zdychajaca jalowke jako rozplodowego

buhaja i nikomu nie przyszlaby nawet mysl, aby sprawdzic, czy wszystko jest: na swoim miejscu.

– Najwazniejsze, ze tak bardzo kocha ciebie i dzieci. Licze tez na jego…

Zreszta, niewazne. Po prostu mu ufam i juz.

– Nawet jezeli pokladasz tak wielka ufnosc w moim mlodszym bracie, to radzilabym ci, zebys odnosil sie z nieco wiekszym krytycyzmem do swojej orientacji w terenie. Wlasnie minales skret do chaty.

– Niech to licho! – syknal Webb, hamujac gwaltownie i krecac kierownica. – Jutro ty, Jamie i Alison odlatujecie z Logan na wyspe.

– Jeszcze o tym porozmawiamy.

– Nie mamy o czym rozmawiac – odparl David oddychajac gleboko i zmuszajac sie do zachowania nienaturalnego spokoju. – Bylem juz tutaj – dodal cicho.

Marie spojrzala na nieruchoma, oswietlona blaskiem zegarow twarz swego meza. To, co zobaczyla, przerazilo ja znacznie bardziej niz widmo Szakala. Obok niej nie siedzial juz David Webb, spokojny, lagodny naukowiec, lecz czlowiek, ktory, jak mysleli obydwoje, na zawsze zniknal z ich zycia.

Rozdzial 2

Aleksander Conklin scisnal mocniej laske i utykajac, wszedl do sali konferencyjnej w kwaterze glownej Centralnej Agencji Wywiadowczej w Langley. Ujrzal przed soba dlugi, imponujaco duzy stol, przy ktorym moglo sie jednoczesnie pomiescic co najmniej trzydziesci osob, lecz teraz siedzialy tylko trzy, wsrod nich siwowlosy dyrektor CIA. Ani on, ani towarzyszacy mu dwaj najwyzsi ranga zastepcy nie wydawali sie zadowoleni ze spotkania z Conklinem, Po ograniczonym do niezbednego minimum powitaniu Conklin nie zajal przeznaczonego najwyrazniej dla niego miejsca przy zastepcy siedzacym po lewej stronie dyrektora, lecz usiadl na krzesle przy drugim koncu stolu i z donosnym stuknieciem oparl laske o drewniana krawedz mebla.

– Skoro juz sie przywitalismy, panowie, proponuje, zeby nie tracic czasu na glupoty – powiedzial.

– Nie jest to ani uprzejmy, ani przyjazny sposob zaczynania rozmowy, panie Conklin – zauwazyl dyrektor CIA.

– Bo nie mam teraz glowy do takich rzeczy, sir W tej chwili interesuje mnie wylacznie to, dlaczego zignorowano tak absolutnie jednoznaczne ustalenia i dopuszczono do powstania przecieku, w wyniku ktorego zycie kilku ludzi, w tym takze moje, znalazlo sie w bardzo powaznym niebezpieczenstwie!

– To nieprawdopodobne, Aleks! – wybuchnal jeden z zastepcow.

– Calkowicie niemozliwe! – zawtorowal mu drugi. – Nic takiego nie moglo sie zdarzyc i ty doskonale wiesz o tym.

– Wiem tylko tyle, ze jednak sie zdarzylo, i zaraz wam dokladnie opowiem co – odparl z gniewem Conklin. – Czlowiek, wobec ktorego zarowno ten kraj, jak i wieksza czesc swiata maja dlug wdziecznosci, musi ukrywac sie wraz z zona i dziecmi, przerazony, ze on i jego rodzina znowu stanowia dla kogos cel. Wszyscy tutaj obecni dali mu kiedys slowo, ze nawet najdrobniejszy fragment oficjalnej dokumentacji na jego temat nie ujrzy swiatla dziennego dopoty, dopoki nie zostanie stwierdzone ponad wszelka watpliwosc, ze Iljicz Ramirez Sanchez, znany takze jako Carlos lub Szakal, nie zyje… Zgadza sie, docieraly do mnie te same plotki co do was, prawdopodobnie z tych samych lub jeszcze lepszych zrodel, jakoby Szakal zginal albo zostal zlikwidowany tu lub tam, ale nikt – powtarzam, nikt – nie przedstawil na to niezbitego dowodu. Mimo to ujawniono bardzo wazna czesc informacji, czym jestem szczegolnie zbulwersowany z tego powodu, iz znajduje sie tam rowniez moje nazwisko, a takze doktora Morrisa Panova, psychiatry zwiazanego bezposrednio ze sprawa. My dwaj jestesmy jedynymi ludzmi, o ktorych wiadomo, ze z cala pewnoscia wielokrotnie kontaktowali sie z tajemniczym osobnikiem nazwiskiem Jason Bourne, przeciwnikiem Carlosa w prowadzonej na terenie wielu krajow morderczej grze. Informacja ta byla ukryta tutaj, w podziemiach Langley, W jaki sposob wydostala sie na zewnatrz? Zgodnie z przyjetymi regulami kazdy, kto chce uzyskac do niej dostep – poczawszy od Bialego Domu, poprzez Departament Stanu, na swietym Kolegium Szefow Sztabow skonczywszy – musi przejsc przez gabinety dyrektora i jego glownego analityka, przedstawiajac im punkt po punkcie przyczyny swego zainteresowania* Nawet jesli oni dwaj wyraza zgode, pozostaje jeszcze ostatni stopien: ja. Przed wydaniem ostatecznego zezwolenia trzeba skontaktowac sie ze mna, a gdybym byl nieosiagalny, z doktorem Panovem. Kazdy z nas ma prawo bez podania zadnych przyczyn odmowic wyrazenia zgody… Tak sie wlasnie przedstawiaja sprawy, panowie. Nikt nie zna tych regul lepiej ode mnie, poniewaz to ja je ustalilem, nie gdzie indziej jak tu, w Langley, bo to miejsce znalem najlepiej. Po dwudziestu osmiu latach pieprzonej sluzby bylo to moje ostatnie zadanie, potwierdzone autorytetem prezydenta Stanow Zjednoczonych i zgoda komisji wywiadu zarowno Izby Reprezentantow, jak i Senatu.

– Strzela pan z dzial wielkiego kalibru, panie Conklin – zauwazyl bez barwnym tonem siwowlosy dyrektor.

– Mam ku temu wy starczajace powody.

– Chcialbym w to wierzyc. Jeden,z najciezszych pociskow dolecial az do mnie.

– Bo byl w pana wymierzony. A teraz przechodzimy do sprawy odpowiedzialnosci: musze wiedziec, w jaki sposob doszlo do przecieku, a przede wszystkim, do kogo dotarl.

Obaj zastepcy zaczeli jednoczesnie mowic podniesionymi glosami, lecz zostali uciszeni przez dyrektora, ktory dotknal ich ramion dlonmi; w jednej trzymal fajke, w drugiej zapalniczke.

– Proponuje, zebysmy nieco zwolnili tempo i zaczeli od poczatku, panie Conklin – powiedzial spokojnie, zapalajac fajke. – Oczywiscie zna pan moich obydwu wspolpracownikow, ale my dwaj chyba jeszcze nie mielismy okazji sie spotkac, prawda?

– Nie. Odszedlem ze sluzby cztery i pol roku temu, a pan zostal mianowany w rok pozniej.

– Czy podobnie jak wielu innych, zreszta nie bez racji, uwazal pan, ze otrzymalem to stanowisko po znajomosci?

– Jasne, ze tak, ale nie mialem nic przeciwko temu, bo dysponowal pan przy okazji odpowiednimi kwalifikacjami. Z tego, co wiedzialem, byl pan admiralem z Annapolis, bez sprecyzowanych przekonan politycznych, a pod czas wojny sluzyl pan przypadkiem w jednej jednostce z pewnym pulkownikiem, ktory potem zostal prezydentem. Podczas rozpatrywania kandydatur pominieto kilku porzadnych facetow, ale takie rzeczy zawsze sie zdarzaja. Nie ma sprawy.

– Dziekuje panu. Czy okreslenie 'nie ma sprawy' odnosi sie takze do moich dwoch zastepcow?

– To juz wszystko historia, ale nie moge powiedziec, zeby agenci bioracy udzial w akcjach uwazali ich za najlepszych przyjaciol, jakich mieli kiedykolwiek. To teoretycy.

– Nie uwaza pan, ze gra tu role naturalna awersja i wynikajaca z konwencji wrogosc?

– Oczywiscie, ze tak. Dokonywali analizy sytuacji tysiace mil od nas za pomoca komputerow, ktore nie wiadomo kto programowal, i wykorzystujac dane, ktorych nie my dostarczalismy. Ma pan calkowita racje: to naturalna awersja. My mielismy zawsze do czynienia z zywymi ludzmi, oni zas z rzedami zielonych literek na monitorze, a w dodatku czesto podejmowali z gruntu niewlasciwe decyzje.

– To dlatego, ze takich jak wy trzeba bezustannie kontrolowac – prze rwal mu mezczyzna siedzacy po prawej stronie dyrektora. – Zarowno wtedy, jak i teraz brakuje wam calosciowego spojrzenia na sprawe. Nie znacie ogolnej strategii, tylko swoja jednostkowa taktyke.

– Czy w takim razie nie powinnismy znac chocby zarysu tej 'ogolnej strategii', zeby moc do niej dostosowac nasze dzialanie?

– A gdzie, twoim zdaniem, koncza sie granice 'zarysu'? – zapytal drugi zastepca. – W ktorym miejscu powinnismy powiedziec: 'Przykro nam, ale to wszystko, co mozemy ujawnic'?

– Nie wiem. To ty jestes teoretykiem, nie ja. Powinno wam to podpowiedziec doswiadczenie, a oprocz tego powinniscie umozliwic nam latwiejsze nawiazanie kontaktu w celu zasiegniecia informacji… Zaraz, zaraz, przeciez tu nie chodzi o mnie, tylko o was! – Aleks spojrzal dyrektorowi prosto w oczy. – To bardzo sprytne, sir, lecz nie uda sie wam zmienic tematu. Przyszedlem tu po to, zeby ustalic, kto zdobyl informacje, w jaki sposob i kiedy. Jezeli macie cos przeciwko temu, moge pojsc do Bialego Domu albo na Kapitol i popatrzec stamtad, jak spada kilka glow. Potrzebuje odpowiedzi. Musze wiedziec, co dalej robic!

– Nie staralem sie zmienic tematu, panie Conklin, chcialem tylko przez chwile spojrzec na sprawe z innego punktu widzenia, zeby zwrocic panska uwage na pewien szczegol. Z pewnoscia w przeszlosci wielokrotnie

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×