biala suknia, ktora dalo sie zorganizowac w tak krotkim czasie, wiedzialem jednak, ze bedzie o wiele luzniejsza niz poprzednio. Zastanawiajac sie, jak bedzie wygladala Jamie, i stojac przy oltarzu, poczulem, ze ojciec kladzie mi reke na ramieniu.

– Jestem z ciebie dumny, synu – oswiadczyl.

– Ja tez jestem z ciebie dumny, tato – odparlem.

Po raz pierwszy powiedzialem mu cos takiego.

Moja mama stala w pierwszym rzedzie i ocierala oczy chusteczka, gdy zabrzmial Marsz Weselny. Drzwi otworzyly sie i zobaczylem siedzaca na wozku inwalidzkim Jamie, przy ktorej stala pielegniarka. Zebrawszy wszystkie sily, ktore jej pozostaly, Jamie chwiejnie wstala, podtrzymywana przez swojego ojca. A potem ruszyli powoli srodkiem nawy i cala kongregacja oniemiala ze wzruszenia. W polowie drogi Jamie sie zmeczyla i zatrzymali sie, zeby mogla zlapac oddech. Zamknela oczy i przez moment obawialem sie, ze nie da rady isc dalej. Wiem, ze nie minelo wiecej niz dziesiec czy dwanascie sekund. W koncu kiwnela glowa i ruszyli dalej, a moje serce wezbralo duma.

Byly to, pamietam, jak pomyslalem, najtrudniejsze kroki, jakie kiedykolwiek dane bylo przejsc…

I pod kazdym wzgledem niezapomniane.

Pielegniarka dotoczyla za nimi wozek, a Jamie i jej ojciec ruszyli w moja strone. Gdy stanela w koncu u mego boku, rozlegly sie okrzyki radosci i ludzie zaczeli spontanicznie klaskac. Pielegniarka ustawila za nia wozek i Jamie wyczerpana usiadla. Usmiechajac sie, ukleknalem, zeby byc na rownym poziomie z nia. Moj ojciec zrobil to samo.

Hegbert pocalowal Jamie w policzek i wzial do reki Biblie, alby rozpoczac ceremonie. Skupiony i rzeczowy, najwyrazniej porzucil teraz role ojca Jamie na rzecz innej, bardziej neutralnej, w ktorej latwiej mogl utrzymac na wodzy emocje. Mimo to widzialem, jak zmaga sie sam ze soba. Wsadzil na nos okulary i otworzyl Biblie, a potem spojrzal na Jamie i na mnie. Wyraznie nad nami gorowal i mocno sie stropil, kiedy spostrzegl, iz bedzie od nas o tyle wyzszy. Przez chwile stal zmieszany, a potem sam uklakl. Jamie usmiechnela sie, wziela do za wolna reke i siegnela po moja, laczac nas ze soba.

Hegbert zaczal ceremonie w tradycyjny sposob, po czym odczytal fragment Biblii, ktory wskazala mi kiedys Jamie. Wiedzac, jak bardzo jest slaba, myslalem, ze od razu kaze nam wypowiedziec przysiege malzenska, ale on po raz kolejny mnie zaskoczyl. Spojrzal na Jamie, potem na kongregacje i ponownie na nas, jakby szukal wlasciwych slow.

W koncu odchrzaknal i podniosl glos, tak by wszyscy mogli go uslyszec:

– Jako ojciec mam oddac moja corke innemu mezczyznie, nie wiem jednak, czy jestem w stanie to zrobic – oznajmil.

W kosciele zrobilo sie cicho, jak makiem zasial. Hegbert dal mi skinieniem glowy znak, zebym zachowal cierpliwosc. Jamie scisnela moja dlon, dodajac mi otuchy.

– Nie moge oddac Jamie, podobnie jak nie moge oddac swego serca. Moge jednak podzielic sie z kims innym radoscia, ktora zawsze mi dawala. Niechaj Bog blogoslawi was oboje.

Powiedziawszy to, odlozyl na bok Biblie, wyciagnal do mnie reke, a ja ujalem ja, zamykajac krag.

Dopiero teraz odebral od nas przyrzeczenie malzenskie. Ojciec dal mi obraczke, ktora pomogla wybrac matka, a Jamie wreczyla mi swoja. Wsunelismy je sobie nawzajem na palce. Hegbert obserwowal, jak to robimy, i gdy bylismy wreszcie gotowi, oglosil nas mezem i zona. Pocalowalem delikatnie Jamie – w tym momencie mama zaczela plakac – a potem wzialem jej dlon w swoja. W obliczu Boga oraz wszystkich obecnych przyrzeklem jej milosc i oddanie w chorobie oraz zdrowiu i nigdy jeszcze nic nie sprawilo mi takiej radosci.

Byl to, pamietam, najpiekniejszy moment w moim zyciu.

Minelo odtad czterdziesci lat i wciaz pamietam dokladnie tamten dzien. Jestem moze starszy i madrzejszy, przezylem moze od tamtej pory zupelnie inne zycie, wiem jednak, ze kiedy nadejdzie w koncu moj czas, wspomnienie tego dnia bedzie ostatnim obrazem, jaki pojawi sie pod moimi powiekami. Wciaz ja kocham, widzicie, i nigdy nie zdjalem z palca obraczki. W ciagu wszystkich tych lat nigdy nie mialem ochoty tego zrobic.

Oddychalem gleboko, nabierajac w pluca swiezego wiosennego powietrza. Chociaz zmienil sie Beaufort i zmienilem sie ja, powietrze jest wciaz takie samo. To powietrz mojego dziecinstwa, powietrze moich siedemnastych urodzin i gdy wypuszczam je w koncu z pluc, mam znowu piecdziesiat siedem lat. Ale to niewazne. Usmiecham sie lekko, spogladajac ku niebu, swiadom jeszcze jednej rzeczy, ktorej wam nie wyjawilem: swoja droga, wierze teraz, iz cuda sie zdarzaja.

Вы читаете Jesienna Milosc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату