ograniczal. Po prostu, tak na wszelki wypadek, doloze panu jeszcze piecset.
– Tysiecy?
– Nie – odpowiedzial Donner z usmiechem. – Milionow.
Kiedy straznik otworzyl brame, Pitt wyjechal, zatrzymal samochod na skraju drogi i spojrzal na siatke okalajaca Spolke Transportowo-Magazynowa Smitha.
– Nie do wiary – powiedzial do siebie. – W ogole nie chce sie wierzyc.
Nastepnie powoli i z duzym trudem, jakby staral sie przeciwstawic rozkazom hipnotyzera, przesunal dzwignie biegow do przodu i ruszyl w powrotna droge do miasta.
29.
Byl to dzien szczegolnie uciazliwy dla prezydenta. Najpierw te nie konczace sie spotkania z kongresmanami opozycyjnych partii, kiedy usilowal ich przekonac, w wiekszosci wypadkow na prozno, by poparli jego nowa ustawe o zmianie przepisow w sprawie podatku dochodowego. Pozniej przemowienie na zjezdzie niemal wrogo do niego nastawionych gubernatorow stanow, a potem ta burzliwa rozmowa z agresywnym i aroganckim sekretarzem stanu.
Teraz, tuz po dziesiatej, zalatwial kolejna nieprzyjemna sprawe. Siedzial w miekkim fotelu, w prawej rece trzymajac drinka, lewa zas drapiac po dlugich uszach swojego basseta o smutnych oczach.
Warren Nicholson, dyrektor CIA, oraz Marshall Collins, jego glowny doradca do spraw zagrozen ze strony Kremla, siedzieli naprzeciwko prezydenta na duzej rozkladanej kanapie.
Prezydent pociagnal niewielki lyk ze szklanki, a potem obrzucil obu mezczyzn surowym spojrzeniem.
– Czy ktorys z panow zdaje sobie sprawe, o co mnie prosicie? Collins nerwowo wzruszyl ramionami.
– Tak calkiem szczerze, panie prezydencie, to nie, ale jasne jest, ze w tym wypadku cel uswieca srodki. Osobiscie uwazam, ze obecny tu pan Nicholson ma najbardziej szatanski pomysl pod sloncem. Jego realizacja przyniesie nam zdumiewajace korzysci.
– Ale za ogromna cene – rzekl prezydent. Nicholson pochylil sie do przodu.
– Prosze mi wierzyc, panie prezydencie, ze to sie oplaci.
– Latwo panu powiedziec. Zaden z was nie ma zielonego pojecia, czym jest „Plan Sycylijski'. Collins pokiwal glowa.
– Oczywiscie, ze nie, panie prezydencie. Jego tajemnica jest dobrze strzezona. Dlatego byl to dla nas szok, kiedy dowiedzielismy sie o jego istnieniu za posrednictwem KGB, a nie od naszych sluzb bezpieczenstwa.
– Jak panowie sadza, co Rosjanie moga wiedziec?
– Trudno to okreslic z calkowita pewnoscia – odparl Nicholson – ale z tych kilku informacji, jakie do nas dotarly, wynika, ze KGB zna jedynie kryptonim planu.
– Niech to szlag trafi! – ze zloscia mruknal prezydent. – Jak moglo dojsc do tego przecieku?
– Zaryzykowalbym twierdzenie, ze to przeciek przypadkowy – powiedzial Collins. – Moi ludzie w Moskwie natychmiast by sie zorientowali, gdyby sowiecki wywiad rozpracowywal jakis supertajny amerykanski plan obrony.
Prezydent spojrzal na Collinsa.
– A skad ta pewnosc, ze plan dotyczy obrony?
– Skoro przedsiewzieto takie srodki bezpieczenstwa, jak pan sugeruje, to wydaje sie oczywiste, ze chodzi o nowa bron. Nie mam watpliwosci, ze wkrotce rowniez Rosjanie dojda do tego samego wniosku.
– Musze sie zgodzic z rozumowaniem Collinsa – odezwal sie Nicholson.
– Ale to daje nam przewage.
– Kontynuujcie.
– Zaczniemy przekazywac sowieckiemu wywiadowi marynarki wojennej informacje o „Planie Sycylijskim' w niewielkich dawkach. Jezeli zlapia przynete… – Nicholson wykonal dlonmi gest przypominajacy zamykanie pulapki -…to wowczas doslownie bedziemy mieli w rekach jedna z najwazniejszych sowieckich sluzb, zbierajacych informacje.
Basset prezydenta ulozyl sie na podlodze i spokojnie drzemal, znudzony rozmowa prowadzona przez ludzi. Prezydent przez kilka chwil w zamysleniu patrzyl na zwierze zastanawiajac sie, co czynic. Decyzja byla bardzo trudna. Mial wrazenie, ze wbija noz w plecy wszystkim swoim przyjaciolom z Sekcji Meta.
– Poprosze osobe, ktora kieruje planem, zeby przygotowala wstepne sprawozdanie – odezwal sie w koncu. – Pan, Nicholson, powie mi, gdzie i w jaki sposob chcecie dostarczyc je Rosjanom, zeby niczego nie podejrzewali. Jesli chodzi o jakiekolwiek dalsze informacje na temat „Planu Sycylijskiego', to bedzie sie pan kontaktowal tylko i wylacznie ze mna. Jasne?
Nicholson skinal glowa.
– Sam zalatwie kontakt z Rosjanami. Prezydent jakby zapadl sie w sobie.
– Chyba nie musze panom uswiadamiac przykrego faktu – powiedzial zmeczonym glosem – ze jesli sprawa sie wyda, to zostaniemy uznani za zdrajcow.
30.
Sandecker pochylil sie nad duza plastyczna mapa dna polnocnego Atlantyku, bawiac sie trzymana w reku paleczka do pokazywania szczegolow. Spojrzal na Gunna, a potem na Pitta, ktorzy stali po drugiej stronie zminiaturyzowanego krajobrazu dna morza.
– Nie moge tego zrozumiec – rzekl po chwili milczenia. – Jesli ta trabka ma byc jakas wskazowka, to „Titanic' nie lezy tam, gdzie nalezalo sie spodziewac.
Gunn wzial pisak z filcowa koncowka i zrobil niewielki znaczek na mapie.
– Wedlug pozycji przeslanej tuz przed zatonieciem statek znajdowal sie tutaj, na 41°46'N – 50°14'W.
– A gdzie znalezliscie te trabke? Gunn postawil drugi znaczek.
– Kiedy wykrylismy kornet Farleya, statek baza „Safony I' znajdowal sie na powierzchni dokladnie w tym miejscu, w odleglosci okolo szesciu mil na poludniowy wschod.
– W odleglosci szesciu mil? Jak to mozliwe?
– Jest pewna niezgodnosc w materialach dowodowych, jesli chodzi o pozycje „Titanica' w chwili zatoniecia – rzekl Pitt. – Wedlug relacji kapitana „Mount Tempie', jednego ze statkow spieszacych na ratunek, liniowiec znajdowal sie dalej na wschod, a on bral namiar ze Slonca, co jest znacznie dokladniejsze od pozycji zliczonej, ktora ustalil czwarty oficer „Titanica' zaraz po zderzeniu z gora lodowa.
– Ale statek, ktory zabral rozbitkow, zdaje mi sie, ze to byla „Carpathia' – powiedzial Sandecker – plynal kursem na pozycje podana przez radiooperatora „Titanica' i po czterech godzinach wszedl w bezposredni kontakt z lodziami ratunkowymi.
– Jest jednak pewna watpliwosc, czy „Carpathia' rzeczywiscie plynela tak dlugo, jak sadzil jej kapitan – odparl Pitt. – Jezeli sie pomylil, to lodzie mogly byc dostrzezone o kilka mil na poludniowy wschod od pozycji podanej przez radio „Titanica'.
Sandecker leniwie postukiwal paleczka w barierke wokol makiety.
– No wiec mamy dylemat, panowie. Czy powinnismy skoncentrowac poszukiwania dokladnie na 41°64'N – 50° 14'W, czy tez szesc mil dalej na poludniowy wschod od miejsca znalezienia trabki Farleya? Jesli przegramy, to tylko Bog jeden wie, ile hektarow dna Oceanu Atlantyckiego bedziemy musieli przeorac kamerami telewizyjnymi, zanim odnajdziemy ten wrak. Co ty na to, Rudi?
Gunn odpowiedzial bez wahania:
– Skoro „Safona I' nie odnalazla „Titanica' w sasiedztwie podanej pozycji, to uwazam, ze powinnismy opuscic kamery w poblizu miejsca znalezienia kornetu Farleya.
– A co ty sadzisz, Dirk?
Pitt milczal przez kilka chwil. Wreszcie sie odezwal: