– A dlaczego mam panu wierzyc? – Brooke spojrzala na niego. – Powinnam zadzwonic po policje.

– Tej nocy, ktorej zabito agenta Newmana – odezwala sie Faith – powiedzialam mu, ze chce, by Danny zostal wlaczony i by mogl zeznawac razem ze mna. Newman powiedzial, ze to niemozliwe.

– No, powiedzial prawde.

– Ale mysle, ze jesli poznasz wszystkie fakty, zmienisz zdanie. To, co robilismy, bylo zle, ale nie bylo innego sposobu…

– Tak, to faktycznie wszystko tlumaczy – przerwala jej Reynolds.

– To moze poczekac – powiedzial Buchanan z nuta pospiechu w glosie. – W tej chwili musimy zajac sie czlowiekiem stojacym za tymi ludzmi – spojrzal na martwe ciala.

– Mozecie dodac jeszcze jednego do rachunku – wtracil sie Lee. – Jest na zewnatrz i moczy sie w oceanie.

– Kazdy oprocz mnie najwyrazniej wie wszystko. – Reynolds wygladala na wsciekla. Odwrocila sie z grymasem do Buchanana. – Dobrze, slucham. Co pan proponuje?

Buchanan zaczal mowic, kiedy wszyscy uslyszeli dzwiek nadlatujacego samolotu. Wszystkie oczy skierowaly sie ku oknu, za ktorym zaczynalo switac.

– To tylko lokalny samolot. Juz jest jasno, pierwszy lot. Pas jest po drugiej stronie ulicy – wyjasnila Faith.

– To akurat wiem – stwierdzila Reynolds.

– Moze uzyjemy tego oto naszego przyjaciela – powiedzial Buchanan, wskazujac na Conniego – do kontaktow z ta osoba.

– I co mu powiemy?

– Ze jego operacja zakonczyla sie calkowitym sukcesem oprocz tego, ze w wyniklej potyczce jego ludzie zostali zabici. On to zrozumie, oczywiscie. Straty sie zdarzaja. Ale niech sie dowie, ze Faith i ja zostalismy zabici, a tasma ulegla zniszczeniu. W ten sposob poczuje sie bezpieczny.

– A ja? – spytal Lee.

Buchanan spojrzal na niego.

– Ty bedziesz nasza dzika karta.

– A czemuz to mialabym to zrobic? – chciala wiedziec Reynolds. – Moge zabrac i ciebie, i Faith, i jego – wskazala pistoletem na Conniego – do Biura w Waszyngtonie, dostac z powrotem prace i wyjsc na bohatera.

– Jesli to zrobisz, czlowiek, ktory to wszystko spowodowal, bedzie wolny. I moze znowu zrobic cos takiego.

Reynolds wygladala na zaklopotana. Buchanan obserwowal ja uwaznie.

– Ty zdecydujesz.

Reynolds patrzyla na kazdego z nich i w koncu jej wzrok spoczal na Lee. Zauwazyla krew na jego rekawie, since i rany na jego twarzy.

– Ocaliles nam zycie. Prawdopodobnie jestes najbardziej niewinna osoba w tym pokoju. Co ty myslisz?

Lee spojrzal na Faith, na Buchanana i wreszcie znow na Reynolds.

– Nie podam ci dobrego powodu, ale jesli chcesz wiedziec, co mowi moj instynkt, to radze z nimi wspolpracowac.

Reynolds westchnela i spojrzala na Conniego.

– Mozesz sie skontaktowac z tym potworem?

Connie nic nie powiedzial.

– Connie, jesli bedziesz z nami wspolpracowal, na pewno ci to pomoze. Wiem, ze byles gotow zabic nas wszystkich i nie powinno mnie obchodzic, co sie z toba stanie. – Urwala i przez chwile patrzyla w podloge. – Ale mnie obchodzi. Connie, twoja ostatnia szansa, co ty na to?

Wielkie dlonie Conniego nerwowo splataly sie i rozplataly. Spojrzal na Buchanana.

– Co wlasciwie mam powiedziec?

Gdy Buchanan wyjasnil, Connie siadl na kanapie, wzial telefon i wystukal numer. Kiedy uslyszal odpowiedz, zaczal:

– Mowi… – przez chwile wygladal na zaklopotanego – mowi „as w rekawie”. – Po kilku minutach odlozyl sluchawke i spojrzal na otaczajacych go ludzi. – W porzadku, zrobione.

– Wygladalo, ze to kupuje? – zapytal Lee.

– Tak, ale z ludzmi tego typu nigdy nie mozna byc pewnym.

– Dobre i to, wystarczy. To nam da troche czasu – powiedzial Buchanan.

– W tej chwili mamy pare rzeczy, ktorymi musimy sie zajac, chocby tymi martwymi – uznala Brooke. – Ja musze sie zameldowac i doprowadzic cie – spojrzala na Conniego – do celi.

– Tyle za lojalnosc – szepnal Connie, patrzac na nia.

– Sam wybrales – odwzajemnila spojrzenie. – To, co dla nas zrobiles, na pewno ci pomoze. Ale i tak sporo czasu spedzisz w wiezieniu. Przynajmniej bedziesz zyl, a to stwarza znacznie wieksze mozliwosci niz te, ktore zostaly Kenowi. Co teraz? – zwrocila sie do Buchanana.

– Musimy stad natychmiast znikac. Kiedy bedziemy w drodze, mozesz zadzwonic na policje. Po powrocie do Waszyngtonu Faith i ja spotkamy sie z FBI i powiemy to, co wiemy. Wszystko musi byc utrzymane w calkowitej tajemnicy. Jesli on sie dowie, ze wspolpracujemy z FBI, to nigdy nie dostaniemy dowodu, ktorego potrzebujemy.

– To ten facet kazal zabic Kena?

– Tak.

– Czy to jakis zagraniczny agent?

– Mowiac szczerze, macie tego samego pracodawce.

– Wuja Sama? – wolno powiedziala Reynolds, ze zdziwieniem patrzac na Buchanana.

Skinal glowa.

– Jesli mi uwierzysz, to zrobie wszystko, zeby ci go dostarczyc. Mam z nim do zalatwienia osobiste rachunki.

– A czego spodziewasz sie w zamian?

– Dla mnie? Niczego. Jesli bede mial pojsc do wiezienia, pojde. Ale Faith bedzie wolna. Jesli mi tego nie zagwarantujesz, to mozesz od razu dzwonic na policje.

– Danny – Faith chwycila go za ramie – nie mozesz przez to dac sie zamknac.

– Dlaczego nie? To byly moje pomysly.

– Ale twoje intencje…

– Intencje nie sa argumentem obrony. Kiedy zlamalem prawo, wiedzialem, co ryzykuje.

– Ale, cholera, ja tez!

– To co, ubilismy interes? – Buchanan zwrocil sie do Reynolds. – Faith nie pojdzie do wiezienia?

– Naprawde nie moge niczego zaoferowac. – Reynolds przez chwile rozwazala problem. – Ale moge obiecac tyle: jesli bedziecie grac ze mna uczciwie, zrobie wszystko, co w mojej mocy, zeby Faith byla wolna.

Connie wstal, nagle pobladly.

– Brooke, musze isc do kibla, szybko. – Zataczal sie, a jedna reka sciskal klatke piersiowa.

– O co chodzi? – Spojrzala na niego podejrzliwie i przyjrzala sie jego pobladlej twarzy. – Dobrze sie czujesz?

– Mowiac szczerze, czulem sie juz lepiej – wymamrotal z pochylona glowa i lewa strona ciala nagle bezwladna.

– Pojde z nim – powiedzial Lee.

Kiedy ruszyli w kierunku schodow, Connie nagle jakby stracil rownowage, mocno nacisnal reka na srodek klatki piersiowej, a jego twarz wykrzywil bol.

– Cholera! O Boze! – jeczal, upadl na kolano, a z ust wyplywala mu slina. Zaczal charczec.

– Connie! – Reynolds ruszyla w jego kierunku.

– Ma atak serca! – krzyknela Faith.

– Connie! – powtorzyla Reynolds, patrzac na swego partnera, ktory upadal na podloge, a jego cialo wykrzywialo sie w niekontrolowany sposob.

Ruch byl blyskawiczny. Wydawal sie o wiele za szybki jak na mezczyzne po piecdziesiatce, ale desperacja moze sie blyskawicznie zmieszac z adrenalina. Reka Conniego siegnela w kierunku lokcia, gdzie w pochwie mial maly pistolet. Zanim ktokolwiek zdazyl zareagowac, pistolet byl wycelowany. Z wielu celow Connie wybral

Вы читаете Na ratunek
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×