– Kto przywiozl to plotno?

– Tradycja mowi, ze jeden z uczniow Jezusa.

– Calun byl potem w wielu miejscach, opuscil Edesse wiele wiekow temu…

– Owszem, ale odkad wojska cesarza Bizancjum…

– Romana Lekapenosa…

– Owszem, Romana Lekapenosa, wykradly im calun, mieszkancy miasta poprzysiegli, ze nie spoczna, dopoki go nie odzyskaja. Wspolnota chrzescijanska w Edessie jest jedna z najstarszych na swiecie i ani przez jeden dzien nie ustala w wysilkach, by odzyskac relikwie, my zas ani na chwile nie przestalismy im w tym przeszkadzac. Juz do nich nie nalezy.

– Ci niemi tez sa ze wspolnoty?

– Tak, to zolnierze Addaia, mlodzi ludzie, ktorzy staraja sie odzyskac calun. Pozwalaja usunac sobie jezyk, by niczego nie powiedziec, jesli wpadna w rece policji.

– To barbarzynstwo!

– Utrzymuja, ze tak zrobil Marcjusz, nadworny architekt Abgara, pierwszy, ktory ukryl calun przed poganami. My staramy sie im przeszkodzic: po pierwsze, by nie dostali calunu, po drugie, by nie dali sie zlapac policji, bo tym tropem policja moglaby dotrzec do nas. Marco Valoni ma racje, pozary w katedrze byly wywolywane celowo, podpalala wspolnota, starajac sie w zamieszaniu wyniesc calun. My jednak zawsze bylismy blisko. Templariusze nie pochwalaja kradziezy.

Yves de Charny westchnal gleboko. Krecilo mu sie w glowie, ledwo widzial twarz Any. Trzymala w reku komorke. Nie wiedziala, czy Sofia odebrala jej sygnal, czy slyszy ich rozmowe, ale przynajmniej starala sie cos robic, by prawda nie umarla razem z nia.

– Co maja wspolnego templariusze z calunem turynskim i wspolnota?

– Odkupilismy relikwie od cesarza Baldwina, jest nasza.

– To falszywa relikwia! Sam ksiadz wie, ze datowanie na zawartosc izotopu 14C wykazalo, ze to plotno pochodzi z konca trzynastego lub poczatku czternastego wieku.

– Naukowcy maja racje, plotno pochodzi z konca trzynastego wieku, ale jak sama pani wie, nie potrafia wyjasnic, dlaczego niektore pylki przylegajace do tkaniny maja takie same wlasciwosci, jak te sprzed dwoch tysiecy lat znalezione na cmentarnych odkrywkach w poblizu jeziora Genezaret. Krew nalezy do czlowieka. Ach, plotno! Plotno pochodzi ze Wschodu! Wie pani o tym wszystkim, no i byla pani w Lirey.

– Skad ksiadz o tym wie?

– Wiemy wszystko. Nie ma rzeczy, o ktorej bysmy nie wiedzieli. Intuicja dobrze pani podpowiadala, faktycznie jestem potomkiem Gotfryda de Charny, ostatniego wizytariusza templariuszy w Normandii. Moj rod oddal wielu synow zakonowi.

Ana sluchala zafascynowana. Wiedziala, ze Yves de Charny zdradza jej tajemnice, ktore wraz z nimi zostana pochowane w tym kamiennym grobie. Nigdy nie bedzie jej dane opublikowac tej historii, jednak nawet w tej dramatycznej chwili czula dume, ze udalo jej sie dotrzec do prawdy.

– Niech ksiadz mowi dalej.

– Nie zamierzam powiedziec nic wiecej.

– De Charny, staniesz przed obliczem Boga, lepiej miec czyste sumienie, wyznac grzechy.

– Mam sie wyspowiadac? Przed kim?

– Przede mna. W ten sposob ulzy ksiadz swojemu sumieniu i moja smierc rowniez nabierze sensu. Jesli wierzy ksiadz w Boga, on wyslucha.

– Bog nie musi sluchac, by wiedziec, co komu lezy na sercu. A pani w niego wierzy?

– Nie wiem. Moze jednak istnieje?

Ojciec Yves starl pot z twarzy i wzial Ane za reke. Ona zas starala sie trzymac komorke jak najblizej jego twarzy.

– Francois de Charney byl rycerzem templariuszem, ktory od wczesnej mlodosci zyl na Wschodzie. Nie bede pani opowiadal o niezliczonych przygodach mojego przodka, powiem tylko, ze wielki mistrz, na pare dni przed upadkiem twierdzy w Akce, polecil mu ocalic calun, przechowywany w fortecy wraz z reszta skarbu templariuszy. Moj przodek owinal relikwie w kawalek plotna o podobnych wymiarach i wrocil do Francji. Jego zaskoczenie, podobnie jak zaskoczenie mistrza w Marsylii, nie mialo granic, kiedy po rozwinieciu tkaniny ukazala im sie postac Chrystusa odbita na plotnie, ktore sluzylo tylko do zabezpieczenia oryginalu. Mozemy szukac wyjasnien w chemii, albo uwierzyc, ze zdarzyl sie cud, w kazdym razie od tamtej chwili istnialy dwa caluny i na obu byl obraz Chrystusa.

– Boze moj, to by wyjasnialo…

– To by znaczylo, ze naukowcy maja racje, kiedy opierajac sie na metodzie zawartosci wegla radioaktywnego, twierdza, ze tkanina pochodzi z trzynastego lub czternastego wieku. Jednak racje maja rowniez ci, ktorzy utrzymuja, ze jest na nim odbite cialo Chrystusa i nie potrafia wyjasnic, skad wziely sie pylki roslin czy slady krwi. Calun jest swiety, przechowuje slady Meki Panskiej i wizerunek Jezusa z Nazaretu. On tak wygladal, Ano, wlasnie tak. Oto cud, jakim Bog wyroznil rod Charney, chociaz pozniej inne odgalezienie tej rodziny, Charny, przywlaszczylo sobie nasza relikwie. Reszta historii jest znana, sprzedali ja dynastii sabaudzkiej. Teraz poznala pani tajemnice swietego plotna, tylko wybrancy znaja cala prawde. Oto wytlumaczenie rzeczy niewytlumaczalnej, cudu, Ano, bo zdarzyl sie cud.

– Powiedzial ksiadz jednak, ze byly dwa caluny, autentyczny, odkupiony od cesarza Baldwina, i jeszcze jeden, ktory znajduje sie w katedrze, jakby negatyw oryginalnego. Gdzie jest? Gdzie go przechowujecie?

– Co przechowujemy?

– Autentyczny calun Chrystusa. Przeciez w katedrze znajduje sie kopia.

– Nie, to nie kopia, ten tez jest autentyczny.

– A gdzie jest ten pierwszy?! – wykrzyknela Ana.

– Nie wiem. Jakub de Molay kazal go ukryc. To tajemnica, ktora zna jedynie wielki mistrz i siedmiu mistrzow.

– Na przyklad w zamku McCalla w Szkocji?

– Nie wiem. Przysiegam.

– Wie ksiadz, ze McCall jest wielkim mistrzem, a Umberto D’Alaqua, Paul Bolard, Armando de Quiroz, Gotfryd Mountbatten, kardynal Visiers…

– Cicho, prosze. Tak mnie wszystko boli, umieram…

– …to mistrzowie zakonu. Dlatego zyja samotnie, w celibacie, z dala od rozrywek tego swiata. Elisabeth miala racje.

– Lady McKenny to inteligentna kobieta, podobnie zreszta jak pani i doktor Galloni.

– Jestescie sekta!

– Nie, Ano. Niech pani nie wyciaga pochopnych wnioskow. Prosze mi pozwolic powiedziec cos na nasza obrone. Zakon przetrwal, bo oskarzenia, jakie przeciwko niemu kierowano, byly falszywe. Krol Filip i papiez Klemens wiedzieli o tym, ale chcieli za wszelka cene posiasc nasz skarb. Krol, oprocz zlota, pragnal miec calun, wierzyl, ze dzieki niemu stanie sie najpotezniejszym wladca Europy. Przysiegam, Ano, ze na przestrzeni wiekow my, templariusze, stalismy po wlasciwej stronie, przynajmniej ci prawdziwi templariusze. Wiem, ze sa sekty, organizacje masonskie, ktore uwazaja sie za spadkobiercow zakonu. Ale to nie zadni spadkobiercy, natomiast my, owszem. Nasza organizacja jest ta, ktora zalozyl sam Jakub de Molay, by zakon mogl przetrwac. Bralismy udzial w wielu wydarzeniach historycznych o fundamentalnym znaczeniu dla ludzkosci, jak chociazby Wielka Rewolucja Francuska, kampania Napoleona, walka o niepodleglosc Grecji, bylismy nawet we francuskim ruchu oporu podczas drugiej wojny swiatowej. Przyczynilismy sie do wywolania procesow demokratycznych na calym swiecie, nigdy nie wplatalismy sie w nic, czego nalezaloby sie wstydzic.

– Zakon zyje w ukryciu, w ukryciu zas nie ma miejsca na demokracje. Zwierzchnicy sa bajecznie bogaci…

– Owszem, ale ta fortuna nie nalezy do nich, tylko do zakonu. Oni tylko nia zarzadzaja, choc prawda jest, ze inteligentnie postepujac, sami tez stali sie bogaci. Po ich smierci wszystkie bogactwa wroca do zakonu.

– Do fundacji, ktora…

– Tak, do fundacji, ktora stanowi serce finansow templariuszy i poprzez ktora jestesmy obecni na calym swiecie.

Tak, jestesmy wszedzie, dlatego wyprzedzamy fakty, dlatego zawsze wiedzielismy, co robia i mowia pracownicy policji z wydzialu do spraw sztuki. Jestesmy wszedzie – powtorzyl slabnacym glosem ksiadz Yves.

Вы читаете Bractwo Swietego Calunu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату