strona jego osobowosci dawala o sobie znac, teraz jednak, wraz z ponownym pojawieniem sie Joshui, wszystko sie zmienilo. Mial wazny powod, by znow stac sie Jasonem Bourne'em.
Ale nie agentem CIA. Po smierci Aleksa byl z nimi kwita, nawet jesli sam dyrektor prosil go, zeby zostal, nawet jesli lubil i szanowal Martina Lindrosa, ktory uchylil wyrok na niego. To Lindros umiescil go w Szpitalu Marynarki Wojennej w Bethesdzie. W przerwach miedzy zabiegami lekarzy specjalistow z agencji, ktorzy zajmowali sie ranami Webba i dokladnie badali jego pekniete zebra, Lindros go przesluchiwal, ale nie meczyl zanadto. Pozwalal mu spac i dochodzic do siebie po ciezkich przejsciach.
Po trzech dniach Webb niczego bardziej nie pragnal niz powrotu do swoich studentow. I chcial byc z rodzina, mimo ze czul w sercu bol i pustke po rozstaniu z Joshua. Zamierzal powiedziec o nim Marie, tak jak opowiedzial jej wszystkie inne szczegoly. Ilekroc jednak dochodzil do tematu swojego pierwszego syna, zamykal sie w sobie. Nie obawial sie reakcji Marie – jej ufal pod tym wzgledem – ale nie byl pewien wlasnej reakcji. Po zaledwie tygodniowej rozlace czul sie z Jamiem i Alison jak obcy. Zupelnie zapomnial o urodzinach Jamiego i Marie musiala mu delikatnie przypomniec. W jego zyciu powstala linia demarkacyjna miedzy okresem przed i po zaskakujacym pojawieniu sie Joshui. Przedtem mrok smutku, teraz blask ponownego polaczenia. Przedtem smierc, teraz – jakby za sprawa cudu – zycie. Chcial zrozumiec wszystko, co sie stalo, ale nie mogl sie tym podzielic z Marie, dopoki sam nie zrozumie.
I teraz, w dniu urodzin swojego mlodszego syna, myslal o starszym. Gdzie jest Joshua? Wkrotce po informacji od Oszkara, ze przy drodze na lotnisko Ferihegya znaleziono cialo Annaki Vadas, Joshua wymknal sie i zniknal tak szybko, jak sie pojawil. Wrocil do Budapesztu, zeby ostatni raz zobaczyc Annake? Webb mial nadzieje, ze nie.
W kazdym razie Karpow obiecal dochowac tajemnicy i Webb mu wierzyl. Zdal sobie sprawe, ze nawet nie wie, gdzie mieszka jego syn i czy w ogole ma prawdziwy dom. Nie mial pojecia, gdzie jest Joshua i co moze teraz robic, i to go bolalo. Odczuwal brak syna tak dotkliwie, jakby stracil noge czy reke. Chcial mu tyle powiedziec, nadrobic tyle czasu… Cierpliwe czekanie bylo trudne i bolesne – nie wiedzial nawet, czy Joshua jeszcze kiedykolwiek sie pojawi.
Przyjecie urodzinowe juz sie zaczelo. Dwadziescioro dzieci bawilo sie i wydzieralo na cale gardlo. Rej wodzil Jamie, urodzony przywodca, w ktorego byli wpatrzeni inni chlopcy. Jego szczera twarz, tak podobna do twarzy Marie, promieniala szczesciem. Webb zastanawial sie, czy kiedykolwiek widzial taka radosc na twarzy Joshui. Jamie podniosl wzrok na ojca, jakby laczyla ich telepatyczna wiez, i na widok jego spojrzenia usmiechnal sie szeroko.
Webb, ktory pelnil obowiazki witajacego, po raz kolejny uslyszal dzwonek do drzwi. Za progiem stal kurier FedExu z paczka dla niego. Webb pokwitowal odbior, zszedl z przesylka do piwnicy i otworzyl pomieszczenie, do ktorego byl tylko jeden klucz. W srodku stal przenosny aparat rentgenowski dostarczony mu przez Conklina. Wszystkie paczki dla Webbow byly tu przeswietlane w tajemnicy przed dziecmi.
Sprawdzil, czy przesylka jest bezpieczna, i ja otworzyl. W srodku byla pilka bejsbolowa i dwie rekawice, jedna dla doroslego, druga – w sam raz dla jedenastolatka. Rozlozyl dolaczona kartke i przeczytal: Dla Jamiego na urodziny – Joshua.
David Webb wpatrywal sie w prezent, ktory znaczyl dla niego wiecej, niz ktokolwiek moglby przypuszczac. Z gory dochodzila muzyka i smiech dzieci. Myslal o Dao, Alyssie i Joshui zachowanych w strzepach jego pamieci i ten kalejdoskopowy obraz, wzmocniony ostrym zapachem natluszczonej skory, ozyl. Dotknal miekkiego lica skory i przesunal palcami po szwach. Co za wspomnienia sie w nim klebia! Usmiechnal sie gorzko, wlozyl wieksza rekawice i wrzucil pilke w jej kieszen. Uwiezil ja tam i trzymal mocno jak najwiekszy skarb.
Uslyszal lekkie stapniecie na szczycie schodow i glos wolajacej go Marie.
– Juz ide, kochanie – odpowiedzial.
Siedzial przez chwile bez ruchu wsrod wirujacych wokol niego wydarzen ostatnich dni. Potem odetchnal gleboko i przestal myslec o przeszlosci. Tulac w dloni prezent dla Jamiego, wbiegl po schodach i dolaczyl do swojej rodziny.
![](/pic/4/3/7/0/6//pic_2.jpg)
[1] Koran, Panstwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1986.
[2] Wszystkie cytaty biblijne z: Biblia, Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1990.