13.
Dormer zwykle nie zatrzymywal sie w srodmiejskich hotelach. Wolal podmiejskie motele, mniej rzucajace sie w oczy i otoczone zielenia, ale Seagram sie uparl, uzasadniajac to tym, ze osobie prowadzacej dochodzenie latwiej nawiazac kontakt z miejscowymi ludzmi, gdy im powie, ze ma pokoj w najstarszym i najbardziej prestizowym hotelu. Na mysl o prowadzeniu dochodzenia Donnerowi robilo sie niedobrze. Gdyby piec lat temu ktorys z jego kolegow profesorow Uniwersytetu Poludniowej Kalifornii powiedzial mu, ze majac doktorat z fizyki, bedzie zajmowal sie takimi tajnymi sprawami, to wowczas by pekl ze smiechu. Teraz jednak wcale nie mial ochoty sie smiac. „Plan Sycylijski' byl zbyt wazny dla interesow kraju, zeby ryzykowac jakis przeciek przy korzystaniu z pomocy ludzi z zewnatrz. Donner i Seagram sami go opracowali i przygotowywali. Postanowiono rowniez, ze dopoki to bedzie mozliwe, sami beda sie wszystkim zajmowac.
Donner zostawil wynajetego plymoutha dozorcy parkingu, przecial Tremont Place i przez staromodne obrotowe drzwi hotelu wszedl do przyjemnego, pelnego ozdob hallu, gdzie mlody wasaty zastepca dyrektora wreczyl mu kartke z wiadomoscia, nawet sie nie usmiechajac. Donner odebral ja bez slowa podziekowania i ruszyl w strone wind.
Kiedy wszedl do pokoju, zatrzasnal za soba drzwi, cisnal klucze wraz z wiadomoscia od Seagrama na biurko i wlaczyl telewizor. Mial za soba dluga meczaca podroz, a jego organizm funkcjonowal jeszcze wedlug czasu waszyngtonskiego. Przez telefon zamowil sobie kolacje do pokoju, zsunal buty, rozluznil krawat i polozyl sie na lozku.
Chyba juz po raz dziesiaty zaczal czytac fotokopie strony starej gazety. Jej lektura bylaby bardzo ciekawa, gdyby Donnera interesowaly reklamy urzadzen do strojenia fortepianow, elektryczne pasy przepuklinowe, lekarstwa na rozne dziwne dolegliwosci, a takze artykuly redakcyjne, podkreslajace zdecydowanie rady miejskiej Denver w oczyszczaniu takiej to a takiej ulicy z domow grzesznej rozrywki, czy tez intrygujace drobne ogloszenia, ktore napawaly przerazeniem niewinne czytelniczki na poczatku XX wieku.
RAPORT KORONERA
W ubieglym tygodniu osoby przybyle do kostnicy miejskiej w Paryzu zaskoczyl widok zagadkowej gumowej protezy, wystawionej tam, aby ktos ja rozpoznal. Okazuje sie, ze w Sekwanie znaleziono zwloki elegancko ubranej kobiety, prawdopodobnie w wieku okolo piecdziesieciu lat, lecz jej cialo uleglo juz takiemu rozkladowi, ze nie mozna bylo go przechowywac. Stwierdzono, ze ofiara miala amputowana lewa noge, a zamiast niej pomyslowo wykonana gumowa proteze, ktora wystawiono w nadziei, ze umozliwi to identyfikacje jej wlascicielki.
Donner skwitowal usmiechem te osobliwa historie i przeniosl wzrok na prawy gorny rog, ktorego wedlug relacji Koplina brakowalo w gazecie znalezionej przez niego na Nowej Ziemi.
KATASTROFA W KOPALNI
Dzis wczesnym rankiem doszlo do straszliwej tragedii: wybuch dynamitu w kopalni „Little Angel' kolo Central City spowodowal zawal, ktory stal sie pulapka dla dziewieciu gornikow z pierwszej zmiany, lacznie ze znanym i szanowanym inzynierem gornictwa, Joshua Haysem Brewsterem.
Wyczerpani do nieprzytomnosci czlonkowie grupy ratunkowej utrzymuja, ze nie ma zadnej nadziei odnalezienia gornikow zywych. Bill Mahoney, nieustraszony sztygar z kopalni „Satan', dokonywal nadludzkich wysilkow, by dotrzec do uwiezionych gornikow, ale przeszkodzila mu w tym woda zalewajaca glowny szyb.
„Moi biedni koledzy na pewno juz nie zyja', oswiadczyl reporterom Mahoney na miejscu katastrofy. „Woda zalala drugi poziom powyzej miejsca, w ktorym pracowali. Na pewno utoneli jak szczury, zanim do nich dotarlo, co sie stalo.'
Milczacy, pelen smutku tlum, zgromadzony pod brama kopalni, zalosnie jeknal na wiesc, ze tym razem nie bedzie mozna wydobyc cial gornikow i urzadzic im przyzwoitego pochowku.
Wedlug informacji uzyskanych z wiarygodnych zrodel, inzynier Brewster zamierzal ponownie uruchomic kopalnie, ktora pozostawala nieczynna od 1881 roku. Jego przyjaciele i zwiazani z nim biznesmeni mowia, ze Brewster czesto powtarzal, jakoby w czasie pierwszych prac wydobywczych nie natrafiono na glowna zyle, i chwalil sie, ze to on ja odkryje.
Poproszony o komentarz Ernest Bloeser, dawny wlasciciel kopalni „Little Angel', obecnie na emeryturze, powiedzial na ganku swojego domu w Golden: „Te kopalnie przesladowal pech od chwili, gdy ja uruchomilem. Okazalo sie, ze natrafilismy jedynie na zyle niskoprocentowej rudy, ktora nie przyniosla zadnego dochodu.' Pan Bloeser stwierdzil ponadto: „Uwazam, ze Brewster calkowicie sie mylil. Tam nigdy nie bylo sladu macierzystej zyly. Dziwie sie, ze czlowiek z jego reputacja mogl w ten sposob myslec.'
Z ostatnich doniesien z Central City wynika, ze skoro taka jest wola boska, to kopalnia bedzie zasypana, stajac sie na wieki grobem zaginionych gornikow, ktorzy juz nigdy nie ujrza swiatla dziennego.
Ta straszliwa katastrofa zebrala ponure zniwo. Na liscie ofiar znalazly sie nastepujace osoby:
Joshua Hays Brewster z Denver
Alvin Coulter z Fairplay
Thomas Price z Leadville
Charles P. Widney z Cripple Creek
Vernon S. Hall z Denver
John Caldwell z Central City
Walter Schmidt z Aspen
Warner E. O'Deming z Denver
Jason C. Hobart z Boulder
Niech Bog ma w swojej opiece dusze tych smialych, utrudzonych znojna praca ludzi.
Ilekroc Donner przebiegal wzrokiem po stronie zadrukowanej staromodna gazetowa czcionka, zawsze w koncu wracal do ostatniego nazwiska na liscie zaginionych gornikow. Powoli, jak w transie, polozyl fotokopie na kolanach, podniosl sluchawke telefonu i zaczal nakrecac numer, ktorego dlugosc swiadczyla, ze bedzie to polaczenie miedzymiastowe.
14.
– „Monte Cristo'! – wykrzyknal Harry Young z zachwytem. – Z calego serca polecam „Monte Cristo'. Rowniez salatka z roquefortem jest doskonala. Ale najpierw chcialbym martini, bardzo wytrawne, z dzinem.
– Kanapka „Monte Cristo' i salatka z roquefortem. Przyjelam – powiedziala mloda kelnerka, tak pochylona nad stolikiem, ze uniosla sie jej mini-spodniczka, odslaniajac biale majtki. – A szanowny pan co zamawia?
– Wezme to samo – odparl Donner kiwajac glowa. – Tylko ze ja zaczne od manhattanu z lodem.
Patrzac znad okularow, Young odprowadzil wzrokiem kelnerke spieszaca do kuchni.
– Zeby tak ktos chcial mi zrobic z niej prezent gwiazdkowy – rzekl z usmiechem.
Young byl koscisty i niski. Ten zwawy siedemdziesiecioosmioletni
– Panie Donner! – powiedzial uszczesliwiony. – To dla mnie prawdziwa przyjemnosc. „Broker' jest moja ulubiona restauracja. – Machnal reka, wskazujac wylozone boazeria sciany i loze. – Wie pan, dawniej byl tu skarbiec banku.
– Zauwazylem to, kiedy musialem sie schylic, wchodzac przez pieciotonowe drzwi.