kwestionowal pan decyzje moich kolegow, ale czy ktorys z nich kiedykolwiek pana oszukal albo swiadomie wprowadzil w blad?

Aleks obrzucil przelotnym spojrzeniem obu mezczyzn.

– Tylko wtedy, kiedy musieli, ale to nie mialo nic wspolnego z dzialaniem operacyjnym.

– Przyznam sie, iz nie bardzo rozumiem…

– Czyli nie powiedzieli panu o tym, a powinni. Piec lat temu bylem alkoholikiem – dalej nim jestem, tyle tylko ze juz nie pije. Wlasciwie czekalem tylko chwili, kiedy bede mogl odejsc na emeryture, wiec nie poinformowali mnie o pewnej sprawie i dobrze zrobili.

– Dla panskiej wiadomosci poinformuje pana, ze jedyne, co od nich uslyszalem, to to, ze pod koniec swojej sluzby powaznie pan zachorowal i juz nie odzyskal swojej poprzedniej sprawnosci.

Conklin ponownie spojrzal na zastepcow dyrektora i skinal lekko glowa.

– Dziekuje ci, Casset, i tobie, Valentino, ale nie musieliscie tego robic. Bylem pijakiem i dla nikogo nie powinno to byc tajemnica.

– Sadzac z tego, co slyszelismy o Hongkongu, odwaliles tam kawal dobrej roboty – odparl cichym glosem Casset. – Nie chcielismy psuc tego obrazu.

– Odkad tylko pamietam, zawsze byles najbolesniejszym wrzodem na dupie, ale nie moglismy pozwolic, zeby wspominano cie jako starego moczy- morde – dodal Valentino.

– Dobra, niewazne. Wracajmy do Jasona Bourne'a, bo wlasnie w tej sprawie tutaj jestem.

– A ja wlasnie w zwiazku z nia pozwolilem sobie na te dygresje, panie Conklin. W przeszlosci wielokrotnie roznil sie pan pogladami od moich zastepcow, lecz rozumiem, ze nie kwestionuje pan ich uczciwosci?

– Innych, owszem, ich – nie. Ja podchodzilem do tego w ten sposob, ze oni wykonuja swoja robote, a ja swoja. Jezeli cos sie pieprzylo, to przez System, ktory byl spowity zbyt gesta mgla. Ale tym razem o niczym takim nie moze byc mowy. Reguly sa proste i sil mnie o wyrazenie zgody na ujawnienie tych informacji, reguly zostaly naruszone, a mnie oklamano. Jeszcze raz powtarzam pytanie: jak do tego doszlo i do kogo dotarl przeciek?

– To mi wystarczy – powiedzial dyrektor CIA, podnoszac sluchawke stojacego przed nim telefonu. – Prosze poinformowac pana DeSole'a, ze oczekuje go w sali konferencyjnej. – Odlozyl sluchawke i zwrocil sie do Conklina: – Przypuszczam, ze zna pan Stevena DeSole'a? Aleks skinal glowa.

– DeSole, niemy mol – mruknal.

– Prosze?

– To taki stary dowcip – wyjasnil swemu szefowi Casset. – Steve zna wszystkie tajemnice, ale nie wyjawilby ich nawet Panu Bogu, chyba ze ten pokazalby mu odpowiednie upowaznienie.

– Rozumiem, ze wszyscy trzej, nie wylaczajac pana Conklina, uwazacie pana DeSole'a za profesjonaliste?

– Ja to panu wyjasnie – odezwal sie Aleks. – Steve powie wszystko, co musi pan wiedziec, lecz ani slowa wiecej, ale tez nigdy nie sklamie. Bedzie siedzial z geba na klodke lub poinformuje pana po prostu, ze nie wolno mu nic wyjawic.

– Wlasnie to chcialem uslyszec.

Rozleglo sie pukanie do drzwi i na zaproszenie dyrektora wszedl do srodka otyly mezczyzna sredniego wzrostu o duzych oczach, powiekszonych przez tkwiace w drucianej oprawce szkla. Zamknawszy za soba drzwi, obrzucil obojetnym spojrzeniem siedzacych przy stole. Widok Aleksandra Conklina wyraznie go zaskoczyl, lecz natychmiast przywolal na twarz wyraz milego zdziwienia i podszedl z wyciagnieta reka do emerytowanego oficera wywiadu.

– Ciesze sie, ze cie widze, staruszku! To juz chyba co najmniej dwa lub trzy lata?

– Prawie cztery, Steve – odparl Aleks, sciskajac jego dlon. – Jak sie miewa krol analitykow i stroz najpilniej strzezonych tajemnic?

– Tak sobie; ostatnio nie bardzo jest co analizowac ani czego strzec. W Bialym Domu zagniezdzili sie sami plotkarze, tak samo jak w Kongresie. Powinni mi zmniejszyc pensje o polowe, ale lepiej nikomu o tym nie mow.

– Moze w przeszlosci zasluzyl pan sobie na dwa razy wieksza – powiedzial z usmiechem dyrektor.

– Podejrzewam, ze nawet na pewno. – DeSole pokiwal zartobliwie glowa i uwolnil dlon Conklina. – W kazdym razie czasy straznikow archiwow i pilnie strzezonych transportow akt juz minely. Teraz wszystka jest wprowadzane przez komputery tam, na gorze. Skonczyly sie wycieczki w towarzystwie uzbrojonej eskorty, podczas ktorych moglem sobie wyobrazac, ze za chwile zaatakuje mnie cudowna Mata Hari. Juz nie pamietam, kiedy po raz ostatni mialem teczke przypieta kajdankami do reki,

– Za to teraz jest chyba bezpieczniej – zauwazyl Aleks.

– Ale nie bede mial o czym opowiadac wnukom, staruszku. 'Co robiles wtedy, kiedy byles wielkim szpiegiem, dziadku? Coz, szczerze mowiac, przede wszystkim rozwiazywalem krzyzowki, mlody czlowieku'.

– Ostroznie, panie DeSole – zachichotal dyrektor CIA. – Jeszcze troche, a zaczne sie naprawde zastanawiac nad zmniejszeniem panskiego wynagrodzenia… Ale chyba bym tego nie zrobil, bo w gruncie rzeczy wcale, ale to wcale panu nie wierze.

– Ani ja – dodal z gniewem Conklin. – To wszystko jest ukartowane – uzupelnil, mierzac spojrzeniem otylego analityka.

– Interesujace stwierdzenie – odparl DeSole. – Czy bylbys uprzejmy wyjasnic, co miales na mysli?

– Chyba wiesz, dlaczego tu jestem?

– Szczerze mowiac, nie mialem pojecia, ze tu jestes.

– Ach, rozumiem. Po prostu tak sie przypadkiem zlozylo, ze znalazles sie w poblizu i mogles od razu przyjsc, prawda?

– Do mojego biura wchodzi sie z tego samego korytarza. Pozwole sobie dodac, ze to spory kawalek drogi stad.

Conklin przeniosl spojrzenie na dyrektora.

– Bardzo sprytnie pomyslane, sir. Sprowadzil pan tu trzech ludzi, z ktorymi nigdy nie mialem zadnych prywatnych utarczek i ktorym w gruncie rzeczy ufam, zebym uwierzyl we wszystko, co mi powiedza,

– Zgadza sie, panie Conklin, bo wszystko, co pan uslyszy, jest prawda Prosze siadac, panie DeSole… Moze po tej strome stolu, zeby panski byly kolega mogl przez caly czas obserwowac nasze twarze. Zdaje sie, ze wszyscy oficerowie wywiadu przywiazuja do tego duza wage, szczegolnie wtedy, kiedy maja uslyszec wazne wyjasnienia.

– Nie mam nic do wyjasniania – powiedzial DeSole, zajmujac miejsce kolo Casseta – lecz ze wzgledu na interesujace uwagi naszego bylego kolegi chetnie popatrze na jego twarz. Dobrze sie czujesz, Aleks?

– Dobrze – odpowiedzial za Conklina zastepca dyrektora CIA nazwiskiem Valentino. – Obszczekuje niewlasciwe drzewo, ale czuje sie dobrze.

– Ta informacja nie mogla ujrzec swiatla dziennego bez wiedzy i zgody ludzi, ktorzy teraz znajduja sie w tej sali!

– Jaka informacja? – zapytal DeSole, kierujac na dyrektora spojrzenie swoich nagle rozszerzonych oczu. – Moze to, o co pytal mnie pan dzisiaj rano?

Szef CIA skinal glowa i wbil wzrok w Conklina.

– Cofnijmy sie w czasie wlasnie do dzisiejszego przedpoludnia… Siedem godzin temu, kilka minut po dziewiatej, zadzwonil do mnie Edward McAllister, dawniej pracownik Departamentu Stanu, a obecnie przewodniczacy Agencji Bezpieczenstwa Narodowego. Slyszalem, ze byl z panem w Hongkongu, panie Conklin, czy to prawda?

– MeAllister byl tam z nami – przyznal ponuro Aleks. – Pozniej pole cial z Bourne'em do Makau, gdzie zostal ciezko ranny. Jest piekielnie inteligentnym dziwakiem i jednym z najodwazniejszych ludzi, jakich kiedykolwiek zdarzylo mi sie spotkac.

– Nie podal mi zadnych szczegolow, tylko powiedzial, ze tam byl i ze mam potraktowac dzisiejsze spotkanie z panem jako Czerwony Alarm. To ciezka artyleria, panie Conklin.

– Powtarzam jeszcze raz: sa ku temu powody.

– Na to wyglada… McAllister podal mi najscislej tajne szyfry, zapewniajace dostap do zapisow, o ktorych pan wspominal, dotyczacych operacji w Hongkongu. Ja z kolei poinformowalem o wszystkim pana DeSole'a, wiec chyba bedzie najlepiej, zeby teraz on zabral glos.

– Nikt tego nie ruszal, Aleks – powiedzial DeSole, wpatrujac sie w Conklina bez zmruzenia powiek. – Do

Вы читаете Ultimatum Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×