– Pomaga mu brak wlosow na glowie. Ludzie patrza na niego jak gdyby byl medrcem, nawet jesli nie mowi im zadnych madrych rzeczy.
– Ale potrafi sobie radzic z ludzmi. Bardzo chcialbym byc kiedys taki jak on.
– To wylysiej troche – doradzil starszy kolega. – A tymczasem, poki nikt nam nie zawraca glowy, pojde do toalety. A propos, gdybym kiedykolwiek potrzebowal wiedziec, ktora z agencji wynajmu jest czynna o tej porze, to byla to agencja Apex na Bonham Strand East, prawda?
– O, tak.
– Dolozyles wielu staran.
– Po prostu telefonowalem wedlug listy. Apex byla przy koncu.
– Niektorzy wczesniej przestaliby szukac. Nalezy ci sie pochwala.
– Jestes zbyt uprzejmy dla niegodnego praktykanta.
– Zycze ci tylko wszystkiego najlepszego – odparl starszy. – Zapamietaj to sobie.
Starszy z rozmowcow wyszedl zza lady. Ostroznie okrazyl palmy w donicach, az dotarl do miejsca, skad widzial Lee Tenga. Szef nocnej zmiany stal u wylotu korytarza po prawej stronie. To wystarczylo: czekal oczywiscie na kobiete. Recepcjonista szybko odwrocil sie i wspial po schodach w kierunku szeregu sklepow znacznie szybciej, niz by nakazywala przyzwoitosc. Spieszyl sie. Wpadl do pierwszego butiku kolo schodow.
– W sprawie dotyczacej hotelu – oswiadczyl znudzonej sprzedawczyni, chwytajac sluchawke telefonu wiszacego na scianie za lada pelna blyszczacych drogich kamieni. Nakrecil numer.
– Centrala Policyjna Cztery.
– Sir, wasza dyrektywa w sprawie Kanadyjki, pani Staples…
– Czy ma pan informacje?
– Tak sadze, sir. Ale ich przekazanie jest dla mnie nieco klopotliwe.
– Dlaczego? To pilna sprawa wagi panstwowej.
– Prosze mnie zrozumiec, jestem tylko podrzednym urzednikiem.
I nie mozna wykluczyc, ze szef nocnej zmiany w recepcji nie pamieta o waszej dyrektywie. To bardzo zajety czlowiek.
– Co to wszystko ma znaczyc?
– A wiec, prosze pana, sir… podsluchalem, jak kobieta odpowiadajaca dokladnie rysopisowi w dyrektywie rzadowej pyta o szefa recepcji. Ale gdyby wyszlo na jaw, ze to ja was zawiadomilem, znalazlbym sie w niezwykle klopotliwej sytuacji.
– Oslonimy cie. Pozostaniesz nie ujawniony. Jak brzmi ta informacja?
– A wiec, sir, podsluchalem… – Ostroznie, uzywajac dwuznaczni-kow, pierwszy zastepca szefa recepcji zrobil, co tylko mogl, dla wlasnej korzysci, a wiec ku najwiekszej szkodzie swego przelozonego, Lee Tenga. Ale ostatnie jego slowa byly bardzo zwiezle i zupelnie niedwuznaczne. – Jest to Agencja Wynajmu Samochodow Apex na Bonham Strand East. Pozwalam sobie doradzic pospiech, bo ona juz jest w drodze.
Wczesnym rankiem ruch byl zdecydowanie mniejszy niz w godzinach szczytu. Ale nadal ogromny. Dlatego tez, gdy kierowca limuzyny z Mandaryna, zamiast wpasowac sie w dosc szeroka luke miedzy pojazdami, ktora nagle przed nim sie pojawila, wjechal na wolne miejsce przy krawezniku na Bonham Strand East, Catherine i Marie wymienily zaniepokojone spojrzenia. Po zadnej stronie ulicy nie bylo widac szyldu agencji wynajmu.
– Czemu sie zatrzymujemy? – ostro spytala Catherine.
– Polecenie pana Tenga, prosze pani – odparl odwracajac sie do niej kierowca. – Zamkne samochod wlaczajac system alarmowy. Nikt paniom nie bedzie przeszkadzal, gdy pod wszystkimi czterema klamkami zablysna swiatla ostrzegawcze.
– To bardzo pocieszajace, ale chcialabym wiedziec, czemu nie wieziesz nas do agencji.
– Przyprowadze woz tutaj, prosze pani.
– Nie rozumiem?
– Polecenie pana Tenga, bardzo stanowcze. I dzwonil tez w tej sprawie do Apex. Garaz znajduje sie o jedna ulice dalej. Zaraz wracam. – Kierowca zdjal czapke i kurtke, polozyl je na siedzeniu, wlaczyl urzadzenia alarmowe i wysiadl.
– I co o tym myslisz? – spytala Marie, opierajac prawa stope na kolanie i opatrujac ja lignina, zabrana z damskiej toalety. – Czy masz zaufanie do tego Tenga?
– Tak, z pewnoscia – odparla zaklopotana Catherine. – Ale nic z tego wszystkiego nie rozumiem. To oczywiste, ze dziala z wyjatkowa ostroznoscia. Wiaze sie to dla niego z powaznym ryzykiem, ale nie wiem jakim. Jak ci juz powiedzialam w Mandarynie, ta komputerowa informacja na moj temat byla okreslona jako „sprawa wagi panstwowej”, a takich rzeczy nie lekcewazy sie w Hongkongu. Wiec co on wlasciwie wyprawia? I dlaczego?
– Oczywiscie nie jestem w stanie ci na to odpowiedziec – rzekla Marie. – Ale moge podzielic sie pewna obserwacja.
– Jaka?
– Widzialam, w jaki sposob na ciebie patrzy. Jestem pewna, ze ty tego nie zauwazylas.
– Czego?
– Powiedzialabym, ze on cie bardzo lubi.
– Lubi… mnie?
– Mozna to tak sformulowac. Istnieja oczywiscie mocniejsze wyrazenia.
Catherine odwrocila twarz do okna. – Moj Boze – szepnela.
– O co chodzi?
– Przed chwila, tam w Mandarynie i z przyczyn zbyt niedorzecznych, by je analizowac, bo to zaczelo sie od idiotki w szynszylowej etoli, pomyslalam o Owenie.
– Owenie?
– Moim bylym mezu.
– Owenie Staplesie? Tym bankierze, Owenie Staplesie?
– Tak sie nazywam i tak samo moj chlop… moj byly chlop. W owych czasach po rozwodzie zachowywalo sie nazwisko meza.
– Nigdy nie wspominalas, ze Owen Staples byl twoim mezem.
– Nigdy nie pytalas, kochanie.
– Catherine, mowisz rzeczy bez sensu.
– Pewnie masz racje – zgodzila sie, potrzasajac glowa. – Ale rozmyslalam o czasach, gdy kilka lat temu w Toronto spotkalismy sie z Owenem. Poszlismy na drinka do klubu Mayfair i dowiedzialam sie o nim rzeczy, w ktore nigdy bym nie uwierzyla. Bardzo mnie ucieszyly, choc sukinsyn prawie doprowadzil mnie do lez.
– Catherine, na litosc boska, co to ma wspolnego z tym, co sie dzieje w tej chwili?
– Ma cos wspolnego z Tengiem. My takze pewnego wieczoru poszlismy na drinka. Oczywiscie nie do Mandaryna, ale kawiarni na wybrzezu w Koulunie. Bo powiedzial, ze gdyby nas razem widziano tu na wyspie, nie bylby to dla mnie dobry los.
– Czemu nie?
– O to wlasnie zapytalam. Widzisz, on mnie wowczas bronil tak, jak broni dzisiaj. A ja byc moze go nie zrozumialam. Uznalam, ze szuka tylko dodatkowego zrodla dochodow. Ale moglam sie straszliwie mylic.
– W jaki sposob?
– Owego wieczoru mowil dziwne rzeczy. Ze chcialby, aby sprawy wygladaly inaczej; aby roznice miedzy ludzmi nie byly tak wyrazne i tak istotne dla innych. Oczywiscie uznalam te banaly za mocno amatorska… dyplomacje, jak to okreslal moj byly maz. Ale byc moze bylo tu cos wiecej.
Marie popatrzyla jej w oczy z cichym smiechem.
– Kochana, kochana Catherine. Ten czlowiek jest w tobie zakochany.
– Chryste w Calgary! Tego mi tylko brakowalo!
Na przednim siedzeniu Wozu Drugiego nalezacego do MI 6 siedzial Wenzu, nie odrywajac wzroku od wejscia do agencji Apex na Bonham. Strand East. Wszystko bylo w porzadku; za kilka minut obie kobiety zostana schwytane. Jeden z jego ludzi wszedl do srodka i porozmawial z dyspozytorem. Przerazony pracownik na widok legitymacji rzadowej pokazal mu rejestr z calego wieczoru. Rzeczywiscie, dyspozytor mial rezerwacje dla niejakiej pani Catherine Staples, ale zostala anulowana, a samochod przydzielony na inne nazwisko, mianowicie kierowcy hotelowego. A poniewaz pani Catherine Staples nie wynajmowala wozu, dyspozytor nie widzial potrzeby
