noga. Po przeszlo dziesieciu latach nie powinna sie juz tym przejmowac, ale wciaz starala sie ukryc, ze utyka. Zostala przy samochodzie i odprowadzila Core wzrokiem. Kiedy zadzwonil dzwonek, dzieci wypadly ze szkoly niczym wystrzelone z armaty. Jak wszyscy pozostali rodzice, Grace widziala tylko swoje pociechy. Reszta bandy, chociaz moze to zabrzmi nieladnie, byla tylko tlem.

Max pojawil sie w drugim rzucie. Kiedy Grace zobaczyla syna – w rozwiazanym bucie, z za duzym plecakiem i we wloczkowej czapce zsunietej na jedno ucho, jak beret turysty – znow poczula wzruszenie. Zbiegl po schodkach, poprawiajac plecak. Usmiechnela sie. Zauwazyl ja i odpowiedzial usmiechem.

Wskoczyl na tylne siedzenie saaba. Grace przypiela go pasami do fotela i zapytala, jak minal dzien. Max odpowiedzial, ze nie wie. Spytala, co robil w szkole. Max odparl, ze nie wie. Czy uczyl sie matematyki, angielskiego, biologii, plastyki i prac recznych? Odpowiedz: wzruszenie ramion i „nie wiem”. Grace skinela glowa. Typowy przypadek epidemii nazywanej Altzheimerem szkoly podstawowej. Czy dzieci sa tam faszerowane narkotykami albo przysiegaja zachowac wszystko w tajemnicy? Oto jedna z zagadek wspolczesnego zycia.

Dopiero kiedy wrocila do domu i dala Maxowi deser – pomyslec tylko, jogurt wyciskany z tubki, jak pasta do zebow – znalazla czas, zeby obejrzec pozostale fotografie.

Lampka automatycznej sekretarki mrugala miarowo. Jedna wiadomosc. Grace spojrzala na numer dzwoniacego, ale byl zastrzezony. Nacisnela odtwarzanie i zdziwila sie. Glos nalezal do starego… chyba przyjaciela. Znajomego to za malo powiedziane. Zapewne najlepszym okresleniem bylby stary znajomy, ale w dosc szczegolnym znaczeniu tego slowa.

– Czesc, Grace, mowi Carl Yespa.

Nie musial sie przedstawiac. Minely lata, ale ten glos poznalaby zawsze.

– Mozesz do mnie zadzwonic, kiedy znajdziesz chwilke czasu? Musze o czyms z toba porozmawiac.

Drugi pisk zakonczyl wiadomosc. Grace nie poruszyla sie, ale poczula dobrze znany niepokoj. Yespa. Dzwonil Carl Yespa. To z pewnoscia nic dobrego. Carl Yespa, chociaz zawsze traktowal ja uprzejmie, nie znosil jalowej gadaniny. Zastanowila sie, czy oddzwonic, i zdecydowala, ze na razie nie.

Poszla do zapasowej sypialni, w ktorej urzadzila sobie prowizoryczna pracownie. Kiedy dobrze malowala, gdy byla, jak kazdy artysta lub sportowiec, „w formie”, patrzyla na swiat, jakby szykowala sie do przeniesienia go na plotno. Spogladala na ulice, drzewa, ludzi i zastanawiala sie, jakiego powinna uzyc pedzla, zestawu kolorow, wachlarza swiatel i cieni. Jej sztuka powinna odzwierciedlac jej pragnienia, nie rzeczywistosc. Tak widziala sztuke. Oczywiscie wszyscy ogladamy swiat przez pryzmat naszej osobowosci. Najlepsze dziela sztuki deformuja rzeczywistosc, aby ukazac swiat artysty, to, co on widzi, a dokladniej, co chce, by widzieli inni. Nie zawsze jest to piekniejsze od rzeczywistosci. Czesciej bardziej prowokacyjne, moze nawet brzydsze, efektowniejsze i bardziej ujmujace. Grace chciala wywolywac poruszenie. Mozna zachwycac sie pieknym zachodem slonca, lecz Grace chciala, zeby widz pograzyl sie w nim i bal zarowno odwrocic, jak tego nie zrobic.

Wydala dodatkowego dolara na drugi zestaw odbitek. Teraz zanurzyla palce w kopercie i wyjela je. Pierwsze dwie ukazywaly Emme i Maxa zjezdzajacych ze stogu siana. Nastepna przedstawiala Maxa wyciagajacego reke, by zerwac zielone jablko. Brzeg zdjecia byl lekko rozmazany w miejscu, gdzie Jack przysunal dlon za blisko obiektywu. Usmiechnela sie i pokrecila glowa. Jej wielki niezdara. Na kilku nastepnych zdjeciach widac bylo Grace i dzieci z jablkami, drzewami lub koszami. Zwilgotnialy jej oczy, jak zawsze, gdy ogladala zdjecia swoich pociech.

Rodzice Grace umarli mlodo. Matka zginela, gdy prowadzona przez nia furgonetka zjechala na przeciwlegly pas szosy numer czterdziesci szesc w Totowa. Grace, jedynaczka, miala wtedy jedenascie lat. Policja nie przyszla do ich domu, tak jak pokazuja to w filmach. O tym, co sie stalo, zawiadomili ojca przez telefon. Grace wciaz pamietala, jak ojciec, ubrany w niebieskie spodnie i szary sweter, odebral telefon, mowiac swoje melodyjne halo, jak zbladl i osunal sie na podloge, a jego zduszony szloch szybko ucichl, jakby zabraklo mu tchu, zeby wyplakac swoj bol.

Wychowywal Grace, dopoki serce, oslabione w dziecinstwie reumatyzmem, nie odmowilo posluszenstwa. Byla wtedy na pierwszym roku college'u. Mieszkajacy w Los Angeles wuj chcial zabrac ja do siebie, ale Grace byla juz pelnoletnia. Postanowila zostac na wschodzie i radzic sobie sama.

Smierc rodzicow byla ciezkim ciosem, oczywiscie, ale takze nadala jej zyciu dziwnego impetu. Utrata bliskich zawsze wywoluje poczucie osamotnienia, ale nadaje tez sens codziennosci. Grace zapragnela gromadzic wspomnienia i korzystac z zycia, aby, chociaz brzmi to ponuro, jej dzieci mialy co pamietac, kiedy i jej juz nie bedzie.

I w tym momencie, gdy myslala o swoich rodzicach i o tym, ze Emma i Max wygladaja teraz na znacznie starszych niz na zdjeciu ze zrywania jablek w zeszlym roku, natknela sie na te dziwna fotografie.

Zmarszczyla brwi.

Zdjecie bylo w srodku paczki. Moze nieco blizej spodu. Odbitka byla tej samej wielkosci co pozostale, chociaz nieco ciensza. Tanszy material, pomyslala. Moze zrobiono ja na biurowej kserokopiarce.

Sprawdzila nastepne zdjecie. Nie bylo duplikatu. To dziwne. Tylko jedna odbitka. Zastanowila sie. To zdjecie musialo zaplatac sie z innej rolki filmu.

Poniewaz to nie bylo jej zdjecie.

Pomylka. Oto najprostsze wyjasnienie. Pomysl o jakosci pracy, powiedzmy, Koziej Brodki. On z cala pewnoscia mogl cos pokrecic, no nie? Wetknac cudze zdjecie miedzy jej odbitki?

Wlasnie tak pewnie sie stalo.

Czyjas fotografia znalazla sie miedzy jej zdjeciami.

A moze…

Zdjecie wygladalo na stare, chociaz nie bylo czarno-biale ani w kolorze sepii. Nic podobnego. Bylo kolorowe, ale barwy wydawaly sie jakos dziwnie… wyplowiale, wyblakle od slonca, nie tak zywe jak mozna oczekiwac w dzisiejszych czasach, l ludzie na niej takze. Ich ubrania, fryzury i makijaz byly niemodne. Sprzed pietnastu, moze dwudziestu lat.

Grace polozyla zdjecie na stole, zeby obejrzec je dokladniej.

Fotografia byla lekko nieostra. Ukazywala cztery – nie, chwileczke, jeszcze jedna w rogu – piec osob. Dwoch mezczyzn i trzy kobiety, jeszcze nastoletni, a moze juz po dwudziestce. Przynajmniej ci, ktorych widziala dosc dokladnie, wygladali na takich.

Uczniowie college'u, pomyslala Grace.

Mieli na sobie dzinsy, bawelniane koszulki, przydlugie wlosy i ten charakterystyczny wyglad budzacej sie niezaleznosci. Zdjecie sprawialo wrazenie zrobionego znienacka, zanim fotografowani zdazyli sie przygotowac. Niektorzy z nich mieli odwrocone glowy, tak ze widoczne byly tylko profile. Ciemnowlosej dziewczynie przy prawej

Вы читаете Tylko Jedno Spojrzenie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату